Dwa wydarzenia z 11 Listopada 2013 roku – spalenie tęczy na placu
Zbawiciela i spalenie budki strażniczej przed Ambasadą Rosji (polskiej
budki dla ścisłości, nie rosyjskiej) były bardzo potrzebne. Wprawdzie
jacyś przedstawiciele ruchu LGBT (Co ta za skrót? Dla kogo?) oraz WRH
(Warszawski Ruch Homoseksualny) musieli ciężko przeżyć płonącą tęczę,
ale płoną góry, płoną lasy w przedjesiennej mgle. Budka też spłonęła,
ale po niej to chyba nawet nikt nie płacze. Dobrze się stało, że tak się
stało, bo oto mamy obraz ponury i żałosny III RP. Tak żałosny, że
doprawdy, nawet ja, chciałbym, żeby jej liderzy zachowali choć trochę
fasonu, żeby byli po prostu mężczyznami! Nie politykami, tylko
mężczyznami. Minister spraw zagranicznych nie jest mężczyzną, nie jest
nim prezydent RP, nie jest nim premier. Takiego czołobitnego walenia
głową o bruk, takiej wazeliny, już dawno przed Moskwą u nas nie było.
Mężczyzna, nawet kiedy zalicza wpadkę (a wpadkę zaliczyła władza, a nie
manifestanci), zachowuje się honorowo, z klasą, nie tłumaczy się, nie
robi z siebie mazgaja. A co zrobiła trójca rządzących? Mazgaiła się
przez dwa dni, nawet po ataku na polską ambasadę w Moskwie. To jest
niezwykle żałosne. Jeśli było to tak straszne zdarzenie, to Bartłomiej
Sienkiewicz już powinien opuszczać budynek z kartonem. Wszystko w tych
chorych głowach jest podporządkowane jednemu: cokolwiek się stanie, za
wszystko odpowiada Jarosław Kaczyński.
Zamiast przepraszać Rosję, trzeba było powiedzieć dziennikarzom, kto
konkretnie odpuścił ochronę rosyjskiej ambasady. Dobrze się stało, że
spalono tęczę, choć nie jestem zwolennikiem podpalania czegokolwiek poza
gałęziami na letnim ognisku. To oburzenie artystów, te kwiaty wokół
tęczy, no po prostu sprawa narodowa, choć z ruchem narodowym nie ma nic
wspólnego. Co właściwie ten koszmarek miał symbolizować? Co symbolizuje?
Doprawdy, niech środowiska gejowskie, mające przecież zdolnych
artystów, zdobędą się na coś, co będzie dziełem sztuki, a nie koszmarem w
centrum miasta. Brakuje jeszcze klęczących lesbijek pod tęczą. Wszyscy
to widzą, że napięcie społeczne w Polsce rośnie, szczególnie wśród
młodych ludzi, którzy nie widzą dla siebie w Polsce żadnych perspektyw.
Przy takim napięciu, płonąca tęcza i budka to powinien być pełen komfort
dla władzy. Ja tak po prostu pytam, co Komorowski z Tuskiem zrobiliby w
Londynie po zajściach, w których ginęli ludzie, a skala strat
niewspółmierna w żaden sposób do Warszawy. Co oni by zrobili,
wprowadziliby stan wojenny? Jesteśmy spokojnym krajem, może nawet aż
nazbyt spokojnym. Jesteśmy spokojnym społeczeństwem. Kiedy jednak choć
trochę drgniemy, wyskakuje taki Seweryn Blumsztajn z listem do Rosjan.
Wyskakują najważniejsze osoby w państwie i zachowują się jak maślaki. A
nie jak mężczyźni, jak rasowi politycy. Nie bronią Polski, tylko
siebie. Bo przecież Putin wszystko może. Bardzo żałosny jest obraz tak
zwanych szczytów władzy III RP. Okropny i żenujący. Wystarczyła jedna
budka i jedna płonąca tęcza, żeby się do końca obnażyli. Przynajmniej
wiemy skąd pochodzi ta buda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz