wtorek, 28 lutego 2017

Komu potrzebny jest Tusk?

Obserwując polskie media, można odnieść wrażenie, że cała Europa dyskutuje dzień po dniu tylko o tym, czy Donald Tusk będzie dalej "Prezydentem Europy" i oczywiście nie może ona za nic zrozumieć, jak to się dzieje, że Polska najpewniej go nie poprze, choć to Polak i to jaki wielki - o czym śnił na żywo przed kamerami TVP INFO poseł PO Jerzy Fedorowicz. Rzadki odlot. Komu tak naprawdę potrzebny jest Donald Tusk na tym wielce "dekoracyjnym" stanowisku a zdecydowanie mało decyzyjnym, i jak wiele jest gotów uczynić, by król Europy nie musiał wracać do "zasr......  kraju", jak to pięknie ujęła pewna pani "rezyserka"? Jak zwykle, pełen troski o nasz kraj jest były prezydent Bronisław Komorowski, który posiadł poufne zapewne informacje, że przez ten spór o Donalda patrzą na Polskę jak na dom wariatów. Ciekawe jak na niego patrzyli Japończycy. Odpowiedź na pytanie postawione w tytule jest dość prosta.  Zatrzymanie fotela szefa RE dla Tuska jest wygodne dla Niemców i dla lewicowo - liberalnej biurokracji brukselskiej. Dla Polski, w żadnym wypadku. Można to łatwo udowodnić. Nie kto inny, tylko Angela Merkel umieściła byłego premiera na tym intratnym stanowisku i oczywiście pozostawienie na nim swojego "dłużnika" jest dla niej wygodne, tym bardziej, że jej wybranek z Polski jest posłuszny jak nikt inny. Taki Timmermans czy inny lewak może by i chciał, żeby na drugą część kadencji zasiadł tam jakiś własny (czystej rasy zachodniej) socjalista lub trockista, ale prawdę mówiąc, przecież Donald Tusk gra z nimi w tej samej drużynie, czyli przeciw Polsce.


Słaba Polska, Polska kulturowo spacyfikowana, podporządkowana Brukseli i Berlinowi, z wyrugowaną z niej polskością -  nienorlmalnością i z Drzewkiem Radości zamiast świąt Bożego Narodzenia to ich marzenie, jeden z ważnych celów, bo jest nas blisko 40 milionów, bo jesteśmy dużym państwem w środku kontynentu,  jednym słowem krnąbrny kraj, a ludzie "nie stali się tacy jak my" - co ze smutkiem zauważył Frans Timmermans. Merytorycznie, Tusk niczym, dosłownie niczym się nie wyróżnił, co więcej, grał dokładnie tak, jak mu kazano: atakował własny kraj i polski rząd, popierał sankcje dla Polski, nie zrobił nic sensownego w sprawie Brexitu, zresztą, niech jego obrońcy wskażą choć jeden konkretny sukces Tuska w Brukseli. Poza tym, nikt nie będzie za niego umierał. Prawda jest taka, że Bruksela chce mieć na razie ze stanowiskiem szefa Rady Europejskiej święty spokój, nie ma zbyt wielu zwolenników nowego rozdania, bo  sypie się cała konstrukcja Unii Europejskiej. A polityk z Gdańska już się sprawdził jako wyjątkowo dyspozycyjny i bez jakiejkolwiek własnej wizji sprawowania urzędu szefa RE. Nie może być w każdym razie poparcia Polski dla Donalda Tuska, bo on zapomniał, że jest Polakiem, zapomniał też, z drugiej strony, że nie wolno mu ingerować w politykę wewnętrzną krajów członkowskich. Woda sodowa tak mu uderzyła do głowy, że tryska już mu uszami, skoro uważa, że nie musi zabiegać o poparcie we własnym kraju.


Donald Tusk jest jeszcze być może potrzebny Platformie Obywatelskiej, ale w bardzo ograniczonym zakresie, czyli: siedź w Brukseli, sław nasze peowskie imię i nie wracaj. Będziemy Cię chwalić nad Wisłą do upadłego- zdaje się mówić zgodnie cała totalna opozycja. Ale czy Tusk w ogóle chce wracać do Polski, babrać się w tych konfliktach, zadymach, w myśleniu o kraju, który średnio interesował go, gdy był premierem, a już w ogóle przestał być jego ojczyzną w Brukseli? No i czekające go zarzuty kryminalne, których tak czy inaczej nie uniknie, no i ewentualnie Trybunał Stanu. Sporo tego. Niech więc Bruksela i Berlin zamartwiają się, kto jeśli nie Tusk, albo co  zrobić, żeby to był właśnie Tusk. Naszym polskim zmartwieniem jest jedynie to, by na jego miejscu nie zasiadł ktoś jeszcze bardziej niechętny Polsce i zachodzącym u nas zmianom. Puszczona w obieg informacja o możliwym poparciu polskiego rządu Polski Jacka Saryusza -  Wolskiego na stanowisko Przewodniczącego RE może być balonem próbnym, nie wiadomo do końca przez kogo puszczonym, w jakim celu, może być nawet nieoficjalną propozycją PiS... Za mało danych, by wyjść poza mgliste spekulacje. Że Saryusz - Wolski jest o kilka półek wyżej od swojego byłego szefa partii to truizm, ale nic z tego na razie nie wynika. Takie "newsy" podgrzewają jednak temat Tuska, który jest jednym ze stu pięciu innych tematów, o których dyskutuje się dziś w Europie. To komu potrzebny jest tak na ostro, tak na mus Donald Tusk? Z ludzkiego punktu widzenia najbardziej potrzebny jest Pawłowi Grasiowi.

sobota, 25 lutego 2017

Uroczyste przekazanie Seicento i wielki bunt widzów kablówek

I stówka być może poszła w błoto, bo tyle właśnie Tomasz Lis wpłacił, jak sam oświadczył, na Seicento dla młodego i wystraszonego państwem PiS kierowcy. Zbiórka już się ponoć zakończyła, ubaw był po pachy, że rządowi się wściekają, choć tak wcale nie było, ale właśnie nie bardzo wiadomo, co się stało z kwotą ponad 150 tysięcy złotych, które wpłacono na konto jakiegoś faceta, też wzburzonego oczywiście zamachem na młodego kierowcę dokonanego przez piratów drogowych z BOR*. Człowiek ten na razie zamilkł, ale być może nie jest tak źle i już szykuje przelew dla Sebastiana K. Może właśnie trwają jakieś poważne rozmowy z Borysem Budką, żeby tę kasę, przecież niemałą, jakoś tak publicznie przekazać pokrzywdzonemu, żeby były wywiady i uśmiechy, kwiaty, słowa otuchy, a odrzucona brutalnie przez TVP aktorka, z przełomowej dla światowej kultury "Klątwy", coś na przykład zaśpiewała Sebastianowi albo zagrała przed nim jakąś scenę, która doda otuchy podejrzanemu przez aparat represji, a tak naprawdę bohaterowi naszych nowych czasów: oto ten co się nie bał i wjechał w katoli. Pozostaje już tylko wystawić sztukę "Crash", w której kolejna wybitna, młoda i zdolna, wezwie bohatera do poświęcenia się w imię wolności.     



Głupota udziela się nawet myślącym czasami lewakom, takim jak Jacek Żakowski, ale może rzeczywiście jest tak, że coś co jest obleśne i bluźniercze pozwala niektórym osiągnąć kulturowy orgazm, a być może i ten tradycyjny. Choć to chyba byłoby zbyt banalne. Tradycyjne orgazmy wśród liberalnych elit to przeżytek, na pewno mają jakieś nowe formy zaspokajania swojego popędu. No, ale jeśli jednak, ten pomysłodawca zbiórki, zagrał na nosie różnej maści lewakom, szaleńcom i zwykłym durniom, to teraz nie będzie już tak łatwo zebrać jakąkolwiek kasę na ofiary systemu PiS. Chyba że..... pojawi się Borys Budka! Nie wiem skąd to przekonanie, ale ten człowiek ma taką empatię w wyrazie swojej twarzy, że "metoda na wnuczka" to pikuś. Każdy Budce da kasę na wszystko. To pewne, więc kolejne stówki od redaktorów z TOK FM tym razem nie pójdą na marne. 



W cieniu tych wielkich i poważnych protestów (protest kobiet z garnkami 8 marca w Katowicach**), marsze w obronie sędziów ("Pendrive dla każdego!), tlą się gdzieś głębiej w sieci protesty mniej dostrzegane, a jakże piękne i wolnościowe. O jednym z nich dowiedziałem się od znajomego z FB, więc słów kilka na ten temat. Mniejsza o samą stronę internetową dotyczącą różnych protestów w dziesiątkach różnych spraw, ale właśnie na niej pojawił apel wzywający telewizje kablowe w Polsce do usunięcia z pakietów wszystkich kanałów TVP i Polskiego Radia. Apel wisi już okrągły miesiąc i podpisało się pod nim ponad 8000 osób. Jak to jest klikane, nie wiadomo. Ich zdaniem, operatorzy mają usunąć propagandę PiS w każdej postaci. Abonentów sieci kablowej TV jest w Polsce co najmniej 5 milionów, więc na razie - powiedzmy sobie szczerze - szału nie ma, ale jednak ludziom się chce.





Tekstu apelu nie ma sensu przytaczać, kto chce ten do niego dotrze***. Nie wiadomo jedynie tak do końca, czy wzywający do kasacji TVP i PR z kablówek chcą, by to tylko im wycięto z pakietów państwo PiS, czy też ma to być zabieg powszechny, czyli sio z kabla po całości. I tu pojawia się problem z pogranicza psychologii i psychiatrii. Jeśli bowiem "Zniesmaczeni Obywatele III RP" żądają od telewizji kablowych, by to tylko ich odcięto od sygnału PiS, to co się z nimi dzieje, jaki jest ich stan?!  Jest tu kilka hipotez. Albo kanały TVP, same się im włączają, choć nie chcą ich wcale oglądać, albo mają - co jest przerażające - jakiś niemal atawistyczny odruch wciskania pilota z TVP1, albo sama świadomość tego, że w tym elektronicznym pudełku może być coś od Kurskiego wywołuje u nich depresję. Być może jest tu jakiś spisek. może służby wzmacniają odpowiednie fale z "Wiadomościami" o 19.30., te fale działają na ośrodkowy układ nerwowy, potem od razu na mózg i zamiast cudownej Pochanke, z wizji straszy ich pisowski Ziemiec. Jest problem i to nie błahy. Ale osiem tysięcy ludzi da się przebadać, nawet bez sieci szpitali.                    

*   http://pressmania.pl/zbiorka-na-seicento-dawno-zakonczona-organizator-zniknal-z-kasa/
**     http://osiejuk.salon24.pl/759048,beda-szly-z-garnkami-zamykajmy-drzwi-i-okna
***       https://secure.avaaz.org/pl/petition/Operatorzy_TV_kablowych_i_cyfrowych

piątek, 24 lutego 2017

Zamęczą się na śmierć tą antypisowską narracją

Wiem, że łatwo jest powiedzieć, by nie reagować tak emocjonalnie na "Klątwę",  arogancję niektórych sędziów czy kolejne wypowiedzi Borysa Budki o państwie PiS. Trzeba mieć świadomość tego, że mamy do czynienia z ludźmi zniewolonymi, myślącymi tak jak myślała kasta rządząca PRL-em. Ona przetrwała całe ćwierćwiecze, także w kolejnym pokoleniu. To są zniewolone umysły. Dla nich czymś niewyobrażalnym jest normalne demokratyczne państwo, z pluralistycznymi mediami, z normalnie funkcjonującym wymiarem sprawiedliwości, a przede wszystkim spokojna i wolna Polska. Zniewolenie to polega na tym, że ktoś musi nad nimi stać, musi być jakaś siła wyższa - inne państwo albo nowa, ponętna ideologia. "Polskość to nienormalność" , wiec jak można sobie ułożyć życie w Polsce, gdzie polskość ma być normalnością? Nie da rady.



Ostatnio PO, niemal co godzinę, używa określenia "państwo PiS", w domyśle albo wprost dodając, że to jest powrót do PRL-u, komunizmu, PZPR, etc. W jakim państwie więc sami żyją, a może już żyją poza istniejącym państwem, może to jest rozdwojenie jaźni. Ale jest to na pewno jawna niezgoda na wolną Polskę. Jeśli ich patronem politycznym jest Donald Tusk, który oficjalnie mówi w PE*, że sankcje dla Polski są optymalnym wyjściem, to nie może być już żadnych złudzeń, że tego gangu politycznego III RP nie interesuje w żadnym razie los Polski. Nie jest przypadkiem, że Radosław Sikorski, w Berlinie, jeszcze jako szef MSZ, oddawał politykę europejską Niemcom, dawał im przywództwo, co jest jednoznaczne z rezygnacją z własnej polityki zagranicznej i suwerenności państwa.

Często powtarzam, może banalną myśl, że myślimy słowami, ale słowa myślą niestety czasami nami.  Na to stawia właśnie taki poseł Budka i jemu podobni, na to stawia tuba PO - stacja TVN, zresztą nie ona jedyna. Elektorat TVN ma myśleć ich słowami, a sam ma w ogóle nie myśleć, bo to jest zbędne. Może razić czasami nieporadność polityków PiS, kiedy są bezpardonowo atakowani, kiedy kłamie się sto razy w tej samej sprawie, albo mówi po prostu coś, co ma drugą stronę doprowadzić do stanu wrzenia. Ale w przeciwieństwie do PO i .N oraz ich zaplecza medialnego, ten rząd chce budować normalne państwo, co oznacza, że najpierw trzeba na przykład rozprawić się z patologiami w polskim sądownictwie. Tak się składa, że nie tylko elektorat PiS tę wolę docenia, więc ten codzienny szał, to codzienne szczypanie, te brednie typu "jaka wspaniała sztuka" (Scheuring - Wielgus o "Klątwie"), one odnoszą jednak mizerny skutek. Nie jest to jednak powód do radości.




Na ile się da, a na pewno się da, obecna ekipa musi być po prostu o wiele bardziej uważna w tym co robi i w tym co mówi. Uważna, to nie znaczy bojaźliwa czy mniej zdecydowana, może nawet powinna być bardziej zdecydowana. Krótko mówiąc, z godziny na godzinę, ten rząd ma być zawsze gotowy na atak, każdy możliwy atak, bo nie tylko gangowi III RP zależy na jego upadku, także całej zgrai darmozjadów z Brukseli, którym wali się wizja zislamizowanej, antychrześcijańskiej Europy. Ludzie o zniewolonych umysłach, zachłyśniętych jakąś europejskością, która dziś już nic nie znaczy, a jeśli coś znaczy to właśnie islamizację, biurokrację i bałagan, ludzie żyjący nadal w przeświadczeniu, że być takim zwykłym Polakiem to obciach, ludzie pogardzający jak prezes SN ową gnuśną prowincją, są już skazani do końca swoich dni na tą nienawistną wobec wolności i prawdziwej demokracji narrację. Nie wyzwolą się z tego obłędu i tych   potwornych kompleksów względem mitycznej Europy, której już zresztą nie ma. Wszyscy zaczynają budować na nowo swoje państwa narodowe, robi to też Prawo i Sprawiedliwość. Że jest w tym jakiś interes polityczny? A gdzie go w takim razie nie ma, w jakim kraju demokratycznym na świecie? Jeśli PiS będzie jednak stał wysoko ponad tym niedorzecznym jazgotem, jakimiś absurdalnymi strajkami kobiet zapowiedzianymi na 6 marca czy marszem w obronie kasty sędziowskiej, to nie dalej jak za rok, będzie miał jeszcze większe poparcie społeczne. Albo o tym poseł Budka wie, albo i nie wie, ale nawet jego wyborcy nie chcą już słuchać tych nieustających jęków i pogróżek. Śmiało do przodu, niech wyjce wyją dalej.   


  • http://niezalezna.pl/94446-tusk-ma-problem-zwyzywal-go-polityk-platformy-krzyknal-do-niego-szmata

czwartek, 23 lutego 2017

PiS szarpany non stop, ale trzyma sie mocno

Nie ma chwili oddechu, nawet na zjedzenie pączka....  Słowa Jarosława Kaczyńskiego o "ludzkich Panach", jak zwykle zmanipulowane bezczelnie i prostacko, krążą w "uczonym" tłumie jako przejaw nazizmu, którym nasączony jest Prezes PiS. Ale ile na tym mogą pojechać "Fakty" TVN? Dzień, może dwa. Drzewa są lepsze, jednak dziś przebiją je na pewno loty Pani Premier samolotem CASA z Warszawy do Krakowa. Naprawdę, dla "uczonego" tłumu nie ma żadnego znaczenia jaka jest prawda. Nie oczekują zresztą żadnej prawdy, tylko propagandy. Chcą codziennie namacalnych "dowodów" na to, że PiS to samo zło, arogancja i faszyzm, a kraj się wali na oczach całego świata. Chcą być nakręcani nieustannie, a media im to dają z radością. Chcą "krwi", bo inaczej zawaliłby się ich cały świat, w którym to oni są tymi bardziej oświeconymi, lepszymi, europejskimi i nowoczesnymi mieszkańcami Polski. Gdyby tak tylko na tydzień zostawić straszny PiS w spokoju, zwolennicy PO i .N umarliby z nudy, zaczęliby pewnie sami tworzyć jeszcze bardziej niestworzone bzdury, które, jak łopatą do kotła, wrzucają im codziennie wszelkiej maści lewacy i medialni propagandyści. Jest też druga ewentualność: być może niektórzy zaczęliby wracać do realu.


Dziś, w kolejnym sondażu, PiS prawie nokautuje totalną opozycję 35 do 27 procent (PO + .N), a jest to - zauważmy - sondaż IBRiS, a nie zdecydowanie bardziej wiarygodnego TNS Polska (obecnie Kantar TNS). Nie wynika to z jakichś nowych, wielkich zmian jakie wprowadza rząd czy spektakularnych sukcesów w walce z Platformą. Opozycja tego zapewne nie dostrzega, ale nie wszyscy żyją od  "Faktów" do "Faktów", nie wszyscy - nawet ci, którzy chcieliby, żeby było jak było -  żyją w nieustannej nienawiści do PiS. Jeśli ktoś w Polsce naprawdę morduje demokrację to czynią to tak zwane główne media i lewackie dzienniki. Na tle tak zwanego Zachodu, bo dziś dawny Zachód - ten przez nas kiedyś tak pożądany - już nie istnieje, możemy poszczycić się wprost niezwykłą wolnością i tolerancją, wręcz niezwykłym spokojem społecznym, pracowitością i zupełnie przyzwoitym stanem gospodarki. Jeśli PiS nie traci z powodu wycinki drzew  czy histerii wokół wypadku w Oświęcimiu, to także dlatego, że nawet w tym "uczonym" tłumie z wielkich miast jest zapewne grupa wyborców, którzy, chcąc nie chcąc, widzą jak jest naprawdę. Bo stykają się z łapówami w urzędach i w sądach, bo jednak nie jest im obojętne, że w Polsce można wieszać (nawet w teatrze) figurę Świętego Jana Pawła II. Może tak jest, może tak nie jest, może mamy jednak kolejne stracone pokolenie - wychowane na GW i TVN.



To, co musi budzić uznanie w redaktorach TVN, to ta olbrzymia zaciekłość przeciwko PiS, która trwa już 12 rok, dłużej niż rządy PO. Nie ma sensu i czasu rozbierać na części pierwsze jak miałby, na przykład, wyglądać uczciwy materiał dziennikarski o wycince drzew, jeśli punktem wyjścia jest właśnie brak tej dziennikarskiej uczciwości i rzetelności w każdym, dosłownie w każdym materiale, który zahacza choćby o PiS. Trzeba przyznać też, że "Fakty" TVN są dziś najsprawniejszą machiną propagandową opozycji, jaką w tej chwili ona posiada. Codziennie, średnio do ponad 3 mln wyborców PO i .N  trafia ten sam przekaz: nienawidzimy PiS razem z Wami, wytrzymajcie bo w końcu o coś się wyrżną. Nie ma to nic wspólnego z dziennikarstwem, a skoro już tak często sięga się po tamtej stronie po porównania z PRL- em, to niektórzy redaktorzy tej stacji są absolutnie godni miana Tumanowiczów* III RP. Zadaję co pewien czas moim rozmówcom, nakręconym tą medialną histerią proste pytania, co ich tak właściwie denerwuje czy irytuje w Polsce, poza tym, że wiadomo jaki PiS jest straszny, gdzie tak zupełnie serio widzą oni, że wali się demokracja, że brakuje im wolności i co by się stało, gdyby odstawili na półkę całą politykę i przekazy medialne..... I wtedy nie ma żadnej odpowiedzi, lekko zatyka, bo przecież, tak poza jazgotem płynącym z TVN i GW, żyjemy wszyscy w spokojnym kraju. Może jednak dociera to choć trochę do "uczonego" elektoratu?   


środa, 22 lutego 2017

Zbrodnia, seks i drzewa - tego Wam potrzeba

Sprawa ewidentnego bluźnierstwa, do jakiego doszło w Teatrze Powszechnym, oraz nawoływania do zabójstwa (choć w sposób niby pozorowany) została już opisana, a śledztwo wszczęła prokuratura. Nie była to żadna prowokacja, tylko głęboko przemyślana potrzeba plunięcia Polakom w twarz, tak, żeby nie byli w stanie nawet wydusić z siebie słowa. I trudno rzeczywiście wydusić z siebie cokolwiek, by opisać ten teatralny, niestety, ściek cenzuralnymi słowami. Może jednak jest tu jakieś drugie dno, mówiące nam  coś ciekawego i ważnego na temat kondycji psychicznej tak zwanego salonu, tych wszystkich widzów, zachwyconych wręcz tą sztuką, która przekracza oto cudownie kolejne granice, ba - jak twierdzi posłanka Scheuring - Wielgus - otwiera wręcz nową epokę w historii teatru! Można całkiem racjonalnie domniemywać, że jest taka część Polaków (?), która chciałaby zamordować Jarosława Kaczyńskiego, jeśli nie bezpośrednio, to przynajmniej chciałaby w dokonaniu tej zbrodni jakoś pomóc. I pomogłaby z rewolucyjną dumą, gdyby to były czasy stalinizmu, w których zamordowano nie tylko polskie elity, ale także wolną  Polskę. Ludzie piejący z zachwytu nad seksem oralnym z figurą Świętego Jana Pawła II to historyczne przedłużenie i kontynuacja tamtej stalinowskiej mentalności. Dziś nie można mordować, nie ma państwa totalitarnego, więc próbuje się, i u nas i na Zachodzie, zastąpić tamtą bolszewię totalitaryzmem kulturowym, z wybitnie lewackim rodowodem i ukłonem wobec filozofii Antonio Gramsciego, włoskiego marksisty, który socjalizm uważał za religię, a walkę klas przeniósł z poziomu środków produkcji na poziom kultury.



Wszystkie te tak zwane elity - głównie warszawskie - to smutny odprysk tego, co na Zachodzie działo się dwie dekady temu, albo jeszcze wcześniej. Ale tamta polityczna poprawność to w naszym, polskim wydaniu, nic innego jak właśnie totalitaryzm  kulturowy, kolejna próba wykluczenia tego co polskie z obszaru tak zwanej wysokiej kultury albo ukazanie polskości jako pewnej anachroniczności lub wręcz obrzydliwości. Do tego dochodzi osobliwy wątek seksuologiczny. Jeśli kogoś pobudza, nie tylko intelektualnie, aktorka z krzyżem między nogami, to może to być najpewniej przejaw poważnych problemów emocjonalnych i zakłóceń w życiu seksualnym. Potrzeba coraz większych "ostrzejszych" bodźców, by wywołać pożądany efekt erotyczny dość dobrze została opisana w "Gorzkich godach". Nie jest to normalne, choć nie jest to  jakaś potworna dewiacja. W przypadku widzów "Klątwy", tych zapewne w większości zachwyconych spektaklem, dochodzi jeszcze do swoistej syntezy nienawiści do Kościoła z potrzebą obserwowania na scenie kopulacji, co ma najwyraźniej podnieść jeszcze ciśnienie i wywołać salonowy rechot, jak to znakomicie reżyser pogrążył polski katolicyzm i go ośmieszył. Jest to tylko taka mała,  prowincjonalna i do tego prostacka walka z polskimi wartościami, z katolikami i oczywiście, tak przy okazji,  z polską prawicą. Biedni ci widzowie, biedne i marne to ich życie wewnętrzne, w którym, bez wieszania figury papieża na scenie, nic się już nie dzieje. Nie jest to jednak "zabawa" niegroźna, poza samym podejrzeniem popełnienia przestępstwa. W ten sposób, W ten sposób, z pełną premedytacją, działa się na ludzkie emocje, te negatywne. Zbrodnia staje się oczyszczeniem, wyzwoleniem od opresyjnego państwa PiS. I oni o tym wiedzą, wiedzą bardzo dobrze.


Polska jest dziś jednym z najbardziej wolnych krajów w Europie i jednocześnie najbardziej liberalnych (!)  Wolność w Polsce jest faktem i to właśnie nasza wolność i nasza polskość jest dziś największym wrogiem dla Fransa Timmermansa i brukselskiej biurokracji, a nie sprawa Trybunału Konstytucyjnego. Nie da się Polski, ot tak, zdmuchnąć, więc trwa wojna podjazdowa już drugi rok. I z zewnątrz i na miejscu, choćby przez taki zakompleksiony kopulacyjny teatrzyk dla swoich "elit". A skąd w tym tytule wzięło się słowo drzewa? Bo tak ślicznej wręcz  histerii dawno nie było w zrozpaczonych i wściekłych mediach III RP, histerii śmiesznej. Błąd jeśli był, to warto go naprawić, by z centrów miast nie znikała zieleń. Ale ta nadpobudliwa troska o "mordowane drzewa", opisywanie ich wycinki jak Hiroszimy, motywowana jest tylko i wyłącznie nieustającą, trwającą dzień i noc, nieodpartą potrzebą wykończenia PiS-u. Skoro już tak daleko to zaszło, niech ta cała opozycja i jej twórcza medialna emanacja owiną się wokół pni. Świat to pokaże. A wtedy Jakub Sobieniowski, jako pierwszy na świecie, przeprowadzi ekskluzywny wywiad z wiewiórką: - Zabrali mi dziuplę, ale to nic, zabrali mi moje orzechy, moje kochane orzechy - powiedziała wiewiórka i wpadła w szloch.  Reporter podąży wtedy za leżącą na ziemi wroną: - Nie mają sumienia pisowscy oprawcy i powiem Panu, tak szczerze, że lepiej się krakało za WRON niż za PiS! - dorzuci wkurzona wrona a pułkownik Mazguła czule ją przytuli. Moim skromnym zdaniem, "Fakty" TVN skopały temat drzew i to mocno, bo tu naprawdę można wykazać się dużo większą fantazją. Pewnie znowu dziś usłyszymy, że wszędzie trwa mordercze rrrr,,,,, żnięcie.

piątek, 17 lutego 2017

Nowa ofensywa Platfromy. Tym razem prawdziwy przełom.

Różni maniacy będą dowodzić, że to się zaczęło od wypadku Pani Premier Beaty Szydło - ta sprawa Seicento i zbiórki pieniędzy dla pokrzywdzonego przez pisowską machinę chłopaka. To prawda, był to zapalnik, ale Paweł Olszewski z PO, razem z Borysem Budką pracowali nad nową strategią dla partii już od dwóch lat. Teraz akcja opozycji przybrała realne kształty i wkrótce ruszy też wielki portal MyPOmagamy.pl  To będzie końcowy cios w pisowskie państwo, które zdaniem Tomasza Lisa (wpłacił stówę  dla Sebastiana, brawo!), jest "psychopatyczne i paranoiczne".  Dzieje się więc dużo, a nawet więcej, ludzie budzą się z letargu, po spektakularnych wpadkach Kijowskiego. Wróble ćwierkają, że 8 marca na ulice wyjdzie pół miliona kobiet i pół miliona mężczyzn, 50/50, w obronie tabletki "dzień po", ale będzie to zapewne tylko impuls do wielkiego wiosennego protestu społecznego. Platforma tym razem trafiła w punkt, a to co robią jej politycy budzi powszechny szacunek społeczny. Zgodnie ze słowami Pawła Olszewskiego wypowiedzianymi w "Minęła 20- ta", że "każdy od PO otrzymał pomoc, jeśli o nią wystąpił" ruszyła polityczna i społeczna lawina, o której mówi już cała Europa. Nie sposób oddać tego entuzjazmu, nie tylko polityków PO. Przyłączyła się Nowoczesna, znani aktorzy i celebryci, wkrótce dołączą zapewne dziennikarze TVN. Tak jak opozycji radzili socjologowie, potrzebny jest pozytywny program i pozytywne emocje. Nie sposób nawet opisać skali tej przełomowej ofensywy, więc tylko kilka przykładów z Polski.


