Czy ktoś sobie wyobraża, by
Angela Merkel ściągnęła do Berlina w dniu kolejnej rocznicy zjednoczenia Niemiec kilkanaście tysięcy urzędników z
różnych stron świata i drugie tyle wszelkiej maści alterglobalistów i lewaków,
by sobie podyskutować o powietrzu? Na
pewno nie. Ale jest jeden taki wyjątkowy polityk na świecie, absolutnie wybitny
umysł (choć żona powiedziała o nim gnojek), wielki przywódca – ale w swoim
gabinecie z palmą – czyli nie kto inny tylko Donald Tusk. On sobie wszystko
wyobraża, a co więcej swoje wyobrażenia realizuje z konsekwencją młota pneumatycznego,
jeśli tylko służy to jemu i jego
kompanom od rządzenia i kasy. Bo w gruncie rzeczy dla PO najważniejsza jest
kasa, szmal, sos, kapusta. A kasa, szmal, sos, kapusta są wtedy, gdy jest władza.
Ona, na naszych oczach się umacnia, choć
poparcie Polaków dla PO pikuje w dół. To bez znaczenia. Ta wybitnie antydemokratyczna
formacja umacnia swoją władzę w kraju podobno demokratycznym. No bo co robi
opozycja?
Opozycja ucieka do Krakowa.
Opozycja nie potrafi porozumieć się z obozem narodowym, bo – tak jak wielu Polaków
– ulega obrazowi narodowców serwowanemu przez zupełnie już chyba oficjalnie antypolską
stację telewizyjną TVN 24. Bez złudzeń. Pod zaborami, życie – wprawdzie z różnymi
zakazami – toczyło się też po polsku.
Oczywiście, zaraz można się narazić na zarzut radykalizmu, ale jakie w
końcu interesy polityczne realizują media systemu zwanego III RP? Polskie interesy
czy interesy rządowe? A to trzeba rozgraniczyć,
bo skutki polityki rządu Tuska mają wybitnie antypolski i antynarodowy charakter.
Mamy więc do czynienia z ucieczką PiS-u do Krakowa, ruchem zupełnie
niezrozumiałym, bo to jest nasze święto. 11 Listopada to dzień wszystkich
wolnych Polaków. Z jakiej okazji, na skutek perfidii Tuska, opozycyjne partie muszą się przeprowadzać
na obchody Święta Niepodległości do Krakowa? To tryumf tej antydemokratycznej sekty.
Bo to jest sekta biznesu i poddaństwa Polski wobec obcych. Przecież wszyscy mówią o tym, że
zwołanie szczytu klimatycznego w dniu naszego święta narodowego to prowokacja,
ale i hańba dla prowokatorów. Tyle tylko, że im ta data powiewa. Jest tylko
dlatego tak istotna, bo jednoczy Polaków. A to jest właśnie największe
niebezpieczeństwo dla obozu władzy.
Gandhi w Polsce na dłuższą metę
się nie sprawdzi. W końcu wkurzeni ludzie wyjdą na ulice, przejmie ich kolejna
sekta dawnych ubeków i agentów wpływu, i
będziemy mieli III RP bis. Bronisław Komorowski może nawet stanąć na czele
wielkiego obozu przemian. A jakże! Przecież lud to kupi, że Tusk jednak zawiódł,
ale teraz to już nikt wspaniałych Polaków nie zawiedzie. I potoczy się ta
polska historia dalej. Może Jarosław Gowin napisze jakiś michnikopodobny
manifest typu „Wasz prezydent, nasz premier” i będzie pozamiatane na co
najmniej jedną dekadę. Do czego zmierzam? Że albo teraz, albo nigdy. PO może mieć tylko 10 % poparcia, ale to nic
nie znaczy. Okopuje się, idzie na całość i tylko ślepy tego nie widzi. Skłonny,
jak się wydaje do rozmów z opozycją Grzegorz Schetyna został wręcz zmasakrowany.
Przy tym wszystkim nie ma już w mediach systemu prawdziwych dziennikarzy.
Całością kierują funkcjonariusze, zupełnie jak w Związku Sowieckim. Naprawdę, brakuje
tu już tylko jakiegoś prawnuka Trockiego.
Przepraszam, ale ani ja, ani miliony Polaków nie zapraszały urzędasów z ONZ na
jakiś szczyt w dniu swojego, naszego, wspólnego Święta Niepodległości. Niech to
pozostanie zmartwieniem Tuska i jego służb. Nie uciekajcie więc do Krakowa,
odwiedźmy Kraków wiosną, po zwycięstwie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz