Pan
Wiesław, starszy już jegomość, podchodzi do mnie na osiedlu i mówi: -
Panie Grzegorzu, Tusk Polskę zniszczył! Kiwnąłem głową i poszedłem
dalej. W sklepiku osiedlowym nikt
nie interesuje się drugim expose premiera. Młody człowiek w skórzanej
kurtce kupuje na wieczór pół litra wódki i cztery piwa i zagaja do
ekspedientki: - Tylko proszę coś tańszego, bo już tak czekamy od
czternastej na ten skok z kosmosu i nic, a już co nieco poszło. Facet
żyje od rana w napięciu skokiem z wysokości 36 kilometrów i nic
dziwnego. Dlaczego Palikot jeszcze z czegoś nie skoczył, trudno
powiedzieć, a może skoczy jutro? Jeszcze większą sensacją dnia był
wywiad Adama Michnika dla TOK FM. Przecież ludzie, którzy wiedzą
strasznie dużo i dużo więcej,
zgodnie z pewną maksymą już nic nie mówią, jak cadyk w „Austerii”
Kawalerowicza. Nie jest dobrze, bo okazuje się, że za wszystkim stoi
związkowiec Duda. Tak przynajmniej powiedział nie wprost, że to on i
jego związek za wszystkim stoją, a już na pewno za upadkiem tego rządu
rychłym.
Czy w takim razie, można
się dziwić, że powoli wariujemy, dostajemy fioła, odjeżdżamy, w
szczególności odjeżdżają zaś nasze elity, które powinny być przecież
oparciem dla narodu i dla rządu. CBOS publikuje zatrważające dane. 70% Polaków uważa, że warunki życia w Polsce są szkodliwe dla zdrowia psychicznego. (!) Aż
86 % respondentów ogarnia czasami zdenerwowanie i rozdrażnienie, a
niewiele mniej odczuwa zniechęcenie i znużenie. Gdzie? W Grecji? Nie, w
Polsce. Sondaż CBOS został przeprowadzony we wrześniu br., więc warto
się zapytać jego autorów, kogo oni do cholery pytali o samopoczucie i
gdzie? W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że to jakaś wpadka, tak jak
ten głupi sondaż 39:33, ale nie, coś się jednak złego dzieje. Słynna
dziennikarka i wytrawna komentatorka wydarzeń znaczących Katarzyna
Kolenda -Zaleska zwierza się w „Gazecie Wyborczej”, że „Człowiek patrzy na Platformę i nie widzi nic.”
Cóż się jej przytrafiło? Zadzwoniłem czym prędzej do mojego kolegi,
znanego psychiatry, prof. Arnolda Tupacza, który nie miał wątpliwości,
co się stało. Jego zdaniem dziennikarka padła ofiarą „cufilizmu” [od
niemieckiego zuviel (za dużo)] . Wyjaśnił mi, że Pani Katarzyna widziała w Platformie wszystko
- całe swoje życie, wszystkie swoje marzenia, całe swoje szczęście, a w
samym premierze rodzaj bóstwa, wielkiego sternika. - Niestety, widząc w
kimś lub w czymś wszystko – tłumaczył mi prostym językiem profesor –
możemy pójść zbyt daleko i przekroczyć granicę wszystkiego, a wtedy
niechybnie wpadamy w nicość i nie widzimy już w tym miejscu nic.
Straszna choroba –
pomyślałem, ale byłem ciekaw, czy Kolenda – Zaleska w ogóle coś widzi w
innych partiach. Okazało się, że choroba jest okrutna, bo ona nic nie
widzi w tych, w których widziała całe dobro, a widzi tych, w których
widziała do tej pory całe zło. Zapytałem więc profesora, czy jest
wyjście z cufilizmu. Okazało się, że jest, ale trudne. Tabletek nie ma.
Dziennikarka musi po prostu widzieć teraz wszystko na przykład w PiS-ie –
dodał profesor i przeprosił mnie, bo za drzwiami czekało kilku
dziennikarzy i celebrytów, którzy patrzą na Platformę i nie widzą nic.
Rzuciłem na pożegnanie, że to nic
groźnego, że i Pani Katarzyna i inni dotknięci cufilizmem z rynku
mediów na pewno sobie jakoś poradzą. Ale to nie był koniec morderczych
zmagań z sondażem CBOS- u. Redakcja portalu Na Temat, czyli „najtańsze
hot –dogi w mieście”, na swojej głównej stronie pytała czytelników za Markiem Magierowskim z „Rzeczpospolitej”, czy przełknęliby Annę Fotygę, jako szefową MSZ, oraz
„Krwawego Antka” jako ministra spraw wewnętrznych. Zwariowali chyba,
albo był u nich Palikot – przyszło mi do głowy. Ale kiedy pomyślałem o
cufilizmie, to jasne się stało, że oni już, w tym NaTemat, czyli Lis
razem z Kolendą, testują czy da się widzieć PiS, zamiast PO.
Z tego co wiem,
ślepnięcia w elitach Trzeciej Rzeczpospolitej następują w ostatnich
godzinach masowo, a w Sejmie dochodzi nawet do przykrych incydentów.
Redaktor z TVN –u nie zauważył Stefana Niesiołowskiego i wbił się
mikrofonem prosto w jego usta. Lekarze długo usuwali mikrofon ze szczęki
posła, ale jego krzyk „live” do kamery stał się hitem na całym świecie.
Z twarzy posła wystawał tylko kabel i wszyscy się oczywiście złośliwie
pytali, dokąd ten kabel prowadzi. Jeszcze boleśniejsze, bo chamskie
zachowanie zaobserwowano w sejmowej restauracji. Wicepremier Waldemar
Pawlak zabrał sprzed nosa talerz zupy pomidorowej posłowi Pawłowi
Olszewskiemu z PO, bo go po prostu już nie widział. W tej sytuacji
władze Platformy zastanawiają się nad sensem drugiego expose premiera
Tuska. Jaki jest bowiem jego sens – pytają się sami siebie – skoro
premiera może nie ujrzeć w ogóle duża grupa posłów na sali i miliony
widzów przed telewizorami. No, tu się trzeba zgodzić z PO, sensu
wielkiego to nie ma. Na cufilizm choruje coraz więcej znanych
osobistości życia publicznego w Polsce. Podobno nasze służby i służby
zaprzyjaźnione pracują już nad laserowym wykrywaczem PO. Ale przyznajmy,
że jest to prowizoryczne rozwiązanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz