poniedziałek, 29 czerwca 2015
Islamizacja i barbaryzacja Europy
Umówmy się, wybory parlamentarne w
Polsce nikogo specjalnie nie interesują, poza Rosją i Niemcami. Dla
Rosji jest ważne, czy w Warszawie będzie rząd „dialogu” z Moskwą, czy
też rząd wrogi, żądny prawdy o Smoleńsku. Dla Niemiec, to przede
wszystkim interesy gospodarcze. Na razie mają w Polsce taką fajną
kolonię Tuska, ale wiedzą, że to może się skończyć. Najważniejsza jest
tak naprawdę islamizacja i barbaryzacja Europy, teraz już widoczna i
namacalna. Premier Cameron zapowiada straszne ataki ISIL (Islamskie
Państwo Iraku i Lewantu) na Wielką Brytanię. Tę wyspę, na której
noszenie krzyżyka na szyi może w szkole skutkować nie tylko naganą.
Europa Zachodnia zasłużyła sobie na wojowniczy islam, bo ten wojowniczy
islam doskonale widzi, jak słaba jest kondycja moralna starego
kontynentu. Jak komuś nie chcę się żyć, to w Belgii może sobie już nie
żyć, pomogą mu zejść z tego świata. Jak masz problem, by twój Franek był
Twoim mężem, a sam jesteś Stasiek, to nic trudnego, jedź do USA. Obama
gra na skrzypcach gender, gejów, LGBT, lepiej niż nasz słynny skrzypek
Kulka. Droga do piekła stoi otworem.
W Tunezji zginęło trzydziestu obywateli
Wielkiej Brytanii. Z rozkazu tak zwanego Państwa Islamskiego. Czy
Cameron podniósł swoje myśliwce do walki? Skądże, wystarczy alert i
blubranie do mikrofonu – jego i jego kolegów z Francji i Hiszpanii.
Europa długi czas sądziła, że będzie asymilować różne nacje. Mieszkałem
trochę w Hamburgu i patrzyłem na ten łagodny islam. Tu meczet, tam
meczet, w sumie spoko, żyją, pracują albo i nie, ale nie chodzą z C14
pod koszulą. To tylko złudzenie. Zachód odwrócił się od chrześcijaństwa
i od Boga. Papież Franciszek stara się nadążyć, będąc coraz bardziej
liberalnym w poglądach na wiarę i na rodzinę, czym nie zatrzyma pochodu
autodestrukcji moralnej Zachodu. Oczywiście, kopniak od terrorystów,
obudzi zwoje mózgowe Merkel czy Camerona, ale już jest za późno.
Barbaryzacja, tak jak w Cesarstwie Rzymskim, to proces nieuchronny.
Zachód jest bezbronny mentalnie i kulturowo przed islamizacją i
barbaryzacją. Jedni chcą tylko seksu w każdej odmianie, a inni chcą
tylko krwi tych, którzy w tym seksie widzą jedyny sens życia. Rodzina to
abstrakt, religia to opium dla ludu. Tak sobie jedzie Europa Zachodnia
do swojej kulturowej i egzystencjalnej zagłady. Jak sądzę, lat temu
kilkadziesiąt, wojska NATO rozwaliłyby ILIS w ciągu 48 godzin. A tu, co
mamy? Tu nalot, tam nalot, a głowy chrześcijan (realnie!) lecą na
bruk.
Dziś jeszcze dochodzi do tego grecka
histeria. Jean – Claude Juncker mówi „nie” dla Grecji. Jasne, oni nic
nie wiedzieli, jakie szwindle robiły Ateny przez lata, by wykazać, że u
nich jest wszystko cool. Kogoś trzeba w tej operowej wariacji pogrzebać.
Niech będzie Grecja. Oczywiście, oni widząc barbaryzację Europy, bronią
się referendum, ale banksterzy wydali wyrok i koniec. Oni sądzą, że
wykupią się terrorystom kasą i jest w tym sporo racji. Tam nie ma
żadnych uczuć ani etyki. Tam jest tylko zimna kalkulacja, żeby uratować
swój tyłek i tyłek swojego przyjaciela. Te podrygi Ewy Kopacz, do
Słupska, na Śląsk, to są jaja rozmiaru „L”. Polacy widzą więcej niż
rząd, a już szczególnie więcej niż jego rzecznik, największe
nieporozumienie od czasów Jerzego Urbana. Z szacunkiem dla jego
inteligencji tego ostatniego.
Islam nie jest religią, jest wytrawną
ideologią zagłady dla całego chrześcijaństwa. Jeśli samo
chrześcijaństwo, dosłownie „pluje” na siebie, zamyka kościoły, w
których grają kapele z szatanem w tle, to czego tu jeszcze mądrego
oczekiwać? Parady gejów – to nie jest groźne, niech się kochają jak
chcą, zresztą oni nic nie „kumają” z tego, co się tak naprawdę dzieje.
Za chwilę ich gejowskie głowy zawisną na kołkach islamu. Czy to jest
fiction? Oczywiście, to jest przyszłość, całkiem niedaleka. Dziś,
bardzo jest to śmieszne, Zachód i Junckner zajmują się Grecją, bo oni
już nic nie mogą im pomóc. I do tego mamy chór polskich debili (tak,
debili) porównujących sytuację pierwszej demokracji z Europą. Grzechów
jest mnóstwo po stronie Aten, ale w Brukseli grzechów jest tysiąc razy
więcej,. Problem tylko w tym, że w Brukseli pojęcie grzechu jest
abstrakcyjne. Zresztą, tak samo abstrakcyjne jest dla Premier Kopacz.
Ona była w hibernacji przez osiem lat, a teraz Misiek Kamiński Ją
wybudził. Jesteśmy stabilni, stabilni – mówi Ewa Kopacz. I mówi prawdę.
Na tle zagłady Zachodu, trzymamy się nieźle.
niedziela, 28 czerwca 2015
Ustawka z Polską
To bardzo ciekawe, czy Paweł
Kukiz będzie kolejną ofiarą systemu III RP. Zadajmy sobie jedno pytanie: Po
jaki gwint Bronisław Komorowski wyskoczył z referendum w sprawie JOW-ów ?
Liczył na wzrost poparcia wśród młodych? Bardzo wątpliwe. Kukiz mówi, że jego
ruch dostał prezent. Akurat! Bujda z chrzanem, żaden prezent, tylko wentyl
bezpieczeństwa dla systemu władzy w Polsce. Bo jeśli nawet PiS wygra
bezapelacyjnie wybory parlamentarne, to ma przeciwko sobie niemal cały
establishment III RP. Oczywiście, część skuli ogon pod siebie, ale nie wszyscy.
To nie był żaden prezent, tylko wrzuta dla zbuntowanych. O wiele łatwiej ruch
Kukiza szedłby do sukcesu w jesiennych wyborach bez owego referendum. A tak
będzie sprawdzam i łatwa do przewidzenia kicha. Bo nikt, nawet
sześciu Kukizów, nie podgrzeje atmosfery społecznej tak, by frekwencja
przekroczyła 50 %.
Chyba, że dopiszą trzy kolejne
pytania Beaty Szydło, albo będzie drugie równoległe referendum w tym samym
dniu. To jest magma, schiza i obłęd. Część wyborców nie chce już nikogo, tylko
coś nowego i rewolucyjnego - jak mylnie sami mniemają - nie wiedząc tak
naprawdę czego chcą. JOW-y w naszych polskich warunkach, to totalna porażka
demokracji na rzecz kameleonów, oligarchów, jednym słowem ludzi z kasą. Pomijam
tu, słusznie podnoszony argument na podział Polski na wschód pisowski i zachód
bardziej peowski. Paweł Kukiz, albo tego nie łapie, albo łapie i jest tym
bardziej teraz przerażony tym, co się wokół niego dzieje.
To, że głosi brak programu, że ci co go głoszą to oszuści,
to już tylko retoryka desperata. Nawet ten tysiąc, zamiast pięciu tysięcy
woJOWników w Lubinie świadczy o tym, że sypie się narracja artysty. No i ten
tekst, że król jest jeden. To jakaś
amba. Kukiz dostał pieniądze na kampanię prezydencką od samorządowców, prezesów
spółek komunalnych., a zachowuje się tak, jakby ich w ogóle nigdy i nigdzie nie
było. W to, że Paweł Kukiz jest patriotą nie wątpię, podobnie jak Jarosław
Gowin, ale JOW- ami nikt nie wykarmi Polski. Coś trzeba mieć do powiedzenia
trzem milionom wyborców. Nie da się również nie zauważyć, że część tych
wyborców to dawni sympatycy Palikota. Oni chcą
czegoś nowego, jakiejś zadymy, byle nie na PO i nie na PiS. No bo na
lewicę nie da się w ogóle głosować, ponieważ oni dzielą się już na atomy, a na
atom trudno głosować.
Nie chcę twierdzić, że Kukizem posłużono się do
skanalizowania zbuntowanych wyborców, ale wyobraźmy sobie tylko, co oni by
zrobili ze sobą, gdyby Kukiza nie było. Nie głosowaliby na PO, nie na lewicę i
raczej nie na PiS. Ale musieliby rozważyć, kto ich zdaniem choć w części ukróci
rozkradanie Polski, korupcję i zwykły polityczny bandytyzm, jaki uprawia partia
władzy. Gdzie jest do pomyślenia, w którymkolwiek z zachodnich krajów, ględzenie i kur...... po restauracjach o fundamentalnych tematach
dla Polski? Facet, umoczony w aferę
hazardową po uszy, poci się poci, a potem dostaje posadę po dobroci. Rym jest
nieważny , ważna jest skala zawłaszczenia Polski przez wąską grupę ludzi bez
skrupułów, którzy przed kamerami „jadą” z tekstami o ich ukochanej ojczyźnie.
Na to wszystko nakłada się polityczny kabaret. Premier
rządu, lekarz z wykształcenia, nie potrafi na poziomie „Hello” i „Nice to meet
you” porozumieć się z turystami z Kanady. Do tego wrzuca jakieś prywatne
rodzinne sprawy do rozmowy. Po prostu obciach. Nie bardzo to rozumiem, bo nawet
w czasach PRL-u studenci kierunków medycznych mieli angielski w jednym palcu.
Do tego te wyznania: „dostałam kawę, nie że ja, wszyscy dostali w pociągu albo
kawę, albo herbatę, ja wybrałam kawę”.
No i że jest w pociągu czysto, czytaj w Pendolino za 300 złotych w dwie
strony z Warszawy do Trójmiasta. No to jest creme de la creme Platformy
Obywatelskiej.
No niech by tak Kaczyński opisał swoją podróż...... To Kuźniar ze spółką jechaliby na tej kawie
do 2018 roku. I na koniec powrót do Kukiza. Że się ośmieszył, że wyborcza para
poszła w gwizdek to już widać. Jak dojedzie do wyborów z poparciem 10%
wyborców, to i tak będzie to hit wyborów. Innymi słowy może co najwyżej
powtórzyć sukces Palikota. Zamiast myśleć, myśleć, jak zmienić system III RP,
tak na serio, wali cepem w setki miliardów złotych, którymi dysponuje
mainstream, o jego wpływach już nie
mówiąc. Realne jest tylko jedno. PiS musi konsekwentnie robić swoje, tak jak
teraz. Dialog i zero kompromisów na
kontynuację III RP. Ten rozdział i tak już jest zamknięty, ale niech to zrobi
PiS, a nie WSI.
Platforma żąda upadku Grecji
Platforma żąda upadku Grecji
Naprawdę. PO czeka niecierpliwie na to,
jak Bruksela odetnie dopływ kasy do Aten, a Grecja zbankrutuje. To byłby
dopiero piękny prezent dla premier Kopacz, jak ona by się cieszyła. I
Stefan Szczaw by się cieszył, i w ogóle cała ta ferajna. Bo ta partia
nie ma już żadnego konceptu na jesienne wybory. Dlatego kilka dni temu
pojawił się nowy przekaz upichcony przez speców największych
inteligentów III RP: rządy PiS to bankrutująca Grecja. Samym PiS -em
nie ma już co straszyć, Kaczyński nie startuje na premiera, to walniemy
pisowców Grecją. Jest to jedyny emocjonalny przekaz PO, który może
ewentualnie skutkować odpływem elektoratu tej partii do innych
ugrupowań.
Przekaz ten jest prymitywny i durny,
nawet z ekonomicznego punktu widzenia. Stosuje się przy tym retorykę, że
cała wina bankrutującej Grecji spada na ich rodzimych polityków.
Tymczasem wielu zachodnich ekspertów podkreśla, że wina spada w głównej
mierze na samą Brukselę i na międzynarodową finansjerę. Ale to wymaga
osobnej notki. W każdym razie apeluję, zupełnie serio, by Grecy
mieszkający w Polsce wysłali do Pani Kopacz protest, by ta i jej partia
zaprzestała wycierania sobie własnej niemocy ich pięknym krajem.
Dołowanie Grecji nie wynika z realizacji jakichś nierealnych postulatów,
tylko z zaćmy UE na lekko przekręcone raporty finansowe płynące z Aten,
a także z fatalnej ściągalności podatków w Grecji. Czyli piłeczka do
Kopacz i Tuska.
Co roku, do kasy naszego państwa nie
trafia około 50 mld złotych z tytułu podatku VAT. Tak dziurawych
kieszeni, jak w Polsce, daleko szukać w całej Europie. Ale przekaz, że
rządy PiS-u doprowadzą nas do ruiny jakiś sens ma, bo znowu możemy
postraszyć Polaków, lemingów, że jak Szydło i Duda dorwą się do pełni
władzy, to o piątej rano będziemy pić kawę, a potem pędem do bankomatu. A
potem to już tylko powrót Kopacz na białym koniu nas uratuje. To jest
bardzo żenujące co robi Platforma, ale tym lepiej dla prawicy. Nie mają
żadnej pozytywnej idei na kampanię wyborczą. Dlaczego? Bo całe osiem lat
rządów PO- PSL oparte jest na prymitywnym waleniu w PiS i nic nie
robieniu, ale za to własnemu bogaceniu. To jest filozofia Tuska i całej
PO.
Tu warto przypomnieć, że osiem lat i
cztery lata temu temu, Platforma szła do wyborów jako partia najbardziej
inteligentnych ludzi w Polsce, tak, że widać nawet było jak mądrość
paruje im z ich wielkich mózgów. Ta chora i fałszywa teza przyciągnęła
jednak część wyborców, być może zakompleksionych. Głosujemy na Wielkie
Mózgi, bo PiS to mohery i ciemnogród. Jak bardzo zwykłe i przeciętne są
mózgi ludzi Platformy widzimy dzisiaj. Jak bezradni są na marsz PiS-u do
władzy. Straszą więc Grecją, bo tylko Grecja im została. Bida w tych
mózgach i to wielka. Niech wyborcy PO przemyślą sobie czy chcą być w
sojuszu z patią takich Wielkich Mózgów. Partii arogancji, cynizmu,
korupcji, indolencji, złośliwości i niekompetencji.
Uwiąd starczy Platformy bez Jarka
Na to co dziś stało sie w Sejmie szkoda
czasu, bo tak miało być i już. Za to powszechna troska Platformy
Obywatelskiej o los Jarosława Kaczyńskiego budzić musi powszechny
szacunek, że partia rządząca tak się zamartwia losem lidera opozycji. To
trwa już chyba trzeci miesiąc i końca nie widać. W ślad za PO szturmem
idą dziennikarze z głównych stacji, dla których Prezes PiS musi być
widoczny !!!! W wywiadzie dla TVP INFO Marcin Kierwiński, szef sztabu
wyborczego Platformy, wielkiej troski dla Jarosława Kaczyńskiego jednak
nie okazał. On wręcz zażądał, by lider opozycji był obecny wszędzie, o
każdej porze dnia i nocy, po prostu ma być non stop w mediach, w
hipermarketach i na stacjach benzynowych, a jeśli nie to ma abdykować.
To zdumiewające, jak wielki jest wpływ Jarosława Kaczyńskiego na stan
umysłów liderów obozu rządzącego. Najwyraźniej Panu Kierwińskiemu
odebrało rozum. Nie wiem, może on się budzi rano, niemal jak w filmie
"Dzień świstaka", goli się, połyka tosta, a potem myśli czy jest Jarek?
Czy Jarek jest blisko mnie? Nie ma! Znowu stracony dzień dla władzy, bo
nie było Jarka. I wpada w szloch, potem we wściekłość, a potem idzie do
studia TVP INFO, albo gdzie indziej i sprzedaje takie szalone myśli.
Ewa Kopacz też tęskni za prezesem
Kaczyńskim. Już się godziła na debatę z Beatą Szydło, jeśli nie będzie
JK, a teraz znowu słychać, że pragnie tylko Jarosława Kaczyńskiego. Czy
oni biorą jakieś środki pobudzające miłość do prawicy? PO sądzi,
zupełnie durnie, że jak "wyciągnie" lidera PiS-u na jakieś debaty, na
codzienne konferencje prasowe, to im wtedy przybędzie. Nic z tego
szaleńcy z III RP. Prezes PiS jest co prawda nadal dla części wyborców
osobą kontrowersyjną, ale to nie jest rok 2007. Halo PO! Jest rok 2015.
Jest nowy prezydent wywodzący się z PiS, Andrzej Duda. A na premiera
kandyduje w wyborach Beata Szydło. Platforma lewituje gdzieś w
przeszłości. Jarosław Kaczyński jest dziś jedynym poważnym liderem
politycznym w Polsce. I to boli PO. Z kim miałby niby rozmawiać lider
PiS? Z Ewą Kopacz? Szefowa PO sądzi, że może coś by ugrała w debacie z
Kaczyńskim, a tymczasem byłaby to dla niej kompromitacja, bo suma
grzechów, afer, porażek jej partii jest tak porażająca, że stałaby się
tarczą strzelniczą dla swojego adwersarza. Buta, buta, buta. Ludzie PO
ciągle uważają się za wybranych, dlatego nic nie wiemy o ich rozmowach
ze zwykłymi Polakami, choć cały czas ględzą, że jest jakiś dialog
społeczny.
Platforma Obywatelska cierpi już na
wyraźny uwiąd starczy z powodu niezbyt dużej aktywności medialnej
Jarosława Kaczyńskiego. Ja nawet sądzę, że gdyby tak prezesa PiS
zabrakło na rok, to spora grupa polityków Platformy wpadłaby w depresję.
Doszłoby nawet do samookaleczeń, a Stefan Niesiołowski może poszedłby i
dalej w swej desperacji. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że co
najmniej od trzech miesięcy partia, które nadal na nasze nieszczęście
rządzi Polską, tą naszą Polską w ogóle się nie zajmuje. Kręci się jak
ten słynny bączek z MSZ, nie wiedząc i nie widząc co się wokół dzieje.
Zajmuje sie wyłącznie sobą i Jarosławem Kaczyńskim. W demokratycznym
państwie wysoki urzędnik rządu PO i szef sztabu wyborczego żąda, a
właściwie dyktuje. co ma robić lider opozycji. To jest niesłychane, jak
nisko upadła Platforma i jak marnie kończy swój żywot. Bo za rok nic już
z niej nie zostanie.
Piwo, kolej i Ewa
No i ruszyła Pani Premier
w Polskę. Ruszyła rano z Warszawy pociągiem Pendolino, by dotrzeć do
Roberta Biedronia i porozmawiać z nim o trudnej sytuacji Słupska. Po
drodze rozmawiała z podróżnymi i powiedziała dziennikarce TVP INFO, że
może nawet spróbuje coś zjeść w "Warsie" , bo nie zdążyła zjeść
śniadania. Tu, jak się wydaje, Pani Premier mrugnęła okiem do wyborców,
że tego, co "Wars" serwuje, ona, silna przywódczyni Platformy wcale
się nie boi. Ruszyła więc w Polskę w ślad za Beatą Szydło i wszystko to
przypomina stare, dobre filmy o Indianach. W każdym razie podjęła trop
pod niezwykle inspirującym hasłem "Kolej na Ewę". Pierwsze, co
się narzuca - w kontekście wyborów - to rzecz jasna, że kolej na Ewę,
nową Premier RP. Tyle tylko, że Ewa już jest premierem, więc dlaczego
kolej na Ewę? To teraz nie jest premierem? Może zgrabniejsze byłoby
hasło "Jedziemy dalej z Ewą" , a rozwijając: Jedziemy dalej z Ewą,
jedziemy Pendolino, by spotkać się z Tobą polska rodzino. Ale Michał
Kamiński na pewno wie lepiej ode mnie, jak tu zagrać z tymi podróżami po
Polsce swojej szefowej.
