Idzie sobie uroczyście taki
prezydent III RP razem z Giertychem Romanem, narodowcem i nacjonalistą, a może
nawet skrytym faszystą i co on sobie myśli, bo przecież myśli. Po co on w ogóle
jest prezydentem, po co w ogóle idzie i udaje, że tu chodzi o Święto
Niepodległości. A Tusk biegnie. Co w sumie Tusk mógłby powiedzieć Polakom w tym dniu? Może wystarczyłoby
zacytować fragment jego wypowiedzi dla ”Znaku”
z 1987 roku:
„Jest jakiś tragiczny
rozziew w polskości - między wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją.
Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i zarazem niepogodzonych ze swą
przegraną.”
Że polskość to nienormalność, to
już wszyscy cytowali. A to taki mniej znany fragment. Bardzo interesujące, jest
doprawdy, co tam siedzi w tych głowach, bo przepraszam, ale to nie jest bez
znaczenia dla współczesnych losów Polski. W mojej głowie może sobie siedzieć
nawet spalony i zburzony do trawy Berlin za spaloną w 1944 roku Warszawę, ale
przecież sam go nie spalę. Ale co siedzi w ich głowach, to już jest ważne.
Jeśli więc Pan Komorowski, teraz Prezydent III RP idzie sobie taki radosny
Nowym Światem, to przecież wie, że robi sobie z Polaków jaja, że z nich kpi, że
pompuje jakąś śmieszną celebrę, że sam wreszcie nie jest żadną poważną głową państwa,
że za plecami żarty z niego sobie stroją nawet jego „towarzysze”. Ale
idzie, idzie do przodu dzielnie, ręką machnie, do Giertycha się uśmiechnie i szafa gra. Mamy pełną paranoję,
bo nikt na serio nie bierze tego „radosnego pochodu”, nawet on sam. To nawet
nie jest teatr, bo nie ma tu aktorów, to raczej publiczna farsa z daty
odzyskania przez Polskę niepodległości.
No a premier Tusk? Użycie słowa
premier już jest ryzykowne. Dziwny to premier co tak do wszystkich dziennikarzy
mówi: Wy. Tak się fajnie spoufala. Ale z polskością jest mu nie po drodze, więc
sobie pobiegnie. Czy „Wy” to rozumiecie? Ten facet zlewa Święto Niepodległości
od zawsze. Cóż powiedział milionom Polaków klepiącym biedę na co dzień. A 11
Listopada, to nie tylko flagi i sztandary. To także refleksja nad Polską, Tamtą
i Tą. Nad nami samymi i naszymi obecnymi losami. A tu proszę bardzo, tysiące
policjantów i wojsko pilnują tego cherlawego i sztucznego jak sztuczna szczęka
marszu prezydenta. Premiera państwa stać na bieg, a potem hop, hop na europejski
szczyt. Podobno coś cholernie ważnego dzieje się na Stadionie Narodowym od
wczoraj. Jakiś szczyt, albo coś około szczytowego. Jest tak ważne, że agencje
boją się o tym pisać, a nasze cudowne „trzeciorzeszowe” media w ogóle go nie
zauważyły. Jak to możliwe, skoro są nawet międzygalaktyczne kamery. Co w takim razie
myślą Tusk i Komorowski, kiedy tłamszona jest biało – czerwona flaga? Wiemy
jedno: gdyby myśleli patriotycznie, gdyby byli choć w części polskimi patriotami,
nie byłoby w Polsce, ani wczoraj. Ani rok temu, żadnych, powtórzę żadnych
zamieszek. I to są właśnie dwie głowy odpowiedzialne za zło, które dokonuje się
w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz