czwartek, 11 października 2012

Co jutro powie Lady Gaga?

No właśnie...Czy ktoś jest zorientowany, co powie jutro Lady Gaga? I jak będzie wyglądała? No bo to jest przecież najważniejsze. Rozumie to, i tu, jakże mega wyjątkowo, zgadzam się z obywatelem Tomaszem Lisem (raz można), który pisze, że nieważne tak naprawdę co jutro powie Lady Gaga, tylko jak to powie, to znaczy przepraszam, chodzi o to, co powie sam Donald Tusk, ale to prawie na jedno wychodzi. Każdy chciałby żyć tak jak Lady Gaga i Donald Tusk. Obydwoje latają na mecze futbolowe samolotem. Oto krótki urywek rad Lisa z zachowaniem oryginalnej pisowni:

„Patos nie wchodzi więc w grę. A jednocześnie nie wchodzi w grę wystąpienie suche, zimne, ascetyczne, niepolemiczne, czysto technokratyczno - pragmatyczne. Dlaczego? Bo problemem Tuska jest pogłębiajaące się w społeczeństwie przekonanie, że albo nie ma w nim sił, by sprawować władzę albo pasji, by sprawować ją skutecznie. Musi więc nam udowodnić, że przynajmniej potrafi mówić o swych rządach z pasją, z energią, z determinacją, z odwagą.”*

Hot – dogów nie będę reklamował (za te ciągłe skojarzenia portal sam jest sobie winien), ale link do całości wywodów na końcu podaję, bo są pyszne, jak owa parówka w bułce. Bez parówki sama ciepła bułeczka to nic, więc żeby mowa premiera była parująca i poruszająca, to redaktor wsadza tam swoją parówkę, żeby było smacznie. Otóż, moim zdaniem, tak jak w słynnym filmie Barei Panie Redaktorze, to może być już ostatnia paróweczka premiera Tuska. Ale, parówkożercom z PiS-u i tak mówimy twarde nie! – bronią się dzielni aktywiści PO i dzwonią po redakcjach, i słuchają rad dziennikarzy, co tu można byłoby powiedzieć o naszym państwie mądrego. Czy rozumiecie to? Gdyby tak jakiś minister Baracka Obamy dryndnął sobie do „The Washington Post” i zapytał się, co zrobić z cięciami socjalnymi, bo oni w administracji sami nie mają o tym pojęcia, to Mitt Romney, mógłby resztę kampanii prezydenckiej spędzić na Hawajach. Zaczęło się jednak od Lady Gagi, więc po co ona w sprawie drugiego expose i co ją łączy z Donaldem Tuskiem? Dokładnie nic! Co może jutro powiedzieć? Nie wiadomo, ale jakie to ma znaczenie dla Stanów Zjednoczonych? A przemówienie Donalda Tuska dla Polski? Praktycznie żadne, wyłączając rozemocjonowanych fanatyków Tuska czy Obamy (artystka popiera go oficjalnie w wyborach). Bo wszystko, co miało się stać złego w Polsce pod rządami Platformy i jej premiera, w zasadzie już się stało. Tak na marginesie, gdzie są ci nasi uroczy celebryci i artyści, i dlaczego wzorem Hollywood, nie stoją murem za swoim premierem? Młodzi mieli wracać, a uciekają, państwo jest bliskie bankructwa, arogancja władzy bije rekordy komunistów, z wielkiej unijnej puli nie ma ani jednej porządnej autostrady przez całą Polskę, ani nawet małego kawałka kolei wysokich prędkości. Ludzi mowy Tuska już nie obchodzą. Widzą jedną wielką dziurę, ale nie w centrum Warszawy bynajmniej, widzą ją już w całej Polsce, bo w każdym zakątku kraju Platforma tak właśnie rządzi jak Hanna Gronkiewicz – Waltz w stolicy, a czasami i gorzej, choć to trudne do wyobrażenia. O Smoleńsku, o hańbie, jaką okrył się w tej sprawie cały rząd nie wypada tu nawet pisać, bo to luźna notka. Niektórzy obserwatorzy sądzą, także z prawej strony, że Donald Tusk może jeszcze złapie kolejny oddech, coś przestawi, przekręci, podmieni i się dalej wóz potoczy. Nie potoczy się dalej, bo się zaczął już cofać, a za chwilę odpadną koła. Donald Tusk może sobie podśpiewywać „Poker face”, ale i tak wszyscy wiedzą, że ma słabe karty i blefuje.     


*http://tomaszlis.natemat.pl/34833,moja-rada-dla-tuska-czyli-obywatel-radzi-pilotowi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz