czwartek, 29 grudnia 2016

Buszujący w Sejmie

Grzebanie w ławach poselskich Prawa i Sprawiedliwości, zaglądanie co też tam ciekawego leży, przeglądanie dokumentów w miejscu, które zajmuje w Sejmie Jarosław Kaczyński nie jest incydentem, nie jest śmieszne i nie jest folklorem politycznym lub nietaktem.  To jest mniej więcej taka sama sytuacja jak na przyjęciu czy na konferencji naukowej. Każdy kto szperałby sąsiadowi przy stole czy znajomemu z innym referatem, zaglądałby do cudzych dokumentów zostałby wykluczony z towarzystwa, a w uzasadnionym przypadku zajęłaby się nim prokuratura. Bo jest to naruszenie cudzej własności. Nic z tego, że poseł Sławomir Nitras nagrał filmik, że wczuwał się w rolę dziennikarza (chyba reportera z Korei Północnej), on nie miał prawa włazić w ławy poselskie rządzącej partii i tam zaglądać, i nie miał prawa cokolwiek filmować, bo to były "papiery" PiS-u, a nie jego. 

To nie tylko kwestia kultury politycznej i dobrego wychowania, ale po prostu zachowania zgodnego z prawem. Czy naruszył prawo? Warto to rozważyć. Jego kolega z PO zajął się z kolei "papierami" należącymi najprawdopodobniej do Jarosława Kaczyńskiego*. Poczytał, poczytał i odłożył. To jest skandal, i to tak ewidentny, tak bulwersujący, że razi nawet dość "lajtowe" potraktowanie sprawy przez obóz rządowy. Że nie wyją z oburzenia TVN czy GW, albo serdelkowy naTemat.pl , że sprawę całkowicie bagatelizuje Nitras i jego partia, to oczywiście nie dziwi. Taplają się w błocie i rzucają błotem od wielu miesięcy, więc trudno im dostrzec - więcej niż kompromitujący - charakter tego zdarzenia.



I poseł Nitras, i najprawdopodobniej poseł Ryszard Wilczyński (od dokumentów JK), w ramach wyznawanych przez nich jak najbardziej europejskich wartości i najwyższych standardów demokratycznych, powinni natychmiast złożyć swój mandat poselski, a ich matka partia powinna ich wykluczyć ze swoich szeregów. Nic takiego się oczywiście nie stało i nie stanie, bo ta formacja polityczna nie stosuje się do żadnych cywilizowanych zasad, jest bowiem głęboko zakorzeniona w mentalności bolszewickiej, a jej celem jest doprowadzenie w Polsce do rozruchów i obalenia demokratycznie wybranego rządu. Wcale tego zresztą nie skrywa. Kibicują temu niemal gremialnie wszystkie lewackie media na Zachodzie, a także część liberalnej klasy politycznej. Nie bardzo jednak wiadomo, na co liczą. Pewnie nadal wierzą w to, że KOD zapędził na ulice Warszawy ćwierć miliona ludzi.

Można dalej obserwować wygłupy Muchy i Halickiego w Sejmie, błazeńskie pozy, ich tupet i pychę, ale to wszystko razem zniechęca Polaków jeszcze bardziej do polityki i polityków. Więcej, nie sposób już dziś rozmawiać spokojnie ze wyborcami N i PO. Ich radykalizacja stała się tak nieznośna, a stopień "stefałenienia" mózgów tak daleko posunięty, że jakikolwiek dialog o tym, co się dzieje w Sejmie po 16 grudnia jest niemożliwy. Teraz czeka nas nakręcanie spirali nienawiści przed 11 stycznia 2017 roku. Czego pragnie radykalna opozycja najbardziej? Żeby pod Sejm przyjechali górnicy. Żeby w końcu była wielka zadyma. A posłowie łażący i grzebiący w  ławach poselskich Prawa i Sprawiedliwości mogą spać spokojnie. Bo skoro można sikać na znicze, kpić z ofiar  Katastrofy Smoleńskiej, popychać i szarpać posłanki opuszczające Sejm, to sięganie po cudze dokumenty staje się zachowaniem jajcarskim i niegroźnym. 

*https://www.youtube.com/watch?v=0SrnC6cFgk4

środa, 28 grudnia 2016

Dajcie nam w końcu lidera!

Sprawa jest poważna jak nic, bo to się rozłazi wszystko po kościach, po prostu się sypie, i nie wszyscy wyborcy i opozycjoniści są zdania, że Ryszard Petru jest geniuszem politycznym, charyzmatycznym samcem alfa i intelektualnym natchnieniem dla milionów. Patrząc na okupację sali obrad plenarnych, być może były na początku jakieś nadzieje na nowego lidera, na tak pożądaną przez Tomasza Lisa zmianę pokoleniową w Platformie, ale dni mijały i nic się nie dzieje. Kiedy spoglądamy na minę Grzegorza Schetyny w ławie sejmowej, to całym swoim wyrazem twarzy i gestami ciała mówi do nas: "Co ja tu k.... jeszcze robię?" Sprawny administrator PO Grzegorz nie może być liderem opozycji, nie porywa tłumów, ale z drugiej strony nikt tam nie porywa tłumów, przychodzi wszędzie ciągle ten sam zestaw tysiąca nawiedzonych i nękanych codziennie przez reżim, poturbowanych psychicznie i moralnie, ofiar totalitaryzmu. Kiedy  Jarosław Kaczyński powiada, że byłoby fajnie dla obozu władzy rozmawiać z jakimś jednym liderem opozycji, dać mu nawet pewne przywileje, to oczywiście doskonale wie o tym,  ze takiego lidera nie ma i nie będzie jeszcze długo. Robić poważnego przeglądu kadr nie ma sensu, a za plecami małych liderów nikt się nie czai. Do tego wszystkiego cała ta brygada wigilijna z sali obrad zupełnie pokpiła sprawę Świąt Bożego Narodzenia. Ale po kolei. 


Mocno ożywiona jest zawsze Kamila Gasiuk - Pihowicz. Wydaje się,  że w skrajnej sytuacji potrafiłaby nawet takiemu pisiorowi dosłownie wydrapać oczy, ale czy ona przewyższa intelektualnie Petru? Na pewno nie. W Platformie jest naturalny kandydat na szefa całej opozycji, który w okupacji Sejmu czuje się jak ryba w wodzie czy jak karp w galarecie, który jest niedoceniany, a samczość samca alfa ma w każdym geście, w każdym spojrzeniu. Do tego jest bystry i zawzięty, choć z wyglądu niepozorny. To oczywiście Borys Budka, absolutny i naturalny kandydat na lidera całej opozycji. Brakuje mu jedynie zaplecza politycznego, sama dr Ewa nie wystarczy, a - niestety - posłanka Pomaska wspiera go w proteście jedynie pozornie, podczas gdy naprawdę szykuje się do usunięcia Schetyny i Petru ze sceny politycznej. Wspiera ją Szczerba i podobno zakulisowo sam Komorowski. Tu niby Wigilia, karpik i śledzik, smacznego Borys, a za plecami trwają knowania bystrej poseł Agnieszki z Trójmiasta, która ma ponoć reklamować nowy model telefonu firmy Apple. To ich siedzenie w Sejmie jest całkowicie durne i nie ma co się dziwić Schetynie. Jaki poważny polityk, w cywilizowanym kraju spędza Boże Narodzenie w ciemnej sejmowej sali, cieszy się jak dziecko,  że mu przynieśli makowiec i pasztet, to jest aberracja! Ale może być tak, że w końcu tym swoim skomleniem o upadku demokracji, swoją nienawiścią już całkowicie jawną i nieskrywaną, w końcu wylansują jakiegoś nowego Cybę. "Liderzy" nie komunikują się ze swoimi najbardziej zatwardziałymi fanatykami, którzy są już tak nakręceni, że niewiele naprawdę trzeba do kolejnego mordu politycznego w Polsce. 



Poziom rozbawienia Petru i jego damskiej kompanii podczas tej okupacji jest tak wysoki, dla nich to jest tylko takie show, ale na dole są tacy, którzy wszystko biorą bardzo serio, zdecydowanie zbyt serio. Dlatego dajcie nam jakiegoś lidera, z kim można w ogóle o czymkolwiek rozmawiać i rozładować te skrajne emocje. Daremne to oczekiwanie. Schetyna sparaliżowany, a Petru nie jest nawet produktem marketingu politycznego. Najwyraźniej mamy jednak w Polsce elektorat myślący na podobnym poziomie co Petru. Nie jest to wcale straszne, raczej śmieszne, że ludzie pracujący w korporacjach, często wykształceni i prywatnie nawet całkiem sympatyczni mają lidera bez najmniejszych kompetencji do czegokolwiek, a już na pewno do polityki. Dziwne jest nawet to, jak ten facet uchował się u boku Balcerowicza. Kijowskiego można spokojnie przemilczeć, jak ktoś ma pomysł na lidera opozycji, ale takiego poważnego, niech poda jego nazwisko. A może toksyczny prof. Rzepliński? Wydaje się, że tam jest gorzej niż na prawicy po Konwencie Św. Katarzyny dwie dekady temu. To nie zmienia faktu, że będą niszczyć spokój w Polsce, będą prowokować i wykonywać świadomie lub nie to, czego sobie  życzą Zachód lub Moskwa.To jest więcej niż pewne.

A z tymi świętami? Mogli jednak choć trochę ocieplić swój wizerunek podczas Świąt Bożego Narodzenia. Mają dobre telefony z filmowaniem w HD, a obraz był marny, zero uśmiechu na ustach, jacyś tacy nijacy, niepocieszeni. I bez inwencji, bez pomysłu. Żadnych przebrań, stroju diabła czy anioła, nie było też śladu CNN ani ZDF, jednym słowem ziało nudą!. Smutni i opuszczeni, aż zapalili znicze. Otóż niech się nie martwią. Dziewczyny i chłopaki z TVN już pojedli na święta i zabrali się do roboty. Do 11 stycznia pojawi się w "Faktach" tyle jadu, że nawet najbardziej oporni uwierzą w koniec demokracji w Polsce. Niech się ten ZDF i ta CNN uczą od nich, jak się robi dobrą propagandę. 

wtorek, 27 grudnia 2016

Holland w Poland

W piątek, w radiowym show* Agnieszki Holland, które wspierało czterech najwybitniejszych polskich myślicieli politycznych, padł genialny pomysł (chyba Jacka Żakowskiego), żeby okupujący salę sejmową zaktywizowali się w końcu i napisali "Deklarację Wolności" do całego świata. Świat bowiem czeka niecierpliwie na głos Petru i Schetyny, właściwie to już tupie i przebiera nogami, a New|York Times opracowuje właśnie nowy algorytm liczenia ludzi pod naszym Sejmem, generalnie w opcji wszystko razy 1000. "Deklaracji Wolności" jeszcze nie ma, przynajmniej milczy na ten temat zaprzyjaźniony z demokracją CNN. Paradoksalnie, Agnieszka Holland trafnie zdiagnozowała sytuację o upadku Europy, kryzysu jej tożsamości i w ogóle kryzysu demokracji liberalnej. Gorzej z oceną sytuacji w Polsce. "Jesteśmy mistrzami nihilizmu" - tak wyraziła się o Polakach, bo Polacy - jak wiadomo- są w ogóle fajni i pracowici, a byli nawet mądrzy kiedy rządziła Platforma z Tuskiem. Wtedy na dobre można się było zajmować w studiach radiowych i telewizyjnych "znęcaniem" się nad opozycją, jej nieudolnością i jasnym dla salonu jak nic - prostactwem i brakiem europejskości. Nadeszły rządy Kaczyńskiego i zapanował w naszych sercach nihilizm, prowincjonalizm i prawicowa tępota. Na szczęście nie u wszystkich. Jest zdrowe jądro narodu, które Pani Holland popiera i wspiera, a mędrcy tacy jak Lis i  Żakowski wytyczają jądru ścieżki prowadzące do odzyskania władzy.

Ale i oni dostrzegają, że okupacja sali sejmowej traci na znaczeniu. Narzekają na słabą frekwencję pod parlamentem, bo powinno być przecież ze sto tysięcy ludzi a nie tysiąc. To ich podpucha i ściema. Wie o tym także Agnieszka Holland. W tej całej smutnej, ale komicznej historii, ani Platformie ani Nowoczesnej nie zależy na utrzymaniu wizerunku, ani tym bardziej na demokracji i wolności, bo  oni teraz postawili na rewolucję. Gruba sprawa. Plan totalnej destrukcji państwa jest rozpisany na długie miesiące i cokolwiek zrobi Prawo i Sprawiedliwość, nawet coś bardzo kompromisowego, odpowiedzią będzie dalsza eskalacja konfliktu. Mylą się politycy obozu rządowego, twierdząc, że okupacja sali obrad jest bezsensowna, że nic nie da opozycji. To ma być cały ciąg zdarzeń, kolejnych hec i prowokacji, na końcu których będzie chaos, a być może nawet rozlew krwi. Przecież "protestujący" sami wzywają do używania przemocy, do ulicznego buntu. Im się źle dzieje, oni bez demokracji chudną, wpadają w traumę, depresję, tracą wręcz zmysły. Tyle tylko, że dla nich demokracja oznaczała zawsze i oznacza także dziś totalną, nieprzerwaną władzę nad wszystkim co się rusza, a szczególnie nad tym co się rusza nie po ich myśli.

W świat, od roku wysyłają non stop komunikat, że w Polsce nie ma już demokracji. To bardzo odpowiada lewackim mediom i zużytym liberalnym rządom Zachodu, bo Jarosław Kaczyński i jego polityka są dla nich realnym zagrożeniem. Rządy PiS powstrzymują też częściowo ekspansywną politykę Moskwy w dawnym bloku wschodnim. Czy to się Petru i Schetynie podoba czy nie, ich partie grają w obcych drużynach a nie w drużynie narodowej. I doskonalą o tym wiedzą. Jest to więc świadoma próba zniszczenia demokratycznych rządów w Polsce i przywrócenia Polski spokojnej, "obliczalnej", pokornej, nie mającej nic do powiedzenia w Europie. Symbolem tej Polski jest Donald Tusk, a na użytek tłumów najdobitniej wyraziła to Agnieszka Holland: "...żeby było tak jak było...".

Święta za nami, kolejne zwyczaje i tradycje polskie zostały "skopane", tym razem coś bardzo cennego dla Polaków, czyli rodzinna Wigilia. Posłanka Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej widzi to inaczej. Jej zdaniem, oni siedząc tak w Sejmie, spędzili Wigilię w gronie milionów Polaków. I ta narracja trwa w najlepsze: Kamila Gasiuk - Pihowicz pochyla się nad karpiem, Ryszard Petru pochyla się nad samym sobą, a Grzegorz Schetyna wierci się w sejmowym fotelu, bo chyba wie, co się z nim stanie jak protest skończy się klęską. Czekają więc do 11 stycznia, przygotowują się do kolejnych akcji i prowokacji, i nie mogą się już cofnąć. Nie ma odwrotu. Marzy im się rozwiązanie siłowe, latające pałki policyjne i lanie demonstrantów wodą. Tak to już bywa,  gdy lud jest krnąbrny, niewyedukowany, a do tego okropnie nihilistyczny. Cała nadzieja opozycji w Bronisławie Komorowskim. Naprawdę.   

*źródło: TOK  FM               

sobota, 5 listopada 2016

Nic Pisowi nie wychodzi

Nierozgarnięci wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, do tego naiwni, myślą, że teraz jest lepiej niż za PO. A to oczywiście bzdura, bo Pisowi nic nie wychodzi. Program 500+ jest w zasadzie w ruinie. Nie poprawił demografii, jesteśmy pod względem dzietności na przedostatnim miejscu w UE, ale trzeba w końcu zrozumieć, że wyzwolone kobiety z "czarnych marszów" głoszą to co Seweryn Blumsztajn: "Pier....., nie rodzę". Innymi słowy seks tak, ale bachor w żadnym razie. Gdyby tylko chodziło o dzietność w tym pisowskim programie....  Jest jednak jeszcze gorzej. W sieci olbrzymi tytuł: Setki osób przepijają pieniądze z programu 500+. Nie wiadomo co, gdzie i jak. Ale tytuł poraża. Dopiero w środku tekstu dowiadujemy się, że chodzi o niewielką część rodzin korzystających z tej formy pomocy państwa w Małopolsce, że zamiast pieniędzy dostaną one bony na żywność.  Niewiele osób zagłębia się w każdy portalowy tekst, więc taki tytuł wprost sugeruje: PiS rozpija Polaków, żeby więcej wydali na alkohol, na fajki, a kasa z akcyzy za te używki podratuje dziurawy budżet. Aż dziw bierze, że w TVN 24 nie było jeszcze takiego materiału:


OFF (na ponurej muzyce)
13 - letnia Marta z Żyrardowa żyła w dość spokojnej rodzinie. Ojciec czasami pił, matka paliła umiarkowanie. Wszystko zmieniło się, gdy rząd Szydło wprowadził w życie Program 500+.
Marta - TON 100% 
Jak dostali te pieniądze, to dostali szału! Ojciec codziennie kupuje dwie flaszki a matka pali jak smok. Dla mnie nic nie ma, najwyżej rzucą mi czasem jakimś starym batonem.

Jak by tego było mało, cała Europa drży o Polskę. Pisze nawet do nas jakaś ważna komisja z ONZ, że my z tym Trybunałem coś tam nie tak. Nic Pisowi nie wychodzi. Nawet bankomaty mają za miesiąc nie wypłacać klientom pieniędzy. To nie żart. Bo znowu w sieci taki tajemniczy tytuł, że właśnie może tak się stać. I znowu, sięgając do tekstu przecieramy oczy ze zdumienia, bo chodzi konkretnie o rezydentów Stanów Zjednoczonych, jeśli nie dopełnią pewnych formalności. Ilu jest takich rezydentów w Polsce? 5, 10 tysięcy? Wieje grozą z każdego prasowego tytułu "Wyborczej" czy "Faktu", praktycznie ze wszystkich największych portali informacyjnych. PiS niszczy Polskę i straszy terrorem.

2,5 miliarda złotych zostanie praktycznie wyrzucone w błoto na modernizacje trasy kolejowej Warszawa - Poznań, bo pociągi będą potem jeździły mniej więcej z taką samą prędkością jak do tej pory, no może pojawimy się w Poznaniu 5 minut szybciej. Co ten PiS wyrabia, po co modernizować coś, czego modernizować nie trzeba? Tego, kto i kiedy podjął taką durną decyzję  się nie dowiemy. A chodzi tu o fundusze z UE, więc procedury na tę modernizację zaczęły się co najmniej dwa lata temu, za rządów PO. Ale to Pisowi nie wychodzi. Sytuacja staje się naprawdę dramatyczna, wszyscy wytykają nas palcami przez politykę Kaczyńskiego. a teraz jeszcze 11 listopada, nie wiadomo co się stanie, może policja w końcu zaatakuje?

Zrozpaczona Krystyna Janda zapowiada*: "Idę, bo chcę, bo muszę. Idę nie dla siebie, idę dla innych". A więc idzie, jak to dobrze. Olbrychski Daniel też idzie: "O wolność trzeba dbać, a często nawet walczyć". Wspaniale, aktorzy też będą jednak walczyć. Młodsze pokolenie prościej wyraża swój sprzeciw wobec dyktatury. Światowej sławy polska aktorka, znana w całym Hollywood, Zofia Wichłacz mówi jasno: "Jestem naprawdę wkurzona obecną sytuacją w Polsce". A przecież mogłaby dodać: "Chcę latać Caracalami".

Wydaje się, ze czas przesilenia nieuchronnie nadchodzi, co najlepiej widzi oczywiście Lech Wałęsa, który chce referendum, w którym to naród zmusi jego zdaniem Prawo i Sprawiedliwość do poddania się, albo do wyskakiwania z okien. W wywiadzie dla WP.pl wyraził to jeszcze dobitniej: "...naród zawsze ma prawo do referendum. A jak się władza nie będzie zgadzać na referendum, to jaka jest inna droga? Fizyczne wymuszenie. Może to być zablokowanie rządowych budynków i niewpuszczenie ludzi do urzędów." Jak ci zestresowani ludzie mogą spokojnie spać, kiedy czują na sobie co krok macki reżimu? Jeśli nadal Pisowi nic nie będzie wychodzić,  możemy się spodziewać najgorszego: oni bezpowrotnie obrażą się na Polaków.  

*źródło: gazeta.pl

sobota, 29 października 2016

Kamieniowanie Beaty Gosiewskiej

Jak można inaczej nazwać to, co dzieje się od kilku dni wokół europosłanki Beaty Gosiewskiej? Obrażaniem? Niewybrednym atakiem? Tak zwany mainstream czyli salonowy rynsztok nie przebiera w słowach, zupełnie tak, jakby chodziło o zbrodnię albo zawłaszczenie olbrzymiej sumy pieniędzy. Niestety to przybrało formę kamieniowania osoby, która straciła w Katastrofie Smoleńskiej męża i ojca dwójki dzieci. Doszliśmy do politycznego bagna. Skandalizujący jak zawsze reżyser Andrzej Saramonowicz "wrzucił" na TT taki wpis:

"5 milionów złotych za śmierć męża w wypadku lotniczym? Cholera, zaczynam mieć wyrzuty sumienia wobec rodziny, że nie wsiadłem."

Pod wpisem fala ścieku, niewartego cytowania. Śmiem twierdzić, że gdyby coś tak haniebnego zdarzyło się w Stanach Zjednoczonych, Saramonowicz po przegranym procesie z wdową po Przemysławie Gosiewskim chodziłby w tym samych gaciach i boso do końca życia. A inni hejterzy za nim, niczym drużyna finansowych golasów. Beata Gosiewska stara się cokolwiek wyjaśnić  w wywiadzie, jakiego udzieliła dziś gazecie "Super Express". Oczywiście wyjaśnia, że wniosek o odszkodowanie w kwocie 5 milionów złotych został złożony kilka lat temu, że dotyczy całej Jej rodziny (po 1,25 miliona złotych na każdą osobę), że został oparty przez prawników na standardach europejskich. A zgodnie z nimi średnie odszkodowanie za śmierć w wypadku lotniczym wynosi 2 miliony euro, czyli około 9 milionów złotych na osobę. Porażające jest w tym wszystkim to, że wdowa po pośle PiS musi się tłumaczyć z przysługujących Jej praw, że jest dosłownie kamieniowana w sieci przez zwykłych chamów.



Od samego początku, od 1o kwietnia 2010 roku rodziny ofiar, które domagały się wnikliwego śledztwa w sprawie katastrofy, spotykały się z niechęcią mediów, były obrzydliwie atakowane przez takich ludzi jak Palikot czy Niesiołowski. Premier Tusk traktował je per noga, a dziś były minister Sikorski sugeruje by rodziny ofiar domagały się odszkodowań od Federacji Rosyjskiej, skoro był to zamach. Z jakichś nieznanych nam bliżej powodów, spec od dorżnięcia watahy, wie, że zamachu dokonali Rosjanie. Intersujące, skąd ta jego sugestia. Ani we Francji, ani w Niemczech, nikt nie odważałby się zaatakować polityka, posła, osoby publicznej za to, że stara się o odszkodowanie z powodu śmierci bliskiej osoby w katastrofie. Zezwięrzęcenie dziennikarzy i komentatorów wspierających szamoczącą się PO czy KOD nie zna najwyraźniej żadnych granic.