Przemęczony Marek Zubła z Grójca poprosił o pomoc mecenasa Romana Giertycha, by ten pomógł jego ekipie budowlanej kopać rów wzdłuż drogi do Nasielska na odcinku 30 kilometrów. Giertych już od trzech dni wyrzuca szpadlem zwały ziemi: - Popełnialiśmy błędy, za dużo było teorii, a PiS niszczył państwo. Teraz kopię, pomagam i czuje się potrzebny - mówił "Faktom" znany mecenas, zaznaczając, że na razie nie będzie przychodził do studia. Samotna matka, Pani Krystyna Trzewa poprosiła Borysa Budkę, by ten zaopiekował się jej pięcioletnim Pawełkiem. Niestety, dziecko na widok posła, wyskoczyło przez okno, szczęście, że był to parter. - To się zdarza. Przemysł nienawiści, który stworzył PiS, może powodować takie wstrząsające reakcje nawet u dzieci - mówi psycholog Bernard Knap. Wielkim powodzeniem wśród elektoratu cieszy się Sławomir Nitras: - Trzy tygodnie, a ja skręciłem już cztery wesela i chrzciny - mówi jakże młody lider PO. Doceniła to Paulina Młynarska, która napisała do niego na TT: "Sławek, masz to co lubię". Wiele tych zdarzeń PO dopiero teraz masowo nagłaśnia, chodzi w końcu o efekt, ale to wszystko dzieje się już od blisko miesiąca. Ludzie proszą o pomoc, a polityk opozycji  spełnia prośbę.



Teraz Platforma zastanawia się, czy wspomóc "Hossa". Co prawda są to na razie jakieś niepotwierdzone zarzuty o przekrętach, ale sprawa może mieć podłoże rasowe, trzeba więc zebrać przynajmniej pół miliona złotych na jego obronę, a poza tym gdzieś go ukryć przed pisowską policją. Tak dalej być nie może! Poseł Kropiwnicki zaoferował ponoć swój lokal, ale potem jednak uznano, że jego mieszkanie trzeba uznać za spalone. Ludzie drzwiami i oknami walą do PO, bo czują, że ta partia, chyba jako pierwsza w postnowoczesnej Europie, tak mocno wyszła do zwykłych ludzi, których codziennie niszczy Jarosław Kaczyński. - Ludzie pokazują gest Kozakiewicza - powiedział w TOK FM redaktor Żakowski. On sam, po telefonie do radia, wyjechał do lasu i liczy stare drzewa, którymi nie interesuje się PiS. Magdalena Cielecka została z kolei na tydzień motorniczym tramwaju po apelu Pani Basi, która pojechała do Niemiec na zabieg aborcji. - To dla mnie bardzo traumatyczne, bo nadal czuję na plecach oddech Gestapo, ale jadę, kieruje tramwajem, bo wiem, że Platforma daje nam wiarę i nadzieję na koniec faszyzmu w Polsce - wyznała ze łzami w oczach słynna aktorka. Krystyna Janda poświęca teraz swoje wieczory na niewielkie, kameralne występy u zwykłych Warszawiaków. W perfekcyjny sposób, w specjalnie przygotowanych monologach, obnaża zbrodnie PiS, a ludzie, tak jak w pierwszych latach telewizji, schodzą się z różnych pięter do jednego mieszkania i tam słuchają wielkiej gwiazdy sceny w skupieniu.


Ryszard Petru, lider Nowoczesnej, zdał sobie sprawę z tego, że PO może całkowicie zatopić jego niewielki polityczny okręt, więc przyłączył się do ofensywy partii Grzegorza Schetyny. Zresztą dostał od razu ponad 3000 próśb, głównie związanych z wyjazdami, ale nie dal się zwieść tej obrzydliwej i głupiej pisowskiej prowokacji. Zaopiekował się Klaudią Eron, studentką z Uniwersytetu Warszawskiego, która oblała egzamin z Geografii Polski. Kolejne wieczory spędzają razem, a Pan Ryszard stoi przy mapie i wszystko jej pokazuje. Sukces w sesji poprawkowej pewny. Dużo jest w tym wszystkim ciepła, empatii, a także prawdziwego poświęcenia. W studiach TVN prawdziwe pustki, nikt nie ma już czasu i ochoty ciskać obelgami na PiS, bo ludzie opozycji wyszli z cienia. Pomagają każdemu, kto zwróci się do nich z prośbą o pomoc. Choćby taki Jerzy Wacik. Szedł z zakupami, popchnął go jakiś prostak z PiS i rozbił słoik z buraczkami. Zadzwonił do Borysa Budki, ten od razu przyjechał i dał mu trzy słoiki nowych buraczków i swój niezastąpiony uśmiech. Czuje się, że nadchodzi nowy rozdział w historii III RP, a już z pewnością czuje się, że to koniec rządów PiS. Rząd zaniemówił, TVP założyła blokadę na każdą informację o akcji Platformy. - Czuję moc w moich mięśniach, w mojej szczęce - mówi do kamer Roman Giertych i wesoło podskakuje ze szpadlem.

czwartek, 16 lutego 2017

Ojciec Sebastiana K. żali się Sowie, a dla Tuska zbiórka na samolot

To bardzo ważna informacja dla wszystkich Polaków: wiemy już na pewno, że to ojciec kierowcy Sebastiana K. zwrócił się o pomoc do PO czy .N w sprawie wypadku z udziałem rządowego auta i samochodu jego syna, zaoferował nawet billing rozmów z opozycją do wglądu. I jasno też wyraził w korespondencji skierowanej do posła Marka Sowy (grupa interwencyjna z Oświęcimia) żal, że  nikt z PiS nie zaoferował pomocy*: "przecież mieli do nas kontakt i syn mój popadł w kłopoty z powodu przejazdu Pani Premier". Poseł Sowa, nie wiedzieć czemu, opublikował treść tego SMS -a, z której jasno wynika, że sprawcą wypadku - tak po ludzku - to jest Pani Premier i jej kolumna, bo jechali przez miasto. Ich wina, bo pojawili się na drodze małego Seicento ich pociechy. Premier Szydło napisała list do młodego kierowcy, co jest gestem ludzkim, świadczącym o empatii, i o tym, że choć sama jest poszkodowana, że poszkodowani są oficerowie BOR, to jednak zdaje sobie sprawę z tego, że może to być także trudna sytuacja dla Sebastiana K., choć ten nie odniósł żadnych obrażeń i jak na razie wiele wskazuje na to, że jest jego sprawcą. Poseł Sowa pewnie się bardzo  ucieszył tym jakże spontanicznym wsparciem ze strony ojca Pana Sebastiana. To zrozumiałe, że każdy broni swojego dziecka, ale wydaje się, że w pierwszej kolejności, to rodzice kierowcy Seicento powinni podziękować prowadzącemu limuzynę kierowcy, że nie wypchnął tego auta z drogi ( a miał prawo), że chciał uniknąć zderzenia, dzięki czemu w wypadku nie ucierpiał Sebastian K. Jeśli jest na razie tylko podejrzanym, to raczej oni, jako pierwsi, powinni napisać list do Pani Premier z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Ojciec Sebastiana K.  uważa więc, tak jak prawie cała szalona opozycja, że jego syn jest ofiarą, poszkodowanym, że dzieje mu się krzywda.


Można powiedzieć tak: przez 48 godzin od chwili wypadku w Oświęcimiu, gang polityczny i jego media narzuciły swoją narrację, że to bałagan, skandal, że nie było dla chłopaka lekarza, że nie dopuszczono adwokata, że sprawa śmierdzi, a już na sto procent to kolumna nie używała sygnałów dźwiękowych. Z drugiej strony była lekka nieporadność ministra Błaszczaka, któremu zaczęły puszczać nerwy. Do tego, ta niby troska o Panią Premier: no co się dzieje, połamana (?), jakie obrażenia, ale tak konkretnie z lewej czy prawej strony brzucha czyli robienie sobie po prostu jaj, bo nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że Halicki z Budką, albo Żakowski z Lisem przejmują się stanem zdrowia Beaty Szydło. To nie jest przykład hipokryzji, oni szczerze nienawidzą PiS, ale tylko muzyk Maleńczuk wyraził to bardzo explicite. Myślą tak samo i czują tak samo jak on, wyją ze śmiechu, jak ktokolwiek z rządu zaliczy wpadkę i robią naprawdę wszystko, żeby ich elektorat nienawidził PiS, Premier Szydło, Prezydenta RP, tak samo, jak nienawidzi ich ów Maleńczuk. Żeby to osiągnąć, trzeba nieustannie przekraczać granice chamstwa, paranoi i kłamać. Codziennie, praktycznie w każdej sprawie. Halicki powiedział wprost do kamer, że to arogancja władzy doprowadziła do wypadku w Oświęcimiu. Efekt jest taki, że ludzie, którzy bynajmniej nic nie mają do PiS, zaczynają mówić, że coś jest nie tak, że rząd tutaj manipuluje.


Kluczowe w walce z PiS jest jednak owo przekraczanie granic. Jednym z takich działań, nieistotne czy świadomym czy nie, stała się zbiórka pieniędzy na samochód dla Sebastiana K. Zebrano już ponad 100 tysięcy złotych. Kierowca jeszcze nie wie co zrobi z tymi pieniędzmi, ale radość w gangu jest niebywała, bo chłopak rośnie na bohatera. Im większy absurd, im dalej idące złamanie podstawowych zasad czy zachowań, tym lepiej, bo Polacy - tak chce tego cyniczny gang polityczny - mają się oswoić i  przyzwyczaić do tego, że żadnych granic nie ma, nie ma ich w szczególności dla rządzącej ekipy. To jest właściwa i jedyna strategia PO i .N oraz wściekłych mediów. Jeśli oni chcą naprawy państwa, to my to państwo będziemy osłabiać dalej na wszelkie możliwe sposoby, będziemy promować każde zachowanie, które wymierzone jest w PiS i w jego odbudowę, będziemy do rangi newsa dnia na świecie podbijać na przykład wywiad Morawieckiego dla Deutsche Welle, w którym dziennikarz ponoć zmiażdżył wicepremiera, to napiszemy, że prof. Staniszkis nokautuje Kaczyńskiego. Nie ma zmiłuj się i z tego na pewno zdaje sobie sprawę Jarosław Kaczyński, ale chyba nie wszyscy rządzący. 



Nagroda dla sprawcy wypadku? Czemu nie? Sędziowie ponad państwem i prawem - oczywiście tak, bo chory układ, słabe państwo, rządy tych niby elit (przybyłymi tu kiedyś w walonkach), z niby demokracją i niby wyborami, są dla dzisiejszej opozycji głównym celem. Tyle tylko, że to się na razie nie udaje. Poparcie dla rządu i Beaty Szydło jest stabilne, o czym mówi najnowszy sondaż CBOS. A tak poza tym, Jarosław Kaczyński nie wytoczył jeszcze głównych armat. Szykują się dziesiątki procesów o grube przekręty, bo praktycznie  w każdym zakątku Polski ABW prowadzi intensywne dochodzenia. Całkiem możliwe, że Donald Tusk, jeśli wróci do Polski, będzie postawiony w stan oskarżenia i to nie z jednego paragrafu. Wydaje się, że wtedy, zachowując odpowiednie proporcje, ofiarodawcy zbiorą tyle kasy, żeby Tusk mógł uciec z kraju przynajmniej jakimś Gulfstreamem G550, raczej takim używanym z 2013 roku za 140 milionów złotych. Minie tydzień i okaże się, że kierowca Sebastian przekaże część zebranych pieniędzy na jakiś szczytny cel, a wtedy Jacek Żakowski osiągnie postmodernistyczny orgazm polityczny i napisze poemat.


*https://www.facebook.com/mareksowa.fanpage

wtorek, 14 lutego 2017

Wielka depresja wyborców, co dalej z ich życiem?

Publikacja organu Tomasza Lisa o wyjątkowo złym stanie psychicznym olbrzymiej części wyborców*, którzy głosowali na demokrację w Polsce, czyli na Platformę Obywatelską i Nowoczesną, to tylko wierzchołek góry lodowej. Jest bowiem znacznie gorzej, niż odważył się o tym napisać jego tygodnik, choć - przyznajmy - już te wypowiedzi o narastającej depresji po zwycięstwie PiS, muszą budzić nasz głęboki niepokój. Autorka artykułu, Pani Renata Kim, sprawnie wychwyciła zdrowe odruchy skrzywdzonych przez opresyjny system wykształconych kobiet, które nie dają się pogrążyć w strachu, niepewności i bólu. Jedna z nich zorganizowała akcję malowania na kartonach durnych cytatów z wypowiedzi polityków PiS, a następnie wrzucania ich do koszy na śmieci, tak, żeby było to widoczne dla przechodniów. Bardzo cenne, bo pomysłodawczyni mówi o uldze, kiedy już karton trafi do pojemnika. Tyle tylko, że według naszych informacji, sprawy zaszły daleko dalej, ale nie sposób o wszystkim naraz pisać. Oczywiście, dobrą radą dla zdruzgotanych wyborców jest spacer na świeżym powietrzu, bieganie czy seks. To wszystko rozładowuje negatywne emocje, następuje dotlenienie organizmu i poczucie odprężenia dzięki bliskości fizycznej. Szkopuł w tym, że pojawia się coraz więcej relacji osób, dla których zwycięstwo PiS niesie za sobą dużo poważniejsze konsekwencje, właśnie w sferze intymnej, tak istotnej przecież dla większości ludzi.


Bohaterki artykułu redaktor Kim mówią o dusznościach, depresji, a nawet o tym, że czasami jak coś zobaczą lub usłyszą, co ten PiS wyrabia, to tracą oddech. Dotarliśmy do wyborców PO i .N, którzy mówią o jeszcze gorszych skutkach rządów PiS. Kamil Ferga, młody pisarz z Tczewa mówi bez ogródek: - Do zwycięstwa Dudy moje pożycie z Dorotą jeszcze jakoś się układało, nie chcę wchodzić w szczegóły, ale seks dawał nam obopólną radość. Kiedy jednak do władzy doszedł Kaczyński i Macierewicz coś w nas pękło, szliśmy spać zupełnie wykończeni, smutni, bez chęci do życia. Owszem, kiedy  powiedziałem Dorocie, że jeszcze im dołożymy, budziła się w Niej chęć do igraszek, ale to nie było już to, co dawniej - mówi nam przybity Kamil. Potem było jeszcze gorzej. Kiedy padł ostatecznie Trybunał Konstytucyjny i okupacja Sejmu, ich intymne relacje legły w gruzach: - Od połowy stycznia śpimy osobno, seks nas w ogóle nie pociąga, dominuje uczucie bezsilności, a przede wszystkim strachu - dodaje zdolny pisarz.



W tym kontekście rady tygodnika, żeby zadbać bardziej o sprawy intymne mogą doprowadzić do jeszcze większych tragedii. Jak bowiem uciekać od rządów dyktatury w seks, skoro trauma sięgnęła już funkcji biologicznych? Nasi rozmówcy mówią o tym, że są wobec siebie czuli i wyrozumiali, co jest standardem wśród wyborców opozycji, ale depresja sięga tak głęboko, że po prostu zagraża podstawowym funkcjom życiowym. Niektórzy znani celebryci są wyjątkami - w tej tak delikatnej materii i nie narzekają na nic, wojują, protestują, blogują. Nic dziwnego, że Paulina Młynarska dostaje codziennie setki listów od sfrustrowanych małżeństw i zakochanych, co dalej robić, jak sobie z tym radzić? Psychologowie nie mają wątpliwości, że w sprawach intymnych potrzebna jest dogłębna terapia, codzienna i systematyczna - podkreśla seksuolog Damian Wyborski: - Dyktatura PiS, państwo PiS, może wpływać bezpośrednio na wywołanie głębokiej i czasami nieodwracalnej depresji. Owszem, możemy zażywać leki antydepresyjne, ale ja bym radził na ten straszny czas jakąś sublimację w rozumieniu freudowskim, czyli: - Skoro seks nie daje mi teraz satysfakcji, przekształcam swój popęd fizyczny w inną energię, choćby w to robienie kartonów pod nazwą "WysyPiSko" to świetny pomysł. Ale trzeba się też spotykać z innymi ofiarami systemu i wymieniać  poglądami. Co dziś wieczorem nam pomogło, może zmiana miejsca, może bielizna, sposobów jest wiele, ale trwałe efekty pojawią się dopiero po upadku rządów nacjonalistycznej prawicy, czyli nie tak szybko - ostrzega wybitny naukowiec.


Są jednak i inne, nie mniej groźne skutki traumy powyborczej. Wielu naszych rozmówców podkreśla, że czują przemożny strach, strach, który dopada ich wszędzie i niespodziewanie, pojawiły się też czarne wizje przyszłości, o których pisze tygodnik Tomasza Lisa. Jagoda Kwiecień, trzydziestoletnia psycholożka z Poznania nie może dojść do siebie po tym, co się jej przytrafiło na spacerze po placu Wolności: - Niby było słońce, wokół trochę przyjaciół z KOD-u i nagle widzę twarz Antoniego Macierewicza, widzę jak unosi się nade mną i nie mogę się tej wizji pozbyć! Rzucam się w tłum, biegnę jak szalona, a ta twarz jest ciągle przede mną i się ze mnie śmieje! - mówi rozdygotana kobieta. Pomogli jej koledzy z KOD, zafundowali kilkudniowy pobyt w redakcji na Czerskiej i zwidy ustąpiły. Benita Kamień z Warszawy, menedżerka w wielkiej korporacji podaje inny przykład: - Jestem z Pawłem od ośmiu lat, wszystko szło nam świetnie, dosłownie wszystko. Ale teraz, na początku lutego, kiedy wróciłam do domu, przeżyłam szok. Mój mąż siedział na dywanie zwinięty w kłębek, nogi miał założone na szyję, a ręce związane i powyginane. I wył, po prostu ten twardy mężczyzna wył jak raniony wilk, że dłużej nie zniesie już rządów PiS-u! - mówi drżącym głosem Pani Benita. - Za moment Walentynki, tygodnie przygotowań, tkałam serca, tkałam dla niego fikuśne spodenki na lato, no nic z tego nie będzie. Na szczęście, nakazałam mu codziennie słuchać od siódmej rano TOK FM i oglądać "Fakty" o 19 - tej i jest pewna poprawa. Już się tak nie mazgai mój biedak kochany - dodaje nasza rozmówczyni.


Wybitni specjaliści od depresji i traumy powyborczej są zgodni, że nie można stosować żadnych gwałtownych ruchów, konieczna jest refleksja i proste zabiegi: długie i głębokie oddechy, rozmowa z przyjacielem, lepienie czegoś lub własnoręczny wyrób drobnych przedmiotów użytku codziennego, choćby talerzyków. Nie wolno przy tym wpadać w agresję albo ulegać manii (euforii), że jutro PiS upadnie, bo potem nastąpi jeszcze głębsza depresja, przyjdzie jeszcze większy strach. Dobrze się stało, że tygodnik Lisa jako pierwszy tak otwarcie i szczerze mówi o strasznych skutkach rządów Jarosława Kaczyńskiego, ale jest dużo gorzej. Jeśli Pani Judyta, codziennie rano budzi się i słyszy w uszach słowa "PiS, PiS, PiS", to warto też rozważyć, czy obóz władzy nie posługuje się przeciwko wyborcom opozycji z PO i .N jakąś nową, nieznaną nam techniką, która niszczy ich zdrowie psychiczne i niszczy ich życie.
*Źródło: Newsweek nr 8/2017

sobota, 11 lutego 2017

Internetowa padlina ma się dobrze a salon wspiera

Zacząć wypada chyba tak: limit takich zdarzeń, jak wczoraj w Oświęcimiu,  z udziałem Premier Beaty Szydło, wyczerpał się całkowicie, choć już wypadek Prezydenta Andrzeja Dudy powinien spowodować  takie zmiany kadrowe czy te związane z procedurami, żeby najzwyczajniej w świecie jakieś małe auto, ot tak sobie, nie wiadomo do końca z jakiego powodu, wjechało w  samochód z premierem dużego państwa w środku. To nie jest normalne i jakkolwiek zakończy się dochodzenie w tej sprawie, to takie zdarzenia nie mają prawa mieć miejsca. Wcale nie mniej poważnie, trzeba jednak mówić przy tej okazji o komentarzach w sieci, bo to nie jest tylko zwykły hejt tylko ciężka i nieuleczalna choroba nienawiści i pychy, która toczy gang polityczny III RP i jego wyborców, a którą nakręca w niebywały wręcz sposób od lat stacja TVN.

O samym zdarzeniu niewiele jeszcze wiemy, ale jak na razie nie ma oficjalnych i potwierdzonych informacji, że kolumna jechała za szybko, że - trzymając się faktów- zdarzenie miało po prostu charakter przypadkowy. Winny jest młody kierowca, ale, co należy jeszcze raz podkreślić, w tych okolicznościach, które już znamy,   ten wypadek nie miał prawa się zdarzyć. I tu nie ma miejsca na kolejne tłumaczenia. Ale nie ma też miejsca na to, żeby z groźnego zdarzenia, w którym ucierpiała Premier Rządu RP, robić sobie drwiny.Tu nie chodzi o hejterów, kretynów i debili, którzy życzą śmierci Beacie Szydło i Jarosławowi Kaczyńskiemu,  w których piszą o konieczności powtórzenia Smoleńska, bo zwykłe wypadki nie załatwią sprawy wykończenia PiS-u. Tu chodzi na przykład o "wytrawnego dyplomatę" , jak o nim mówiono w III RP, dziś europosła PO Dariusza Rosatiego, który wrzuca na Twittera niezwykle zabawny rysunek pod tytułem "Zjazd Polityków PiS"***.  Więcej odnośników nie będzie, bo powielanie tego ścieku nie ma sensu, co gorsza, ten ściek już nawet nie oburza, nie zaskakuje, bo to jest standard dla tak zwanych elit III RP, ich salonu, które w rzeczywistości stały się zwykłym gangiem politycznym, gangiem, który zniszczenie polskiego państwa -  wolnego i demokratycznego, uznał za swój główny cel. 

Dla Rosatiego, to jest zabawne zdarzenie, profesora wyższej uczelni, wziętego gościa TVN 24. Normalnie puknąłby się z trzy razy w głowę, zanim by się tak skompromitował. Ale to jest ta faza pychy i nienawiści, w której chory traci już jakiekolwiek hamulce moralne i etyczne. W ślad za nim jakże inteligentne zagajenie wiceszefowej klubu PO, że wypadek zdarzył się tak symbolicznym dniu, czyli 10 lutego (82 Miesięcznica Smoleńska) i do tego w Oświęcimiu. To jest upadek moralny i to w wymiarze niespotykanym w cywilizowanej Europie. Wrzutki w stylu: "Co jej się potłukło?" ... Mózg, którego lekarz nie znajdzie" wcale nie są najmocniejsze. To jest radość, ubaw, czysta dekadencja, ale nie ta zachodnia, zwąca się poprawnością polityczną, tylko dekadencja azjatycka, której patronami nad Wisłą, są ludzie w buciorach i stalinowcy z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, często zwykli mordercy, zastąpieni przez wychowane przez nich kolejne, odmóżdżone od Polski i patriotyzmu, pokolenia. Dziwić się temu, co wypisuje Paweł Wroński z GW? Nie zatrzyma ich nic. Będą pisać te swoje obrzydliwości, drwiny, przy każdej okazji, aż do późnej starości, nawet jak zostanie ich maleńka garstka. PiS natomiast, po tym zdarzeniu, musi podjąć zasadnicze decyzje we własnym obozie dotyczące bezpieczeństwa najważniejszych osób w państwie. Bez znieczulenia. 

*** źródło: o2.pl




piątek, 10 lutego 2017

Polska całkowicie się wali

Nie można uwierzyć w to, że nawet niektórzy wytrawni dziennikarze TVN czy "Gazety Wyborczej" nie zauważyli prawdziwego powodu przyjazdu Pani Kanclerz Angeli Merkel do Polski. Dali się zwieźć ohydnej i durnej propagandzie pisowskiej, że Niemcy potrzebują teraz Polski. Niemcy nikogo nie potrzebują, to bzdura. Merkel przyjechała do Polski ze zwykłej litości dla Kaczyńskiego i z sentymentu do kraju, z którego pochodzi jeden z najwybitniejszych Polaków nowego stulecia Donald Tusk. Zresztą Berlin i tak wyrzucił już nas na totalny aut (out), chyba nawet do trzeciej a nie do drugiej prędkości w Europie. Przytomnie to zauważył Grzegorz Schetyna, który dostrzegł całkowicie opuszczoną Beatę Szydło na Malcie. Jakie to było żałosne, ale i smutne zarazem, i aczkolwiek. PiS niszczy Polskę na niespotykaną skalę, a to co mówią słynni amerykańscy aktorzy o naszym kraju jest wręcz przerażające: "seksistowska junta" , "faszystowska prowincja", "Kołtunowo Europy".  Tak to niestety wygląda, dlatego nasi wybitni aktorzy, jak choćby Krystyna Janda, muszą w Hollywood spuszczać nisko głowy ze wstydu, mają nawet długie migreny. Przez rok zniszczono relacje Polski ze wszystkim krajami: z Francją, z Niemcami, Rosją, Ukrainą, Czechami, Szwecją, Wielką Brytanią i nawet z  Jamajką. W kraju szaleje drożyzna, smog, głupota i prostactwo.

Dali tym biedakom i niedorajdom po 500 złotych na kolejne ich tam dziecko, żeby leżeli albo siedzieli na plaży i żarli frytki z rybą. Obsmarowani na twarzach tym starym tłuszczem z frytek, z tymi małymi pisowskimi oczkami zajadają się  nad tym brudnym i zimnym Bałtykiem, i sądzą, że są już w Europie. No i do tego taka załamka w Ameryce. Niestety, Platforma tu zawodzi. Nie powiedzą otwarcie, że Trump zagraża demokracji na całym świecie, że to kolejny, po Kaczyńskim, dyktator o faszystowskich zapędach, tylko tak bąkają niemrawo do tej kamery. Jedna Paulina Młynarska odważyła się na jakiś sensowny list do żony Trumpa, tej modelki Melanii, ale to za mało. Śmieją się z tej Polski na całym świecie, a już było przecież całkiem nieźle, prawie przez całe osiem lat czuliśmy, że nas doceniają, że zaczynamy się jakoś porządnie ubierać i jeść tiramisu. To wszystko jest teraz niszczone. Zamiast zadbanej fryzury, na głowach znowu króluje moher, który nienawidzi Europy i do tego ten polski "płytki,  niedouczony i fanatyczny katolicyzm", jak trafnie go nazwał wielki Jerzy Stuhr.

Sądy niszczone, Trybunał zniszczony, gospodarka zdycha, wszędzie CBA tropi fałszywe faktury, armii już nie ma, zostali sami Misiewicze, a teraz chcą nam jeszcze rozwalić Warszawę, przyłączając jakieś grajdoły i dziury zabite dechą z pisowską tłuszczą w tle, która - a jakże by inaczej - chciałaby sobie od razu zamieszkać w Alei Róż. Tak się to poprzewracało w głowach, odkąd zabrano się za niszczenie naszych europejskich elit, mądrości takich profesorów jak Balcerowicz Leszek. Jedna kobieta zmarła w lesie, a oni już mówią o zbrodni, o mafii warszawskiej, o złodziejskiej aferze reprywatyzacyjnej. Jeśli nawet jeden adwokat był pazerny, to przecież cała reszta palestry jest dumą Europy na czele z prof. Rzeplińskim. Szczują, szczują, atakują nawet sędziowskie rodziny podrzucając im elektroniczne gadżety. A tak poza tym, to cała wina spada na Lecha Kaczyńskiego, on wziął do siebie zgraję dorobkiewiczów, z którymi później musiała się męczyć Hanna Gronkiewicz - Waltz. 


A teraz chcą jeszcze jakieś gminy dołączyć, żeby kołtuneria zanieczyściła liberalną i europejską stolicę. Ręce opadają, a już ten ich bunt w sprawie Tuska jest kompromitacją największą. Wszędzie chwalony, wszędzie znany, z każdym jest "na ju", nawet bardziej niż Rysiek Petru (też fajny facet), a ci mu tu szykują więzienie, nową Berezę, do której wsadzano kwiat polskich komunistów. Nie ma przesady w tym, że każdy minister z PRL-u był lepszy od takiego Waszczykowskiego, mądry jest ten Piotr Misiłło z .N, on zrobi jeszcze karierę.  Ale na razie trzeba przerwać ten marazm, to czcze gadanie. Owszem, elity nie mogą biegać jak durne po ulicach, ale jak tylko ustąpi mróz, to PiS się ostatecznie skompromituje i skończy. Żałośni prostacy z 19.30.,  niedouczeni w obyciu i jedzeniu, zapatrzeni w małego dyktatorka, którego wiatr historii zdmuchnie już za miesiąc. Nadchodzi Wasz koniec!            

 
Tak działa, dzień w dzień, propaganda "Faktów" TVN na wyborców Platformy i Nowoczesnej. Sprawdzone.

poniedziałek, 6 lutego 2017

Nie ma o czym rozmawiać z opozycją, bo jej nie ma

Prezydent Sopotu nie będzie chodził do fryzjera tak długo jak będzie rządził PiS, najprawdopodobniej zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przeznaczy dla ofiar wojny w Syrii. Wydźwięk tego gestu podbuduje zrujnowanego psychicznie |Tomasza Lisa, a Jackowi Żakowskiemu doda skrzydeł. Gdyby tak do prezydenta Jacka Karnowskiego dołączyła wzburzona bezdusznością rządu Agnieszka Pomaska i odpuściła sobie choćby na rok chodzenie do fryzjera, byłoby jeszcze efektowniej. Są to jednak wszystko działania zbyt łagodne. Grzegorz Schetyna powinien się  nie myć aż do najbliższych wyborów parlamentarnych. Jego wstrząsający widok, i nie tylko to, wzbudziłby lament w całej Europie. Ryszard Petru może się zdeklarować, że do wyborów w 2019 roku, nie będzie uprawiał seksu, a Mateusz Kijowski może przecież oświadczyć, że dopóki będzie rządził PiS, to on nie będzie płacił na dzieci alimentów, czym także wykaże bezduszność obecnej dyktatury. Po tej opozycji można się spodziewać wszystkiego najgorszego i najgłupszego. Tak jak Donald Tusk twierdził, że Platforma nie ma z  kim przegrać, tak Prawo i Sprawiedliwość, tym razem całkiem na serio, nie ma z kim i o czym rozmawiać, po prostu nie ma pola do rozmowy i dialogu, w zasadzie nie mamy w Polsce opozycji. Oczywiście, wyjątek stanowi tu Kukiz 15`, ale to za mało. Rozmowę o Polsce, o jakichś nowych, innych rozwiązaniach zastąpiła tandetna propaganda, manipulacja i kłamstwa, jak choćby to, że rząd nie chce przyjąć do Polski dziesięciu sierot. Wszystko wyssane z palca, trzy dni męczą już swoich widzów na ten temat "Fakty", to jest w sumie ten program opozycji - tej medialnej i tej politycznej.


Nie ma o czym z nimi rozmawiać. Na nic głos rozsądku Janiny Ochojskiej* w sprawie tych dzieci, bo udało się złapać jakąś narrację - malutką, kiepściutką, pełną hipokryzji a nawet nieco obrzydliwą, bo wykorzystującą ludzki dramat do siermiężnego ataku politycznego, no tak już jest z tą totalną opozycją, która opozycją przestała już być, co zauważył całkiem trafnie Jarosław Kaczyński.  Właściwie nie wiadomo na co liczy PO i Grzegorz Schetyna, może tak jak Adam Szejnfeld na wojnę, która grozi światu i zetrze w proch i w pył obecne swary, a wtedy Platforma triumfalnie powróci do władzy, oskarżając Jarosława Kaczyńskiego o wywołanie globalnego konfliktu. To nie żarty. Głupota w przypadku Platformy, tak jak cynizm i łgarstwo jej polityków nie znają granic. Likwidacja IPN, CBA, rozwalenie 500+, rozwalenie wszystkiego co kojarzy się z PiS - to jest program opozycji, to jest narracja jej mediów od Wyborczej po TVN. Nic już nie dziwi, więc za chwilę, pod jakimkolwiek pretekstem dowiemy się z mediów, że PiS chce wojny z Niemcami, Rosją, że chce odsyłać samotne sieroty z granicy Polski do domu, a poza tym w stanie wojennym to był przynajmniej porządek. Wszystko, co się zdarzy jutro, pojutrze czy za miesiąc - będzie rozpatrywane pod kątem czy można z tego ulepić jakąś antypisowską bzdurę.



To prawda, Prawo i Sprawiedliwość może i musi być dziesięć razy świętsze od najbardziej uczciwej prawicy w Europie, o ile takowe w niej jeszcze są, musi dziesięć razy wnikliwej analizować niektóre swoje posunięcia, ale to i tak nie uchroni obecnego rządu od furii, chamstwa i głupoty opozycji. To już nie jest nawet mielizna, tylko rów. I to nie jest wcale dobre ani dla Polski ani dla PiS. Kontra polityczna do władzy, nawet ostra, jest potrzebna, jeśli system demokratyczny ma sprawnie działać i się rozwijać. Jest też potrzebna dlatego, by co bardziej uradowani władzą politycy PiS-u nie wpadli w stan samouwielbienia i nie dostali uśmiechu Szejnfelda, czegoś wyjątkowego w skali światowej. W tej kontrze muszą być jednak jakieś słowa klucze, coś co daje do myślenia, coś czego ani PO ani Nowoczesna nie mają: pozytywna narracja. Jadą dosłownie tylko na  totalnej destrukcji, znowu wypłaczą się Angeli Merkel, choć ponoć nie będzie na tej "naradzie" z Panią Kanclerz Ryszarda Petru. Dlaczego ta rozmowa odbędzie się w  Ambasadzie Niemiec to już zupełnie bajka**. Tam się wyżalą, a nam powiedzą, że troszczą się o Polskę, że Europa liczy na nich, a TVN poda, że Schetyna ma wsparcie Merkel. Otóż, Schetyna może mieć nawet wsparcie Martina Schulza, Der Spiegel i ZDF, ale to nic nie znaczy. O czym rząd ma rozmawiać z opozycją?  O czym?!

Może o likwidacji IPN, żeby już nie ścigać stalinowskich i niemieckich morderców, może o likwidacji CBA, żeby Hanna Gronkiewicz - Waltz mogła sobie spokojnie wrócić z urlopu, a mafia warszawska mogła spokojnie działać dalej. Moim skromnym zdaniem - to tylko hipoteza - z jakichś powodów, Jarosław Kaczyński jak dotąd oszczędza  w pewien sposób opozycję, która już przestała być opozycją, a jest tylko hałaśliwą gromadą frustratów. Światło dzienne ujrzą przecież kolejne afery, a marny los Prezydent stolicy wydaje się też być przesądzony. Jest jeszcze dużo do wyjaśnienia i sporo do osądzenia. To jest nastrój dekadencji, oni naprawdę, tak po cichu, liczą na wielki krach, na wojnę, na jakiś przewrót, nie u nas, ale gdzieś, może w USA?  A tak ponad wszystko to ich męczy jeden wielki leń. Po co, i komu, i dlaczego coś robić, skoro jest nam tak dobrze, skoro zebraliśmy, w takim trudzie i znoju, owoce tej naszej transformacji? Dla dobra rządu, nie dla dobra opozycji, niech się tam narodzi jakaś konkurencyjna i pozytywna narracja...

 *https://dorzeczy.pl/swiat/21110/Ochojska-Sprowadzanie-do-Polski-sierot-z-Syrii-nie-ma-sensu.html
**
http://www.tysol.pl/a4467-Prof-Pawlowicz-o-planowanym-spotkaniu-Merkel-z-opozycja-w-niemieckiej-ambasadzie-Kolejna-odslona-zdrady

sobota, 4 lutego 2017

Nie udało się rozmontować Polski, więc niech zapanuje chaos

Już ćwierć wieku trwa ofensywa, żebyśmy w końcu stali się tacy jak nie Polacy, żebyśmy głosowali na demontaż państwa pod hasłem jeszcze więcej liberalizmu i więcej demokracji, choć w praktyce oznaczało to z reguły jeszcze więcej bałaganu, dyktatu tak zwanych elit i różnych klik, tolerancji dla przestępczości i rozwalania armii - wyliczać można długo, bo to od początku było przecież poważne przedsięwzięcie. Ono zostało jak na razie zastopowane, być może jest nawet w odwrocie, a już z pewnością przeszło w fazę swoistej dywersji. Nie można ot tak sobie podważyć wyniku demokratycznych wyborów, więc gramy na pełny chaos. Poznajemy przy tym - to chyba jedyny pozytyw - prawdziwe oblicze różnych ważnych dla  III RP osobistości. Bronisław Komorowski mówi o chwytaniu za dechę, Schetyna zlikwidowałby IPN i CBA, a GW broni byłych esbeków i ich przywilejów. Do tego pułkownik Mazguła maszeruje sobie z jakimś byłym opozycjonistom w obronie demokracji, wiec mamy w sumie pełną paranoję. Można to uznać za przejaw słabości byłych właścicieli PRL i III RP, ale może to również być całkiem świadoma strategia całkowitej relatywizacji wszystkiego co da się zrelatywizować na korzyść dawnego obozu władzy. PiS wprowadza stan wojenny, PIS jest dyktaturą, Polska się ośmiesza, i tak dalej, i tak dalej, bez końca te same kawałki, które - nie ma co ukrywać - elektorat PO i .N łyka jak spragniony wody, a Zachód powiela je w mediach.

Kłamanie i manipulowanie - tak na co dzień  - stało się główną dewizą opozycji. Patrząc na to z zewnątrz, można powiedzieć, że jest to jedna z ostatnich prób dekonstrukcji tożsamości narodowej i zniszczenia demokracji w państwie europejskim. Kulturowi marksiści, dawni postmoderniści i różnej maści totalitaryści polityczni, jak Guy Verheustadt czy Martin Schulz, wszyscy oni razem doskonale wiedzą o tym, że potworkowaty twór kulturowy jaki zrealizowano w ostatnich dekadach na Zachodzie, nie przetrwa kilku najbliższych lat, że jego ofiarą padnie najpewniej także Unia Europejska, choć wcale nie musi, jeśli się zreformuje i zajmie gospodarką a nie ideologią. Tam nastąpiło już takie pomieszanie zmysłów, że napływ imigrantów traktuje się jako sposób na odradzający się nacjonalizm, czyli powrót do tożsamości narodowych. Tylko wyraźna zmiana nastrojów społecznych w UE zatrzymała jak na razie tę samobójczą wizję. Chwilami wydaje się, że ideologowie postmodernej Europy - bez państw, bez religii i bez demokracji -  wolą nawet śmierć starego kontynentu, jeśli ich chora wizja nie będzie nadal kontynuowana. A jak to ma się do Polski?


Po zwycięstwie prawicy w 2015 roku, Polska stała się jednym z pierwszych państw UE, gdzie nastąpił odwrót od lewackiej wizji Europy. Powstał niewyobrażalny lament, a terror medialny wobec PiS w zachodnich mediach - tak trzeba nazwać - stał się codziennością. Oni tam, na Zachodzie, niszczą samych siebie: w poniedziałek walczą z terrorystami, a we wtorek się islamizują, w środę docenią głos papieża Franciszka, a w czwartek zakażą kolejnego krzyża w miejscu publicznym albo choinki. Schizofrenicy? Nie..., to jest ten intelektualny europejski dyskurs, rozpraszamy wszystko co da się rozproszyć jeśli tylko to nam - demiurgom nowej Europy- zagraża. Jeśli Żołnierze Niezłomni to zwykli mordercy i faszyści, jeśli największa podziemna armia w Europie jaką była AK to antysemici i bandyci, tak jak uczyniła to ZDF,  a jeśli obozy śmierci to polskie. Zabierzemy Polakom wszystko czym mogą się szczycić, najwyżej zostawimy im sport. Choć nie zawsze... Jak sportowiec wykaże się odchyleniem pisowskim to coś znajdziemy na niego. Tak to działa, od ćwierćwiecza.  Taka prowincjalna i zupełnie niepolska, a z racji uwikłania ze stalinowską mentalnością jej twórców, totalitarna postmoderna. Zabrać Polakom wolność i niepodległość w taki czy w inny sposób, rozmyć ich, niech się zakochają w konsumpcji i grillu, niech to będzie ta ich nowoczesna Europa. Trochę się udało.


Nie jest tak, że Zachód nie widzi swojej własnej nieuchronnej katastrofy, problem w tym, że nie wypracował dotąd żadnej alternatywy, a próba powrotu do chrześcijańskich korzeni Europy to jedynie niespełniony postulat.  Niektórzy, z dawnych piewców kontrkultury, już ćwierć wieku temu zwracali uwagę na to, że społeczeństwa bez  oparcia w sile wyższej, bez tożsamości narodowej i z niczym nieograniczonym indywidualizmem, ulegają moralnej degradacji, a kulturowy marksizm jest równie niebezpieczny jak dawny komunizm. Wystarczy tu wspomnieć "Porażkę myślenia" francuskiego filozofa Alaina Finkielkrauta. W Polsce, tak zwany mainstream, generalnie pławi się w luksusach, mało czyta, dużo gada, jak może więc dziwić taka Pani Cielecka? I do tego ta toporność, ten język rodem z czasów stalinowskich: karzeł, pomiot, faszysta, morderca ludności cywilnej. Język prostacki i chamski, ale ubrany teraz w modne, politycznie poprawne sformułowania zapożyczone z Zachodu. 



Tak serio. Żeby oni chociaż wygenerowali z siebie choć jednego oryginalnego ideologa tej "polskiej" postmoderny, kogoś, kto dodałby jej finezji. Ale po co? Po co się wysilać, skoro można wypuścić Schetynę, który powie, że to wszystko co robi PiS przypomina mu czasy stanu wojennego. Tyle tylko, że on pewnie na poważnie walczy z PiS o władzę, a elity jedynie bawią się takim Panem Schetyną. Krótko mówiąc, ten nasz "polski" postmodernizm, ta nasza rodzima polityczna poprawność ma wybitnie antywolnościowy charakter, a do tego jest karykaturą tej zachodniej. Nie może więc dziwić ta olbrzymia histeria wokół Trumpa w polskich mediach i na salonach dawnej władzy, to przerażenie zachodnich elit. Odwrót od Europy bez tożsamości narodowych jest już faktem, a Polska, tym razem, jest w awangardzie tych państw, które chcą powrotu do chrześcijańskich korzeni Europy i do wolności narodów. A przy tym, PiS toczy jeszcze walkę o silne i stabilne państwo czy choćby o prawdę na temat naszej historii. W gruncie rzeczy to jest wojna o wolną i dumną Polskę, także o inną, bardziej demokratyczną Europę, a nie tylko zwykłe starcie z opozycją polityczną.                 

czwartek, 2 lutego 2017

Donald kontra Donald

Mocno na wyrost jest ten tytuł "Donald kontra Donald", gdyż Donald Trump najpewniej nie wie nawet, że Donald Tusk to jest taki prawie prawdziwy Prezydent Europy, ktoś strasznie ważny dla świata i nie wynika to bynajmniej z jego niewiedzy. Gdyby Tusk był tym, za kogo sam się pewnie uważa, już nie wspominając o tym, kim jest dla byłej premier Ewy Kopacz, gdyby naprawdę miał choćby ograniczony wpływ na losy Europy, to Prezydent USA już dawno by do niego zadzwonił. Jak wiemy, nie zadzwonił. To mogło wzburzyć Donalda Tuska i to nie na żarty.  Wysmażył więc sam (a może z córką) coś w rodzaju odezwy, w której dał jasno do zrozumienia, że Donald Trump i jego polityka są zagrożeniem dla Unii Europejskiej i demokracji, tak jak islamski terroryzm czy agresywne działania Rosji. Można sobie wyobrazić te mrożące krew w żyłach sceny, jakie musiały się rozegrać w Gabinecie Owalnym Białego Domu.  

Załamany całkowicie Trump, załamana cała jego administracja, bo nowa polityka wobec Europy, której jeszcze nie ma, już się sypie, no i skąd ten sprytny Tusk wie, że my chcemy dołożyć Brukseli? CIA działa 24H, NSA nasłuchuje i podgląda, ale żadnych konkretów nie ma. Doradca Graś słucha Bacha, Donald pali cygaro, a córka jak zawsze bloguje. Nie mogą go rozgryźć. Do tego pochodzi z Polski, gdzie właśnie wysłaliśmy  brygadę pancerną. Ale przynajmniej wiedzą już kto to jest Donald Tusk. Musiało ich strasznie zatkać, skoro rzecznik Departamentu  Stanu USA, w sprawie listu Tuska przed szczytem na Malcie, nie zabrał jeszcze głosu. Co niezwykle ważne, szef Rady Europejskiej nie jest osamotniony, jakie to szczęście. Guy Verhofstadt, który właśnie powrócił z USA, kraju na całkowitym skraju tyranii i upadku, oświadczył oto w Londynie, że teraz już nie tylko radykalny islam i Putin zagrażają UE. Pojawiła się bowiem jeszcze "jedna siła podważająca Unię, a to siłą jest Donald Trump".

Jacek Żakowski, w zupełnie innym, pozytywnym kontekście, raczył stwierdzić, że w Polsce ludziom rosną jednak skrzydła, że nie poddają się tyranii prawicy i Kaczyńskiego, że nie godzą się na niszczenie Wałęsy. Są to jednak bez wątpienia skrzydła pozwalające jedynie "walczącym" na całkowity odlot od rzeczywistości. Odlot Tuska wcale nie dziwi, bo jego credo polityczne jest niezmienne: Najpierw Ja.  Odlot Schetyny trochę jednak dziwi, a trochę nie, bo może on szuka elektoratu wśród byłych esbeków i agentów SB. Skoro krzyczy, że trzeba zlikwidować IPN, zaledwie dzień po tym, jak tenże IPN opublikował listę ponad 8000 katów z Auschwitz, to o czym tu można mówić jak nie o odlocie. Bo jeśli to nie odlot to w takim razie jest to obrona PRL-u, konfidentów i dawnych zbrodniarzy wojennych. Sprawa  TW "Bolka" , choć głośna, jest wycinkiem pracy tej tak ważnej i zasłużonej dla demokratycznej Polski instytucji, dla naszej wolności. List Tuska tak jak antypolskie działania KOD, jęczenie Petru u Junckera, totalny chaos w Sejmie szkodzą wizerunkowi naszego kraju, choć najważniejsi gracze tacy jak kanclerz Angela Merkel powoli zmieniają optykę wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości.   



Zupełnie nie na żarty, list czy jak kto woli odezwa Donalda Tuska, jest jak najbardziej szkodliwy dla naszych narodowych interesów, choćby dlatego, że Tusk pochodzi z Polski. Poza tym, Stany Zjednoczone, jak na razie, nie wypracowały jeszcze żadnego nowego modelu współpracy z Europą i UE, nie wypracowały go także z Rosją Putina, a z Brukseli już szał. Jedyne co dziś wiemy na pewno to zaostrzenie polityki amerykańskiej wobec Chin i kontynuacja walki z terroryzmem. Szczęście w nieszczęściu co do tego strachliwego kwitu Tuska jest takie, że ani Donald Trump ani jego administracja nie zamierzają brać pod uwagę tego, co pisze sobie Tusk, ponieważ uprawiają realną politykę, im skrzydła do odlotu nie rosną.


Odlot w USA dotknął trochę tak jak w Polsce LGBT, feministki, tak zwany liberalny mainstream, no i stałe grono wyzwolonych od wszystkiego artystów z Hollywood, o czym przekonamy się do bólu na tegorocznej gali wręczenia Oscarów. W każdym razie, siła jest zdecydowanie po stronie Ameryki, a nie po stronie Europy. Zachód zdycha kulturowo, nie liczy się już nawet, tak jak 70 lat temu, w globalnej rozgrywce o losy świata. Liczą się Niemcy i Wielka Brytania, i z tymi krajami na serio rozmawia Donald Trump. Dla Polski z tego powyborczego wrzenia w USA jeszcze nic złego nie wynika, ale konkretny sygnał dotyczący gwarancji dla naszego bezpieczeństwa musi z Waszyngtonu jak najszybciej nadejść, niezależnie od tego, że w Żaganiu są już amerykańscy żołnierze. Nieszczęsny list Tuska, choć histeryczny i mało znaczący, jest niestety działaniem na szkodę Polski.