środa, 10 września 2014

Polityczna ebola nadchodzi


„Ewa Kopacz jest po prostu prowincjonalną lekarką, która ani w opozycji, ani nigdzie indziej się nie zasłużyła. Nie wiem, jakim cudem zaszła aż tak wysoko. Jej sposób bycia nie ma przecież elementów wdzięku czy charyzmy. Jest dla mnie osobą żenującą i nie chciałabym jej widzieć jako premiera” – mówi tak w wywiadzie prof. Jadwiga Staniszkis. Nic dodać, nic ująć, ale może jednak cos dodać. Polityka polska dzięki PO i tak już zeszła na psy. Mówi się w kuluarach, że nowym wicepremierem będzie nieudacznik od autostrad Cezary Grabarczyk, czyli tak zwana spółdzielnia w Platformie trzyma się mocno. Można oczywiście – z punktu widzenia opozycji – cieszyć się, że ktoś tak nieudolny będzie premierem, ale nie żyjemy dziś w Europie pokoju, tylko w Europie wojny. Jeszcze nie na naszej ziemi, ale tuż za naszą granicą. „Gazeta Polska  Codziennie” donosi o wycince drzew w rejonie Gołdapi. Po co Rosjanie wycinają tam drzewa? Pod linię energetyczną, czy może po to, by ułatwić transport swoich wojsk do granicy z Polską? Może jest coś na rzeczy, może nie, ale rosyjskie wojska symulowały atak jądrowy na Warszawę. Warszawa, ani Polska nie zagraża Rosji, więc jasne jest, że Moskwa ma apetyt nie tylko na Ukrainę i kraje bałtyckie, ale także na nas.

W tej sytuacji, premier taki jak Ewa Kopacz to istne nieszczęście dla naszego narodu. Tu naprawdę nie chodzi już o podziały na lemingów i obóz patriotyczny, o mainstream, o Tuska, o Brukselę, tu chodzi o przyszłość naszego kraju. Stery państwa oddane w ręce ewidentnej kłamczyni z woli lidera PO to jest czarna rozpacz. Można puścić bokiem fakt, że Ewa Kopacz jest tylko lekarką, że niczym się nie wyróżniła jako polityk, ale jesteśmy w takiej sytuacji geopolitycznej, że premierem, nawet z Platformy, powinien zostać polityk, który ma choć trochę oleju w głowie, a nie samo siano. PO powinna jak najszybciej przestać istnieć jako formacja polityczna, ale na razie, dzięki większości w Sejmie i swojemu Prezydentowi dyktuje warunki. To, co zrobił Donald Tusk, wysuwając Ewę Kopacz na Premiera, wygląda na prowokację,  a wręcz na sabotaż. W czasach miodu i pokoju nie miałoby to być może większego znaczenia, bo państwo i tak się jakoś kręci, ale teraz? Te wszystkie hołdy składane Tuskowi, te wszystkie peany na rzecz przyszłej Premier, to jest jakaś totalna aberracja tak zwanych elit III RP. To świadczy tylko o jednym: nic nas nie obchodzi los Polski, po nas choćby potop, chcemy żyć wygodnie tu i teraz, dziś, jutro, a pojutrze to się zobaczy.


I na koniec jeszcze jedno. Praktycznie od początku transformacji, partie polityczne hołubią społeczeństwo, podlizują się, ustami swoich liderów mówią jacy jesteśmy wspaniali, kochani, mądrzy. Tymczasem brak reakcji na podwyższenie wieku emerytalnego świadczy o kompletnym marazmie. Nie tylko lemingów żyjących jak ameby, podatnych na każdą pustą obietnicę Tuska, ale także elektoratu PiS. Nikt nie wyszedł na ulice, nikt nie zaprotestował, kiedy zabierano nam pieniądze z OFE, po prostu normalka. Nie ma się co dziwić ekipie Platformy, że robi co chce. Jeśli dorzucimy do tego kuriozalne przemówienie Bronisława Komorowskiego w Bundestagu, w którym zrównał cierpienia wysiedlonych Niemców z Polakami z kresów II Rzeczypospolitej, to już tylko łapać się za głowę w jakim stadium upadku jest nasze państwo. A może Tusk wie coś więcej, co nas czeka, może Komorowski także ma jakieś info o losach Polski. Wydaje się wręcz niemożliwe, że nagle wszyscy obecni politycy koalicji rządzącej zwariowali i dostali odlotu. Chwalenie Kopacz, potencjalny awans Grabarczyka, to jest przejaw albo cynicznej gry, albo totalnego – przepraszam za określenie – olania Polski. To, że nasze narodowe interesy PO ma już od dawna gdzieś, nie od dziś wiadomo. Ale fala głupoty ma już charakter epidemii, politycznej eboli. A my śpimy spokojnie, jak gdyby nigdy nic. Zatkane uszy, byle była praca i chleb. Z taką filozofią zjedzą nas za kilka lat, połkną i będziemy tylko wasalem, a nie normalnym państwem.             

poniedziałek, 8 września 2014

Rozpęta się jeszcze niezła wojna

Już słychać tumult w Platformie Obywatelskiej po transferze Tuska do Brukseli. Wiadomo, że zęby na fotel szefa PO ostrzy sobie Grzegorz Schetyna, ale sądząc po jego wyniku w wyborach na szefa partii, raczej trudno oczekiwać, że teraz, nagle, rozgromi armię Tuska. Biorąc pod uwagę stan państwa i zagrożenia płynące z Rosji, trzeba postawić pytanie, a z kim Schetyna  pójdzie do władzy. Wektor na PiS, samodzielnego zwycięzcę, nie wydaje się jeszcze dziś możliwy, a sondaże są tak wiarygodne, jak wróżka na Pradze z lat 80-tych ubiegłego wieku. PiS wygrał wybory uzupełniające do Senatu i koniec dyskusji. Jarosław Kaczyński musi grać dobrą partię brydża -  nie na szlema, ale na trzy bez atu.  Umownie oczywiście.

Awans marszałek Kopacz na szefa rządu to jest rozpacz w biały dzień. Kto tego nie widzi jest tak ślepy jak była minister zdrowia, która chyba w amoku widziała łopaty samobieżne, drążące ziemię na jeden metr w głąb i polskich lekarzy, którzy badali „ramię w ramię” ciała ofiar lotu do Smoleńska. Ktoś pomyśli wśród kretynów z PO (nie jest ich mało), że to się utopi w świadomości lemingów, że to się zasypie wojną na  Ukrainie. Bo kim jest minister spraw zagranicznych Polski, który nie pokazał nic przez kilka lat swojej „misji” na Wschodzie Europy, nic, po prostu dokładnie takie nic, jak jego pryncypał – Donald Tusk. Niech obrońcy premiera pokażą choć jeden gospodarczy sukces  Polski. Ta ekipa, niczym kokainista, wzmacnia się statystyką, ale przecież każdy student, nawet najmarniejszej uczelni w Polsce wie, że  cały ten „boom” to hucpa, to korupcja. To przekręt, i to jeszcze za unijne pieniądze, które i tak wracały później głównie do Niemiec. Wszyscy wiedzą, ale się nie mówi, bo kasa płynie. Ciekawe jest to, że cyrk polski zawładnął Brukselą. Trzeba to jasno wypowiedzieć, że figurant z inicjatywy kanclerz Merkel został szefem Rady Europejskiej. Ale co wbija się zdrętwiałym umysłowo Polakom? Prezydent Europy, „Król Europy”- jak mówi sama Kasia (buty b. drogie) Tusk.


Grzegorz Schetyna jest w tym mafijnym układzie, ale tak jak w każdej mafijnej partii są ludzie i ludziska. Stąd rodzi się pytanie, czy bliżej Schetynie do budowy własnej partii, czy bliżej do PiS. Sytuacja w Europie i w Polsce jest na tyle nadzwyczajna, że warto to pytanie zadać. Jeśli czołowi amerykańscy komentatorzy mówią wprost o możliwości pierwszego ataku Rosji na Polskę w postaci uderzenia jądrowego na Warszawę, to jest jasne, że do Żakowskiego czy Olejnik, czy do tej całej bandy „Wypchana kieszeń” nic nie dotrze. Znowu możemy mieć sytuację, że ludzie o skrajnie odmiennych poglądach politycznych będą musieli podać sobie ręce. Dmowski – Piłsudski – oni się porozumieli, nie do końca, ale nie było wielkiej rewolty. Dlatego warto jeszcze raz postawić pytanie, co ma zrobić Grzegorz Schetyna z grupą kilkunastu posłów  PO przed wyborami. Tu potrzebny jest pragmatyzm, może Schetynie się upiecze za aferę hazardową, trudno powiedzieć. Ale czy jest alternatywa? Może jest z PSL, ale tu mamy partię rodzinną: tata, synek, babcia, stryjek, wuj, ciotka i kuzyn z Dąbrowy i ciotka z Leszna, i Rysiek z Krosna i tak, każda wiosna.

Biorąc pod uwagę to, że Donald Tusk robi sobie z Polaków jaja, a nawet ma ich za debili  i wystawia Ewę Kopacz na premiera (o czym jasno pisałem w notce „Kopacz zakopie PO”), oznacza to, że PO trzeba będzie złożyć do grobu. Można założyć, że zadanie zostało wykonane, więc III RP do piachu, ale umówmy się, jaki idiota oddaje kasę i wpływy? Otóż nawet idiota potrafi nabazgrać coś na papierze. Projekt tenorów (trzech) i WSI legł w gruzach, czego dowodem są wybory uzupełniające do Senatu. PiS wygrał bezapelacyjnie, ale w sondażach tryumf „Króla Europy” powalił wszystkie lemingi czaszką w dół. Otóż ci wyborcy, wyborcy Tuska z krainy mchu i paproci nie potrzebują Polski jako Polski, niepodległości, polskiej gospodarki, oni tylko chcą papu. A papu już nie ma, zostają tylko obierki, a obierki to tylko jedzą świnie, ale świń coraz więcej, dlatego i „standardy” korupcji lecą na łeb i na szyję.

Wróćmy jednak do Schetyny. Szef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych nie utworzy silnego bloku politycznego. Jest w sytuacji, w której może tylko zrobić jedno mądre posunięcie i zdobyć głosy wyborców jesienią 2014 i w przyszłym roku. Musi, jak nie chce politycznie umrzeć, dołączyć do PiS. PO, to jest żyjący głupotą części Polaków trup polityczny. Polskie Zombie żywią tego trupa wyborczymi głosami, bo te polityczne i tępe wampiry sądzą, że można Polaków wyssać do końca. To nie jest możliwe, choć tyle głupoty krąży po Polsce, że nie sposób jej zliczyć. To dobrze. Ileż refleksji w pieszej drodze do szkoły, tak codziennie, bez bułki, bez soku. Demagogia? To niech słynny poseł apaszka Szejnfeld wychyli ten spragniony szkła TV dziób i niech porozmawia, Z PO będzie tylko łajno. Im szybciej opamięta się część PO, że zagrożenie śmiertelne jest i z zewnątrz i z wewnątrz, tym lepiej dla Ojczyzny.

Sączymy więc z dnia na dzień bzdety o szczycie NATO w Newport, że nie było tak źle, że absolwenci dobrych polskich uczelni, ale i zagranicznych widzą w PiS syndykat zbrodni. W tym czasie wymoczki,  proste chłopaczki z PO  żerują na Polsce łupiąc ile się da, byle tylko dziś, jutro, futro i kochanka od poranka. To jest filozofia PO. Ewa Kopacz jako premier to jest sowiecki cyrk na kole podbiegunowym, małpy z pingwinami. Czegoś bardziej głupiego nie wymyśliłby nawet Niesiołowski, a on wie, co to znaczy powiedzieć coś głupiego nie do powtórzenia.

Grzegorz Schetyna, choć umoczony po uszy w partii tenorów, może sobie dać szansę wyjścia z cienia. Czy Jarosław Kaczyński przyjąłby taką propozycję? Warto Jego o to zapytać. Może to tylko futuropolitologia, ale gdyby główny rywal Tuska poszedł do PiS, to obecnemu premierowi już nawet lot na Marsa, albo z Arabskim rajd hulajnoga po pustyni nic by nie pomógł. Nawet Angela by nie pomogła. Bo jak zobaczy, że Polacy się mobilizują, to postawi na nowego konia. Tyle tylko, że koni to ona może sobie szukać wtedy w Paryżu i w Moskwie.
Niech Pan Schetyna się określi, a nie zajmuje się bzdurami i lemingami. Im już tylko mózg oświeci Bóg, o ile miłosiernie zechce.      

sobota, 6 września 2014

Oj Kaczyński, Kaczyński...


Larum podnoszą niektórzy publicyści i blogerzy, jak to prowincjonalnie zachował się Jarosław Kaczyński w sprawie Donalda Tuska, że nie wiedział jak postąpić, czy poprzeć, czy gratulować, czy może dyskredytować i umniejszać znaczenie fotela przewodniczącego Rady Europejskiej. Kiedy po wyjściu na jaw sprzedania praw polskich emigrantów na Wyspach  Brytyjskich w zamian za poparcie Camerona dla Tuska, PiS zupełnie słusznie skrytykował ten geszeft, znowu znaleźli się krytycy, że Prawo i Sprawiedliwość nie ma konceptu, jak ma zareagować na awans premiera. To jest jakaś schizofrenia. Schizofrenia części publicystów i blogerów, którzy właśnie nie mają owego konceptu, jak opozycja ma komentować rejteradę Donalda Tuska do Brukseli. Można odnieść wrażenie, że Donald Tusk urodził się dwa miesiące temu, jest czysty i nieskalany jak niemowlę i tylko dzięki cudowi osiągnął w tym czasie wiek powyżej pięćdziesiątki. Po prostu mamy dumnego i prawego męża stanu, który teraz jest naszą wizytówką, wprawdzie bez angielskiego, ale co tam i tak będzie gadał z Putinem, Schulzem i Merkel po niemiecku. A tu, i owszem, może rozmawiać z nimi bez kompleksów.        