Niestety, jest też podejrzenie, że hasło "Kolej na Ewę" podsunęli, w sobie tylko wiadomy sposób, schetynowcy. To ewidentne działanie podprogowe na członków Platformy Obywatelskiej, by zdawali sobie sprawę z tego, że po przegranych wyborach parlamentarnych przyjdzie kolej na Ewę, którą zastąpi Grzegorz. Zresztą zastąpi na krótko, bo tej partii, w takim kształcie, nie da się już uratować. Będzie obumierać miesiącami, targana konwulsjami i latającymi sztyletami. To będzie taki "Kill Bill" 3.
Jednak najbardziej kontrowersyjne jest trzecie znaczenie hasła "Kolej na Ewę", ponieważ wiąże się ono z reklamą znanej marki piwa. Marki nie będę reklamował, ale chyba większość domyśla się, o jakie to duże zwierzę chodzi tutaj w tle. Po pierwsze, nasuwa się pytanie, czy hasło Pani Premier na wakacyjne podróże po Polsce nie jest przypadkiem plagiatem. W końcu nazwę wielkiego zwierza zastąpiono skądinąd pięknym polskim imieniem kobiety. Jeśli był to zabieg nieświadomy, wybaczamy. Ale trudno uwierzyć w to, że spece od kampanii wyborczej z PO tak przypadkowo zupełnie wybrali hasło bliźniaczo podobne do reklamy piwa. Domyślamy się jedynie, o co tu chodzi i rozkładamy ręce. Może chodzi o to, by pozyskać generalnie elektorat ludzi lubiących wypić sobie piwko. Można wyrazić obawę, że to kiepski strzał, bo piwo pije dużo Polaków, w tym pewnie i zwolennicy Beaty Szydło, więc pozyskanie ich jest i tak niemożliwe za pomocą wielkiego zwierza. A może chodzi o młody elektorat Kukiza? To już bardziej prawdopodobne. Ale czy takim działaniem podprogowym "Kolej na Ewę", "Kolej na ż...." da się przeciągnąć młodego Jaśka i Staśka do ugrupowania symbolizującego w obozie Kukiza samo zło? Według mnie samym piwem nie da rady, choć można liczyć na elektorat mniej zamożny, czasami przebywający blisko punktów sprzedaży złocistego napoju.
No i jest jeszcze jedna wersja, chyba najbardziej prawdopodobna, można rzec sprytne zagranie Michała Kamińskiego. Wiadomo, że ściana wschodnia Polski nie darzy zbyt wielkim zaufaniem wspaniałych ludzi z Platformy, którzy tyrają dla Polski już od ośmiu lat. Wiadomo, że wielkie - do tego nasze, rodzime, polskie zwierzę - generalnie porusza się w puszczy na wschodzie Polski. I wtedy wszystko staje się jasne. Hasłem "Kolej na Ewę" Platforma chce podstępnie i podprogowo pozyskać wyborców na przykład z Podlasia. Przyznajmy, szatański pomysł i kto wie, czy nie przesądzi o wyniku jesiennych wyborów parlamentarnych. O niecenzuralnych skojarzeniach wiążących się z hasłem "Kolej na Ewę" nic tu nie będzie. Moim skromnym zdaniem lepsze byłoby hasło nawiązujące do słynnego polskiego filmu pod tytułem "Ewa chce spać". Wiadomo, Polacy naród przekorny. Zaraz poderwaliby się do głosu wyborcy nie tylko z Platformy i zaczęliby wołać: Ewa nie śpij! Ewa wstawaj! Ewa odzyskałaś zaufanie, idź do pracy, Ewa damy Ci budzik! Ewa damy Ci .........- bulla! Ewa wstawaj, umówiłem się z Tobą na dziewiątą, Ewa, jeśli Ty zaśniesz, zaśnie cała Polska. Uważam, że to hasło daje dużo więcej energii wyborczej dla samej Platformy Obywatelskiej i dla nas, skromnych wyborców.
Niestety, jest też podejrzenie, że hasło "Kolej na Ewę" podsunęli, w sobie tylko wiadomy sposób, schetynowcy. To ewidentne działanie podprogowe na członków Platformy Obywatelskiej, by zdawali sobie sprawę z tego, że po przegranych wyborach parlamentarnych przyjdzie kolej na Ewę, którą zastąpi Grzegorz. Zresztą zastąpi na krótko, bo tej partii, w takim kształcie, nie da się już uratować. Będzie obumierać miesiącami, targana konwulsjami i latającymi sztyletami. To będzie taki "Kill Bill" 3.
Jednak najbardziej kontrowersyjne jest trzecie znaczenie hasła "Kolej na Ewę", ponieważ wiąże się ono z reklamą znanej marki piwa. Marki nie będę reklamował, ale chyba większość domyśla się, o jakie to duże zwierzę chodzi tutaj w tle. Po pierwsze, nasuwa się pytanie, czy hasło Pani Premier na wakacyjne podróże po Polsce nie jest przypadkiem plagiatem. W końcu nazwę wielkiego zwierza zastąpiono skądinąd pięknym polskim imieniem kobiety. Jeśli był to zabieg nieświadomy, wybaczamy. Ale trudno uwierzyć w to, że spece od kampanii wyborczej z PO tak przypadkowo zupełnie wybrali hasło bliźniaczo podobne do reklamy piwa. Domyślamy się jedynie, o co tu chodzi i rozkładamy ręce. Może chodzi o to, by pozyskać generalnie elektorat ludzi lubiących wypić sobie piwko. Można wyrazić obawę, że to kiepski strzał, bo piwo pije dużo Polaków, w tym pewnie i zwolennicy Beaty Szydło, więc pozyskanie ich jest i tak niemożliwe za pomocą wielkiego zwierza. A może chodzi o młody elektorat Kukiza? To już bardziej prawdopodobne. Ale czy takim działaniem podprogowym "Kolej na Ewę", "Kolej na ż...." da się przeciągnąć młodego Jaśka i Staśka do ugrupowania symbolizującego w obozie Kukiza samo zło? Według mnie samym piwem nie da rady, choć można liczyć na elektorat mniej zamożny, czasami przebywający blisko punktów sprzedaży złocistego napoju.
No i jest jeszcze jedna wersja, chyba najbardziej prawdopodobna, można rzec sprytne zagranie Michała Kamińskiego. Wiadomo, że ściana wschodnia Polski nie darzy zbyt wielkim zaufaniem wspaniałych ludzi z Platformy, którzy tyrają dla Polski już od ośmiu lat. Wiadomo, że wielkie - do tego nasze, rodzime, polskie zwierzę - generalnie porusza się w puszczy na wschodzie Polski. I wtedy wszystko staje się jasne. Hasłem "Kolej na Ewę" Platforma chce podstępnie i podprogowo pozyskać wyborców na przykład z Podlasia. Przyznajmy, szatański pomysł i kto wie, czy nie przesądzi o wyniku jesiennych wyborów parlamentarnych. O niecenzuralnych skojarzeniach wiążących się z hasłem "Kolej na Ewę" nic tu nie będzie. Moim skromnym zdaniem lepsze byłoby hasło nawiązujące do słynnego polskiego filmu pod tytułem "Ewa chce spać". Wiadomo, Polacy naród przekorny. Zaraz poderwaliby się do głosu wyborcy nie tylko z Platformy i zaczęliby wołać: Ewa nie śpij! Ewa wstawaj! Ewa odzyskałaś zaufanie, idź do pracy, Ewa damy Ci budzik! Ewa damy Ci .........- bulla! Ewa wstawaj, umówiłem się z Tobą na dziewiątą, Ewa, jeśli Ty zaśniesz, zaśnie cała Polska. Uważam, że to hasło daje dużo więcej energii wyborczej dla samej Platformy Obywatelskiej i dla nas, skromnych wyborców.
Subskrybuj:
Posty (Atom)