środa, 27 listopada 2013

Skorumpowani.... i rządzą



Media i tak zwanego głównego, ściekowego nurtu jak i media prawicowe, opisują kolejne afery wokół rządu Tuska, bo przecież nie można oddzielić tych afer od premiera. Skorumpowani urzędnicy GUS, MSZ, MSW i wielu innych, biorący wielomilionowe łapówki nie pochodzą z planety Kominowo, tylko z sitwy PO. Czy związani legitymacją partyjną, czy nie, wszyscy oni pracują dla Tuska, nie zapominając oczywiście o tym, żeby się zabezpieczyć finansowo na przyszłość. Te wszystkie sensacje są guzik warte, choć budzą emocje, bo krążą setki milionów złotych. Jak zepsuta jest Polska przez PO, to najlepszym przykładem są tu biesiady byłego ministra Nowaka w kumplami z CAM Media, w loży, za którą „ktoś” płacił w weekend nawet sto tysięcy złotych. Zadam tu proste pytanie: Czy w Polsce pracują jeszcze jacyś dziennikarze? Żeby nie deliberować, to wyobraźcie sobie, że wysoki urzędnik w Waszyngtonie baluje sobie (nie na swój koszt) z jakąś prywatną firmą. Po pierwsze, taki balujący urzędnik w USA nie jest w ogóle możliwy, bo tam nie ma takich idiotów, którzy podłożyliby się podczas pierwszych baletów w ekskluzywnym klubie fotoreporterom. Tam taki idiota zostałby od razu przez media skasowany. W Polsce, tylko dlatego, że prokuratura zaczęła swoje gry, facet schodzi ze stołka za zegarek. To jest śmiech, to jest granda, to jest dzicz. Żyjemy w korupcyjnej dziczy, wszyscy wszystkich kryją. Kochanka ważnej osobistości z firmy CAM Media odpowiada za decyzje przetargowe. Minister siedzi nocami w ekskluzywnym klubie, co samo w sobie nie przystoi urzędnikowi tak wysokiej rangi. Przepraszam, ale to jest burdel, nie państwo.      

I dziś dowiadujemy się, że do dymisji podał się premier Łotwy razem z całym rządem w związku z tragedią, jaka wydarzyła się w Rydze (zginęły 54 osoby). To co powinien zrobić Tusk 10 kwietnia? Powinien sobie palnąć w głowę, sam, nie z woli seryjnego samobójcy, powinien ustąpić z całym rządem.  A co robi? Puszcza jakieś „żółwiki” z Putinem,  wysyła Arabskiego do Hiszpanii, kłamie o Smoleńsku on i cała jego ekipa od metra w głąb, co więcej, nie reaguje na kłamstwa Anodiny.  I nic się nie dzieje. Największe stacje telewizyjne plują na ludzi szukających prawdy o Smoleńsku, w Polsce, która jest ponoć państwem demokratycznym. Afera informatyczna, a teraz także afera wojskowa, to dopiero początek całkowitego upadku PO i rządu Tuska. Będzie trzęsienie ziemi, ono jest nieodwracalne, ale dla nas, dla Polaków, i tych za i tych przeciw, ważne jest to, co pozostanie po tym czyszczeniu. Ono będzie, a nasili się, kiedy opozycja będzie miała dostęp do dokumentów. Najważniejsze jest, co stanie się z Polską po tej korupcyjnej dekadzie. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości, niech się zastanowi, czy będąc uczciwym ministrem, uczciwym człowiekiem, siedziałby z nocnym klubie za kilkadziesiąt tysięcy złotych, wyłożonych przez kolegów. Niech sobie Nowak weźmie te zegarki i niech słucha sobie ich tykania w słusznym miejscu.  

wtorek, 26 listopada 2013

Świnoujście dla Niemiec



W cieniu „cofki” Ukrainy, w cieniu Schetyny, co już jest tylko szeregowym działaczem PO, w tym cieniu dzieją się różne rzeczy, na które nikt nie zwraca uwagi. Na przykład Świnoujście. Rok po roku staje się niemieckim miastem w Polsce. Winy za to nie ponosi ani prezydent miasta, ani jego mieszkańcy. Po prostu to się dzieje. Niemcy wchłaniają Świnoujście i nie będzie to ostatecznie jakieś zbrojne przejęcie. Świnoujście pozostanie w granicach Polski, ale kulturowo i gospodarczo przestanie być związane z Polską. Będzie związane z Niemcami, zresztą już jest. Jak rozumiem, to jest jedno z osiągnięć polityki regionalnej Elżbiety Bieńkowskiej i rządu Donalda Tuska.  

Tak naprawdę nie ma już żadnego polskiego Świnoujścia, choć ma polskie władze i jest w naszych granicach, no i mieszkają w nim Polacy. Jest wiele spółek, które wykupiły ośrodki wczasowe, pensjonaty, jest dużo firm, które wybudowały apartamenty na dobrym, europejskim poziomie, ale wszyscy wiedzą, że za tymi „biznesami” stoją Niemcy.  Zresztą ten sam mechanizm stosują niemieckie firmy przy zakupie gruntów rolnych. Oni mają plan odzyskania tych ziem i krok po kroku wprowadzają go w życie. Dziwić się temu nie można, ponieważ Pomorze Zachodnie na przestrzeni wieków było i nasze, i ich. Problem polega na tym, że my nic nie robimy dla obrony tej części Polski. Terminal LNG to bodaj jedyna inwestycja w ostatnich dwudziestu latach, która w jakiś sposób cementuje naszą obecność na tym bardzo ważnym obszarze naszej Ojczyzny.

Platforma Obywatelska na szczęście nie rządzi w Świnoujściu, bo pewnie już by je całkowicie sprzedała sąsiadom, rządzi natomiast miastem prezydent z SLD. I to jest długa prezydentura. Nie będę jej oceniał, bo to nie jest temat tej notki, ale byłby on bardzo rad, gdyby znalazły się środki unijne na most lub na tunel łączące miasto z Polską. Mało kto wie, naprawdę mało kto wie, że Świnoujście niemal w całości jest położone na wyspie Uznam, która z kolei  też niemal w całości należy do Niemiec. Polskie miasto z Polską ma jedynie połączenie promowe. Miał być tunel, miał być most, było to ujęte w programie rządowym PiS, ale nadeszły inne czasy i nic nie ma. Jest za to kolej niemiecka, która dociera do centrum Świnoujścia. PKP kończy swój bieg po drugiej stronie rzeki  Świny na wyspie Wolin. Można powiedzieć, że Świnoujście jest integralnie połączone z Niemcami, ale nie z Polską.  Jak można spokojnie na to patrzeć, jeśli jest się Polakiem?  Nie narodowcem, nie pisowcem, tylko po prostu Polakiem. Oni realizują swój plan, a my nie robimy nic. Jest Festiwal „Cooltury” w Świnoujściu, jest wiele innych imprez promujących coś więcej, niż zespoły disco  polo, ale nasi sąsiedzi mają określone cele, liczone w perspektywie dwustu lat, o czym był łaskaw kiedyś powiedzieć mnie potomek wielkiego pomorskiego rodu  Von Krockow.        

Jeśli ktoś sądzi, że to przesada, że Europa się integruje, że łączą się regiony różnych państw i miłość między narodami rośnie na drożdżach, to jest w błędzie. Nic z tego, to się rozpada i dzieli na naszych oczach. Skoro straciliśmy na jakiś czas nasze Kresy, to dbajmy  o to, co odzyskaliśmy. Tymczasem, jestem w Świnoujściu, w miniony weekend, i widzę same niemieckie menu wystawione przed restauracjami, a gdzieś na odwrocie, schowane nasze polskie. Spacerują praktycznie sami Niemcy. W folderach widzę reklamę występów niemieckich kabaretów dla niemieckich emerytów. Niech występują, ale gdzie są nasi, polscy emeryci. Co zafundowała im Polska Tuska i Rostowskiego, który razem z premierem kwalifikują się pod sąd powszechny. Niestety, i prawica i lewa strona, karmią nas bzdurami, co żona Tuska powiedziała. Że płacze, że bez sensu, jej mąż. A co to mnie obchodzi? Dla mnie Tusk może wyć dniami i nocami, byleby dbał o Polskę. I on, i jego partia, tę moją Polskę niszczy z dnia na dzień, niszczy ludzi, nagradza lokajów i głupków, grabi Ją rękami swoich kumpli. Bo przecież, bądźmy poważni, afera informatyczna to tylko namiastka innych, o wiele grubszych afer. Chodziłem więc w weekend po Świnoujściu, po promenadzie i byłem w Niemczech, nie w Polsce. To tak tytułem uzupełnienia, jak ważne było kolejne wyznanie Pani Tusk.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Super Mucha Bieńkowska



Weekend przeszedł sobie w atmosferze  „Hofman kontra Nowak”, ale największy hit, nowa gwiazda, nowe słońce III RP, nowy super wybieg tejże RP, to nikt inny tylko minister Elżbieta Bieńkowska, teraz już nawet wicepremier. Oficerowie medialni dostali zadanie proste i łatwe: Teraz Bieńkowska! Nie Polska, nie Tusk, nie HGW, tylko Ona. Jak można moralnie i merytorycznie osiągnąć dno, to właśnie pokazały media Tuska, ale nie tylko one, bo i na prawicowej flance pojawiły się miłe gesty. No tak, mózgi topniejące w listopadzie to rzadkość. Ale nie w Polsce. O podejrzanych konkursach resortu podległego Pani Bieńkowskiej dla dziennikarzy na fajne artykuły o UE i dzieleniu unijnej kasy szkoda nawet pisać. Warto pisać natomiast, i robię to chyba piąty już raz, że nowa wicepremier to zwykła kłamczyni, to osoba bez żadnej klasy, a jeśli prawdą jest, że klnie, to kim ona jest, niby? Ten zbiorowy zachwyt Bieńkowską wśród mediokłamców jest żałosny. Dlaczego kłamczyni? Dlatego, że we wrześniu 2011 roku, GDDKiA opublikowała raport pod kątem EURO 2012, z którego wynikało, że zagrożone jest kilkadziesiąt odcinków autostrad i dróg ekspresowych, a niektóre po prostu nie będą gotowe. Co mówi miesiąc później minister rozwoju regionalnego, świadoma tego raportu?  Że będzie gotowe 95% planowanych dróg na EURO. Jak ktoś taki może być twarzą rządu? A już nią jest, a już lans jest tak lansiarski, że najbardziej lansiarskie firmy z Londynu pytają się, jak robić teraz taki super lans.

„Mam w dupie jak to zrobisz” – cytuje sobie jakieś słowa Pani minister polityk PO, sugerując, tak jak zidiociałe media, że to jest jakiś hicior, taka minister co klnie. Jak szewc? Szewc to dziś nie śpi dzień i noc, i robi buty, bo ludzie nie mają pieniędzy na nowe. To są dwa światy. Świat Tuska, świat obłudy i  kłamstwa, i pędzącego Pendolino oraz utuczonych tuskonawozem pasażerów, a z drugiej strony świat Polaków, coraz bardziej wykorzystywanych i oszukiwanych przez zgraję oszustów rodem z czasów stalinowskich i PRL-u. To funkcjonuje, to działa, TOK FM zajmuje się do bólu więzieniami CIA, ale nie Katyniem. Polacy są na celowniku. Od 24 lat, jesteśmy na celowniku III RP. Tacy ludzie jak Donald Tusk, to tylko administracja, to tylko kierownik hotelu. W całej grze o Polskę i o Europę nic nie znaczy, on i jemu podobni  są jak szeregowi bez broni. I taki oto „przywódca” daje niby znak, że teraz Bieńkowska. Jeśli tak, to dobrze, to podsumujmy w dwóch zdaniach kim jest ta Star zrujnowanego rządu. Odpowiadała i odpowiada za podział funduszy europejskich. Jak jej resort podzielił te pieniądze, skoro PKP umiera, a powinna kwitnąć, jak to jest, że polskie firmy zbankrutowały przy budowie autostrad, a firmy wspierane przez fanów PO, takich jak Kazimierz City London, firmy już bankrutujące, dostawały intratne kontrakty na setki milionów złotych. Bardzo łatwo jest mówić o sukcesie, jak się schrzani circa 60 miliardów złotych, a 230 wyda się mniej więcej zgodnie z procedurami, i potem się mówi, że gdyby nie minister Bieńkowska, to nic nie było. Nic by nie było wtedy, gdyby w Polsce żyło dwóch Tusków, a nie jeden. To pewne. Przy trzecim Tusku padłyby Niemcy, a przy czwartym upadłyby Seszele. Nowa wicepremier, jest rzeczywiście wygodna dla PO, dla tej całej organizacji wyzysku. Może i niektórzy działacze tej ferajny nie do końca wiedzą, co jest grane. Toczy się otwarta wojna z Polską, z silną Polską, na różnych szczeblach. Obecny premier już nic nie ma, nie ma nikogo wokół siebie, ma tylko Elżbietę Bieńkowską. To jest totalna porażka. A zidiociałe media (nie ma już innych bardziej łagodnych słów) tworzą z Niej Super Muchę. Brakuje tylko jeszcze Batmana. Co na to Prezydent?

czwartek, 21 listopada 2013

Lewacka pajęczyna

Realny świat jest daleko od Alei Ujazdowskich, jest bardzo daleko od Donalda Tuska, a to co serwują media to jedynie powielanie fikcji, w jakiej ma trwać nasz naród, a przynajmniej duża jego część, gotowa karmić się na przykład rekonstrukcją rządu. W realnym świecie, tuż za naszą granicą, Ukraina robi zdecydowany krok w tył w integracji z Europą Zachodnią, za co bezpośrednią winę ponosi nie kto inny tylko Donald Tusk, który w ogóle nie interesował się tym, co dzieje się w Kijowie. Polska na tym traci, zyskują Niemcy i Rosja, a także Francja. Jeśli już nawet cokolwiek można powiedzieć  o fikcji uprawianej przez rząd PO, to realnie, w owej rekonstrukcji, Platforma skompromitowała Polskę na arenie światowej dymisjonując ministra środowiska, w momencie, gdy jest on przewodniczącym szczytu klimatycznego i ma tę funkcję pełnić dalej. Średnio mnie obchodzą te przegadane szczyty, ale podobno mieliśmy walczyć o lepsze rozwiązania dla Polski, której energetyka będzie jeszcze przez długie lata oparta na węglu. Miał o to zadbać minister Korolec, ale ministrem już nie jest i nikt się z nim już nie liczy. To jest sabotaż w wykonaniu premiera RP. To jest realna odsłona rekonstrukcji. Równie realny będzie  dalszy upadek edukacji i szkolnictwa wyższego. Nowe Panie Minister to po prostu dramat niekompetencji. Joanna Kluzik – Rostkowska zaczyna nawet przebijać w lewackich hasłach minister Szumilas. Mamy więc fikcyjny świat polityki i mediów, którym mamy się na co dzień żywić, nawet jeśli wiemy, że to papka i propaganda. Za tym parawanem jest świat realnych, wielkich pieniędzy, które trafiają do polityków i urzędników partii rządzącej, czyli świat wszechpotężnej w Polsce korupcji i zwykłego złodziejstwa.

Nie wiem, jak nazwać ludzi PO, jak nazwać szefa MSZ, ale są to osoby bez moralności. Skala korupcji w MSZ jest tak duża, że Radosław Sikorski  nie powinien już być ministrem, po prostu powinien się podać do dymisji. Gdzie my żyjemy?  W wykpiwanej Afryce panują dużo lepsze zwyczaje.  MSW przeżarte korupcją, ludzie zamiast walczyć ze  śmiertelnymi chorobami i leczyć się, walczą z Narodowym Funduszem Zdrowia. Emerytury po 800 złotych – taka perspektywa czeka na ludzi aktywnych dziś zawodowo. Dziwne, że wyjeżdżają z Polski? To jest realny świat, świat upadku naszego państwa, upadku moralnego rządzących, ale i zaślepienia rządzonych, czasami też znieczulenia na to, co wokół się nich dzieje. Gej spowiada się gazecie z życia seksualnego z pedofilem, który unieszczęśliwił wielu niewinnych chłopców. Publikuje to brukowiec. Ale chyba są granice dla brukowca, chyba nie godzi się drukować wynurzeń zboczeńca. Bo jest zboczeniem, czymś chorym umysłowo, wyciąganie swoich przeżyć homoseksualnych z człowiekiem, który skrzywdził dzieci, który był pedofilem. Mówi się już o wojnie lewactwa z Polską i to jest prawda. Na poziomie ekonomicznym już nas prawie wykończono. Mamy wąską grupę beneficjentów III RP i miliony wyrobników, którzy mają szybko umierać, jak tylko zostaną emerytami. Nie mamy własnego przemysłu, ani własnych finansów, a człowiek który je zrujnował może sobie spokojnie wyjechać z kraju. Na poziomie kulturowym, mamy renesans neostalinizmu, i w wymiarze językowym, i w stosowaniu metod rodem z lat pięćdziesiątych. Nie, nie, tu nie chodzi o strzał w tył głowy i o wyrywanie paznokci, tu chodzi o wyrywanie ludziom własnych poglądów, własnej tożsamości i pakowanie do ich głów jadu z Czerskiej. Jeśli nie nastąpi szybkie przebudzenie, rozjadą nas na długie dekady.  Już jesteśmy opleceni siecią lewactwa, a to dopiero początek wojny.

środa, 20 listopada 2013

Rekonstrukcja na gruzach

Z trudem udaje się utrzymać powagę po dzisiejszym dniu, dniu rekonstrukcji rządu, która wygląda mniej więcej tak: stoi Donald Tusk wśród ruin i gdzieś spod cegieł, prętów, starych mebli wychodzi kilku ludzi, z gołymi rekami, a premier się uśmiecha i mówi, że dzieje się coś ważnego. Przypatrzmy się co kto ma rekonstruować, bo to jest obraz nędzy i rozpaczy. Pani minister kłamczucha Bieńkowska ma zająć się teraz drogami. Drogi i owszem, jakieś wybudowano. Źle, z kilometrami niepotrzebnych ekranów dźwiękochłonnych, z przejściami dla zwierząt jakby miały służyć dinozaurom. Ale skala opóźnień w budowie jest ogromna, no i chyba najważniejsze: na tej wielkiej budowie polskie firmy popadały jak kawki. Nic z nich nie zostało, podczas gdy Hiszpanie budują dziś drogi w całej Europie. Nie jesteśmy gorsi od nich, ale my tego nie wykorzystaliśmy, żeby mocno wejść na europejski rynek inwestycji infrastrukturalnych. Siedzą u nas tylko zachodnie koncerny.
Edukacja przypomina rozregulowany do granic możliwości telewizor. Za nic nie można ustawić żadnego obrazu, żadnej „wizji”, za nic nie można ustalić o co chodzi ekipie Tuska, poza tym, że genderowcy włażą do szkół jak chcą, sieje się wśród uczniów łatwiznę i głupotę, matematyka jest zbędna, polskie lektury są niefajne, a sześciolatki służą specom od finansów do podreperowania przyszłych wpływów do budżetu. Wszystko jest oczywiście okraszone propagandą jakie to nasze dzieci  są mądre, jakby to miało być koronnym argumentem za wypychaniem maluchów do szkoły. Milion podpisów nic nie znaczy, a nowa minister, uciekinierka, bije w ten sam bęben co jej poprzedniczka. Edukacja jako całość, jako wizja nie istnieje. Jest pełen chaos, setki podręczników, totalny bałagan i osoba niekompetentna – jaką bez wątpienia jest Kluzik – Rostkowska  - ma to naprawić. Wolne żarty.

