sobota, 9 kwietnia 2022

Chorzy przez Polskę

 

Łzy napływają do oczu, gdy Małgorzata Kidawa – Błońska apeluje we wpisie na Twitterze do rządu: Bądźcie ludźmi!* Nie można wątpić w to, że troska o to, by ukraińskie dzieci nie usłyszały jutro syren w 12. Rocznicę Tragedii Smoleńskiej, jest szczera i płynie prosto z serc polityków Platformy Obywatelskiej i powiązanych z nią prezydentów miast. Zawsze tacy byli. Ich głos oburzenia, kiedy oddawano mocz na znicze lub gdy pospiesznie usuwały je służby podległe Hannie Gronkiewicz – Waltz był słyszalny niemal w całej Europie, a Donald Tusk, ówczesny premier, nie krył oczywiście swojego wzburzenia. Co więcej, ta pamięć o katastrofie, pamięć o jej ofiarach jest i dziś imponująca. Kiedy Arkadiusz Szczurek biegał po Pomniku Ofiar Tragedii Smoleńskiej, niemal cała partia Tuska zażądała jego surowego ukarania, bo przecież 10 kwietnia zginęli ich przyjaciele, partyjni kamraci. Jeszcze większy polityczny tumult w opozycji nastąpił zaledwie dwa tygodnie temu, gdy owemu Szczurkowi wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie przyznano 4 tysiące zadośćuczynienia. Tak nie może być! – mówili prominentni politycy PO. Hańba!  

 

Można do woli gromadzić przykłady empatii liderów Platformy, jak choćby „słynna” rozmowa Donalda Tuska z rodzinami smoleńskimi, można przywoływać pamiętne, sejmowe wystąpienie Ewy Kopacz, ale przecież nie chodzi w tym momencie o kolejną próbę rozliczenia tamtego obozu władzy za bezdyskusyjną kapitulację przed Kremlem. Czas na to przyjdzie, nieuchronnie. Gdyby rzeczywiście, tak jak powyżej, zachowali się politycy opozycji w obliczu Tragedii Smoleńskiej, to dziś ich troska o spokój uchodźców wojennych i apel o wycofanie się z uruchomienia syren w godzinę naszej tragedii narodowej, zabrzmiałby  być może bardziej autentycznie. Rzecz w tym, że jeśli Polska jest dla kogoś nieznośnym obciążeniem, nigdy nie stanie po stronie prawdy, ani w sprawie 10 kwietnia, ani w żadnej innej decydującej o suwerenności czy bezpieczeństwie państwa. Można oczywiście mieć pewne wątpliwości, co do użycia syren, które dla kilkuset tysięcy ukraińskich dzieci są złowrogim sygnałem nadchodzących bombardowań, ale znikają, gdy poprzedza je rzetelna informacja, że są wyrazem naszego hołdu dla największej tragedii narodowej po II wojnie światowej. Tragedii, w której wiele poszlak, ale i zdroworozsądkowego oglądu samej katastrofy, jednoznacznie wskazuje na zamach. Zamach na rosyjskiej ziemi, pod rządami tego samego Putina, który dziś jest odpowiedzialny za zbrodnie na Ukraińcach. Za gwałty, grabieże, mordowanie dla przyjemności niewinnych ludzi, tylko po to, by strach zabił wiarę w zwycięstwo, w ogóle chyba wiarę w człowieczeństwo.

 

Można potraktować tę niebywałą histerię opozycji wzruszeniem ramion, bo to w gruncie rzeczy nic nowego, dzień jak co dzień. Każda okazja do generowania nienawiści jest dobra, a że wykorzystuje się do tego przy okazji traumatyczne przeżycia dzieci, nie ma żadnego znaczenia. Oświecana przez trzy dekady lepsza cześć społeczeństwa, nazywająca się sama „gorszym sortem” przyjmuje takie akcje z aplauzem. Bo to jest ta sama „elita”, dokładnie ta sama, która fetowała Tragedię Smoleńską na Krakowskim Przedmieściu „zimnym Lechem”. Chorzy ludzie, chorzy przez tę nie ich Polskę, którą tak skutecznie im obrzydzano w III RP, że w końcu, w obliczu realnego zagrożenia wojną z Rosją, dostali teraz niebywałego wprost rozdwojenia jaźni. Tylko PiS trzyma ich przy życiu i wyznacza im kierunek walki. A syreny – te jutrzejsze – symbolicznie – są z pewnością nie tylko wyrazem pamięci o naszej tragedii.                                                       

