Próbę przywrócenia prawdy historycznej o Holokauście, na
jaką zdobył się rząd Prawa i Sprawiedliwości, bezlitośnie wykorzystują
wszystkie środowiska nieprzychylne
Polsce, wszyscy politycy, którzy chcą na tym coś ugrać, pomijając już
fakt, że w tle są jeszcze roszczenia organizacji żydowskich, które chciałaby na
gruncie prawa (sprzecznego z europejskim) gigantycznego odszkodowania za mienie
utracone przez społeczność żydowską w Polsce podczas II wojny światowej. Nie
jako ich spadkobiercy bynajmniej, tylko w oparciu o założenie, że tamten,
utracony bezpowrotnie majątek, po prostu im się należy. Sprawa ustawy 447
utknęła na razie w Senacie USA. Ale to tylko jeden z elementów strategii
politycznego ubezwłasnowolnienia Polski na arenie międzynarodowej, które jest
korzystne w dla Niemiec i Rosji, a także dla Francji. Z pewnością nie jest
korzystne dla Izraela, ale najwidoczniej antypolonizm bierze tam górę nad
zdrowym rozsądkiem. Z pewnością też, nie dla USA Trumpa, ale już jak
najbardziej dla USA MSM i Hilary Clinton. Najbardziej ponure w tym
zorganizowanym politycznym i medialnym ataku na Polskę - i w związku z ustawą o
IPN, i w związku z reformą sądownictwa - jest jawnie antypolskie i antynarodowe
działanie opozycji politycznej i wspierających ją mediów. Nic „interesującego”
dla TVN i „Gazety Wyborczej” nie zdarzyło się przy okazji obchodów 50. rocznicy
Marca `68, więc wspólnymi siłami buduje się i rozwija narrację wybuchu długo
skrywanego strasznego polskiego antysemityzmu, który tkwi głęboko w ludowym
katolicyzmie. Gazeta Adama Michnika pozwoliła sobie na zilustrowanie tego
zjawiska zdjęciem Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze.
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN przekroczyło granice wydawałoby się do nie
do przekroczenia, i poza serią wykładów potwierdzających ciężką chorobę
polskiego antysemityzmu, pozwoliło sobie sięgnąć do Internetu i zamieścić kilka
wpisów znanych osobistości. Jak to się ma do powagi tej instytucji? Więcej niż
żałosne, ale na potrzeby tej kampanii wszystkie chwyty jak widać są
dozwolone.
Opozycja w Polsce nie zajmuje się
niczym innym, jak dolewaniem oliwy do ognia, w każdym możliwym temacie – od
antysemityzmu po przypisywanie Prezydentowi Andrzejowi Dudzie chęci nie tylko
wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej, ale wręcz odcięcia się od Zachodu, bo
inaczej grozi nam niewola i rozbiory. Jedno ze stowarzyszeń sędziowskich
zachęca do tego, by wobec Polski uruchomić procedurę artykułu 7.1. i czyni to
za granicą. Wyliczanie wszystkich szokujących wystąpień, głupot, wylewającego
się zewsząd antypolskiego hejtu, wydaje się zbędne, ale to co łączy wszystkich
tych ludzi, to jest ta przemożna chęć, żeby wróciła III RP w całej swej
okazałości – pokorna i potulna, ale i niesterowalna, fasadowa, z wolnym rynkiem
dla wybranych i z „dobrymi” sądami dla swoich, a nade wszystko z powrotem
wygodnego układu, który narodził się po 1989 roku. Problem w tym, że jak na
razie, nic nie zbudowano jeszcze w miejsce III RP, a polskie państwo jest nadal
bardzo słabe w zderzeniu z elitami, które Polskę pojmują jako swoje, wygodne
miejsce do życia, a nie jako własne państwo. Państwo w gruncie rzeczy
przeszkadza, bo gdzieś tam głęboko, tkwi jeszcze głęboko zakorzeniona idea
wielkiej rewolucji, która zniesie narody i połączy wszystkich Europejczyków pod
szczytnym przywództwem mędrców. Trocki 2.0. Nie mamy więc w miejsce III RP
nowego odrodzonego państwa, a mamy jedynie próby jego naprawy. To na dłuższą
metę zakończy się różnymi zgniłymi kompromisami, zarówno w wymiarze wewnętrznym
jak i zewnętrznym. Już pojawiły się głosy po tak zwanej prawej stronie, że to
wszystko idzie za szybko. Być może jest też wśród części klasy politycznej
obozu władzy i taka pokusa, żeby to zatrzymać, bo nie damy rady, bo wszyscy
przeciwko nam. Niestety, Prawo i Sprawiedliwość nie uczy się na błędach i
nikogo nie słucha. Mając rzeczywiście przeciwko sobie tak duże naciski
zagranicy i tak niebywale wręcz antypolską opozycję wewnątrz kraju, partia
władzy nie uczyniła do dziś nic, żeby mieć jednolity i profesjonalny przekaz medialny
do Polaków i do opinii międzynarodowej. W sprawie Marca `68 dwoił się i troił
polski premier, prezydent wykonał daleko idący gest wobec emigrantów marcowych,
ale w ślad za tym nie było żadnej ofensywy medialnej, nawet próby opowiedzenia,
czym była antysemicka czystka, kto ją przeprowadził i dlaczego. Nie sposób tu
pisać nawet o Polskiej Fundacji Narodowej, bo to jest ogólnie rzecz biorąc
szok!
