poniedziałek, 3 listopada 2014

Niemcy, Niemcy....

Na tle ostatnich wydarzeń w naszej części Europy, cały czas powracają Niemcy. Jako lider, jako przywódca UE, jako hegemon. I bardzo słusznie, bo rządzą Europą, a już na pewno Europą Środkowo - Wschodnią. Sikorski nie musiał wzywać Niemiec do rządów nad Europą dwa lata temu, bo to i tak ma to miejsce, nawet trochę wcześniej. Niemcy bardzo skrupulatnie, bez rozgłosu, odbudowują swoje strefy wpływów. Tu nie chodzi wcale o jakieś pola rzepaku w zachodniopomorskim, bo i tak wiadomo, że nie są już nasze. Chodzi o sprawy ważniejsze. Berlin chce postawić swoją własną, mocną tamę Rosjanom. To nie jest tak, że gazociąg Nord Stream, to jest jakieś kondominium niemiecko- rosyjskie, bo siedzi tam w zarządzie Schroeder. Owszem, to kalkulacja interesów. Niemcy są gotowi do hegemonii nad całą Europą, albo z Rosją, albo i be z niej. Tu nie chodzi o hegemonię z armatami tylko, z z walutą w euro. Moskwa musi się jeszcze dużo napocić, by dołączyć do ewentualnego sojuszu z Berlinem. Tu nie wystarczą zielone chłopaki z haubicami w Doniecku. I Moskwa to wie. Dlatego tak dyskretna jest gra pomiędzy Merkel i Putinem. On silny, ale nie tak silny, jak my – zdaje się mówić kanclerz Niemiec.


Nikt tych liczb nie powiela, ale wiadomo, i to bez zająknięcia, że każde euro wpakowane przez niemieckie firmy w polską gospodarkę z funduszy UE dają dwa euro zwrotu. Dobry biznes. Niemiecka gospodarka jest w Polsce już czymś naturalnym. Ona jest. W bankach, firmach, mediach, na każdym kroku. I tu rodzi się pytanie, co jest Niemcom bardziej na rękę. Czy silny układ gospodarczy z Polską, także militarny, czy może jednak jakiś nowy wojskowy Nord Stream z Putinem. Już nasze wykluczenie z rozmów o Ukrainie daje do myślenia. Nas po prostu tam nie ma. I co Panie Radku? Co Pan Na to? Jak na NATO? Błędem byłoby jedynak sądzić, że dziś Berlin Moskwy pragnie, jak Niesiołowski motyla, co jest tu dla niego wyróżnieniem. Interesy, owszem, są ważne, ale Merkel i sztab jej doradców wiedzą, że łapy niedźwiedzia nie kończą się na Odrze. Ten rosyjski obłęd może zechce cywilizować Putin aż do Berlina, ale jak pójdzie dobrze, to oni i tak pójdą dalej. Nikt w to nie wierzy, bo sądzi, że kondominium to kondominium i już. I koniec. Podzielą się Europą na pół, a my, znowu gdzieś pośrodku, będziemy mieli głowy i uszy rozchylone na dwie strony.


Tak nie musi być. Po prostu tak nie musi być. Polityka ś.p. Lecha Kaczyńskiego dała impuls do działań politycznych, budujących strefę wpływów pomiędzy Moskwą i Berlinem. Mniejsza o to czy u steru rządów stoi ktoś taki jak Pani Kopacz. No bo to jest ogólna porażka, polska porażka. Nie wiem, jakie aspiracje ma Pan Siemoniak, ale jest tylko jeden polski tunel  do światła. Ten tunel to wyrwanie zębami układu Berlin- Moskwa. Bo oni jeszcze się nie dogadali do końca. Na wierzchu będzie układ, a wewnątrz, każdy ma swoje ambicje. Pojawia się więc pytanie, czy Polska ma jeszcze szansę budowania silnej opozycji państw do układu Berlin – Moskwa. Szansa jest, tylko warto przyjrzeć się naszym sąsiadom. Praga i Budapeszt nie chcą nas, naszej wizji, jakiejś nowej Europy z silną Polską. Leżą plackiem i już. Jak zawsze. A Niemcy, Niemcy,...idą....... Idą po swoje, jakkolwiek by to rozumieć. My mamy tylko w opozycji u. jakieś problemy z zużytymi wiatrakami na naszym wybrzeżu. I tak się toczy polska polityka.