 

*M. Kidawa-Błońska na Twitterze: „Porażający brak empatii. Wycofajcie się z decyzji i nie uruchamiajcie syren. Bądźcie ludźmi!” / Twitter 

 

piątek, 8 kwietnia 2022

Gorączka Donalda Tuska

Żadne to dziś odkrycie powiedzieć, że maski opadły, pozostaje jedynie pytanie, czy naprawdę trzeba było tak długo czekać na ich opadnięcie, żeby wiedzieć, kim tak naprawdę jest Donald Tusk i kto nadal upatruje w nim wybawcy od rządów Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, w dużej części są to obywatele „tego kraju”, niespecjalnie przywiązani do polskiej państwowości, tradycyjnych wartości, ale nade wszystko zakompleksieni niewyobrażalnie wobec Zachodu. Donald Tusk ma swój elektorat i to jest dziś największe polskie nieszczęście. Nie chodzi tu bynajmniej o to, że PiS jest jedyną siłą polityczną, która może bronić naszej suwerenności i niepodległości, wcale tak nie musi być, można wyobrazić sobie partię liberalną, która ma zbliżone podejście do kwestii naszej suwerenności w Europie jak obecny obóz władzy.

 

Tak jednak nie jest. W chwili próby, bodaj najważniejszej od zakończenia II wojny światowej, lider Platformy występuje otwarcie przeciwko polskiemu premierowi, chcąc nie chcąc wspierając obrzydliwe kłamstwo o jego antysemityzmie, wypowiedziane przez Prezydenta Francji. Niewyobrażalne. Ale to słowo straciło już w polskiej rzeczywistości jakąkolwiek moc i znaczenie. Platforma, umoczona przez lata po uszy w prorosyjskiej polityce, żąda natychmiastowych sankcji, kreuje się na największego wroga Putina. To zwykła farsa, ale przekaz trafia poprzez przyjazne PO media do właściwych ludzi, zainfekowanych nienawiścią do PiS na skalę, której nigdzie w Europie nie ujrzymy.

 

Zakończyły się właśnie wystąpienia Ursuli von der Leyen i Josepa Borella po rozmowach z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i doprawdy, po raz kolejny, nic konkretnego nie usłyszeliśmy poza przekazaniem symbolicznego dokumentu zapraszającego Ukrainę do Unii Europejskiej. Gesty, wsparcie, współczucie i niemoc, bezradność. A wszystko w imię utrzymania światowego pokoju. Za chwilę skończy się również chwalenie Polski za przyjmowanie uchodźców, bo Zachodowi nie mieści się w głowie, byśmy zajęli kluczowe miejsce w europejskiej polityce. W tym kontekście, dzisiejsze wypowiedzi Donalda Tuska są jak najbardziej racjonalne i uzasadnione strategią polityczną Berlina. Wzbudzają oburzenie, ale trafiają do serc i umysłów wyborców PO. Zresztą spór o to czy lepsza byłaby Le Pen czy Macron jest jałowy. Francja, niezależnie od wyniku wyborów prezydenckich, będzie nadal prorosyjska, a swoje tchórzostwo przykryje propagandą i wysiłkami na rzecz światowego pokoju. Jeśli dojdzie nawet do globalnego konfliktu, wyjdzie z niego nietknięta. I Francuzi o tym wiedzą, dla nich sprawa Ukrainy jest balastem w interesach z Kremlem.

 

Tym bardziej żałosne i skandaliczne jest zachowanie Donalda Tuska, który nie tyle gra na Macrona, co gra przeciwko własnemu państwu. Nie od dziś i zapewne  tak długo, jak to tylko możliwe, w nadziei, że nastąpi polityczny przewrót. Donald Tusk może spać spokojnie, sądy już dawno określiły się po czyjej stoją stronie, czego jakże symbolicznym dowodem jest odszkodowanie dla Pana Szczurka. W tej nadpobudliwości lidera PO nie ma nic dziwnego, bo w tych dniach ważą się   jego własne losy i losy jego formacji politycznej. Gorączka polityczna Donalda Tuska, fala kłamstw jego kamaryli, jaka zalewa media i Internet to może być ostatni oddech Platformy przed kolejnym przepoczwarzeniem. Można powiedzieć, że im też marzy się wojna – totalna, na wyniszczenie. Własnego kraju.