Może więc warto postawić jeszcze raz sprawę „króla Europy” (autor: Kasia Tusk) tak jak trzeba, czyli uczciwie. Miejsce Donalda Tuska jest na sali sądowej, podobnie zresztą jak kandydatki na nowego premiera Ewy Kopacz. Nie wiem, jak to się dzieje, ale niektórzy Tragedię Smoleńską uznali już za coś nie do wyjaśnienia, coś co było, minęło, było straszne, ale wiadomo, że Rosja nie pozwoli nam odtworzyć prawdziwego przebiegu lotu do Smoleńska. Jeśli więc Jarosław Kaczyński poparł kandydaturę Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, to tylko z pragmatycznego punktu widzenia. Bo co niby miałby zrobić? Zaprotestować? Myślmy poważnie. Tusk w Brukseli to słabsza Platforma Obywatelska, to jeszcze większe szansa na przekonywujące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych i samodzielne rządy od jesieni przyszłego roku. A kara Tuska nie ominie, bo jego szefowanie się skończy i co wtedy, ucieknie do Peru? Za kulisami mówi się dość powszechnie, że polski premier dostał posadę od Angeli Merkel za wybitnie proniemiecką politykę. A przemówienie Sikorskiego w Berlinie to był przypadek(?), kiedy mówił, żeby Niemcy wzięły odpowiedzialność za całą Europę, że implicite tylko w nich nadzieja dla Polski.

Oj Kaczyński, Kaczyński........ zdają się mówić wszystko wiedzący komentatorzy (także z prawej strony) jak to prezes PiS zachowuje się małostkowo i nieprofesjonalnie. Dużo o Kaczyńskim, mniej o Tusku, a przecież trzeba jeszcze raz wyświetlić wszystkie draństwa szefa PO, wszystkie jego puste obietnice i kłamstwa. Jeśli Bruksela chce mieć na wysokim stanowisku rasowego kłamcę, to niech to będzie jej zmartwienie. Rzecz tylko w tym, że w Brukseli Tusk będzie innym Tuskiem, takim Tuskiem Bis. Potulny, ułożony, pilny uczeń angielskiego i zawsze na gorącej linii z Berlinem. Tylko Merkel zawdzięcza ten stołek i spokój materialny do końca życia, więc nie podskoczy. A jeśli to zrobi, to w sprawach błahych i co najwyżej jedną nogą. Z tego awansu premiera Polska nie uzyska praktycznie nic. Bo to nie są rakiety Patriot, bo to nie są bazy NATO w Polsce, ani miliardowe inwestycje w polską gospodarkę. Być może więcej usłyszy o nas, o planach dla Europy na szczycie G-7. Ale tam też jest celebra, a prawdziwe rozmowy toczą się w cztery oczy.

Wniosek nasuwa się jeden. Trzeba Donalda Tuska ściągnąć do Polski i po wygranych wyborach postawić przed sądem, razem z Ewą Kopacz, Radosławem Sikorskim i Tomaszem Arabskim, który byczy się w Hiszpanii. Przede wszystkim za Smoleńsk i jeszcze raz za Smoleńsk. Wyjaśnić też trzeba, jak najbardziej, jaką rolę w Tragedii Smoleńskiej odegrał prezydent Bronisław Komorowski, który – nie mając wiedzy ostatecznej o śmierci Lecha Kaczyńskiego – z lotem błyskawicy przejmował Pałac Prezydencki. Modliliśmy się wtedy, ból tej tragedii był niemal powszechny, a należało, z perspektywy czasu, masowo zaprotestować i usunąć rządy Platformy Obywatelskiej z Polski.


A co my mamy w prasie i na portalach ? Dyrdymały o tym, że wprawdzie nie lubię go, a nawet  nienawidzę, no ale Panie! To Bruksela! I taki ważny fotel. Koszmar. Kolejne leczenie jakichś polskich kompleksów. Zresztą Unia Europejska dogorywa w tym kształcie prawnym, więc w ogóle nie wiadomo co będzie dalej, poza tym, że Berlin rośnie w siłę. Dajmy sobie spokój z Tuskiem, z Brukselą, róbmy swoje, obudźmy się wreszcie. Dla tak zwanych elit Polska niepodległa nie ma większego znaczenia. Czy będzie prezydentem Komorowski czy niemiecki namiestnik nie ma to dla nich większego znaczenia. Tym „elitom” wystarczy kasa, wpływy, wypad do nocnego klubu i wymądrzanie się na antenie TOK FM lub w TVN 24. Taką mamy degrengoladę. Czy oni poprą chóralnie pomysł Jarosława Kaczyńskiego na powołanie funduszu unijnego przeznaczonego na dozbrojenie krajów Europy Środkowej? No poprą, czy nie? Szkoda nawet czekać na odpowiedź. Zresztą nie ma już na co czekać, bo Rosja puka coraz mocniej do naszych drzwi.

piątek, 5 września 2014

Dezerterzy z Newport


No ucięli mu głowę, no co za wredny kat, a prosiliśmy, żeby odroczyć, żeby uniewinnić, naciskaliśmy przełożonych kata, i sankcje były i szpica jest, a on uciął głowę i się śmieje.
Tak można w dużym uproszczeniu opisać niezwykłe „wysiłki” NATO, UE i Stanów Zjednoczonych, by obronić Ukrainę przed Rosją. Stratedzy w Waszyngtonie doskonale wiedzieli, co się stanie ze wschodnią Ukrainą, ale stratedzy piszą raporty, a w Białym Domu jest Barack Obama, polityczny dezerter, jakich Ameryka chyba nigdy jeszcze nie miała. Wygląda na to, że nic się nie zmieniło w geopolityce od czasów zimnej wojny. Strefy wpływów istnieją do dziś, niemal w tych samych granicach, jak przed 1989 rokiem. Do wielkich graczy, w wyniku rozpadu bloku sowieckiego dołączył tylko jeden kraj – Niemcy. Ukraina krwawi, giną cywile, kobiety i dzieci, rosyjskie wojska zajmują kolejne miasta i co robi Berlin? Wysyła za 50 milionów euro broń (karabiny i ręczne wyrzutnie rakiet) Kurdom walczącym po prostu o przetrwanie. Słuszne i szlachetne, ale co w takim razie z Kijowem? Nie potrzebuje broni? Tu i teraz?

Można się zżymać na to, że Ukraina praktycznie skapitulowała ogłaszając zawieszenie broni w Donbasie, ale przepraszam, czym i kim mają walczyć doborowymi jednostkami Putina? Może kosami, kamieniami. Do inwazji na Ukrainie jest przygotowanych 20 tysięcy rosyjskich żołnierzy, świetnie wyszkolonych, wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt wojskowy. Może wato w tym miejscu zauważyć, że mniej więcej tyle samo żołnierzy do walki może dziś wystawić Polska. Nie więcej!  Magiczna liczba stu tysięcy, podawana oficjalnie przez MON to tylko magia, to oficerowie, administracja, biurokracja. Na wojnę możemy wysłać jedną piątą z tych stu tysięcy. Wojny jeszcze nie mamy i oby nie ziścił się najczarniejszy scenariusz, ale wojna o zasięgu globalnym już trwa, choć nie latają jeszcze nad naszymi głowami rosyjskie migi. NATO, ten papierowy tygrys, pokazuje spróchniałe kły i szykuje ponoć plan zdławienia Rosji kolejnymi sankcjami i bliżej nieokreśloną szpicą NATO z dowództwem w Polsce. Jedna wielka hucpa. Cieszą jacyż ułomni dziennikarze i politycy, co będzie, jak tu będzie szpica. Już tydzień temu było wiadomo, że będzie kilka jednostek logistycznych (czyli administracja wojskowa) w Polsce, Rumunii i krajach bałtyckich. No i co to ma być? Baz NATO w naszym kraju nie będzie, bo taki układ zawarto z Rosją, bo blisko jej granic, ale rosyjskie Iskandery z Obwodu Kaliningradzkiego mogą w każdej chwili zamienić w morze gruzów stolicę Polski. Doprawdy, jaka wspaniała równowaga polityczna pomiędzy NATO i Rosją.

Putin idzie na razie na Zachód tak, jakby tego Zachodu w ogóle nie było. Niemiec pewnie nie tknie, bo zna granice tej ekspansji i czego można się domyślać, granice te ustalił już dawno, w 2009 roku z Merkel. Mamy więc polityczny kabaret, groźne miny, pohukiwania, durne wystąpienia Obamy, z których nic nie wynika, ale to absolutnie nic, a wszyscy ważni tego świata wiedzą, że Ukrainy, jako jednolitego terytorialnie państwa już nie ma. Ukraina została zdradzona, tak jak i Polska. I i Polska będzie zdradzona tak jak Ukraina. Wątpliwe jest nawet to, że sytuacja nasza może ulec zmianie, gdyby do władzy w USA doszli Republikanie. Może Obama nie wiedzieć, że nie było polskich obozów śmierci, może nawet nie wiedzieć, gdzie ten „Poland” leży, ale to chyba proste do wywnioskowania, że nasz kraj należący do NATO jest dziś w bezpośrednim zagrożeniu. Dlaczego więc, amerykańskie wyrzutnie rakiet Patriot załadowane pociskami nie bronią polskich granic, polskiej przestrzeni przed agresorem? A to byłby znak faktycznego szacunku dla naszego kraju, który wspierał Amerykanów w Iraku. Nie liczymy się w tej rozgrywce, w tej globalnej nowej wojnie, która będzie miała wiele faz i odsłon i potrwa być może nawet dekadę. Widać coraz wyraźniej, że Polska jest znowu w jakimś zawieszeniu, gdzieś nie wiadomo gdzieś. I w NATO i w rosyjskiej strefie wpływów, a teraz i w niemieckiej strefie wpływów, no i jeszcze co niektórzy uważają, że USA stoją za nami murem. Pewnie..... chyba murem „berlińskim”. Ameryka odgrodziła się od Europy, bo ma takiego prezydenta, a może i takie, a nie inne interesy gospodarcze. Najsmutniejsze jest to, że do tej globalnej wojny nie jesteśmy przygotowani, nie mamy na szczytach władzy nikogo, kto miałby wizję, jak mamy się w tej rozdartej Europie ułożyć. Czekamy, liczymy na NATO, może trochę na siebie, ale tak naprawdę nikt się losem Polski nie przejmuje.

czwartek, 4 września 2014

Tuskofilia


Tuskofilia to groźna jednostka chorobowa, zakaźna, działająca w sposób wyjątkowo szkodliwy na mózg, życie psychiczne i postawy społeczne, oraz w sposób bezpośredni także na politykę. Dotyczy to rzecz jasna Polski, bo poza naszym krajem Tuskofilów nie ma. Nawet Tuskofile z Wysp Brytyjskich, tak maniakalnie głosujący siedem lat temu na Platformę Obywatelską, dziś przez lidera PO zostali sprzedani, dosłownie sprzedani, za mocno nadmuchany medialnie (jeśli chodzi o jego znaczenie) stołek Przewodniczącego Rady Europejskiej. Ale emigranci nie są już do niczego potrzebni Tuskowi. Emerytura 80 tysięcy złotych, to jest to, co tygrysy lubią najbardziej. Oczywiście Tusk, to szczwany lis, a nie tygrys. Jego rozbiegane oczy krążą cały czas, jakby ciągle szukały, kogo by tu jeszcze skubnąć. Tuskofilia ma różne poziomy i wymiary. W świecie mediów są Tuskofile, którzy weszli w końcowe stadium choroby, czyli całkowite opanowanie mózgu przez tuskofilię. Bogusław Chrabota  rzuca światu wieść, że to pierwszy od czasów jagiellońskich polski polityk światowego formatu. Umknął mu gdzieś Sobieski, ale tuskofilia wymazuje z mózgu wszystkie neurony, tak więc krążą w zamian tylko małe tuskofilki, które w ogóle nie wywołują procesu myślenia, a jedynie otumanienie i permanentną głupotę.

W przypadku Kasi Tusk trudno powiedzieć, czy w ogóle trzeba coś czymś zastępować, więc     
odnotujmy jedynie, że  nazwała swojego tatę po ucieczce do Brukseli „królem Europy”. Mocne, przekonywujące i jakże urocze to stwierdzenie w ustach celebrytki, córki premiera, która obnosi się swoim bogactwem. Ale dzieci jak to dzieci, czasami głupieją. Syn Tuska do tego stopnia zgłupiał, że nie wiedział w sumie, gdzie pracuje, po co pracuje i co to jest ten Amber Gold i te linie lotnicze. No dali mu jakieś stanowisko to sobie je miał, taki poczciwy młodzieniec. Nawet tata go podobno nie ostrzegł, w jaki smród się wpakował. Premier Tusk w końcu chytry lis, zawsze może liczyć na Tomasza Lisa. To jest dopiero odjazd. Lis choruje na tuskofilię od kilku lat, choroba postępuje u niego z miesiąca z miesiąca na miesiąc i gdyby Tusk urodził się w USA, a jego dziadek służył US Army, już pewnie byłby w oczach Tuska prezydentem USA. Na razie z okładki jego propagandówki PO o tytule „Newsweek” można wyczytać, że Tusk jest zbawcą Europy. No to już jest coś. Jeśli jest tym zbawcą, to możemy spać spokojnie. Bo zbawca to zbawca, a nie jakiś tam „Rompuj”. Jeszcze dalej, a właściwie najdalej poszedł niedościgniony Tuskofil red. Jacek Pałasiński. W trakcie trwającej u niego ekstazy tuskofilii, Pałasiński rzucił w sieć zdanie, że Polska Kaczyńskiego będzie „będzie niedomyta, rozmemłana, obleśna, nieestetyczna, z zepsutymi zębami, niedouczona, agresywna”.  Ja rozumiem, że czołowy redaktor TVN 24 grzebał Jarosławowi Kaczyńskiemu w jamie ustnej i sprawdzał go pod pachami, bo skąd taka wiedza? A priori to mówi? Otóż to jest „wiedza”, gdy zamiast mózgu są już tylko same tuskofiliki. Zresztą Pałasiński to już jest stan agonalny. Nie dalej jak dwa lata temu mówił, że „Europa mówi Tuskiem”. Ciekawe co ten mainstreamowy oszołom myśli o sobie samym. Przepraszam, zapomniałem, to bezmózgowie w ogóle nie myśli.

Czas na krótkie podsumowanie, czym jest tuskofilia. Nie jest mi łatwo zdefiniować to straszne w skutkach schorzenie, bo wymaga to naprawdę powołania kilkunastoosobowego zespołu  psychologów, psychiatrów, socjologów, genetyków i neurologów. Ale podstawowym objawem tej choroby jest zanik myślenia i zdolności do kontaktu z rzeczywistością taką, jaka ona jest naprawdę. Tuskofil żyje w krainie Tuskolandii. Oczywiście jest wiele innych objawów: otępienie, otumanienie, głupota, mania, odrętwienie całkowite mózgu, radosny rechot, nie śmiech, a także głębokie przekonanie, że Donald Tusk wiele dziś znaczy w Europie, czyli skrajna głupota polityczna. Na marginesie trzeba dodać, że wbrew pozorom, Stefan Niesiołowski nie jest wcale Tuskofilem, jego jednostka chorobowa jest zupełnie inna. W tym miejscu może warto przypomnieć wszystkim chorym na tuskofilię, że za Tragedię Smoleńską i to co po niej się działo odpowiada bezpośrednio Donald Tusk. Że za aferę hazardową i podsłuchową bezpośrednio odpowiada politycznie Donald Tusk. O podwyższeniu wieku emerytalnego, sprzedaniu Cameronowi emigrantów z Polski za stołek w Brukseli, czy o skandalicznych aferach przy budowie autostrad nie ma chyba sensu przypominać.



To jest góra korupcji i kłamstwa trwająca już siedem lat. Tuskofilia po wyborze Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej szaleje w Polsce jak nigdy dotąd. Tylko czekać jak Kasia Tusk powie, że jej tata jest królem galaktyki. Wiemy już więc na pewno, kto może być bohaterem kolejnych części „Gwiezdnych wojen” („Star Wars”). Można oczywiście zadać sobie pytanie czy tuskofilia dotknęła jakoś Zachodu, a w każdym razie, czy cierpi na nią Angela Merkel, która załatwiła posadę Tuskowi w Brukseli. Otóż nie. Rzecz bowiem w tym, że sam Tusk nie może cierpieć na tuskofilię, bo on ją tylko sam wywołuje, roznosząc tę zarazę po całej Polsce. Tusk choruje, tak jak większość bojaźliwego Zachodu na merkelizm. Ale to już jest wyższa szkoła jazdy, bo w tej chorobie  nie chodzi o zanik myślenia, tylko o przetrwanie za wszelką cenę, zupełnie tak jak w 1938 i 1939 roku. W końcu to cesarzowa Europy, więc do tyrania na jej dobre imię potrzebuje giermków. No a ona sama choruje, podobnie jak Obama na putinomanię. I kółko się zamyka. Na co choruje Putin, na razie nie wiadomo, dowiemy się pewnie o tym za późno. Jak dobrze pójdzie Putin i Tusk razem wystąpią w „Gwiezdnych wojnach”.           

poniedziałek, 1 września 2014

Kopacz zakopie PO


Ona ma być nowym premierem, ona czyli Ewa Kopacz, prawa ręka Donalda Tuska, pierwsza wiceprzewodnicząca PO i Marszałek Sejmu RP. No i w ogóle lekarz pediatra z Szydłowca. Ewa Kopacz w trakcie trwania całej swojej kariery politycznej nie pokazała nic, ani jako polityk, ani jako samorządowiec, ani jako człowiek. Rozdygotana, histeryczna, uległa do bólu swojemu pryncypałowi i zamieszana (także do bólu) w kłamstwo smoleńskie. W zasadzie, co my możemy powiedzieć o tej kobiecie? Nic ciekawego. Byłaby pierwszą premier (premierką – dla gender) od czasów Hanny Suchockiej, czyli wywodziłaby się z tego samego co ona pnia politycznego – dawnej Unii Wolności. Jeśli rzeczywiście dowiemy się jutro, że Ewa Kopacz zostanie namaszczona przez „Słońce Europy” na stanowisko premiera, to biada nam wszystkim, biada. Bo to oznacza, że będziemy mieli jeszcze gorszego i jeszcze dużo bardziej słabego premiera, niż jej obecny pryncypał.