Z drugiej strony, ciągle jeszcze
część świata polityki i mediów tkwi po uszy w kompleksie wobec Zachodu, ciesząc się niebywale, gdy pojawi się tam
umiarkowany artykuł o Polsce, w którym podkreśla się udział Polaków w ratowaniu
Żydów. A za moment, często w tej samej gazecie kolejny atak. Zwykła gra,
obliczona na to, żeby prowokować Polskę i utrwalać kłamliwy obraz naszego kraju
we własnym społeczeństwie. Nie za bardzo się nami przejmują zachodnie media, a
już na pewno nie są to zwykli Niemcy czy Francuzi. Stereotypy nadal są mocne,
choć wiele zmieniło się na korzyść przez
ostatnie ćwierć wieku. To co żywotnie interesuje kanclerz Angelę Merkel
sprowadza się do pytania, czy Mateusz Morawiecki i jego rząd odstąpią od
polityki wyprowadzania Polski z epoki postkolonialnej czy nie. Czy poddamy się
naciskom wewnętrznym i zewnętrznym, i wrócimy do roli posłusznego klienta
Zachodu i potakiwacza Berlina, czy też będziemy kontynuować swoją własną
politykę w Europie Środkowej przy cichym wsparciu Trumpa. To oczywiście tylko
wycinek poważnych tematów, które interesują Niemcy, Francję czy Rosję. Cała
nagonka związana z „praworządnością”, relokacją, nacjonalizmem, faszyzmem,
antysemityzmem, służy w efekcie jednemu celowi: powstrzymaniu Polski przed
odrodzeniem własnego państwa.
Jeśli celem polityki PiS będzie jedynie naprawa, korekta, rozkładanie
wszystkiego na długie lata, skończy się to fiaskiem i powrotem III RP w jeszcze
gorszej postaci. I nie będzie masowych protestów, bo znaczna część
społeczeństwa chce po prostu normalnie żyć, nie chce angażować się w spory,
ciepła woda w kranie odpowiada nie tylko wyborcom Platformy. Jeśli tak nie
jest, to może warto przypomnieć sobie, ile osób protestowało w Warszawie
przeciwko reformie emerytalnej Tuska: kilkanaście tysięcy związkowców z
„Solidarności” pod Sejmem. Koniec złudzeń już nadszedł i koniec dobrej passy
też może być bliski, jeśli do najważniejszych osób w państwie nie dotrze prosta
prawda, że nie ma już miejsca na potknięcia, gadanie co popadnie, wysyłanie
sprzecznych komunikatów i kompletny bezwład medialny tej ekipy. Mateusz
Morawiecki nie jest oratorem, ale to on postawił jasno sprawę, czym był Marzec
`68. Andrzej Duda jasno przestrzegł przed myśleniem „.... a po co nam Polska..”
Krótko mówiąc, najwyższy już czas poskładać ten bałagan, mniej mówić, mniej
protestować, a więcej robić – konkretnie, tak, żeby drugą stronę zabolało i
kazało się jej mocno zastanowić, czy warto z Polską prowadzić otwartą wojnę o
sprawy, wokół których już dawno powinien zostać zawarty konsensus.