U Stanisława Barei za „mowę nienawiści” trafiało się, co najwyżej, na tablicę sklepową ze zdjęciami: „Tych klientów nie obsługujemy”. Ale
to było u Barei, w kinie, do tego za pierwszej komuny, w czasach
polityki odwilży, co wcale nie oznaczało, że w realu istniały takie
tablice sklepowe. Owszem, istniały, ale w szafach oficerów SB. To,
co dzieje się teraz, to nie wystarczy już powiedzieć, że wszystko było,
jak czyni to świetnie Waldemar Łysiak w swoim pożegnalnym felietonie z
Uważam Rze. Żyjemy nadal w postępowej części Europy, dlatego pewne
rzeczy doskonalimy, poprawiamy, więc jeśli nawet coś się powtarza, to
zdecydowanie na wyższym poziomie. Oczywiście, złośliwy Palikot czy
Kalisz powiedzą, że Inkwizycja już była, że były stosy i palenie
czarownic, więc co tam Boni. Jestem jednak pewien, że biorąc pod uwagę
zdolności cyfryzacyjne ministra, renesansowy umysł i wszechstronny
słuch, latami kształcony, on pójdzie dalej, on udoskonali inkwizycję.
Będziemy mieli najlepszą mowę w Europie. Mowę oczywiście bez nienawiści.
Samo
powołanie jakieś rady na szczeblu rządu, która ma się zajmować tym, kto
mówi z nienawiścią do kogoś lub czegoś (na przykład do obrazu albo do
telewizora) , już nastręcza tyle możliwości nadużyć i interpretacji, że
potoczne zawołanie (na przykład na ulicy lub w sklepie) „mam to wszystko w dupie!”, może skończyć się co najmniej dołkiem lub grzywną. -Wszystko macie w ...? – pyta prokurator. – Premiera też? No
i pięćset złotych do budżetu płynie. Sam pomysł tej rady jest bardziej
chory od samego systemu ochrony zdrowia w Polsce. I właśnie w tym sensie
powołanie tej Rady Boniego jest
czymś, co świadczy, że postęp istnieje i nie wszystko już było. Mamy
bowiem zapowiedź powołania Wielkiego Ministerstwa Całkowitej Kontroli
Mowy! (WM CKM) Q........ W stanie wojennym słyszałem czasami „rozmowa kontrolowana!”,
ale wiadomo, że to były jaja, takie strachy na lachy. Wyobraźcie sobie
niebieskich w tych centralkach, jak podsłuchują miliony Polaków. Kopertę
z obozu internowania z pieczątką „ocenzurowano” mam do dziś, więc
dobra, jakoś tam kontrolowali coś. Zresztą co to była za kontrola, skoro
w szczelnie zapakowanym pudełku herbaty „Ulung” przekazałem swojej
dziewczynie namiary na dwie dziuple z bibułą. Żeby nie było zdziwień, w
czerwcu 1982 roku, po interwencjach Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, z
niektórych obozów to internowani czasami coś podawali na zewnątrz, bo
przecież komuniści musieli pokazać, że w obozach jest miód i słońce.
Michał Boni i jego rada, co tam rada, RADA, będą
monitorować cały świat, oni idą dalej niż ten tajemniczy Echelon, niż
te zakichane amerykańskie NSA. Jak wiadomo, tamci skupiają się na
słowach zabiję, zabić, bomba, kill, a Boni bombowo, jak nic, będzie się
zajmował mową jako taką, w
biurze, w parku, w galerii handlowej (wybiórczo – bez lemingów), na
ulicy, może i w domu (jaki to problem wpuścić spersonalizowanego wirusa
do komputera i śledzić chama w mieszkaniu), no i wreszcie w kościele, co
zapowiadał dziś wprost na antenie TOK FM. Niektórzy księża jego zdaniem
wykraczają w tym co mówią poza przyjęte normy w deprecjonowaniu rządu.
Normy ustali, jak wiadomo rada Boniego Michała, a Sejm przyjmie
odpowiednią ustawę, do której sam Boni ustali z kolei przepisy
wykonawcze. W Radzie mogą zasiąść, tak z brzegu, z pierwszej łapanki, na
przykład autorytety: Kuczyński, Olbrychski, i koniecznie, ale to
koniecznie (błagam Boni!) Wojciech Maziarski na odcinku media. O Lisie
nie wspominam, bo to się chyba samo przez się rozumie, że będzie głównym
konsultantem. I nie będzie żadnej cenzury – potwierdza Michał Boni, bo i
po co. Ksiądz chlapnie coś o rządzie i szatanie, to mu się zabierze
parafię, albo się jego gdzieś zabierze w piątek.
Weźmy wesele, takie
trochę większe, na sto osób. Zawsze znajdzie się jakiś posłuszny leming,
ochroniarz lokalu z firmy „Oko”, który, jak trzeba, doniesie co Pan
Młody mówił o tym j...... premierze. Kontrolowanie tego, co mówimy
(Skype, itp.) i piszemy w sieci to tylko taki szkolny wstępniak.
Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że Michał Boni nadawał dziś rano
jak najbardziej serio o tym monitoringu, to nie był żart. No, a
Paradowska, słuchała i przytakiwała, jednym słowem pełna putanizacja (puttana)
i putinizacja mediów. Nie daj Boże, jakby taki Boni wpadł w moje łapy
na wizji, czyli miałbym okazję go przepytać z jego chorych wizji i
pomysłów. Jak już tak wyszkolił kiedyś swój słuch, to niech sam ruszy w
miasto i podsłuchuje, co ludzie mówią na mieście, w parku, w kiblu, pod
kołdrą i na łożu śmierci, bo może rzucą na koniec jakimś wyznaniem
nienawiści i da się jeszcze wystawić grzywnę dla rodziny. Prawda,
Niesiołowski? Kultura musi być: po co im te ekshumacje były, niech
zapłacą! Ucho Boniego jest symbolem tych dni i nadchodzących tygodni, on
się z tym swoim uchem pięknie wpisuje w nasz polski, jesienny klimat.
Rzepa, Uważam Rze, a teraz biorą się za Wasze języki. No i jest postęp,
czy nie?