To porażka Polski, to w sumie skandal. Kopacz nie ma bowiem żądnych, ale to żadnych predyspozycji do objęcia tego stanowiska. Jako Marszałek Sejmu dała się poznać jako osoba stronnicza, nerwowa, kasująca niemal wszystkie projekty opozycji, czasami wręcz opryskliwa. Jest najgorszym Marszałkiem Sejmu od 1989 roku. Może taka Pani Premier to dla Prawa i Sprawiedliwości dobra wiadomość, ale dla Polski już nie. Bo czasy idą bardzo ciężkie. Bo jak odczytać groźby pod adresem polskiego dziennikarza Samuela Pereiry wymalowane na jego drzwiach „....ty natowska ku......” , które mają być pozdrowieniem  od Igora Striełkowa, który był dowódcą rosyjskich terrorystów w Doniecku. Tak to się zaczyna, od zamalowania drzwi, a potem dwie, trzy prowokacje i badamy, jak zareaguje Polska, jak zareaguje Zachód.

I co zrobi wtedy premier Kopacz, osoba według Jarosława Gowina niezbyt zrównoważona emocjonalnie. Chyba tylko ze względu na dobre wychowanie były minister opisał Marszałek Sejmu RP tak delikatnie. Jak zareaguje na wzrost napięcia pomiędzy Polską i Rosją osoba, która w sprawach błahych nie potrafi opanować swoich emocji. O kopaniu jeden metr w głąb przypominać nie trzeba, ale przecież to wielkie kłamstwo Ewy Kopacz kładzie się cieniem na całej jej „karierze” politycznej. W każdym cywilizowanym kraju, po takim kłamstwie nie byłoby dla niej miejsca nawet na kasie w supermarkecie (z szacunkiem dla tej ciężkiej pracy). Po prostu banicja. W Polsce, a jakże, za każde świństwo jest awans. Bo to jest Polska Tuska. Im większe świństwo, tym większe zaszczyty i honory. Ciekawe, czy Tusk te standardy wniesie do Brukseli. Może oczywiście być i tak, że specjalistka „od kopania” nie dostanie teki premiera, ale na razie w wyścigu do Alei Ujazdowskich jest faworytem.

Nie bardzo wiadomo za to, o co chodzi w tym wszystkim Tuskowi. Bo że będzie miał wierną poddaną do wykonywania jego poleceń to jasne. Obecny premier nie jest jednak na tyle głupi, by nie wiedzieć, że posyła na Prezesa Rady Ministrów osobę kompletnie do tego się nie nadającą, jeszcze bardziej niż on sam. Bo choćby w liczbie kłamstw, pustych obietnic Tuska trudno przebić i pod tym względem jest kłamcą tysiąclecia. Na to wszystko nakłada się amok po wyborze obecnego premiera na Przewodniczącego Rady Europejskiej, amok tak wielki wśród mainstreamu, że doprawdy niektórym odbiera rozum. Bogusław Chrabota mówi o Donaldzie Tusku, że jest pierwszym od czasów jagiellońskich polskim politykiem o światowej randze. Upały były, mógł nawet wyparować komuś mózg, ale upałów już nie ma, a niektórym mózgi parują, aż dym leci. Będziemy mieli więc siwy dym w Polsce przez najbliższe miesiące. Ewa Kopacz zakopie PO, zaczną się bowiem podchody, by złamać hegemonię Tuska w Platformie Obywatelskiej. Ewa Kopacz idealnie nadaje się na grabarza PO. Może jest jakiś plan B Donalda Tuska, by utrzymać władzę w Polsce przez kolejne lata. Już się kusi Leszka Millera stanowiskiem Marszałka Sejmu RP. Będziemy mieli wielki cyrk, teatr hipokryzji oraz stek kolejnych kłamstw i obietnic. Czy lemingi to kupią? Czemu nie? Codziennie kupują medialną papkę i pseudoluksusowe produkty w galeriach handlowych. A jak Kopacz zakopie PO, znajdzie się pewnie nowych trzech tenorów. Już WSI o to zadba.