Najprawdopodobniej Beata Gosiewska nie otrzyma tak wysokiego odszkodowania, sama zresztą o tym mówi. Dziś płaci wysoką cenę za to, że Polska, dzięki tak zwanym elitom przypomina zwykłą dzicz. Tak, tak, te elity narzucają od dawna standardy dziczy w walce z PiS. Te niby wykształcone i obyte na europejskich salonach. Beata Gosiewska przetrzyma tę dzicz z salonów. Tych komentujących wykształconych  z wielkich miast. "Zajęto" się europosłanką, by wskazać jaki ten PiS jest pazerny na kasę, jaki jest zepsuty. Adresatem nie są bywalcy drogich restauracji tylko ludzie biedni. Większą hipokryzję sytych i zadowolonych trudno sobie wyobrazić. Żerowano na bólu bliskich ofiar Katastrofy Smoleńskiej od samego początku, od 10 kwietnia 2010 roku. Puszki po piwie, oddawanie moczu na znicze. Milczeli znani i skundleni artyści. Żyją wśród nas, w środku Europy zwykli barbarzyńcy.

czwartek, 27 października 2016

AntyPiS na granicy Paranoi

Być może jest tak, że jak się obserwuje rozwój sytuacji politycznej w Polsce z dnia na dzień, to człowiek najzwyczajniej w świecie przyzwyczaja się do rzeczy nienormalnych i absurdalnych, i już za takie je w końcu nie uważa. Obłędny atak na PiS trwa rok, więc największe kłamstwo czy największe chamstwo przechodzi niezauważone. Tandem opozycja i posłuszne jej media goni jak szalony, chyba nawet nie wiedząc, że ociera się już o paranoję. Nie dostrzegamy jej wyraźnie, bo ona nam spowszedniała. Nikt na Zachodzie nie urządza masowych protestów przeciwko czemuś czego nie ma, czego rząd nie zamierza wprowadzić w życie.  Choćby czarne marsze. Już sama nazwa jest porażająca, kojarzy się z czymś strasznym i ponurym, prawie jak "Krzyk 4". To jest przykład czystego szaleństwa, nie tyle sfrustrowanych i znudzonych kobiet, ile raczej sfrustrowanych coraz bardziej ich politycznych mocodawców, wykorzystujących ich ogromny feministyczny zapał i chęć wyzwolenie nas z ciemnogrodu. Symbolem tej ponurej krucjaty stała się niejaka Natalia Przybysz. Piosenkarka wyznała, że przeżyła kilka najszczęśliwszych minut w swoim życiu, kiedy usunęła ciążę.


Aborcja to za mało, więc dorzucono wszystko, co się nie podoba PO i gazecie Michnika. W ten sposób narodził się żeński KOD, bo ten właściwy sypie się z tygodnia na tydzień. Akcja trwa. Jest taki portal naTemat.pl. Podjął się z rozmachem  problemu, co inne nacje wiedzą o Polsce,  z czym się im dzisiaj nasz kraj kojarzy.Wyniki były marne, wiedza kiepska, a rozmówcy (głównie dziennikarze i naukowcy) powtarzali w kółko jedno i to samo: Polska kojarzy się dziś w Europie z zakazem aborcji. Granica paranoi została właśnie przekroczona. Równie dobrze można rozpętać burzę pod hasłem: "PiS zabija psy" lub "PiS zabija zwierzęta" i nikt nie będzie dochodził prawdy. Multum tytułów zachodnich podchwyci temat, zrobi się z tego wielki raban i będziemy wytykani jako mordercy zwierząt. Wszystko można, naprawdę. Nie ma takiego tematu, bo "gdyby tutaj babcia przechodziła z wnuczkiem, którego nie ma.....".


Niestety, ta walka skundlonych mediów i upadłych polityków z obozem nie jest śmieszna, tu chodzi o zniszczenie PiS, o skompromitowanie każdej decyzji rządu, o obrzydzenie tej partii na Zachodzie. Każde, nawet najbardziej podłe kłamstwo służy temu celowi: odsunięcie PiS od władzy przed rokiem 2019. Chwilami przypomina to jednak misje samobójczą, na szczęście. Z jakiego powodu Adam Michnik widzi w Mateuszu Kijowskim następcę Wałęsy? Człowieka, który ma poprowadzić wielki bunt zadowolonych i sytych? Nie wiadomo, może to jest przejaw myślenia paranoicznego. Kijowski w roli wielkiego przywódcy to absolutny absurd, to jakaś zgrywa, kpiny nawet z tych, którzy łażą za nim po ulicach. Doprawdy, to już ciekawszy jest największy polski erudyta Ryszard Petru. Śladem Michnika podąża Platforma Obywatelska. Można się naprawdę uśmiać, ale podejmowanie współpracy z Lechem Wałęsą, który opuszcza KOD (tragedia), który praktycznie nie ma żadnego wpływu na polską politykę, a do tego jest obciążony współpracą z SB to działanie na granicy obłędu.  


Prawo i Sprawiedliwość reaguje nad wyraz spokojnie na te irracjonalne zachowania opozycji i jej medialnych tub i może tak trzeba. Z drugiej jednak strony brak zdecydowanej kontry powoduje, że obóz nienawiści sięga po coraz bardziej radykalne środki. Kijowski mówi co prawda, że KOD nie chce brać udziału w sporze o ekshumacje, ale nie wyklucza się ich blokowania. Część rodzin mówi o groźbie zbeszczeszczenia  zwłok ich bliskich. To można zrozumieć, potrzebna jest tu empatia. Ale czy te rodziny mają świadomość tego, że nawet nie mogą być pewne tego, że w grobie jest pochowany ich ojciec czy matka?  I czy naprawdę  są przekonane, że znają prawdę o Smoleńsku? Trwa śledztwo, śledztwo w sprawie najtragiczniejszej katastrofy lotniczej w historii Polski. Oczywiście protest części rodzin znakomicie wpisuje się w nagonkę na PiS.  Paranoja, która zrodziła się z nienawiści do Prawa i Sprawiedliwości może mieć jednak fatalne skutki dla Polski, bo bez pardonu atakuje się także wyborców PiS, traktując ich jako nierozgarniętych i zacofanych. Ta paranoja szkodzi Polsce, a kibicuje jej i Berlin, i Paryż i Moskwa. Na końcu tego obłędu jest chaos i rozbicie państwa. Można odnieść wrażenie, że zniszczenie PiS warte jest dla nich każdej ceny.       

wtorek, 25 października 2016

Widmo klęski krąży nad PiS

Ten człowiek ma wybitną intuicję polityczną i niezwykły dar empatii, wyjątkowy nad Wisłą. Wiedząc, że Komitet Obrony Demokracji nie spełnia jednak oczekiwań Adama Michnika i jego gazety, widząc jak gaśnie rewolucyjny płomień Mateusza Kijowskiego, jak chudną z politycznego głodu uliczne manifestacje, podjął jedynie słuszną decyzję w swojej jesieni życia, podyktowaną właśnie ową niebywałą empatią jaką został obdarzony. Przytulił się do politycznego trupa - Platformy Obywatelskiej. Ten heroiczny czyn będzie odnotowany w podręcznikach historii. Wnuki Schetyny i przyszłego obywatela Ukrainy Sławomira Nowaka będą z wypiekami na ustach opowiadały jak Lech Wałęsa, razem z ludźmi Platformy, stoczyli swój wielki ostatni bój z dyktaturą.

"Układ  z KOD-em dobiega końca, jeszcze sześć spotkań. Umowa prawdopodobnie będzie przedłużona, ale lubię dużo pracować, więc włączam się we współpracę z PO"* - powiedział wielki człowiek na wspólnej konferencji z Grzegorzem Schetyną.  Ten z kolei, jak zwykle szczery do bólu, powiedział bez ogródek, że "chce wykorzystać autorytet Lecha Wałęsy do walki z PiS". To stwarza na polskiej scenie politycznej zupełnie nową sytuację, niezwykle trudną dla Prawa i Sprawiedliwości, grożącą wręcz katastrofą dla obecnego rządu. Wiadomo jak groźna jest Julia Pitera, jak nieobliczalny w błyskotliwych atakach jest poseł Kierwiński. Ale polityczny duet PO i Wałęsa to śmiertelna broń dla Jarosława Kaczyńskiego, groźna ja Caracale.

"Lech Wałęsa wychodzi z cienia",  "Lech Wałęsa bierze stery opozycji w swoje ręce", "Wałęsa zniszczy PiS" - tak będą komentować przełomowe wydarzenia w Polsce europejskie media. Cały Zachód odetchnie z ulgą, a prezydent F. Hollande przyleci do Gdańska z podziękowaniami za to kolejne genialne posunięcie Lecha Wałęsy. Wiosną, kiedy stopnieją śniegi i stopnieje do trzech procent poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości, Platforma Obywatelska i Lech Wałęsa ogłoszą demokratyczną rewolucję, wyjdą na ulice, a Jarosław Kaczyński pójdzie siedzieć, co już zapowiedział nasz noblista.   

Komitet Obrony Demokracji przyłączy się do Komitetu Wyzwolenia Polski spod Dyktatury (KWPsD), a Adam Michnik przełknie gorzką pigułkę, że jego pupil nie zostanie przywódcą powszechnego buntu. Ma się czym martwić PiS, ma się czym martwić Jarosław Kaczyński. Wałęsa i PO tworzą razem śmiercionośną broń, są jak dwa wielkie lotniskowce miażdżące okręty przeciwnika. Autorytet Lecha Wałęsy jest przecież niepodważalny. Jeszcze w 1967 roku, późnym wieczorem,w blasku wiejskiego księżyca opracował swój zabójczy plan dla komunizmu. Wszedł do piekła SB, był tam,ale w sercu od początku nosił "Solidarność" , której nazwy jeszcze nikt nie znał ani w Polsce, ani na świecie. Patrząc w gwiaździste niebo, powiedział wtedy sobie: "...Planuję to wszystko zakończyć do czerwca 1989 roku, a potem zostanę Prezydentem  RP". Nieznane to fakty z życia wielkiego Polaka, niezapisane na kartach autobiografii i wywiadów. Ale tak właśnie było. Wielka jest ofiarność Wałęsy. Sojusz z PO to najwspanialsza wiadomość dnia dla Prawa i Sprawiedliwości.    


*źródło: Onet.pl   

poniedziałek, 24 października 2016

Szurnięty Stuhr

Na najbardziej antypisowskim portalu msn.pl (należy do Microsoft), plującym i zohydzającym dokładnie wszystko co robi lub zamierza zrobić Prawo i Sprawiedliwość, można się zapoznać (nie pierwszy raz) z tym, co na temat Jarosława Kaczyńskiego i PiS  sądzi znany aktor Jerzy Stuhr. On nie jest pożytecznym idiotą wykorzystywanym do ubliżania Kaczyńskiemu, on wierzy w to co mówi, on to mówi na ochotnika. Nie zdziwiłbym się, gdyby raz na jakiś czas dzwonił do tej lub innej redakcji i mówił: Wiecie co? Mam znowu coś obrzydliwego na Kaczora. Co Wy na to?. No biorą go na wywiad, a on posuwa się coraz dalej, bo poprzednie plucie było za słabe, więc teraz musi to być mocne splunięcie.

Jerzy Stuhr jest szurnięty, gdy mówi: * "......W grudniu ubiegłego roku zmienił się w Polsce ustrój. A przynajmniej poważnie zmutował. Ustawami o Trybunale Konstytucyjnym Prawo i Sprawiedliwość zlikwidowało trójpodział władzy i przeszło od demokracji do dyktatury."

Albo twierdzi, że  Kaczyński posiadł podobne umiejętności jak Hitler:
"Hitler też miał tę umiejętność. Wiedział, jak dobrać. Jak od siebie uzależnić. Jak uwikłać. Zbuntowałeś się? Myślisz, że ja cię do więzienia wsadzę? Nie, chodź, mam dla ciebie specjalne zadanie, tylko jak podskoczysz, to ci wyciągnę takie rzeczy, że jesteś na całe życie skończony - wyjaśnia."

Od artysty, a w szczególności tak znanego aktora,  wymaga się jednak pewnej wrażliwości, wysokich standardów, poniżej których się nie schodzi. Pan Stuhr nie jest skandalistą jak Dali, po prostu taki dość spokojny, można rzec średniej klasy europejski aktor. Ma prawo oczywiście głosić, co chce i nic nam do tego.  Ale to jest jednak dowód na to, że tak on, jak i niemała gromadka innych artystów to ludzie chorzy, którzy nadal uważają, że największym szczęściem dla Polski była Platforma Obywatelska. Jeśli ktoś ma  takie przekonanie, to znaczy, że nie rozpoznaje w ogóle naszej rzeczywistości, nie rozumie jej, jest oderwany od Polski i w tym sensie, trudno go nazwać patriotą. Bo to nie jest tylko,  tak jak chce Stuhr, granie Mrożka w Palermo, to jest także, a może przede wszystkim, zwykła przyzwoitość, brak zgody na kulturę kłamstwa i oszustwa, którą uprawiała Platforma.

Stuhr mówi o wstydzie, o tym, jak strasznie musieli przyjąć Francuzi uwagę naszego wiceministra o widelcach. I tu jest to, co potwierdza, że najbardziej zakompleksiony względem Zachodu jest właśnie tak zwany mainstream. Stuhr jest zakompleksionym facetem jak wielu innych artystów, którzy poparli PO. Z Paryża walą w nas obelgami, ubliżają raz po raz Polakom, nikogo tam to nie dziwi, nikt nie rozdziera we Francji szat, że zakpiono sobie z Polaków. Mają nas gdzieś, i tak się czują od nas ważniejsi i mądrzejsi. I to jest w sumie zdrowy objaw, cenią swoją narodowość. Ludzie tacy jak Stuhr tej naszej narodowości nie cenią. Ludzie tacy jak on nigdy nie oburzyli się, gdy hańbiono pamięć o generale Błasiku i polskich pilotach. Sami się wykluczają z patriotyzmu. Jeśli Stuhr porównuje Kaczyńskiego do Hitlera, zresztą nie on pierwszy, to właściwie sam siebie przekreśla jako człowieka myślącego, sam mówi do nas: jestem szurnięty. Świetnie zagrał rolę obleśnego karierowicza i kłamcy w filmie "Wodzirej". Daje to do myślenia.... 

*źródło: msn.pl

sobota, 22 października 2016

Polowanie na PiS

To,  co uprawia od roku Platforma Obywatelska z Petru czy Trybunał Konstytucyjny to nie jest zwykła, standardowa walka polityczna jaką możemy zaobserwować w każdym demokratycznym kraju na Zachodzie. To, co wyczyniają media wspierające PO i Nowoczesną to nie jest dziennikarstwo tylko zwykła medialna gangsterka. To jest polowanie na PiS każdego dnia, o każdej godzinie. To jest jeszcze coś więcej: zamach na demokrację, na demokratyczny wybór, jakiego dokonali Polacy, wreszcie to jest zamach na suwerenność Polski, która za czasów rządów Tuska legła w gruzach ("Niech Berlin weźmie odpowiedzialność za całą Europę"). PO była źródłem niezliczonych wprost afer, ale nikomu nie spadł włos z głowy, a Chlebowski jedynie się spocił. To Platforma odpowiada za skandaliczny wybór żelastwa z Francji. Bezczelność Grzegorza Schetyny nie zna granic, gdy mówi o powołaniu komisji śledczej i o tym, że wycofanie się z kontraktu na Caracale szkodzi Polsce.

Nikt w ostatnich 27 latach nie zaszkodził Polsce tak jak Platforma. PO do polowania na PiS nieustannie zachęca cały Zachód. Analityk stacji telewizyjnej Bloomberg twierdzi wprost, że inwestorzy wycofują się z GPW bo rządzi PiS. Tymczasem giełda dołuje od czterech lat, tymczasem dwa wielkie koncerny motoryzacyjne będą budowały w Polsce swoje fabryki. I do tego ten sam Bloomberg informuje, że Polska w przyszłym roku będzie miała trzeci najwyższy wzrost gospodarczy w Europie. Schizofrenia? Optymistyczne w tym wszystkim jest to, że ludzie, którzy dla utrzymania czy odzyskania władzy gotowi są oddać Polskę na smyczy obcym państwom, wydają się mocno wypaleni i przeżywają umysłową zapaść.   

W polowaniu na PiS nadal najlepiej radzą sobie TVN i GW, oraz niektóre portale informacyjne i wcale nie chodzi tu o naTemat.pl , tylko o msn.pl - lidera antypisowskiej nagonki. Portal ten należy do koncernu Microsoft i ciekawe, z jakiego to powodu firma ta tak zdecydowanie opowiada się po jednej stronie sporu politycznego w Polsce. Przejrzyjcie sobie tytuły dzień po dniu, tak przez tydzień, Newsweek.pl się przy tym chowa. To jest antypisowskie szaleństwo. Jak już nie ma się czego czepić, to obok zdjęcia Macierewicza mamy wstrząsający tekst o mężczyźnie, który chciał zgwałcić konia w Janowie Podlaskim. Wiadomo, odkąd rządzi tam człowiek PiS-u to zatrudnia się gwałcicieli koni. Takie kwiatki......, po kilku godzinach tekst schowano głębiej.

Burzę posłusznych mediach wywołała informacja o tym, że Antoni Macierewicz ma nagranie Tusk - Putin z 10.04.2010 roku. Od razu obśmiano Macierewicza, że nagranie "buja" się w sieci od 6 lat i sprawę niemiłosiernie nagłośniono, bo wiadomo, że szef MON ciągle konfabuluje. Tymczasem, nagranie będące w posiadaniu MON jest dłuższe niż to na TT. I kolejny atak, bo Antoni Macierewicz ujawnił przedziwną transakcję Egiptu z Rosją na dwa mistrale za dolara. Te same, które wcześniej Francja miała sprzedać Rosji. Polowanie na PiS trwa, więc znowu kupa śmiechu, choć strona rosyjska ustami rzecznika Kremla Pieskowa stwierdziła, że nie są to sprawdzone informacje. To jak to jest? Bzdura czy szef MON dotarł do pewnego źródła na ten temat? Stało się to praktycznie zaraz po krachu z Caracalami. Ale wiadomo, Macierewicz konfabuluje, kłamie, polowanie na PiS trwa.

Tego, czego chyba najbardziej obawia się PO ze stronu rządu to sprawa Smoleńska, to dotarcie do prawdy o 10 kwietnia. Nie ma żadnych wątpliwości, absolutnie żadnych, że Platforma zapłaci za Smoleńsk zniknięciem ze sceny politycznej, że zniknie też z anteny zapewne spora grupa "dziennikarzy", piewców raportów Anodiny i Millera. Jeszcze czują się bezkarni, tak samo jak ci co występowali w mundurach w stanie wojennym. To co ich cechuje to zero wstydu,  zero godności, zero zasad, czyli inaczej mówiąc trzy zera (000). To jest symbol dziennikarzy na usługach PO. To polowanie na PiS ma oczywiście wymiar międzynarodowy. Prawo i Sprawiedliwość przeszkadza Berlinowi, Paryżowi i Rzymowi, nie wspominając już o Moskwie. I właśnie najlepsze jest to, że tak zwani publicyści kreują PiS na sojusznika Moskwy, oczywiście nieświadomego, bo intelektualnie tego nie ogarniają. Innymi słowy partią Putina w Polsce jest PiS. I wciskają ten kit tacy ludzie jak Lis i co bardziej wyrywni posłowie z PO czy Nowoczesnej. Obrzydzić, opluć, nakłamać, nakrzyczeć, obrazić, sprowokować, zniszczyć. Jeśli ktoś wyłuska z propagandy opozycji inne działania, niech je wymieni, niech je opisze. Na dziś jest to bezwzględne polowanie na rząd, na Jarosława Kaczyńskiego.

I można by nad tym wszystkim przejść do porządku dziennego, można by się tym nawet specjalnie nie przejmować, wyśmiać tę polityczną i merytoryczną bezsilność Schetyny, Kierwińskiego czy Pihowicz, gdyby nie fakt, że jest świadome niszczenie państwa, przywołujące na myśl drugą połowę  XVIII wieku. Co więcej, oni wiedzą, że to robią, zdają sobie z tego sprawę, że jak nikt szkodzą Polsce. Dlatego PiS musi być jak nigdy dotąd uważny, skonsolidowany, wolny od jakichkolwiek większych potknięć. Druga strona wykorzysta wszystko, z każdego  drobiazgu posłuszne media zrobią aferę stulecia. Na razie Prawo i Sprawiedliwość całkiem nieźle sobie radzi z tą polityczną i międzynarodową gangsterką. Ale to dopiero pierwszy rok rządów, więc wielka batalia o Polskę dopiero się zaczęła.

środa, 19 października 2016

Chorzy z nienawiści

Niestety, to zjawisko w polskiej polityce jest dniem codziennym, czymś normalnym i akceptowalnym, do tego z racji nagromadzenia się wielu przypadków nienawiści politycznej, czymś, obok czego przechodzimy obojętnie. Do tego mamy brak zasad i brak honoru. Tylko kilka przykładów. Radosław Sikorski został ministrem w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy go odwołano i nadeszły wybory, krzyczał z obozu Platformy, że dorżnie watahę, czyli jego dawnych politycznych przyjaciół, ludzi, którzy wynieśli go do władzy. W jakim cywilizowanym zachodnim kraju miałby szansę na jakikolwiek byt polityczny?  W żadnym, w Polsce tak. Mecenas Giertych, dawniej lider LPR i minister w rządzie PiS. Jak sam wyznał (co za tupet!), on wchodził do tego rządu niczym przysłowiowy "kret" Tuska, bo ponoć się z nim konsultował, bo miał taki plan, żeby chyba od środka rozwalić partię Kaczyńskiego. Teraz dawny nacjonalista bryluje w TVN 24 i u Michnika. Koszmar. Obrzydlistwo.

Kolejny kameleon: Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier, człowiek, o którym niewiele było wiadomo, zanim nie został premierem dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu. Dzięki niemu, już po odwołaniu został zatrudniony w Goldman Sachs, jednym z największych banków inwestycyjnych na świecie. Lukratywna posada, której nie dostał z pewnością dlatego, że napisał doktorat z ekonomii. I ten człowiek, bez zasad, bez honoru, jedyne co teraz uprawia to plucie na PiS. Wszystko co robi PiS jest złe, Polska się pogrąża, Polska jest na aucie, i tak dalej.......  I wreszcie Wałęsa, przypadek szczególny, ktoś kto sam zjadł siebie, ale najwyraźniej jeszcze o tym nie wie. Bez wątpienia nienawidzący Jarosława Kaczyńskiego i całego obozu prawicy, uzurpujący sobie, że przeprowadził Polskę od komunizmu do wolności. Trudno  o większego megalomana w całej Europie i trudno znaleźć większego kłamcę od niego w naszym kraju. Polskę do wolności poprowadziła "Solidarność", wielki ruch społeczny, spontaniczny, dający wiarę Polakom, że można wyjść z komunizmu oraz w tym samym stopniu Ojciec Święty Jan Paweł II. I koniec kropka. Żaden Wałęsa, cokolwiek by mówił, ten człowiek bez honoru, uparcie kłamiący, że nie współpracował z SB.


Na to wszystko nakłada się zbiorowy podmiot polityczny, chory z nienawiści do obecnego rządu, czyli Platforma  Obywatelska. Są z pewnością w niej ludzie uczciwi, chcący dobrze dla swoich miast i regionów, ale nad nimi wszystkimi jest ta wielka czapa pełzająca PO Warszawie i Brukseli, butna, cyniczna i bezczelna. 20 miliardów złotych zniknęło gdzieś z programu budowy autostrad, to więcej niż kontrakt na Caracale. I nic, nic się nie stało. Dziękować opatrzności, że Polska nie kupi przestarzałych helikopterów, których w armii francuskiej jest 15!  Chorzy z nienawiści do PiS, do Jarosława Kaczyńskiego, bo zderzają się z formacją, która ma idee, ma wartości, realizuje swój program. A oni po prostu byczyli się przez osiem lat, tak wyglądały te kompromitujące rządy. O nienawiść trudno posądzać Nowoczesną, nowy dziwny wykwit polityczny.


Przyglądając się tej partii, chcąc nie chcąc, powracam myślami do kultowego filmu braci Zucker "Wyścig szczurów", a konkretnie do tego fragmentu filmu, w którym  Cuba Gooding jr., przypadkowo, staje się kierowcą autobusu pełnego rozhisteryzowanych pań w średnim wieku. Tak samo ubranych, tak samo krzyczących i się uśmiechających, tak samo histeryzujących. Tak.... to jest właśnie Nowoczesna, więc o nienawiści nie może tu być raczej mowy, nawet w przypadku posłanki Pihowicz. Co ciekawe, nerwy puściły już nawet Michnikowi, cała ta prawa strona i jej wyborcy to łajdacy. A TNS Polska właśnie podaje: PiS -34%, PO-15%, Nowoczesna -11%, Kukiz `15 - 9%. Reszta na zieloną trawkę.  

sobota, 15 października 2016

Donald Tusk, gorący kartofel

Być może dla nienasyconej władzą Ewy Kopacz powrót Donalda Tuska do Polski to jak zbawienie, a sam powracający to co najmniej wielki odnowiciel  Platformy, jej jedyne spoiwo, jej jedyny prawdziwy przywódca. Warto o tym pomyśleć, bo wcale nie jest pewne czy były premier zostanie wybrany na drugą kadencję jako szef Rady Europejskiej.I wcale tu nie chodzi o brak poparcia ze strony rządu Prawa i Sprawiedliwości, choć może mieć ono znaczenie. Rzecz w tym, że Tusk ma na Zachodzie kiepską prasę, niewiele osiągnął, brak mu po prostu cech przywódczych i charyzmy.  Nie przypadkiem traktowany jest jako człowiek dość posłusznie wykonujący polecenia Berlina, bo przecież tylko i wyłącznie Berlinowi zawdzięcza swoje wysokie stanowisko. Chodżą więc słuchy, że Donald Odnowiciel podobno pakuje już walizki do Polski, ale czy na pewno i czy na pewno chce wrócić do kraju?

Donald Tusk w Polsce oznacza same kłopoty dla Platformy Obywatelskiej. Nie uniknie bowiem ani trudnych pytań o Amber Gold, choćby takie, dlaczego nie reagował na tykającą bombę, choć ostrzegała go ABW, no i nie uniknie w ostateczności procesu sądowego albo Trybunału Stanu w sprawie Smoleńska. Za oddanie śledztwa Rosjanom, za przyjęcie Konwencji chicagowskiej, choć był to lot wojskowy  czy wreszcie za to, że obszaru katastrofy nie uznano za teren eksterytorialny oraz za celowe rozdzielenie wizyt. Tusk nie uniknie odpowiedzialności za te zaniechania i działanie na szkodę interesów naszego państwa, choć może uniknąć odpowiedzialności karnej. Wszystko jest możliwe. Dlatego nie jest wykluczone, że Tusk po prostu do Polski szybko nie wróci, a walizki może i pakuje, ale nie poleci z nimi z Brukseli  do Warszawy.Dla niego najlepszym wyjściem jest załatwienie sobie w Unii cichej posady z dobrą pensją i siedzenie tam jak najdłużej, do emerytury. Kandydowanie na Prezydenta RP w 2020 roku? To mogłaby tylko wymyślić Ewa Kopacz i Tomasz Lis. 



Tusk jest gorącym kartoflem, którego tak naprawdę nikt nie chce. Skończy marnie, szczególnie w podręcznikach historii. Tak naprawdę uciekł przed Jarosławem Kaczyńskim, bał się, że kiedy zostanie w kraju, szybko zostanie uruchomiona przeciwko niemu cała pisowska machina. Nie może tez liczyć na wielki aplauz działaczy Platformy. Co roztropniejsi i bardziej inteligentni doskonale wiedzą, że będzie dla nich obciążeniem, co więcej, na nowo rozpęta się konflikt z Grzegorzem Schetyną. Ale może być też tak, że Donald Tusk pójdzie na rympał i zacznie przebijać w atakach na PiS i Schetynę, i Petru i nawet Henrykę Krzywonos (pamiętny kurdupel). Być może wtedy zjednoczy sobie sympatię wyborców, którzy najchętniej udusiliby Jarosława Kaczyńskiego własnymi rękami, być może PO ustabilizuje się na twardym poparciu 20% wyborców. Ale to jest tylko gdybanie. Może być bowiem i tak, że dostanie II kadencję tylko dlatego, żeby nie musiał wracać do Polski. Może Merkel go uratuje, w końcu nie miała w żadnym państwie europejskim tak wiernego sojusznika, choć słowo sojusznik zostało tu użyte tylko przez grzeczność.


Jakkolwiek się potoczą losy Donalda Tuska, w Polsce jest politykiem spalonym, nikt już - nawet sam Tomasz Lis - nie napisze "Tusku musisz".  I tu jest największe zmartwienie całej opozycji. Nie Tusk to kto za niego, kto będzie prawdziwym liderem całej opozycji? Na szczęście dla Prawa i Sprawiedliwości oni po prostu nie mają nikogo. Nowoczesna nie "wyhodowała"nawet namiastki lidera, Schetyna jest zużyty jak większość całej tej formacji, a KOD nie ma żadnego pozytywnego przesłania, żadnej intelektualnej wizji czym w ogóle ma być. Starzeją się też dawni oficerowie WSI, lata już nie te, a poza tym trzeba w końcu ustawić sobie jakoś tę starość. Znowu inicjować jakąś nową Platformę bis? W końcu dali im szansę a oni   upojeni władzą schrzanili wszystko dokumentnie i to przy tak dużym strumieniu pieniędzy z UE. Wstyd. Jeśli Donald , gorący kartofel wróci do Polski, stanie się z pewnością jedno: zamieszanie będzie jak diabli. 

piątek, 14 października 2016

Głosowanie na Nowoczesną?

Sondaż goni sondaż i można je spokojnie omijać szerokim łukiem, szczególnie badania IBRiS*. Właśnie ta pracownia podała, że opozycja może już dziś utworzyć większość rządową, bo PiS słabnie (ok. 30%), a  Nowoczesna idzie chyba po władzę (23%), natomiast PO kuleje - tu bez zmian (16%). Niech będzie, że ten sondaż jest wiarygodny. Kukiz`15 w nim znika (6,8%) , a wskakuje za to SLD z pięcioma procentami. Niech więc będzie, że to badanie odzwierciedla obecne preferencje polityczne Polaków. W zasadzie nic tu nie dziwi. PiS jak zwykle niedoszacowany, ale Nowoczesna, o co tu chodzi?

Jak można w ogóle głosować na Nowoczesną? Co to jest? Partia? Klub Krzykaczy? Zespół rockowy "Pihowicz i gitara"?  Z sondażu wynika, że niemal co czwarty Polak oddałby dziś głos na partię Petru. Czyli na coś co nic nie proponuje, wszystko neguje i jeszcze się określa jako reprezentacja młodych wykształconych Polaków. Ryszard Petru sam się mianował liderem opozycji, choć jest ułomny jeśli chodzi o podstawową wiedzę o Polsce i o świecie. Można wątpić czy zabłysnąłby nawet w podłym barze gdzieś na zapadłej amerykańskiej prowincji. Dla PiS to dobrze, że ktoś taki kieruje partią. A kto za nim stoi? Kamila Gasiuk - Pihowicz. W biegu do mównicy 100 punktów. Może wysłać ją na olimpiadę? Poza tym tak się zaperza, gdy cokolwiek mówi, tak się angażuje emocjonalnie, tak się nadyma, że gdyby nagle przestała w to wierzyć, mogłaby po prostu pęc na antenie.

Jak można głosować na Nowoczesną? Jak można głosować na przekrętasów z PO, którzy podrzucili PiS ten śmierdzący francuski pasztet? Można nie znosić Jarosława Kaczyńskiego, ale głosowanie na PO, a już w szczególności na Nowoczesną to obraza rozumu i zdrowego rozsądku. To obciach. A głosują ponoć na partię Petru młodzi i wykształceni. Można powiedzieć, że III RP wyhodowała właśnie sobie takie młode śródmiejskie elity, mniej więcej z takimi samymi horyzontami i takim samym poziomem intelektualnym jak Ryszard Petru. Są w tej partii pojedyncze osoby mówiące czasami do rzeczy, ale Nowoczesna nic nie zrobiła dotąd, żadnej poważnej oferty. Słyszymy tylko ciągle, że trzeba PiS natychmiast odsunąć od władzy. Już! Teraz! Zaraz! Doprawdy, gdyby nie wsparcie wielkich mediów, po PO i Nowoczesnej pozostałby już  tylko pył. PiS powinien mieć rzeczywiście nową silną partię w opozycji, taką właśnie Nowoczesną, ale nie taką jak ta z Petru i Pihowicz. Ścigają się z PO na totalność, to jakaś głupota. Dla PiS to dobrze, dla jakości sceny politycznej w Polsce fatalnie. Bo nie było nic bardziej fatalnego w polskiej polityce ostatnich lat niż powołanie do życia Nowoczesnej, bezpłciowej siły politycznej, ani liberalnej ani w ogóle nie wiadomo jakiej. I na coś takiego chcą głosować  ponoć wykształceni Polacy. Zgroza i współczucie, ale krótkotrwałe.

czwartek, 13 października 2016

Koniec Petru i Schetyny

W Platformie i Nowoczesnej wrze od środka. Na razie te dwa garnki są przykryte szczelnie przez propagandowe zagrywki, że wszystko jest świetnie, że lider jest jeden, że Ryszard Petru jest nie do zastąpienia, a Grzegorz Schetyna, pomimo różnych tarć twardą ręką trzyma całą partię. Tak niestety nie jest i bardzo dobrze, bo może wreszcie nastąpi przełom w opozycji, która całkowicie pogubiła się po wyborach w 2015 roku. Zamiast totalnej opozycji mamy totalną klapę. Na szczęście w obu partiach są ludzie, są nowi liderzy, którzy szykują się do objęcia władzy. Co więcej są zdeterminowani, zdyscyplinowani i bezwzględni. A tego trzeba w walce z Kaczyńskim. Te niemrawe ataki PO czy Nowoczesnej na rząd Szydło są śmieszne, mogą co najwyżej zachwiać mównicą sejmową, do której wszyscy się przeciskają. Jest więcej niż pewne, że nadchodzi koniec Petru i Schetyny. Może o tym nie wiedzą, może się domyślają, ale to kwestia najbliższych tygodni.

Wiadomo na pewno, że doszło do tajnego porozumienia Kamili Gasiuk - Pihowicz z Borysem Budką, żeby zrobić w obu partiach porządek, skończyć z okresem "każdy mówi co chce" i burżuazyjnym stylem życia wielu działaczy. - Nic nie wnoszą do partii tylko się byczą - miała powiedzieć Budce liderka Pihowicz. W każdym razie przygotowują się już do przejęcia władzy i będzie to bolesne doznanie dla tych malowanych liberałów z PO i Nowoczesnej. Wiadomo, że w miejsce władz regionalnych obydwu partii zostaną powołani Komisarze Obywatelscy z daleko idącymi uprawnieniami. Będą mogli na przykład wyrzucić każdego członka partii w przypadku nieposłuszeństwa. To z pewnością ułatwi oczyszczenie opozycji z leni i cwaniaków. Można powiedzieć, że byli mienszewicy, przyszli bolszewicy. Ale takiej podłych porównań Borys Budka się nie obawia. Będzie rządził w PO żelazną ręką. Przy nim Schetyna jawi się jak człowiek dusza.

Wiadomo także, że będą obowiązywały trzy erystyczne zasady prowadzenia sporów w Sejmie i w studiach telewizyjnych. W porównaniu z nimi dokonania Arthura Schopenhauera wydają się po prostu śmieszne. W skrócie można je przedstawić tak:
  1. Mów zawsze głośno, przerywaj, nie dopuszczaj do głosu, bądź agresywny i nieprzyjemny jak to tylko możliwe.
  2. Jeśli to nie wystarcza, po prostu krzycz, jeśli słyszysz mocne argumenty, krzycz do skutku, aż przeciwnik opadnie z sił.
  3. Jeśli pomimo to przeciwnik dalej posługuje się argumentami, śmiej się z niego tak jak Szejnfeld, to   zabójcza broń.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                  Oczywiście, Oczywiście, wiadomo, że śmiech typu Szejnfeld jest strasznie trudny do wykonania, ale europoseł już się zgłosił, że poprowadzi zajęcia. Z krzyku oczywiście Pani Kamila, a z głośnego  i bardzo  wyraźnego mówienia Borys Budka. Nie ma już miejsca na ślamazarność. Petru idzie na mównicę z minutę, Pihowicz już tam po prostu jest. Nikt nie wie nawet kiedy i jak się tam znalazła. Takiej szefowej potrzebuje Nowoczesna. Takiego szefa jak Borys Budka potrzebuje PO. Wiadomo na pewno, że na razie partie pozostaną osobnymi podmiotami politycznymi, ale będą miały identyczną strukturę. I Budka i Pihowicz obejmą stanowiska Komisarzy Krajowych. Ich zastępcami będą Komisarze Krajowi ds. Bezpieczeństwa. Co tydzień, w Warszawie, nowi liderzy PO i N będą prowadzili wiece z udziałem tysięcy sfrustrowanych rządami PiS pracowników wielkich korporacji. Duch rewolucji ma przeniknąć do ich serc i umysłów. Nie wyklucza się, że Petru i Schetyna zostaną zmuszeni do emigracji. I całe szczęście, że w końcu poważni ludzie w PO i Nowoczesnej biorą władzę w swoje ręce, bo tylko w dyscyplinie, karności, poświęceniu i całkowitemu oddaniu partii jest nadzieja na pokonanie pisowskiej zarazy.      

piątek, 23 września 2016

Jakiej Polski potrzebuje Jarosław Kaczyński

To pytanie musi mieć odpowiedź Jest już największym polskim politykiem od czasu zakończenia wojny. I nie jest bez znaczenia co robi i co planuje. Jest wrażliwy na problemy społeczne, ale jest po części liberałem. Jest też pytanie, czy będzie zmuszony być premierem. Nie chodzi tu o to Pani Premier Beata Szydło sobie nie radzi. Chodzi o to, że poparcie dla PiS będzie spadać. Chodzi o to, że w tej sytuacji PiS powinien szukać innych wyborców.

Sukces programu 500+ jest ewidentny, ale dotyczy głownie rodzin niezamożnych. Pytanie jest5a takie czy ogarnie większy elektorat, na przykład czy zabierze PO i Nowoczesnej tak zwanych liberałów. Czy Morawiecki przekona ich, że to jest Polska  jest po trosze liberalna? To jest kluczowe pytanie, ponieważ - z całym szacunkiem dla Premiera i Prezydenta RP - Kaczyński został przywódcą, może nie jest taki jak Piłsudski ale jest liderem  Polski i Zachód to wie  Może go nie lubić, ale musi się z nim teraz liczyć

Przez kilka lat mówiło się o Donaldzie Tusku jako liderze. Z niego było lider jak strażnik miejski. Pilnował tylko miast dużych i interesów PO. Ale teraz wypada zadać kluczowe pytanie jak postąpi JK? To jest krótka notka, ale poparcie dla PiS nie będzie wieczne. Bo warto dmuchać na zimne, niż gasić ogień. Dlatego tylko pytam.  

czwartek, 15 września 2016

Wypychanie Polski z UE

Żeby zrozumieć to  co dzieje się od ponad roku w Unii Europejskiej i pojąć skąd tyle jadu Brukseli i Niemiec wobec Polski, trzeba najpierw ustalić, które państwa należą dziś do awangardy krajów propagujących te wartości europejskie, które legły u podstaw  powstania  Wspólnoty Węgla i Stali, a potem EWG. Podobno Włochy chcą powrotu do kształtu Unii z 1957 roku, czyli do twardego jądra państw założycieli. Ale ani Włochy, ani Niemcy, ani Francuzi nie reprezentują dziś tych wartości, o których mówił i pisał Robert Schuman, jeden z założycieli wspólnoty europejskiej. Jego wartości wyznają dziś w Europie tacy politycy jak Kaczyński czy Orban. Merkel czy Hollande, dążą do okrojenia Unii Europejskiej do kilku państw i porzucenia państw Europy Środkowej, choć nikt tego otwarcie nie mówi. Wskazują na to wszystkie działania Berlina w polityce i w gospodarce, choćby sprawa Nord Sream I czy Nord Stream II. Wskazują na to kompletnie oderwane od realiów rezolucje skierowane przeciwko Polsce czy zupełnie bezzasadne krzątanie się Komisji Weneckiej po Warszawie.

Trzeba więc najpierw zrozumieć, że na Zachodzie jest silne parcie na pogrzebanie projektu europejskiego, który w obecnej formule ideologicznej mógłby zostać pewnie zrealizowany, gdyby wszystkie państwa poddały się dyktatowi Berlina i Brukseli, do tego przyjmując polityczną poprawność jako jedyną i obowiązującą  we wszystkich dziedzinach życia ideologię i do tego jeszcze godząc się na fasadową demokrację, w której zawsze rządziliby poddani Niemiec.

W takiej formule Polska mogłaby pozostać w Unii Europejskiej będąc na całe dekady skazana na skundlenie i poddaństwo. Taka formuła odpowiada Platformie i Nowoczesnej i dlatego obydwie te partie mówią tym samym językiem co Martin Schulz. Mamy więc bardzo jasny wybór: albo kapitulacja przed Berlinem i pośrednio także przed Rosją, albo próba budowania przez Polskę lokalnego sojuszu państw Europy Środkowej, który będzie się starała zachować suwerenność polityczną tej części Europy. Nie przeskoczymy Niemiec, ale oni tez nas nie przeskoczą tak łatwo jak sądzili.

Co bardziej rozumni politycy Zachodu doskonale wiedzą, że Polska ma strategiczne znaczenie dla trwałości Unii Europejskiej. Wypchnięcie Polski miałoby jeszcze gorsze skutki niż Brexit. Rozmyłoby już zupełnie struktury UE, a tak zwane jądro pogrążyłoby się w wewnętrznym kryzysie. Nie jest bowiem tak, że interesy Włoch, Francji i Niemiec są zbieżne. Polska w Unii Europejskiej równoważy jednak do pewnego stopnia wpływy największych graczy. Skoro trwa wypychanie nas z UE, co jest już ewidentne, to trzeba się też spodziewać w najbliższym czasie kolejnych ataków na Polskę, tak, by ostatecznie za rozpad UE, za wypchnięcie Polski oskarżyć rząd Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego.  A Bruksela i Berlin będą robiły wszystko by stanowisko Polski się usztywniło, by coraz częściej nasz kraj domagał się zmian w samej Unii.


I prawdę mówiąc nie mamy innego wyjścia, ponieważ jeden krok w tył oznacza kapitulację i wielką fetę w obozie Platformy Obywatelskiej, partii otwarcie proniemieckiej, ściśle podporządkowanej instrukcjom z Brukseli. Można powiedzieć bez przesady, że to wrogi byt na terytorium Polski. Unii Europejskiej, a także Martina Schulza, Junckera, kompletnie nie obchodzi Trybunał Konstytucyjny w Polsce. Ich interesuje tylko daleko posunięta destabilizacja w naszym kraju, która otworzy drogę do powrotu starego, do ścisłego podporządkowania Warszawy Zachodowi. Zresztą ultimatum dla PiS-u znalazło się we wczorajszej rezolucji, wyrażone explicite. Albo się dogadacie ze wszystkimi siłami politycznymi w Polsce, albo się do Was dobierzemy. Rzecz bez precedensu w historii UE. Innymi słowy, albo na kolana albo Was wypchniemy.

środa, 14 września 2016

Jęki Platformy Obywatelskiej

Strasznie długo rozkłada się Platforma Obywatelska, niemal tak samo długo jak porzucone torby foliowe, no może nie do końca tak długo, bo one się rozkładają z tysiąc lat, a PO nie przetrwa do wyborów parlamentarnych. A nawet jeśli przetrwa to będzie to na pewno inna Platforma. Jeśli nie dokona samooczyszczenia swoich szeregów ze skompromitowanych polityków, czyli w zasadzie musiałaby usunąć prawie wszystkich, czeka ją marny los.Tak się bowiem składa, że partia ta brnie do samozniszczenia jak żadne inne ugrupowanie w Polsce. Przykładem jest kolejna debata w PE na temat Polski, kuriozalna, chora i bezsensowna, która nikogo nie interesowała, poza europosłami PO. Do tego wszystkiego jeden z liderów Platformy Janusz Lewandowski walczy najwyraźniej o palmę pierwszego Anty - Polaka w Europie z Martinem Schulzem.

W Polsce opozycja może mówić o rządzie pisowskim, może go szczerze nienawidzić, ale poza granicami kraju to jest rząd polski. Zachęcanie do ataku na Polskę, na polski rząd, wzywanie do zastosowania sankcji, w tym ekonomicznych, to ociera się o zdradę stanu, a już na pewno jest działaniem antypolskim. Platforma Obywatelska przekształca się w siłę polityczną, która walczy nie z PiS-em tylko z własnym krajem, z jego porządkiem demokratycznym, z jego mieszkańcami. Posiłkuje się przy tym Brukselą, w której przeważają siły niechętne lub wręcz wrogie Polsce i to nie dlatego, że teraz rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Dla tych sił, czyli "chadeków", liberałów, socjalistów, komunistów i zielonych, Polska jest ewidentną przeszkodą w ułożeniu się z Rosją. Jest niepotrzebnym balastem, który hamuje całkowite podporządkowanie państw Europy Środkowej brukselsko - berlińskiej centrali. 

Smucą Panowie i Panie z PO, że za Tuska byliśmy liderem przemian, pupilem UE, no po prostu prymusem. Oczywiście byliśmy - w karnym wykonywaniu wszystkich poleceń i zachcianek Pani Merkel. Teraz stajemy powoli w pionie, więc od razu jesteśmy na cenzurowanym. 60 europosłów, z tego połowa to byli  Polacy, wzięło udział w widowisku, które można nazwać pełną kompromitacją PO i Parlamentu Europejskiego. Można się jedynie domyślać, że ten żenujący spektakl w wykonaniu Janusza Lewandowskiego był tylko i wyłącznie na użytek wewnętrzny, bo owa "debata" stała się w polskich mediach tematem dnia. A szkoda! Przynajmniej publiczne media powinny ten temat, mówiąc brzydko, całkowicie olać. Tak samo jak wizytę Komisji Weneckiej, o której  sędziowie w Polsce jeszcze dwa kata temu nawet nie słyszeli. To są wrzuty medialne, mające podkręcić tylko i wyłącznie wyborców PO, którzy tak jak ich partia są święcie przekonani, że bycie Europejczykiem oznacza przyjmowanie wszystkiego co spłodzą wykoślawione umysły w Unii Europejskiej, że jeśli Schulz coś powie złego o Polsce, to znaczy, że trzeba rozstrzelać PiS, bo partia ta za wszystko odpowiada i psuje nam opinię w Europie. Kompleksy, kompleksy i jeszcze raz kompleksy. 

Platforma od czasu wyborów w 2015 roku nieustannie jęczy i się pogrąża, już jej chyba nikt nawet nie chce z tak zwanych elit III RP, ale póki co nie ma następcy. Nowoczesna już się nie wychyli poza pułap 15%, niezależnie od tego kto i po co robi sondaże. Zresztą z takimi kadrami to i tak cud, że mają jeszcze tylu wyborców. Albo śmieszni, albo irytujący, albo ignoranci. Całe szczęście, że jest jeszcze w PO Julia Pitera. Przynajmniej mówi ciekawe rzeczy, które nikogo nie powinny dziwić. Stosunek całej Platformy do wyroków sądów, do afer był przecież zawsze taki sam.  Ich to nie dotyczy. Są ponad. To bycie ponad tak bardzo weszło im w krew, że teraz starają się dokonać przy pomocy Trybunału Konstytucyjnego zamachu stanu. Tak to trzeba nazywać po imieniu a nie jedynie mówić o konflikcie wokół TK. To nie jest żaden spór polityczny w ramach istniejącego prawa, tylko próba przewrotu i odsunięcia ostatecznie od władzy demokratycznie wybranego Sejmu i rządu.

Nad wszystkim góruje jeszcze niezwykła wprost nienawiść do partii rządzącej, w ogóle do części Polaków, którzy nie godzą się na skundlenie Polski i samych Polaków przed Brukselą i Berlinem. Będzie więc jęczeć dalej Platforma, będzie dalej prowadzić antypolską kampanię na Zachodzie, aż w końcu ktoś się naprawdę wkurzy i posadzi kilku jej polityków przed Trybunałem Stanu.  Oni wręcz się o to proszą , o kajdany, o aresztowania, po to tylko, by taki Schulz mógł ze zgrozą oświadczyć, że sytuacja w Polsce przypomina mu czasy nazizmu. Czeka nas z pewnością duże przesilenie w obozie opozycji, ono jest wręcz nieuniknione. Ciekawe czy urodzi się z tego coś wartościowego czy też będzie to kolejny polityczny potwór. 

wtorek, 13 września 2016

Strasburg oskarża. Wyznanie Europejczyka.

Jestem do głębi wstrząśnięty tym, że znowu będą źle o nas mówić w Parlamencie Europejskim. Ja wiem, że to jest głos przyjaciół Polski , jak mądrze pisze na TT Janusz Lewandowski. Głos w sprawie dyktatury PiS, ale przecież odium tej krytyki spada na cały kraj, także na mnie. Dlatego jest mi wstyd za Polskę, wstyd, że po okresie, gdy wszyscy czuli przed nami respekt, gdy Angela Merkel konsultowała z Donaldem Tuskiem niemal każdą decyzję, gdy Komisja Europejska nie mogła się wprost nachwalić jak skutecznie likwidujemy przestarzały i nikomu niepotrzebny przecież przemysł stoczniowy,  a więc po tym pięknym okresie nadeszły czasy, gdy strach nawet wyjść na ulicę. Bo tu nie chodzi tylko o Trybunał. Częstokroć odnoszę wrażenie, że policjanci rozpoznają we mnie na ulicy albo zwolennika Platformy albo Nowoczesnej. Patrzą się na mnie złowrogo, coś szepczą sobie do ucha, chwytają za rękojeść  policyjnej pałki i tylko czekać jak zarzucą mi coś i dadzą w łeb. A wystarczy, że w tłumie zobaczą pisowską twarz, to od razu zaczynają się uśmiechać, podchodzą do takiego i pytają czy mogą mu w czymś pomóc. Taką mamy w Polsce demokrację.

Przejść spokojnie obok kościoła to jak przechodzić spokojnie po molu minowym. Nienawistne twarze, kobiety z parasolkami zakończonymi szpikulcami tylko czekają na mój jeden fałszywy ruch, by rzucić się do ataku. Na szczęście nie jeżdżę tramwajami, bo już byłbym pewnie pobity z kilka razy. Jak to dobrze, że w Strasburgu będą mówić dziś o wielu hańbiących ideę demokracji ustawach, także tej o policji, także tej podsłuchowej. Od miesiąca korzystam już tylko z Internetu w bibliotekach, zmieniam adresy, loginy i hasła, żeby nie dopadła mnie pisowska inkwizycja. Jak to dobrze, że jest taki Martin Schulz. Oburzają się w Polsce, że użyją wobec nas siły, jak nie zaprowadzimy demokracji. A niby dlaczego nie? Krótkie siłowe rozwiązanie i będzie tak jak było. Jakże piękne są te historyczne słowa Agnieszki Holland.

Na szczęście, w obliczu narastającego terroru, niezwykle dumnie zachowuje się prezes Rzepliński. Dziś pięknie wyszedł po spotkaniu z Komisją Wenecką do dziennikarzy razem z sędzią Biernatem i obaj czekali. Dziennikarze - ci nierozgarnięci z TVP  - myśleli, że te dwa wielkie autorytety zejdą do nich na dół, żeby się z nimi chyba spoufalać. Daremne nadzieje. Musieli podejść do schodów i wyciągnąć wysoko, wysoko w górę ręce  z mikrofonami, żeby móc cokolwiek nagrać. Oj, słyszałem jak potem utyskiwali, że bolą ich ręce. Stanęli przed nieśmiertelnym  prezesem Trybunału, jak powiedział sędzia Biernat, więc powinni być dumni, że w ogóle się do nich odezwał, że ich nie zrugał za to, że się pętają pod budynkiem. Złoty człowiek, złota dusza.

Ale codzienność jest szara. Kiedy wyrabiałem w Urzędzie Wojewódzkim nowy paszport, jakaś pisowska paniusia patrzyła na mnie z taką niechęcią, z taką nienawiścią, że w końcu zrezygnowałem. Poczekam na zmianę władzy. A to jest pewne. Gdy zobaczyłem w Warszawie Donalda Tuska, serce mi urosło, włosy przestały siwieć, a mój rasowy jamnik Pstrąg zaczął z radości stawać na dwóch łapach. Wróci z Brukseli Tusk i rozwali ten dyktat ciemniactwa, faszyzmu, nacjonalizmu, ksenofobii, nietolerancji i oczywiście skrytego antysemityzmu. Słusznie napisał duży niemiecki dziennik, że tym Muzeum Ulmów PiS chce przykryć nasze straszne zbrodnie na Żydach, że chcemy uniknąć współodpowiedzialności. Niemcy są też winni, ale my nie mniej. No i mamy ten dług wobec Europy. Tak wiele nam dali, nauczyli nas w sumie wszystkiego od podstaw, a ta antyeuropejska tłuszcza tego nie rozumie. 

Dlatego czekam na jakiś poważny ruch, na jakiś demokratyczny przewrót w Polsce, na pogonienie PiS-u i jego wyborców na Białoruś. Tam jest ich miejsce. Warszawa tak mi wypiękniała dzięki Hannie Gronkiewicz - Waltz, tyle wieżowców i kwiatów, i tyle było w stolicy uśmiechniętych twarzy za rządów PO. A teraz? Zgroza! Doszukują się winy Pani Prezydent w tej reprywatyzacji. A cóż takiego się stało? Lokatorzy, którzy nie dbali o swoje kamienice zostali wysiedleni całkiem słusznie. Niech mieszkania kupią porządni obywatele, mający dorobek życiowy i pieniądze na to, żeby i kamienice i Warszawa nam piękniała. Można by tak długo, ale niech ten Strasburg nas oskarża co tydzień, niech piętnuje dyktaturę PiS-u. Niech Schetyna siedzi w Brukseli non stop i niech pogoni do roboty i rozprawy z Kaczyńskim, a Petru niech przemówi w końcu mądrze do Warszawiaków, przecież kochamy go wszyscy, to nowy wódz. Najlepiej się czuję, gdy w nocy śni mi się Borys Budka. Gdy widzę jego czoło, jego błyskotliwy wyraz twarzy, gdy słyszę, jak miażdży dosłownie każdy ruch PiS-u, to poranek staje się od razu weselszy, nawet wtedy, gdy słońca nie ma na niebie. Borys Budka jest jak moje słońce. I świeci mi w nocy.

poniedziałek, 12 września 2016

Fatalna i zakompleksiona opozycja 2016

Nareszcie znamy program Nowoczesnej Ryszarda Petru, kompleksowy, bogaty, wielowarstwowy, niczym  Max Big Burger King, a do tego pryncypialny. Aż strach pomyśleć, co musi wysmażyć na 1 października Platforma Obywatelska, żeby choć trochę zbliżyć do standardów Nowoczesnej, albo przebić jej szumne zapowiedzi. Przede wszystkim, "petruski" zamkną najpierw Andrzeja Dudę i Beatę Szydło w więzieniu, a PiS najnormalniej w świecie rozpędzą. Inne punkty ich programu nie mają znaczenia, ponieważ podobne stanowisko zajmują wszystkie cywilizowane partie w Polsce. O wiele ciekawsi od programu partii Petru są jej wyborcy. Skoro poparcie dla Nowoczesnej ciągle oscyluje między 9 a 14 procent, to jednak jest to około 1-1,5 miliona wyborców, którzy idą głosować. Właściwie nie wiadomo czego oni oczekują od Petru, chyba niczego. To wyborcy - podobno z klasy średniej - nie mający najzwyczajniej żadnych poglądów politycznych, co najwyżej zniechęceni do PO, nie znoszący PiS-u i totalnie zakompleksieni na punkcie Europy i europejskości.Tak samo zresztą jak wyborcy Platformy.

Pamiętamy dobrze trwającą całymi latami kampanię jak to Polacy się nie myją, nic nie wiedzą o Europie, jacy to kołtuni i szowiniści, jednym słowem szalejący zabobon. Nagle wyrosło nowe pokolenie Polaków, które względem Brukseli, Unii czy europejskości zachowuje się obojętnie, czasami krytycznie, ale bez zgiętego karku. Krótko mówiąc, nie garbią się politycznie, tak jak  czynią to na co dzień Tusk, Schetyna, Janusz Lewandowski czy wspierające ich media. Są to często wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. Można rzec, że to  nowa siła, bardzo ważne zaplecze polityczne dla Jarosława Kaczyńskiego. Niewiele się o nich mówi, a szkoda, ale to zadanie dla PiS-u, by docenić to nowe, wykształcone pokolenie Polaków, które po prostu brzydzi się antypolską jatką, jaką organizują w Brukseli PO i Nowoczesna. 

Paradoksalnie, ci młodzi pisowcy są najbardziej europejskim pokoleniem Polaków, bez kompleksów, można powiedzieć, że są proeuropejscy asertywnie. Na drugim biegunie, mamy ową klasę średnią  z Warszawy, Wrocławia, Gdańska czy Poznania, uważającą się za wybitnie oświeconą, oderwaną od polskiej tradycji i naszych wartości narodowych, która jest totalnie zapatrzona w Zachód, ma na jego punkcie potworne kompleksy, a każde gromkie zdanie z Brukseli traktuje niemal jak słowa proroka. Wyborcom Nowoczesnej jest dokładnie obojętne jaki program będzie miała ich partia. Ma krzyczeć w Sejmie, opluwać PiS, czasami szarpnąć PO no i ma porządnie wyglądać w Brukseli. To jest zachowanie patologiczne na tle innych krajów europejskich. Trudno bowiem znaleźć tam partię podobną do PO czy Nowoczesnej. Mamy więc dziś w Polsce dwóch mutantów, twory bezideowe, można nawet powiedzieć całkowicie dla polskiej demokracji  bezużyteczne, a nawet szkodliwe, czego HGW jest koronnym przykładem. To może jest i wygodna sytuacja dla PiS, ale fatalna dla Polski. Dlatego niezwykle korzystna i dla PiS, i dla naszego kraju, byłaby zdrowa i nowa opozycja polityczna. Choćby po to, żeby skończyła się antypolska nagonka z udziałem polskich(?) partii politycznych. Ciekawe, kiedy nastąpi to przesilenie.. 

piątek, 9 września 2016

Lis zbada przyczynę śmierci kur

Czy można jeszcze na poważnie pisać o Hannie Gronkiewicz - Waltz? Czy można jeszcze na poważnie pisać o Parlamencie Europejskim, który we wtorek zajmie się kornikiem drukarzem? Czy można na poważnie mówić o Platformie jako opozycji  parlamentarnej w Polsce, skoro od wielu miesięcy jest opozycją antypolską na forum europejskim? Skoro Janusz Lewandowski mówi o wstydzie, że on, jego przyjaciele wstydzą się za Polskę, za to co Polsce zrobił PiS. Te wybitne darmozjady z PO, które przez osiem lat nie robiły nic innego jak tylko pomnażały swoje majątki i wpływy, które nigdy nie miały żadnego programu dla Polski, poza wydawaniem jak najlepiej dl;a swoich funduszy europejskich, ci wszyscy cynicy mówią o wstydzie, mówią o tym, że nikt nie lubi PiS-u w Europie. Oni to wiedzą, oni są jak europejskie medium, które łączy się, kiedy tylko chce, z rolnikiem hiszpańskim i z włoska kelnerką. Obudził się w sprawie opozycji sam Zbigniew Hołdys, który podobno napisał kultowy tekst o tym jak trzeba walczyć z Kaczyńskim. Już tytuł mówi wiele: "Mój ruch oporu". Ten facet ma stały odlot, ale warto się pewnie odnieść do jego steku bzdur, które przesyłają sobie podobno ludzie opozycji.  

Powracając do tematu pisania na serio o HGW i PE, czy w ogóle o Unii Europejskiej, odpowiedź jest jednoznaczna: nie można pisać na poważnie o tym co wyprawia obecna Prezydent Warszawy, ani tym co wyprawia PO, ani tym bardziej PE z Schulzem na czele. Umyka to wielu komentatorom, ale Gronkiewicz - Waltz w poprzedniej kadencji sama nadzorowała (bezpośrednio!) Biuro Gospodarki Nieruchomościami, innymi słowy z konieczności wiedziała o przekrętach i znała wszystkie dokumenty.  Teraz za brak nadzoru nad tym biurem poleciał wiceprezydent Jarosław Jóźwiak, bo ta jego dymisja to tylko kabaret. Poleciał też Jacek Wojciechowicz, którego powiązano z dziką prywatyzacją, choć sama HGW mówi przy okazji, że to za złe wyniki w inwestycjach. Sam Wojciechowicz już mówi  o podłości tej decyzji, a za nim w Radzie Miasta stoi co najmniej kilku radnych PO. Tak oto lis, albo lisica  HGW będzie badać przyczynę masowego mordu na kurach. Nie inaczej jest w Parlamencie Europejskim zdominowanym przez liberałów, farbowanych chadeków i socjalistów. U nas nie ma już w polityce SLD, nie ma lewicy, nie ma też farbowanych chadeków, krótko mówiąc, wszystkie największe frakcje w PE mają wybitny interes by pogrążyć rządy Prawa i Sprawiedliwości, by je osłabić i obrzydzić Polakom.  To stado lisów i lisków, które tak jak HGW badają, czy w naszym rodzimym kurniku jest demokracja i porządek. Tyle tylko, że to nie jest kurnik. To solidna zagroda, która potrafi się bronić.

Platforma w tym wszystkim to zwykłe stado naganiaczy, które donoi8s Brukseli, pokazuje gdzie uderzyć, kogo zaczepić, komu dołożyć. To już nie jest polska partia. To jest partia w służbie Martina Schulza i Angeli Merkel, tak jak Nowoczesna dryga z kolei w rytm tego, co mówi Guy Verhofstadt, który z radością przyjmie nowych liberałów z Polski, jeśli wejdą w nowych wyborach do PE. Cała ta postliberalna klasa polityczna z Brukseli chciałaby rozjechać rząd Prawa i Sprawiedliwości, ale dziś jedyną poważną przeszkodą stanowią polscy wyborcy. Nie znika poparcie dla PiS, co więcej, jeśli części wyborców, niechętnych Kaczyńskiemu, w końcu spadną klapki z oczu po kolejnej durnej i głupawej rezolucji, może być dla grabarzy Europy jeszcze gorzej. Bo tacy ludzie jak Juncker, Timmermans, Tusk, to grabarze idei europejskiej, tej z początku lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. I oni chcą być sędziami w sprawie polskiej demokracji. We Francji można aresztować człowieka bez postawienia  mu zarzutów, ale ich interesuje polska policja. Zajmą się Puszczą Białowieską, podczas gdy przez ich kraje przetoczyło się kilkadziesiąt wielkich afer związanych z zatruciem środowiska przez wielkie koncerny. I czy można naprawdę traktować poważnie ich debatę, ich rezolucje? Przecież to jest polityczny trup. Do tego stanu niewiele brakuje HGW, skoro za rządy w Warszawie wziął się Grzegorz Schetyna. W czym jak w czym, ale wykańczaniu konkurentów niezły z niego lis.    ntów niezły z niego lis. 

czwartek, 8 września 2016

Smoleńsk vs. III RP

Ostatnio  próbowali odwołać najspokojniejszego i najbardziej kulturalnego Marszałka Sejmu po 1989 roku, bronią zawzięcie totalnie skompromitowanej Prezydent Warszawy, arogancją i butą mogliby obdzielić pół globu. Bronią Gronkiewicz - Waltz, która razem z Bronisławem Komorowskim odpowiada za hańbiące czyny na Krakowskim Przedmieściu, do jakich doszło latem 2010 roku. To dziwne, że ten były obóz władzy dbający tylko o siebie a nie o Polskę, ma czelność snuć jeszcze jakieś wizje o naszym kraju. Bez wątpienia jednak dąży do podważania porządku demokratycznego w państwie posiłkując się takimi tworami jak KOD, oraz częścią środowiska sędziowskiego i oczywiście niezastąpioną w opluwaniu PiS stacją TVN.    

Miliony części, na jakie rozbił się pod Smoleńskiem TU- 154 M to dla nich dowód, że samolot uderzył w "pancerną brzozę". Tym samym owa brzoza stała się najgroźniejszym pociskiem rakietowym jaki stworzyła ludzkość. Niewykluczone, że Platforma, gdyby dalej rządziła, zakupiłaby od Putina z 1000 takich pancernych brzóz na potrzeby naszej armii. To, że w te brednie uwierzyła także część Polaków jest jeszcze smutniejsze. Bo Smoleńsk nie jest kwestią wiary czy opcji politycznych. Smoleńsk domaga się jedynie prawdy, ale PO, Nowoczesna, PSL, także SLD chcą zapomnieć o ofiarach, o przyczynach, byle tylko jak najdalej od trudnych pytań. Są nowe dowody i będą kolejne, które ostatecznie wykluczą z życia publicznego skompromitowane tak zwane elity III RP, w tym te medialne, w tym tę stację, która od pierwszych godzin po katastrofie wpisała się w rosyjską i "sikorską" narrację  o winie pilotów. To nie będzie odwet, tu chodzi jedynie o uszanowanie pamięci o ofiarach tragedii smoleńskiej. Ci ludzie powinni zostać skazani na zapomnienie, na polityczny grób. To jest polski obowiązek wobec ofiar Smoleńska, ich bliskich i w ogóle wobec samej Polski, którą 10 kwietnia razem upokorzyli Donald Tusk i Władimir Putin. Trudno znaleźć w historii Polski bardziej odrażający przejaw zdrady naszych interesów narodowych.  



Ludzie Platformy od samego początku zajmowali się walką z krzyżem, z prawdą, zajmowali się obrażaniem rodzin i zmarłych. Krok w krok razem z Anodiną wypracowali obraz złych pilotów i pijanych generałów. Zakompleksieni wyborcy PO podchwycili tę oszczerczą narrację i żyją z nią do dziś, o ile oczywiście pamiętają, że 10 kwietnia 2010 roku zginęła elita polskiego narodu. Z reguły nie pamiętają, a jak temat jest wywołany, to słyszymy od nich  to samo co od redaktor Pochanke. A jeszcze wcześniej....  "Jaki Prezydent taki zamach...." - przecież te słowa Bronisława Komorowskiego , wtedy Marszałka Sejmu RP, a nie ulicznego sprzedawcy z szacunkiem dla niego,  są kwintesencją obozu III RP, jego braku klasy, prymitywizmu, zadufania i nienawiści do innych. I potem wracają trumny ze Smoleńska do Warszawy. I znowu ten sam Bronisław Komorowski, już jako p.o. Prezydenta RP razem z Tuskiem mają na lotnisku doskonałe humory, śmieją się. Polacy tak robią? S. p. Lech Kaczyński walczył w Gruzji o wolność i niepodległość dla całego regionu Europy Środkowo - Wschodniej. Co w polityce międzynarodowej osiągnął Komorowski? Krzesło w Japonii. Jego partyjny druh, Donald Tusk, uciekł z Polski, w strachu przed tym, co będzie się działo po przegranych przez PO wyborach.  Tak jak stchórzył przed Putinem, tak potem stchórzył przed Polakami.


Nie ma i nie było żadnej wojny  polsko  - polskiej. Jeśli mówimy o jakimkolwiek konflikcie w Polsce, to mówimy o starciu obozu patriotycznego, propolskiego z klasą polityczną III RP, której najważniejszym celem było i jest zaspokojenie własnych potrzeb oraz potrzeb zagranicznych partnerów. Na tym gruncie żywiła się oczywiście  także część elektoratu PO, do dziś tak wierna tej chodzącej jeszcze po Sejmie i studiach kompromitacji, jaką jest Platforma. Mamy dziś niezwykłą szansę na poznanie prawdy o Smoleńsku, także ze względu na obecne uwarunkowania międzynarodowe. Tragedią byłoby to, gdybyśmy uznali, że tej prawdy nigdy nie poznamy. I trzeba jeszcze o jednym pamiętać. Tak zwane elity III RP, żerujące od początku na majątku państwowym, mówią o wielkich zasługach dla rozwoju Polski po 1989 roku. Nie mają żadnych zasług, najmniejszych. Cały dorobek 27 lat to jest dorobek milionów Polaków, tylko i  wyłącznie Polaków, którzy sukcesy osiągali często wbrew woli rządzących III RP. Prawo i Sprawiedliwość nie jest ugrupowaniem idealnym, bez wad, ale w sprawie Smoleńska, od początku zmierza konsekwentnie do prawdy. Przyjdzie taki moment dla wyznawców "pancernej brzozy", że zderzą się z tragiczną prawdą o zamachu. Czy to ich zmieni? Nielicznych. Reszta machnie ręką, tak jak to już bywało nie raz w historii Polski. Stracone pokolenie dla Polski.   

środa, 7 września 2016

Taka mała wyliczanka

Ruszyła komisja śledcza ds. Amber Gold, będzie to masakra byłego obozu władzy, urzędów skarbowych i sądownictwa. Przez trzy lata, karany już wcześniej przez sąd, niezwykle młody człowiek,  mający nagle w gotówce kilkadziesiąt milionów złotych, dosłownie rżnie blisko 20 tysięcy Polaków na ponad 851 milionów złotych, nie składając nawet przy tym  zeznań podatkowych. Nikt nic nie wiedział, zupełnie tak samo jak w przypadku niewiedzy Hanny Gronkiewicz - Walt o dzikiej reprywatyzacji w Warszawie. Mąż przejął kamienicę, ona nic nie wiedziała. Kto właściwie dał Pani HGW tytuł profesora prawa, a  razcej kto jej dał tytuł magistra, bo od tego wypadałoby zacząć. Małgorzata Wassermann słusznie zauważyła w TVP INFO, że jeśli komisja śledcza dowiedzie w sprawie Amber  Gold powiązań pomiędzy urzędnikami, politykami i oskarżonymi, a być może także służbami specjalnymi to mamy do czynienia z mafią. Komisja musi dowieść, ale to była po prostu zwykła mafia, bo taki przekręt nie jest możliwy bez zmowy. Ale idźmy dalej. Sama ABW ogłosiła w 2012 roku, że Skarb Państwa przy budowie autostrad poniósł straty w wysokości co najmniej  4 mld euro. Potwierdził to później miesięcznik Forbes. Nic się w tej sprawie nie dzieje. Powtórzmy więc, to jest co najmniej przekręconych 16 miliardów złotych. Winnych nie ma. 


Wiele wskazuje na to, że przed obliczem komisji śledczej ds. Amber Gold  zasiądą najważniejsi politycy PO: Donald Tusk, Sławomir Nowak (sprawa OLT), prezydent Gdańska Adamowicz i inni. To potrwa co najmniej rok, albo i dwa, zanim powstanie raport, ale nie ma złudzeń, że poza dwójką oskarżonych ktoś jeszcze pójdzie siedzieć, no i ciekawe gdzie wyparowała większość z 851 milionów złotych. Na to wszystko nakłada się najczarniejsza karta w historii polskich rządów i najtragiczniejsza katastrofa lotnicza w historii Polski czyli Smoleńsk. Jeśli ktoś jeszcze dzisiaj wierzy, że to był zwykły wypadek, że Pan Arabski  to wytrawny "polski" dyplomata, że Rosjanie współczuli nam tej tragedii to jest idiotą i dodajmy, że jest to najdelikatniejsza forma określająca fanatyków "pancernej brzozy". Do gry, po 6 latach od tragedii , w sprawie Smoleńska wchodzi Rada Europy, organ, który może pomóc Polsce w zwrocie wraku TU 154 M.  Polskie władze mają już też zapewne zapisy z rozmów w kokpicie od krajów bałtyckich i Szwecji. Ale poza nowymi dowodami jedno jest bezsprzeczne: Donald Tusk jako premier RP, oddając śledztwo Rosjanom i godząc się na pełna kontrolę nad terenem katastrofy przez Putina dokonał zdrady stanu, podobnie jak jego najważniejsi ministrowie. Do tego nie jest potrzebny proces, by postawić taką tezę. On jest potrzebny do wsadzenia byłego premiera za kraty. To się pewnie nie stanie, bo jeśli Merkel wygra kolejne wybory zacznie się po prostu handel Tuskiem.


Osobną kwestią w tej małej wyliczance jest problem  służb specjalnych, o których cicho w takich sprawach jak Amber Gold czy dzika reprywatyzacja.  Aż się nie chce wierzyć, co musiało się dziać w ABW za rządów PO, skoro była tak ślepa na warszawskie przekręty. Warto wyjaśnić, że ABW "asystuje" każdej większej transakcji finansowej w kraju, Są to duże kontrakty finansowe, znaczące środki z UE na inwestycje, czy choćby taka Chłodna 70 w Warszawie. Znajomy dyrektor dostał z UE na remont swojej instytucji około 100 milionów złotych. ABW siedziała mu prawie non stop na karku i wszystko sprawdzała, każda transakcję. Nie dlatego, że był podejrzany. Tak po prostu ma być w interesie państwa. Wyliczanka jest mała, ale kaliber spraw duży. Powstaje pytanie, dlaczego PiS zwolnił tempo rozliczeń z byłym obozem władzy. Być może jest tak, że dla Jarosława Kaczyńskiego taka rozlatująca się z miesiąca na miesiąc PO jest politycznie wygodna. Nikt chyba nie ma złudzeń, że Platforma nie dotrwa  do kolejnych wyborów, chyba, ze PiS sam się wyłoży. Na razie na nic takiego się nie zanosi, co wzięła już pod uwagę choćby Angela Merkel. Z drugiej strony PiS ma w opozycji do siebie "kosmiczny" projekt pod nazwą Nowoczesna.  Nikt nie wie co to jest politycznie ani nawet ideowo. Wydaje się, że pogrzebać dziś całkowicie PO to żaden problem dla rządzących. Ale może chodzi śmierć w odcinkach.