Słynny Jan Vincent zamiast trafić na ławę oskarżonych, trafi pewnie do jakiejś instytucji finansowej, jako zasłużony dla międzynarodowego kapitału, bo przecież nie dla rodzimego. To, co niektóre urzędy skarbowe wyprawiają z przedsiębiorcami to jest, mówiąc językiem ministra Sikorskiego, gangsterka. O stanie finansów państwa, o OFE, o ZUS-ie, właściwie o wszystkim, gdzie przepływają pieniądze szkoda nawet mówić, poza bankami. Te mają się dobrze, nad wyraz dobrze, jakbyśmy mieli chiński wzrost gospodarczy. Przypomnijmy, że niemal cały sektor bankowy jest w obcych rękach. Być może Mateusz Szczurek to utalentowany finansista, ale przecież on wchodzi na pole minowe, więc jest pytanie po co to robi. Może jest samobójcą, skoro zostawia tak intratną posadę, a może też ma jakąś szczególną misję do spełnienia wobec rynków finansowych. Nie wiemy tego.
Nie bardzo wiadomo po co mamy ministerstwo sportu, wiadomo po co była w rządzie Joanna Mucha. Była po to, żeby być. I to się Jej świetnie udało. Zamiast wielkiego centralnego aparatu urzędniczego, o wiele prościej byłoby przekazać środki na rozwój kultury fizycznej samorządom, organizacjom pozarządowym. Nie byłoby wtedy może koncertu podstarzałej gwiazdy, tylko o tysiące więcej wyłowionych talentów sportowych. Niby co ma robić w tym sporcie poseł Biernat?

W ogóle, stawiam pytanie, co ma niby robić ważnego dla sportu jakiś minister i jego podwładni. I tak można mnożyć opis zmian w rządzie Tuska. Lepiej nawet nie myśleć, co czeka szkolnictwo wyższe pod wodzą Pani Leny Kolarskiej – Bobińskiej. To jest jak odpalenie rakiety strategicznej w uczelnie. A reszta pozostaje bez zmian.  I widzą to nawet słuchacze radia RMF, raczej nie pisowcy przecież. Połowa z nich w specjalnej sondzie oznajmiła, że zmiany w rządzie nic nie znaczą. Po prostu widać gruzy, wielkie gruzy polityki Tuska. Nie przesłonią ich szklane biurowce i urwane podroby autostradowe. Widać gruzy, ogromną skalę zniszczeń w niemal w każdej dziedzinie życia. A Donald Tusk stoi na tych gruzach i mówi do „nowego” rządu:  - Macie tu łopaty i do roboty. No cóż, poprzerzucają te cegły z miejsca na miejsce i będzie wielka rekonstrukcja  rumowiska.

Do Redaktorów głównych mediów



Drodzy Redaktorzy, 

Jesteście ostoją III RP, ostoją i jedynym już kołem ratunkowym rządu Donalda Tuska. Pracujecie w tak zwanych głównych mediach. Patrzy na Was cały rząd, wszyscy działacze Platformy Obywatelskiej. Nie możecie ich zawieźć. Pamiętajcie, że zawsze znajdą się miejsca na stanowiskach rzeczników prasowych różnych fajnych firm, gdyby Wam się podwinęła noga. Działajcie więc, walczcie o słupki procentowe PO, bo to i ich, i Wasza ostatnia szansa.

Właśnie ogłoszono zrekonstruowany, co tam zrekonstruowany, przebudowany od podstaw, przewietrzony prawdziwym huraganem premierowym, rząd Donalda Tuska. Nie dajcie się zwieść głupim tekstom, że nie było niespodzianek, że to nic nie zmieni. Nie pozwólcie na taką prawicową narrację, walczcie o Donalda, Donald się Wam odpłaci. Piszcie więc o minister i wicepremierce Elżbiecie Bieńkowskiej, że to nowy Grabski i Kwiatkowski w jednej spódnicy. Nie kto inny, tylko właśnie nowy filar rządu mówiła w październiku 2011 roku, że na EURO 2012 gotowych będzie 95% planowanych autostrad i dróg ekspresowych. Nie było nawet 50%, ale czy to nie świadczy o tym, jak ambitna jest ta kobieta.  Sięga szczytów gór, by nie powiedzieć szczytów kłamstwa, ale wiemy, że kłamstwo jest wielką i tajną bronią Waszych mediów i Waszego rządu. Walczcie więc, mówcie o wielkim przełomie, ale i podsumujcie pięknie Vincenta Rostowskiego. „Zastał Polskę zasobną, zostawił dziurawe kieszenie Polaków” – może w ten sposób zacząć. „Idzie nowe”, „Nareszcie drgnęło”, „Teraz już tylko po zwycięstwo” , „Tusk herosem”, „ Kaczyński bez szans” – to tylko próbne tytuły, jakie mogą opanować żółte paski w Waszych stacjach, a może paski czerwone, na przykład: „Naród czekał na ten przełom!”. I żeby nie było jakiegoś marudzenia. To ma być dwa, trzy tygodnie ostrej bezkompromisowej kampanii, jak teraz będzie pięknie, jak pociągniemy Europę do przodu. Właśnie my, Polska PO pociągnie Europę, i wstyd będzie takim Niemcom i Angolom. A Vincent Rostowski będzie chodził po jakimś londyńskim street z dumą w oczach i będzie śmiał się z tego ich City.

Pamiętajcie też, że sondażownie czekają na zlecenia. Teraz, jak nigdy ważne będą nowe wyniki poparcia dla partii politycznych. Ustalmy kompromisowo, że jak PO nie pójdzie teraz o pięć procent do góry, to redakcja idzie na bruk. Albo działamy profesjonalnie i mamy fajne sondaże, albo ich w ogóle nie mamy. Jest więc bardzo dobrze. A na koniec to warto pamiętać o minister Joannie od sportu. Zaproście Ją do studia, tak „lajtowo” zapytajcie, co gotuje, co czyta, jakie lubi filmy, kto jest Jej idolem wśród aktorów, żeby choć trochę ocieplić wizerunek tej maltretowanej przez PiS kobiety. Jak dobrze pójdzie do wiosny dotrwacie, no a potem to już wybory, wybory  i się jakoś poukłada Wam to „dziennikarskie” życie. Reporterzy w teren i do pracy…..
        



wtorek, 19 listopada 2013

Smutna jesień Donalda Tuska

Smutna jest jesień Donalda Tuska, a już szczególnie smutny listopad, który codziennie przynosi nowe informacje z aferach, przekrętach, dziwnych rezygnacjach w kluczowych dla gospodarki firmach i wreszcie o wciąż spadającym poparciu dla PO. Premier nawet nie przebije się z owymi miliardami euro na lata 2014-2020, bo ta płyta już jest zgrana do bólu. CBA chodzi i zatrzymuje ważnych urzędników z GUS-u i MSZ, „Zegaroczłowiek” będzie się pewnie tłumaczył nie tylko z podróbki markowego zegarka, a wierne jak pies media też zaczynają się krzywić i szukają nowego idola. Tyle, że go na razie nie ma. Może Bronisław Komorowski? Niemożliwe, bo na korytarzach słychać o nim jedynie dowcipy i kpiny. To nie jest lider mediów. Nie ma więc następcy Tuska, nie ma następcy szefa PO, nie ma komu lizać tył ciała. Trwa więc takie zabawne balansowanie. Bo, co i rusz, redaktor przyłoży PiS-owi, ale sam widzi, że na nikogo to nie działa. Donald Tusk w zasadzie przygląda się już tylko temu, co się wokół niego dzieje. Karty rozdaje prokuratura, ale przecież sama nagle się nie obudziła, tylko ktoś nastawił budzik na odpowiednią godzinę. Rezygnują szefowie PKP Cargo i PGE. Właśnie teraz. Jeden z nich to na pewno niezwykle ważna i zaufana osoba samego premiera. Wyjdą na pewno jeszcze przekręty przy przetargach na obsługę  Prezydencji Polski w UE, wyjdzie jeszcze pewnie coś, o czym nie wiemy, choć na pewno nie wyjdzie na jaw to, co ma pozostać nadal tajemnicą. To taka polisa ubezpieczeniowa ludzi służb. Ale komenda do ataku końcowego na Tuska już padła. Za dużo tych zdarzeń w jednym tylko i  to niecałym listopadzie.  Tusk może się bronić, może nawet rzucać swoje asy na stół, ale nikt już z nim nie gra. Towarzystwo odeszło od stołu i się naradza, co i kto po nim, co dalej. No i jak zatrzymać PiS, co zrobić, jaką świnię podłożyć, żeby słupki partii Jarosława Kaczyńskiego poszły w końcu w dół.

Podczas tej smutnej jesieni Donalda Tuska zastanawiające jest zachowanie mediów, różnych tam niby dziennikarzy, co produkują tę protuskową sieczkę od sześciu lat. Więcej pokory, więcej jakiegoś jednak wstydu mają niektórzy politycy rządzącej partii, niż redaktorzy z Czerskiej czy Wiertniczej. Słucham, oglądam, czytam i własnym oczom nie wierzę. Oni tak jak najzagorzalsi zetempowcy. Stalin już umarł, system się sypie, są już przecieki o przemówieniu Chruszczowa, a oni nadal o stonce, kułakach i wrogim Kościele. Stonkę pokonaliśmy, ale czyż wielomiesięczny atak na Kościół w Polsce czegoś tu nie przypomina? Tusk schodzi powoli ze sceny, a oni nadal biją pokłony, pieją z zachwytu nad sukcesami PO. Nawet nie podejmują się rzeczowo opisać, co oznacza skok na nasze przyszłe emerytury. Ciekawe, co się musi zdarzyć w Polsce, żeby im się choć trochę te szare komórki ożywiły. A może one prostu są zainfekowane wazeliną na zawsze? Nie będę snuł przewidywań, ale Donald Tusk z idola stanie się wkrótce najbardziej wytykanym premierem III RP. On po prostu dla Salonu zrobił już wszystko, co miał zrobić, a w samym Salonie nigdy nie był, on jest spoza układu. Nikt nie będzie więc po Tusku płakał, a kadry partyjne PO tylko czekają na znak, komu teraz mają bić pokłony.  Już wkrótce może się okazać, że największy przegrany PO, uznawany za politycznego trupa, wkrótce ożyje i nie będzie to żaden zombie, tylko bezwzględny egzekutor. Niektórzy sami się już usuwają z pola rażenia. I dobrze robią.

…….O rekonstrukcji tego rządu nie ma sensu pisać, bo nie ma to już żadnego znaczenia.