No właśnie...Czy ktoś jest zorientowany, co powie jutro Lady Gaga? I
jak będzie wyglądała? No bo to jest przecież najważniejsze. Rozumie to,
i tu, jakże mega wyjątkowo, zgadzam się z obywatelem Tomaszem Lisem
(raz można), który pisze, że nieważne tak naprawdę co jutro powie Lady
Gaga, tylko jak to powie, to znaczy przepraszam, chodzi o to, co powie
sam Donald Tusk, ale to prawie na jedno wychodzi. Każdy chciałby żyć tak
jak Lady Gaga i Donald Tusk. Obydwoje latają na mecze futbolowe
samolotem. Oto krótki urywek rad Lisa z zachowaniem oryginalnej pisowni:
„Patos nie wchodzi
więc w grę. A jednocześnie nie wchodzi w grę wystąpienie suche, zimne,
ascetyczne, niepolemiczne, czysto technokratyczno - pragmatyczne.
Dlaczego? Bo problemem Tuska jest pogłębiajaące się w społeczeństwie
przekonanie, że albo nie ma w nim sił, by sprawować władzę albo pasji,
by sprawować ją skutecznie. Musi więc nam udowodnić, że przynajmniej
potrafi mówić o swych rządach z pasją, z energią, z determinacją, z
odwagą.”*
Hot – dogów nie będę
reklamował (za te ciągłe skojarzenia portal sam jest sobie winien), ale
link do całości wywodów na końcu podaję, bo są pyszne, jak owa parówka w
bułce. Bez parówki sama ciepła bułeczka to nic, więc żeby mowa premiera
była parująca i poruszająca, to redaktor wsadza tam swoją parówkę, żeby
było smacznie. Otóż, moim zdaniem, tak jak w słynnym filmie Barei Panie
Redaktorze, to może być już ostatnia paróweczka premiera Tuska. Ale,
parówkożercom z PiS-u i tak mówimy twarde nie! – bronią się dzielni
aktywiści PO i dzwonią po redakcjach, i słuchają rad dziennikarzy, co tu
można byłoby powiedzieć o naszym państwie mądrego. Czy rozumiecie to?
Gdyby tak jakiś minister Baracka
Obamy dryndnął sobie do „The Washington Post” i zapytał się, co zrobić z
cięciami socjalnymi, bo oni w administracji sami nie mają o tym
pojęcia, to Mitt Romney, mógłby resztę kampanii prezydenckiej spędzić na
Hawajach. Zaczęło się jednak od Lady Gagi, więc po co ona w sprawie
drugiego expose i co ją łączy z Donaldem Tuskiem? Dokładnie nic! Co może
jutro powiedzieć? Nie wiadomo, ale jakie to ma znaczenie dla Stanów
Zjednoczonych? A przemówienie Donalda Tuska dla Polski? Praktycznie
żadne, wyłączając rozemocjonowanych fanatyków Tuska czy Obamy (artystka
popiera go oficjalnie w wyborach). Bo wszystko, co miało się stać złego
w Polsce pod rządami Platformy i jej premiera, w zasadzie już się
stało. Tak na marginesie, gdzie są ci nasi uroczy celebryci i artyści, i
dlaczego wzorem Hollywood, nie stoją murem za swoim premierem? Młodzi
mieli wracać, a uciekają, państwo jest bliskie bankructwa, arogancja
władzy bije rekordy komunistów, z wielkiej unijnej puli nie ma ani
jednej porządnej autostrady przez całą Polskę, ani nawet małego kawałka
kolei wysokich prędkości. Ludzi mowy Tuska już nie obchodzą. Widzą jedną
wielką dziurę, ale nie w centrum Warszawy bynajmniej, widzą ją już w
całej Polsce, bo w każdym zakątku kraju Platforma tak właśnie rządzi jak
Hanna Gronkiewicz – Waltz w stolicy, a czasami i gorzej, choć to trudne
do wyobrażenia. O Smoleńsku, o hańbie, jaką okrył się w tej sprawie
cały rząd nie wypada tu nawet pisać, bo to luźna notka. Niektórzy
obserwatorzy sądzą, także z prawej strony, że Donald Tusk może jeszcze
złapie kolejny oddech, coś przestawi, przekręci, podmieni i się dalej
wóz potoczy. Nie potoczy się dalej, bo się zaczął już cofać, a za chwilę
odpadną koła. Donald Tusk może sobie podśpiewywać „Poker face”, ale i
tak wszyscy wiedzą, że ma słabe karty i blefuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz