sobota, 29 października 2016

Kamieniowanie Beaty Gosiewskiej

Jak można inaczej nazwać to, co dzieje się od kilku dni wokół europosłanki Beaty Gosiewskiej? Obrażaniem? Niewybrednym atakiem? Tak zwany mainstream czyli salonowy rynsztok nie przebiera w słowach, zupełnie tak, jakby chodziło o zbrodnię albo zawłaszczenie olbrzymiej sumy pieniędzy. Niestety to przybrało formę kamieniowania osoby, która straciła w Katastrofie Smoleńskiej męża i ojca dwójki dzieci. Doszliśmy do politycznego bagna. Skandalizujący jak zawsze reżyser Andrzej Saramonowicz "wrzucił" na TT taki wpis:

"5 milionów złotych za śmierć męża w wypadku lotniczym? Cholera, zaczynam mieć wyrzuty sumienia wobec rodziny, że nie wsiadłem."

Pod wpisem fala ścieku, niewartego cytowania. Śmiem twierdzić, że gdyby coś tak haniebnego zdarzyło się w Stanach Zjednoczonych, Saramonowicz po przegranym procesie z wdową po Przemysławie Gosiewskim chodziłby w tym samych gaciach i boso do końca życia. A inni hejterzy za nim, niczym drużyna finansowych golasów. Beata Gosiewska stara się cokolwiek wyjaśnić  w wywiadzie, jakiego udzieliła dziś gazecie "Super Express". Oczywiście wyjaśnia, że wniosek o odszkodowanie w kwocie 5 milionów złotych został złożony kilka lat temu, że dotyczy całej Jej rodziny (po 1,25 miliona złotych na każdą osobę), że został oparty przez prawników na standardach europejskich. A zgodnie z nimi średnie odszkodowanie za śmierć w wypadku lotniczym wynosi 2 miliony euro, czyli około 9 milionów złotych na osobę. Porażające jest w tym wszystkim to, że wdowa po pośle PiS musi się tłumaczyć z przysługujących Jej praw, że jest dosłownie kamieniowana w sieci przez zwykłych chamów.



Od samego początku, od 1o kwietnia 2010 roku rodziny ofiar, które domagały się wnikliwego śledztwa w sprawie katastrofy, spotykały się z niechęcią mediów, były obrzydliwie atakowane przez takich ludzi jak Palikot czy Niesiołowski. Premier Tusk traktował je per noga, a dziś były minister Sikorski sugeruje by rodziny ofiar domagały się odszkodowań od Federacji Rosyjskiej, skoro był to zamach. Z jakichś nieznanych nam bliżej powodów, spec od dorżnięcia watahy, wie, że zamachu dokonali Rosjanie. Intersujące, skąd ta jego sugestia. Ani we Francji, ani w Niemczech, nikt nie odważałby się zaatakować polityka, posła, osoby publicznej za to, że stara się o odszkodowanie z powodu śmierci bliskiej osoby w katastrofie. Zezwięrzęcenie dziennikarzy i komentatorów wspierających szamoczącą się PO czy KOD nie zna najwyraźniej żadnych granic.

Najprawdopodobniej Beata Gosiewska nie otrzyma tak wysokiego odszkodowania, sama zresztą o tym mówi. Dziś płaci wysoką cenę za to, że Polska, dzięki tak zwanym elitom przypomina zwykłą dzicz. Tak, tak, te elity narzucają od dawna standardy dziczy w walce z PiS. Te niby wykształcone i obyte na europejskich salonach. Beata Gosiewska przetrzyma tę dzicz z salonów. Tych komentujących wykształconych  z wielkich miast. "Zajęto" się europosłanką, by wskazać jaki ten PiS jest pazerny na kasę, jaki jest zepsuty. Adresatem nie są bywalcy drogich restauracji tylko ludzie biedni. Większą hipokryzję sytych i zadowolonych trudno sobie wyobrazić. Żerowano na bólu bliskich ofiar Katastrofy Smoleńskiej od samego początku, od 10 kwietnia 2010 roku. Puszki po piwie, oddawanie moczu na znicze. Milczeli znani i skundleni artyści. Żyją wśród nas, w środku Europy zwykli barbarzyńcy.

czwartek, 27 października 2016

AntyPiS na granicy Paranoi

Być może jest tak, że jak się obserwuje rozwój sytuacji politycznej w Polsce z dnia na dzień, to człowiek najzwyczajniej w świecie przyzwyczaja się do rzeczy nienormalnych i absurdalnych, i już za takie je w końcu nie uważa. Obłędny atak na PiS trwa rok, więc największe kłamstwo czy największe chamstwo przechodzi niezauważone. Tandem opozycja i posłuszne jej media goni jak szalony, chyba nawet nie wiedząc, że ociera się już o paranoję. Nie dostrzegamy jej wyraźnie, bo ona nam spowszedniała. Nikt na Zachodzie nie urządza masowych protestów przeciwko czemuś czego nie ma, czego rząd nie zamierza wprowadzić w życie.  Choćby czarne marsze. Już sama nazwa jest porażająca, kojarzy się z czymś strasznym i ponurym, prawie jak "Krzyk 4". To jest przykład czystego szaleństwa, nie tyle sfrustrowanych i znudzonych kobiet, ile raczej sfrustrowanych coraz bardziej ich politycznych mocodawców, wykorzystujących ich ogromny feministyczny zapał i chęć wyzwolenie nas z ciemnogrodu. Symbolem tej ponurej krucjaty stała się niejaka Natalia Przybysz. Piosenkarka wyznała, że przeżyła kilka najszczęśliwszych minut w swoim życiu, kiedy usunęła ciążę.


Aborcja to za mało, więc dorzucono wszystko, co się nie podoba PO i gazecie Michnika. W ten sposób narodził się żeński KOD, bo ten właściwy sypie się z tygodnia na tydzień. Akcja trwa. Jest taki portal naTemat.pl. Podjął się z rozmachem  problemu, co inne nacje wiedzą o Polsce,  z czym się im dzisiaj nasz kraj kojarzy.Wyniki były marne, wiedza kiepska, a rozmówcy (głównie dziennikarze i naukowcy) powtarzali w kółko jedno i to samo: Polska kojarzy się dziś w Europie z zakazem aborcji. Granica paranoi została właśnie przekroczona. Równie dobrze można rozpętać burzę pod hasłem: "PiS zabija psy" lub "PiS zabija zwierzęta" i nikt nie będzie dochodził prawdy. Multum tytułów zachodnich podchwyci temat, zrobi się z tego wielki raban i będziemy wytykani jako mordercy zwierząt. Wszystko można, naprawdę. Nie ma takiego tematu, bo "gdyby tutaj babcia przechodziła z wnuczkiem, którego nie ma.....".


Niestety, ta walka skundlonych mediów i upadłych polityków z obozem nie jest śmieszna, tu chodzi o zniszczenie PiS, o skompromitowanie każdej decyzji rządu, o obrzydzenie tej partii na Zachodzie. Każde, nawet najbardziej podłe kłamstwo służy temu celowi: odsunięcie PiS od władzy przed rokiem 2019. Chwilami przypomina to jednak misje samobójczą, na szczęście. Z jakiego powodu Adam Michnik widzi w Mateuszu Kijowskim następcę Wałęsy? Człowieka, który ma poprowadzić wielki bunt zadowolonych i sytych? Nie wiadomo, może to jest przejaw myślenia paranoicznego. Kijowski w roli wielkiego przywódcy to absolutny absurd, to jakaś zgrywa, kpiny nawet z tych, którzy łażą za nim po ulicach. Doprawdy, to już ciekawszy jest największy polski erudyta Ryszard Petru. Śladem Michnika podąża Platforma Obywatelska. Można się naprawdę uśmiać, ale podejmowanie współpracy z Lechem Wałęsą, który opuszcza KOD (tragedia), który praktycznie nie ma żadnego wpływu na polską politykę, a do tego jest obciążony współpracą z SB to działanie na granicy obłędu.  


Prawo i Sprawiedliwość reaguje nad wyraz spokojnie na te irracjonalne zachowania opozycji i jej medialnych tub i może tak trzeba. Z drugiej jednak strony brak zdecydowanej kontry powoduje, że obóz nienawiści sięga po coraz bardziej radykalne środki. Kijowski mówi co prawda, że KOD nie chce brać udziału w sporze o ekshumacje, ale nie wyklucza się ich blokowania. Część rodzin mówi o groźbie zbeszczeszczenia  zwłok ich bliskich. To można zrozumieć, potrzebna jest tu empatia. Ale czy te rodziny mają świadomość tego, że nawet nie mogą być pewne tego, że w grobie jest pochowany ich ojciec czy matka?  I czy naprawdę  są przekonane, że znają prawdę o Smoleńsku? Trwa śledztwo, śledztwo w sprawie najtragiczniejszej katastrofy lotniczej w historii Polski. Oczywiście protest części rodzin znakomicie wpisuje się w nagonkę na PiS.  Paranoja, która zrodziła się z nienawiści do Prawa i Sprawiedliwości może mieć jednak fatalne skutki dla Polski, bo bez pardonu atakuje się także wyborców PiS, traktując ich jako nierozgarniętych i zacofanych. Ta paranoja szkodzi Polsce, a kibicuje jej i Berlin, i Paryż i Moskwa. Na końcu tego obłędu jest chaos i rozbicie państwa. Można odnieść wrażenie, że zniszczenie PiS warte jest dla nich każdej ceny.       

wtorek, 25 października 2016

Widmo klęski krąży nad PiS

Ten człowiek ma wybitną intuicję polityczną i niezwykły dar empatii, wyjątkowy nad Wisłą. Wiedząc, że Komitet Obrony Demokracji nie spełnia jednak oczekiwań Adama Michnika i jego gazety, widząc jak gaśnie rewolucyjny płomień Mateusza Kijowskiego, jak chudną z politycznego głodu uliczne manifestacje, podjął jedynie słuszną decyzję w swojej jesieni życia, podyktowaną właśnie ową niebywałą empatią jaką został obdarzony. Przytulił się do politycznego trupa - Platformy Obywatelskiej. Ten heroiczny czyn będzie odnotowany w podręcznikach historii. Wnuki Schetyny i przyszłego obywatela Ukrainy Sławomira Nowaka będą z wypiekami na ustach opowiadały jak Lech Wałęsa, razem z ludźmi Platformy, stoczyli swój wielki ostatni bój z dyktaturą.

"Układ  z KOD-em dobiega końca, jeszcze sześć spotkań. Umowa prawdopodobnie będzie przedłużona, ale lubię dużo pracować, więc włączam się we współpracę z PO"* - powiedział wielki człowiek na wspólnej konferencji z Grzegorzem Schetyną.  Ten z kolei, jak zwykle szczery do bólu, powiedział bez ogródek, że "chce wykorzystać autorytet Lecha Wałęsy do walki z PiS". To stwarza na polskiej scenie politycznej zupełnie nową sytuację, niezwykle trudną dla Prawa i Sprawiedliwości, grożącą wręcz katastrofą dla obecnego rządu. Wiadomo jak groźna jest Julia Pitera, jak nieobliczalny w błyskotliwych atakach jest poseł Kierwiński. Ale polityczny duet PO i Wałęsa to śmiertelna broń dla Jarosława Kaczyńskiego, groźna ja Caracale.

"Lech Wałęsa wychodzi z cienia",  "Lech Wałęsa bierze stery opozycji w swoje ręce", "Wałęsa zniszczy PiS" - tak będą komentować przełomowe wydarzenia w Polsce europejskie media. Cały Zachód odetchnie z ulgą, a prezydent F. Hollande przyleci do Gdańska z podziękowaniami za to kolejne genialne posunięcie Lecha Wałęsy. Wiosną, kiedy stopnieją śniegi i stopnieje do trzech procent poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości, Platforma Obywatelska i Lech Wałęsa ogłoszą demokratyczną rewolucję, wyjdą na ulice, a Jarosław Kaczyński pójdzie siedzieć, co już zapowiedział nasz noblista.   

Komitet Obrony Demokracji przyłączy się do Komitetu Wyzwolenia Polski spod Dyktatury (KWPsD), a Adam Michnik przełknie gorzką pigułkę, że jego pupil nie zostanie przywódcą powszechnego buntu. Ma się czym martwić PiS, ma się czym martwić Jarosław Kaczyński. Wałęsa i PO tworzą razem śmiercionośną broń, są jak dwa wielkie lotniskowce miażdżące okręty przeciwnika. Autorytet Lecha Wałęsy jest przecież niepodważalny. Jeszcze w 1967 roku, późnym wieczorem,w blasku wiejskiego księżyca opracował swój zabójczy plan dla komunizmu. Wszedł do piekła SB, był tam,ale w sercu od początku nosił "Solidarność" , której nazwy jeszcze nikt nie znał ani w Polsce, ani na świecie. Patrząc w gwiaździste niebo, powiedział wtedy sobie: "...Planuję to wszystko zakończyć do czerwca 1989 roku, a potem zostanę Prezydentem  RP". Nieznane to fakty z życia wielkiego Polaka, niezapisane na kartach autobiografii i wywiadów. Ale tak właśnie było. Wielka jest ofiarność Wałęsy. Sojusz z PO to najwspanialsza wiadomość dnia dla Prawa i Sprawiedliwości.    


*źródło: Onet.pl   

poniedziałek, 24 października 2016

Szurnięty Stuhr

Na najbardziej antypisowskim portalu msn.pl (należy do Microsoft), plującym i zohydzającym dokładnie wszystko co robi lub zamierza zrobić Prawo i Sprawiedliwość, można się zapoznać (nie pierwszy raz) z tym, co na temat Jarosława Kaczyńskiego i PiS  sądzi znany aktor Jerzy Stuhr. On nie jest pożytecznym idiotą wykorzystywanym do ubliżania Kaczyńskiemu, on wierzy w to co mówi, on to mówi na ochotnika. Nie zdziwiłbym się, gdyby raz na jakiś czas dzwonił do tej lub innej redakcji i mówił: Wiecie co? Mam znowu coś obrzydliwego na Kaczora. Co Wy na to?. No biorą go na wywiad, a on posuwa się coraz dalej, bo poprzednie plucie było za słabe, więc teraz musi to być mocne splunięcie.

Jerzy Stuhr jest szurnięty, gdy mówi: * "......W grudniu ubiegłego roku zmienił się w Polsce ustrój. A przynajmniej poważnie zmutował. Ustawami o Trybunale Konstytucyjnym Prawo i Sprawiedliwość zlikwidowało trójpodział władzy i przeszło od demokracji do dyktatury."

Albo twierdzi, że  Kaczyński posiadł podobne umiejętności jak Hitler:
"Hitler też miał tę umiejętność. Wiedział, jak dobrać. Jak od siebie uzależnić. Jak uwikłać. Zbuntowałeś się? Myślisz, że ja cię do więzienia wsadzę? Nie, chodź, mam dla ciebie specjalne zadanie, tylko jak podskoczysz, to ci wyciągnę takie rzeczy, że jesteś na całe życie skończony - wyjaśnia."

Od artysty, a w szczególności tak znanego aktora,  wymaga się jednak pewnej wrażliwości, wysokich standardów, poniżej których się nie schodzi. Pan Stuhr nie jest skandalistą jak Dali, po prostu taki dość spokojny, można rzec średniej klasy europejski aktor. Ma prawo oczywiście głosić, co chce i nic nam do tego.  Ale to jest jednak dowód na to, że tak on, jak i niemała gromadka innych artystów to ludzie chorzy, którzy nadal uważają, że największym szczęściem dla Polski była Platforma Obywatelska. Jeśli ktoś ma  takie przekonanie, to znaczy, że nie rozpoznaje w ogóle naszej rzeczywistości, nie rozumie jej, jest oderwany od Polski i w tym sensie, trudno go nazwać patriotą. Bo to nie jest tylko,  tak jak chce Stuhr, granie Mrożka w Palermo, to jest także, a może przede wszystkim, zwykła przyzwoitość, brak zgody na kulturę kłamstwa i oszustwa, którą uprawiała Platforma.

Stuhr mówi o wstydzie, o tym, jak strasznie musieli przyjąć Francuzi uwagę naszego wiceministra o widelcach. I tu jest to, co potwierdza, że najbardziej zakompleksiony względem Zachodu jest właśnie tak zwany mainstream. Stuhr jest zakompleksionym facetem jak wielu innych artystów, którzy poparli PO. Z Paryża walą w nas obelgami, ubliżają raz po raz Polakom, nikogo tam to nie dziwi, nikt nie rozdziera we Francji szat, że zakpiono sobie z Polaków. Mają nas gdzieś, i tak się czują od nas ważniejsi i mądrzejsi. I to jest w sumie zdrowy objaw, cenią swoją narodowość. Ludzie tacy jak Stuhr tej naszej narodowości nie cenią. Ludzie tacy jak on nigdy nie oburzyli się, gdy hańbiono pamięć o generale Błasiku i polskich pilotach. Sami się wykluczają z patriotyzmu. Jeśli Stuhr porównuje Kaczyńskiego do Hitlera, zresztą nie on pierwszy, to właściwie sam siebie przekreśla jako człowieka myślącego, sam mówi do nas: jestem szurnięty. Świetnie zagrał rolę obleśnego karierowicza i kłamcy w filmie "Wodzirej". Daje to do myślenia.... 

*źródło: msn.pl

sobota, 22 października 2016

Polowanie na PiS

To,  co uprawia od roku Platforma Obywatelska z Petru czy Trybunał Konstytucyjny to nie jest zwykła, standardowa walka polityczna jaką możemy zaobserwować w każdym demokratycznym kraju na Zachodzie. To, co wyczyniają media wspierające PO i Nowoczesną to nie jest dziennikarstwo tylko zwykła medialna gangsterka. To jest polowanie na PiS każdego dnia, o każdej godzinie. To jest jeszcze coś więcej: zamach na demokrację, na demokratyczny wybór, jakiego dokonali Polacy, wreszcie to jest zamach na suwerenność Polski, która za czasów rządów Tuska legła w gruzach ("Niech Berlin weźmie odpowiedzialność za całą Europę"). PO była źródłem niezliczonych wprost afer, ale nikomu nie spadł włos z głowy, a Chlebowski jedynie się spocił. To Platforma odpowiada za skandaliczny wybór żelastwa z Francji. Bezczelność Grzegorza Schetyny nie zna granic, gdy mówi o powołaniu komisji śledczej i o tym, że wycofanie się z kontraktu na Caracale szkodzi Polsce.

Nikt w ostatnich 27 latach nie zaszkodził Polsce tak jak Platforma. PO do polowania na PiS nieustannie zachęca cały Zachód. Analityk stacji telewizyjnej Bloomberg twierdzi wprost, że inwestorzy wycofują się z GPW bo rządzi PiS. Tymczasem giełda dołuje od czterech lat, tymczasem dwa wielkie koncerny motoryzacyjne będą budowały w Polsce swoje fabryki. I do tego ten sam Bloomberg informuje, że Polska w przyszłym roku będzie miała trzeci najwyższy wzrost gospodarczy w Europie. Schizofrenia? Optymistyczne w tym wszystkim jest to, że ludzie, którzy dla utrzymania czy odzyskania władzy gotowi są oddać Polskę na smyczy obcym państwom, wydają się mocno wypaleni i przeżywają umysłową zapaść.   

W polowaniu na PiS nadal najlepiej radzą sobie TVN i GW, oraz niektóre portale informacyjne i wcale nie chodzi tu o naTemat.pl , tylko o msn.pl - lidera antypisowskiej nagonki. Portal ten należy do koncernu Microsoft i ciekawe, z jakiego to powodu firma ta tak zdecydowanie opowiada się po jednej stronie sporu politycznego w Polsce. Przejrzyjcie sobie tytuły dzień po dniu, tak przez tydzień, Newsweek.pl się przy tym chowa. To jest antypisowskie szaleństwo. Jak już nie ma się czego czepić, to obok zdjęcia Macierewicza mamy wstrząsający tekst o mężczyźnie, który chciał zgwałcić konia w Janowie Podlaskim. Wiadomo, odkąd rządzi tam człowiek PiS-u to zatrudnia się gwałcicieli koni. Takie kwiatki......, po kilku godzinach tekst schowano głębiej.

Burzę posłusznych mediach wywołała informacja o tym, że Antoni Macierewicz ma nagranie Tusk - Putin z 10.04.2010 roku. Od razu obśmiano Macierewicza, że nagranie "buja" się w sieci od 6 lat i sprawę niemiłosiernie nagłośniono, bo wiadomo, że szef MON ciągle konfabuluje. Tymczasem, nagranie będące w posiadaniu MON jest dłuższe niż to na TT. I kolejny atak, bo Antoni Macierewicz ujawnił przedziwną transakcję Egiptu z Rosją na dwa mistrale za dolara. Te same, które wcześniej Francja miała sprzedać Rosji. Polowanie na PiS trwa, więc znowu kupa śmiechu, choć strona rosyjska ustami rzecznika Kremla Pieskowa stwierdziła, że nie są to sprawdzone informacje. To jak to jest? Bzdura czy szef MON dotarł do pewnego źródła na ten temat? Stało się to praktycznie zaraz po krachu z Caracalami. Ale wiadomo, Macierewicz konfabuluje, kłamie, polowanie na PiS trwa.

Tego, czego chyba najbardziej obawia się PO ze stronu rządu to sprawa Smoleńska, to dotarcie do prawdy o 10 kwietnia. Nie ma żadnych wątpliwości, absolutnie żadnych, że Platforma zapłaci za Smoleńsk zniknięciem ze sceny politycznej, że zniknie też z anteny zapewne spora grupa "dziennikarzy", piewców raportów Anodiny i Millera. Jeszcze czują się bezkarni, tak samo jak ci co występowali w mundurach w stanie wojennym. To co ich cechuje to zero wstydu,  zero godności, zero zasad, czyli inaczej mówiąc trzy zera (000). To jest symbol dziennikarzy na usługach PO. To polowanie na PiS ma oczywiście wymiar międzynarodowy. Prawo i Sprawiedliwość przeszkadza Berlinowi, Paryżowi i Rzymowi, nie wspominając już o Moskwie. I właśnie najlepsze jest to, że tak zwani publicyści kreują PiS na sojusznika Moskwy, oczywiście nieświadomego, bo intelektualnie tego nie ogarniają. Innymi słowy partią Putina w Polsce jest PiS. I wciskają ten kit tacy ludzie jak Lis i co bardziej wyrywni posłowie z PO czy Nowoczesnej. Obrzydzić, opluć, nakłamać, nakrzyczeć, obrazić, sprowokować, zniszczyć. Jeśli ktoś wyłuska z propagandy opozycji inne działania, niech je wymieni, niech je opisze. Na dziś jest to bezwzględne polowanie na rząd, na Jarosława Kaczyńskiego.

I można by nad tym wszystkim przejść do porządku dziennego, można by się tym nawet specjalnie nie przejmować, wyśmiać tę polityczną i merytoryczną bezsilność Schetyny, Kierwińskiego czy Pihowicz, gdyby nie fakt, że jest świadome niszczenie państwa, przywołujące na myśl drugą połowę  XVIII wieku. Co więcej, oni wiedzą, że to robią, zdają sobie z tego sprawę, że jak nikt szkodzą Polsce. Dlatego PiS musi być jak nigdy dotąd uważny, skonsolidowany, wolny od jakichkolwiek większych potknięć. Druga strona wykorzysta wszystko, z każdego  drobiazgu posłuszne media zrobią aferę stulecia. Na razie Prawo i Sprawiedliwość całkiem nieźle sobie radzi z tą polityczną i międzynarodową gangsterką. Ale to dopiero pierwszy rok rządów, więc wielka batalia o Polskę dopiero się zaczęła.

środa, 19 października 2016

Chorzy z nienawiści

Niestety, to zjawisko w polskiej polityce jest dniem codziennym, czymś normalnym i akceptowalnym, do tego z racji nagromadzenia się wielu przypadków nienawiści politycznej, czymś, obok czego przechodzimy obojętnie. Do tego mamy brak zasad i brak honoru. Tylko kilka przykładów. Radosław Sikorski został ministrem w rządzie Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy go odwołano i nadeszły wybory, krzyczał z obozu Platformy, że dorżnie watahę, czyli jego dawnych politycznych przyjaciół, ludzi, którzy wynieśli go do władzy. W jakim cywilizowanym zachodnim kraju miałby szansę na jakikolwiek byt polityczny?  W żadnym, w Polsce tak. Mecenas Giertych, dawniej lider LPR i minister w rządzie PiS. Jak sam wyznał (co za tupet!), on wchodził do tego rządu niczym przysłowiowy "kret" Tuska, bo ponoć się z nim konsultował, bo miał taki plan, żeby chyba od środka rozwalić partię Kaczyńskiego. Teraz dawny nacjonalista bryluje w TVN 24 i u Michnika. Koszmar. Obrzydlistwo.

Kolejny kameleon: Kazimierz Marcinkiewicz. Były premier, człowiek, o którym niewiele było wiadomo, zanim nie został premierem dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu. Dzięki niemu, już po odwołaniu został zatrudniony w Goldman Sachs, jednym z największych banków inwestycyjnych na świecie. Lukratywna posada, której nie dostał z pewnością dlatego, że napisał doktorat z ekonomii. I ten człowiek, bez zasad, bez honoru, jedyne co teraz uprawia to plucie na PiS. Wszystko co robi PiS jest złe, Polska się pogrąża, Polska jest na aucie, i tak dalej.......  I wreszcie Wałęsa, przypadek szczególny, ktoś kto sam zjadł siebie, ale najwyraźniej jeszcze o tym nie wie. Bez wątpienia nienawidzący Jarosława Kaczyńskiego i całego obozu prawicy, uzurpujący sobie, że przeprowadził Polskę od komunizmu do wolności. Trudno  o większego megalomana w całej Europie i trudno znaleźć większego kłamcę od niego w naszym kraju. Polskę do wolności poprowadziła "Solidarność", wielki ruch społeczny, spontaniczny, dający wiarę Polakom, że można wyjść z komunizmu oraz w tym samym stopniu Ojciec Święty Jan Paweł II. I koniec kropka. Żaden Wałęsa, cokolwiek by mówił, ten człowiek bez honoru, uparcie kłamiący, że nie współpracował z SB.


Na to wszystko nakłada się zbiorowy podmiot polityczny, chory z nienawiści do obecnego rządu, czyli Platforma  Obywatelska. Są z pewnością w niej ludzie uczciwi, chcący dobrze dla swoich miast i regionów, ale nad nimi wszystkimi jest ta wielka czapa pełzająca PO Warszawie i Brukseli, butna, cyniczna i bezczelna. 20 miliardów złotych zniknęło gdzieś z programu budowy autostrad, to więcej niż kontrakt na Caracale. I nic, nic się nie stało. Dziękować opatrzności, że Polska nie kupi przestarzałych helikopterów, których w armii francuskiej jest 15!  Chorzy z nienawiści do PiS, do Jarosława Kaczyńskiego, bo zderzają się z formacją, która ma idee, ma wartości, realizuje swój program. A oni po prostu byczyli się przez osiem lat, tak wyglądały te kompromitujące rządy. O nienawiść trudno posądzać Nowoczesną, nowy dziwny wykwit polityczny.


Przyglądając się tej partii, chcąc nie chcąc, powracam myślami do kultowego filmu braci Zucker "Wyścig szczurów", a konkretnie do tego fragmentu filmu, w którym  Cuba Gooding jr., przypadkowo, staje się kierowcą autobusu pełnego rozhisteryzowanych pań w średnim wieku. Tak samo ubranych, tak samo krzyczących i się uśmiechających, tak samo histeryzujących. Tak.... to jest właśnie Nowoczesna, więc o nienawiści nie może tu być raczej mowy, nawet w przypadku posłanki Pihowicz. Co ciekawe, nerwy puściły już nawet Michnikowi, cała ta prawa strona i jej wyborcy to łajdacy. A TNS Polska właśnie podaje: PiS -34%, PO-15%, Nowoczesna -11%, Kukiz `15 - 9%. Reszta na zieloną trawkę.  

sobota, 15 października 2016

Donald Tusk, gorący kartofel

Być może dla nienasyconej władzą Ewy Kopacz powrót Donalda Tuska do Polski to jak zbawienie, a sam powracający to co najmniej wielki odnowiciel  Platformy, jej jedyne spoiwo, jej jedyny prawdziwy przywódca. Warto o tym pomyśleć, bo wcale nie jest pewne czy były premier zostanie wybrany na drugą kadencję jako szef Rady Europejskiej.I wcale tu nie chodzi o brak poparcia ze strony rządu Prawa i Sprawiedliwości, choć może mieć ono znaczenie. Rzecz w tym, że Tusk ma na Zachodzie kiepską prasę, niewiele osiągnął, brak mu po prostu cech przywódczych i charyzmy.  Nie przypadkiem traktowany jest jako człowiek dość posłusznie wykonujący polecenia Berlina, bo przecież tylko i wyłącznie Berlinowi zawdzięcza swoje wysokie stanowisko. Chodżą więc słuchy, że Donald Odnowiciel podobno pakuje już walizki do Polski, ale czy na pewno i czy na pewno chce wrócić do kraju?

Donald Tusk w Polsce oznacza same kłopoty dla Platformy Obywatelskiej. Nie uniknie bowiem ani trudnych pytań o Amber Gold, choćby takie, dlaczego nie reagował na tykającą bombę, choć ostrzegała go ABW, no i nie uniknie w ostateczności procesu sądowego albo Trybunału Stanu w sprawie Smoleńska. Za oddanie śledztwa Rosjanom, za przyjęcie Konwencji chicagowskiej, choć był to lot wojskowy  czy wreszcie za to, że obszaru katastrofy nie uznano za teren eksterytorialny oraz za celowe rozdzielenie wizyt. Tusk nie uniknie odpowiedzialności za te zaniechania i działanie na szkodę interesów naszego państwa, choć może uniknąć odpowiedzialności karnej. Wszystko jest możliwe. Dlatego nie jest wykluczone, że Tusk po prostu do Polski szybko nie wróci, a walizki może i pakuje, ale nie poleci z nimi z Brukseli  do Warszawy.Dla niego najlepszym wyjściem jest załatwienie sobie w Unii cichej posady z dobrą pensją i siedzenie tam jak najdłużej, do emerytury. Kandydowanie na Prezydenta RP w 2020 roku? To mogłaby tylko wymyślić Ewa Kopacz i Tomasz Lis. 



Tusk jest gorącym kartoflem, którego tak naprawdę nikt nie chce. Skończy marnie, szczególnie w podręcznikach historii. Tak naprawdę uciekł przed Jarosławem Kaczyńskim, bał się, że kiedy zostanie w kraju, szybko zostanie uruchomiona przeciwko niemu cała pisowska machina. Nie może tez liczyć na wielki aplauz działaczy Platformy. Co roztropniejsi i bardziej inteligentni doskonale wiedzą, że będzie dla nich obciążeniem, co więcej, na nowo rozpęta się konflikt z Grzegorzem Schetyną. Ale może być też tak, że Donald Tusk pójdzie na rympał i zacznie przebijać w atakach na PiS i Schetynę, i Petru i nawet Henrykę Krzywonos (pamiętny kurdupel). Być może wtedy zjednoczy sobie sympatię wyborców, którzy najchętniej udusiliby Jarosława Kaczyńskiego własnymi rękami, być może PO ustabilizuje się na twardym poparciu 20% wyborców. Ale to jest tylko gdybanie. Może być bowiem i tak, że dostanie II kadencję tylko dlatego, żeby nie musiał wracać do Polski. Może Merkel go uratuje, w końcu nie miała w żadnym państwie europejskim tak wiernego sojusznika, choć słowo sojusznik zostało tu użyte tylko przez grzeczność.


Jakkolwiek się potoczą losy Donalda Tuska, w Polsce jest politykiem spalonym, nikt już - nawet sam Tomasz Lis - nie napisze "Tusku musisz".  I tu jest największe zmartwienie całej opozycji. Nie Tusk to kto za niego, kto będzie prawdziwym liderem całej opozycji? Na szczęście dla Prawa i Sprawiedliwości oni po prostu nie mają nikogo. Nowoczesna nie "wyhodowała"nawet namiastki lidera, Schetyna jest zużyty jak większość całej tej formacji, a KOD nie ma żadnego pozytywnego przesłania, żadnej intelektualnej wizji czym w ogóle ma być. Starzeją się też dawni oficerowie WSI, lata już nie te, a poza tym trzeba w końcu ustawić sobie jakoś tę starość. Znowu inicjować jakąś nową Platformę bis? W końcu dali im szansę a oni   upojeni władzą schrzanili wszystko dokumentnie i to przy tak dużym strumieniu pieniędzy z UE. Wstyd. Jeśli Donald , gorący kartofel wróci do Polski, stanie się z pewnością jedno: zamieszanie będzie jak diabli. 

piątek, 14 października 2016

Głosowanie na Nowoczesną?

Sondaż goni sondaż i można je spokojnie omijać szerokim łukiem, szczególnie badania IBRiS*. Właśnie ta pracownia podała, że opozycja może już dziś utworzyć większość rządową, bo PiS słabnie (ok. 30%), a  Nowoczesna idzie chyba po władzę (23%), natomiast PO kuleje - tu bez zmian (16%). Niech będzie, że ten sondaż jest wiarygodny. Kukiz`15 w nim znika (6,8%) , a wskakuje za to SLD z pięcioma procentami. Niech więc będzie, że to badanie odzwierciedla obecne preferencje polityczne Polaków. W zasadzie nic tu nie dziwi. PiS jak zwykle niedoszacowany, ale Nowoczesna, o co tu chodzi?

Jak można w ogóle głosować na Nowoczesną? Co to jest? Partia? Klub Krzykaczy? Zespół rockowy "Pihowicz i gitara"?  Z sondażu wynika, że niemal co czwarty Polak oddałby dziś głos na partię Petru. Czyli na coś co nic nie proponuje, wszystko neguje i jeszcze się określa jako reprezentacja młodych wykształconych Polaków. Ryszard Petru sam się mianował liderem opozycji, choć jest ułomny jeśli chodzi o podstawową wiedzę o Polsce i o świecie. Można wątpić czy zabłysnąłby nawet w podłym barze gdzieś na zapadłej amerykańskiej prowincji. Dla PiS to dobrze, że ktoś taki kieruje partią. A kto za nim stoi? Kamila Gasiuk - Pihowicz. W biegu do mównicy 100 punktów. Może wysłać ją na olimpiadę? Poza tym tak się zaperza, gdy cokolwiek mówi, tak się angażuje emocjonalnie, tak się nadyma, że gdyby nagle przestała w to wierzyć, mogłaby po prostu pęc na antenie.

Jak można głosować na Nowoczesną? Jak można głosować na przekrętasów z PO, którzy podrzucili PiS ten śmierdzący francuski pasztet? Można nie znosić Jarosława Kaczyńskiego, ale głosowanie na PO, a już w szczególności na Nowoczesną to obraza rozumu i zdrowego rozsądku. To obciach. A głosują ponoć na partię Petru młodzi i wykształceni. Można powiedzieć, że III RP wyhodowała właśnie sobie takie młode śródmiejskie elity, mniej więcej z takimi samymi horyzontami i takim samym poziomem intelektualnym jak Ryszard Petru. Są w tej partii pojedyncze osoby mówiące czasami do rzeczy, ale Nowoczesna nic nie zrobiła dotąd, żadnej poważnej oferty. Słyszymy tylko ciągle, że trzeba PiS natychmiast odsunąć od władzy. Już! Teraz! Zaraz! Doprawdy, gdyby nie wsparcie wielkich mediów, po PO i Nowoczesnej pozostałby już  tylko pył. PiS powinien mieć rzeczywiście nową silną partię w opozycji, taką właśnie Nowoczesną, ale nie taką jak ta z Petru i Pihowicz. Ścigają się z PO na totalność, to jakaś głupota. Dla PiS to dobrze, dla jakości sceny politycznej w Polsce fatalnie. Bo nie było nic bardziej fatalnego w polskiej polityce ostatnich lat niż powołanie do życia Nowoczesnej, bezpłciowej siły politycznej, ani liberalnej ani w ogóle nie wiadomo jakiej. I na coś takiego chcą głosować  ponoć wykształceni Polacy. Zgroza i współczucie, ale krótkotrwałe.

czwartek, 13 października 2016

Koniec Petru i Schetyny

W Platformie i Nowoczesnej wrze od środka. Na razie te dwa garnki są przykryte szczelnie przez propagandowe zagrywki, że wszystko jest świetnie, że lider jest jeden, że Ryszard Petru jest nie do zastąpienia, a Grzegorz Schetyna, pomimo różnych tarć twardą ręką trzyma całą partię. Tak niestety nie jest i bardzo dobrze, bo może wreszcie nastąpi przełom w opozycji, która całkowicie pogubiła się po wyborach w 2015 roku. Zamiast totalnej opozycji mamy totalną klapę. Na szczęście w obu partiach są ludzie, są nowi liderzy, którzy szykują się do objęcia władzy. Co więcej są zdeterminowani, zdyscyplinowani i bezwzględni. A tego trzeba w walce z Kaczyńskim. Te niemrawe ataki PO czy Nowoczesnej na rząd Szydło są śmieszne, mogą co najwyżej zachwiać mównicą sejmową, do której wszyscy się przeciskają. Jest więcej niż pewne, że nadchodzi koniec Petru i Schetyny. Może o tym nie wiedzą, może się domyślają, ale to kwestia najbliższych tygodni.

Wiadomo na pewno, że doszło do tajnego porozumienia Kamili Gasiuk - Pihowicz z Borysem Budką, żeby zrobić w obu partiach porządek, skończyć z okresem "każdy mówi co chce" i burżuazyjnym stylem życia wielu działaczy. - Nic nie wnoszą do partii tylko się byczą - miała powiedzieć Budce liderka Pihowicz. W każdym razie przygotowują się już do przejęcia władzy i będzie to bolesne doznanie dla tych malowanych liberałów z PO i Nowoczesnej. Wiadomo, że w miejsce władz regionalnych obydwu partii zostaną powołani Komisarze Obywatelscy z daleko idącymi uprawnieniami. Będą mogli na przykład wyrzucić każdego członka partii w przypadku nieposłuszeństwa. To z pewnością ułatwi oczyszczenie opozycji z leni i cwaniaków. Można powiedzieć, że byli mienszewicy, przyszli bolszewicy. Ale takiej podłych porównań Borys Budka się nie obawia. Będzie rządził w PO żelazną ręką. Przy nim Schetyna jawi się jak człowiek dusza.

Wiadomo także, że będą obowiązywały trzy erystyczne zasady prowadzenia sporów w Sejmie i w studiach telewizyjnych. W porównaniu z nimi dokonania Arthura Schopenhauera wydają się po prostu śmieszne. W skrócie można je przedstawić tak:
  1. Mów zawsze głośno, przerywaj, nie dopuszczaj do głosu, bądź agresywny i nieprzyjemny jak to tylko możliwe.
  2. Jeśli to nie wystarcza, po prostu krzycz, jeśli słyszysz mocne argumenty, krzycz do skutku, aż przeciwnik opadnie z sił.
  3. Jeśli pomimo to przeciwnik dalej posługuje się argumentami, śmiej się z niego tak jak Szejnfeld, to   zabójcza broń.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                  Oczywiście, Oczywiście, wiadomo, że śmiech typu Szejnfeld jest strasznie trudny do wykonania, ale europoseł już się zgłosił, że poprowadzi zajęcia. Z krzyku oczywiście Pani Kamila, a z głośnego  i bardzo  wyraźnego mówienia Borys Budka. Nie ma już miejsca na ślamazarność. Petru idzie na mównicę z minutę, Pihowicz już tam po prostu jest. Nikt nie wie nawet kiedy i jak się tam znalazła. Takiej szefowej potrzebuje Nowoczesna. Takiego szefa jak Borys Budka potrzebuje PO. Wiadomo na pewno, że na razie partie pozostaną osobnymi podmiotami politycznymi, ale będą miały identyczną strukturę. I Budka i Pihowicz obejmą stanowiska Komisarzy Krajowych. Ich zastępcami będą Komisarze Krajowi ds. Bezpieczeństwa. Co tydzień, w Warszawie, nowi liderzy PO i N będą prowadzili wiece z udziałem tysięcy sfrustrowanych rządami PiS pracowników wielkich korporacji. Duch rewolucji ma przeniknąć do ich serc i umysłów. Nie wyklucza się, że Petru i Schetyna zostaną zmuszeni do emigracji. I całe szczęście, że w końcu poważni ludzie w PO i Nowoczesnej biorą władzę w swoje ręce, bo tylko w dyscyplinie, karności, poświęceniu i całkowitemu oddaniu partii jest nadzieja na pokonanie pisowskiej zarazy.