Jest niemal pewne, że dużo ludzi
z tak zwanego establishmentu opuści Polskę, gdy prawda o zbrodni smoleńskiej
ujrzy światło dzienne. Niektórzy zapewne będą uciekać. Ale niemało Polaków powróci do kraju, gdy
zdrajcy zostaną osądzeni. Szkoda, że nie ma kary śmierci, bo zdrada stanu to coś
potwornego, zasługującego na najwyższy wyrok. Kiedyś wysocy oficerowie czy
politycy mieli na tyle honoru, że gdy ich losy były już przesądzone, a zdrada
udowodniona, odbierali sobie po prostu życie. Teraz ludzie bez honoru, śmiertelnie odpowiedzialni za Zamach Smoleński zostają ambasadorami. Ostateczny
cios tuskowej sekcie kłamstwa smoleńskiego zadał chyba profesor Chris
Cieszewski. Wystarczy tylko dokładnie zapoznać się z jego badaniami i
wyliczeniami, by nie mieć żadnych, ale to żadnych złudzeń, że brzoza, na której
zdrajcy oparli swoje teorie, nie była przyczyną katastrofy rządowego samolotu
TU-154 M. Do tej pory, nawet z kręgów opozycji, dochodziły dość
łagodne głosy, co do potraktowania obecnych elit władzy, kiedy prawda o
Smoleńsku wyjdzie na jaw. Otóż, nie ma moim zdaniem takiej opcji. To jest wręcz
niesłychana zbrodnia w historii współczesnego świata, i zdrajców czy tu, czy za
granicą, trzeba ścigać i postawić przed sądem. Tak jak czynią to od
kilkudziesięciu lat Izraelczycy. Nie ma żadnego przebacz. Zostawmy to Bogu i historii.
Na ile w tę ohydną zbrodnię zamieszane były polskie służby, dziś nie wiemy. Ale
to, że samolot z polską elitą wojskową i polityczną, z polską parą prezydencką,
nie uległ żadnemu wypadkowi, wiemy już na pewno. Ta przelana polska krew nie
może pójść na marne.
Co mam na myśli? Przede wszystkim
to, że w Polsce nie może już dojść do kolejnego
porozumienia dawnych, tajnych służb z jakąś nową lub starą formacją polityczną.
Niech ci wszyscy dawni agenci, jeśli mają odrobinę rozsądku zrozumieją, że nadchodzi
koniec pewnej epoki, ich koniec także. Jeśli
obecny minister Pan Bartłomiej Sienkiewicz chce spokoju i porządku , to niech czyści naszą Ojczyznę z dawnych
sowieckich agentów, wiedzę na ten temat przecież posiadł w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Niech pomyśli, a przecież potrafi, że jego szefem nie jest żaden Donald Tusk,
tylko Polska. Jest jeszcze chwila czasu na opamiętanie, ponieważ kończy się czas
sowieckiej dominacji w naszym kraju, która trwa nieprzerwanie od 1944 roku.
Nadchodzi czas oczyszczenia Polski, tak gruntowny, że na miejscu niektórych pseudo
dziennikarzy i polityków, już bym się pakował i szukał pracy na zmywaku w
Londynie, bo poza sianiem nienawiści i kłamstw, oni nic innego nie potrafią. Jedni
będą więc wyjeżdżać, inni będą uciekać, jeszcze inni będą udawali, że oni
zawsze byli przeciwko tej „pancernej brzozie”.
Czas oczyszczenia to nie tylko
czas rozliczeń. Czas oczyszczenia Polski ze zdrady i zdrajców to także budowa fundamentów nowego państwa. Nie ma nic
wielkiego i wartościowego w III RP, co warto byłoby zatrzymać dla przyszłych
pokoleń. Nic! To państwo jest zepsute, chore, niewydolne, słabe, bezbronne. To
jest wzór państwa, jakiego życzy sobie Rosja, bo chyba nawet nie Niemcy. Koniec III RP, to początek prawdziwie, a nie tylko pozornie,
niepodległej Polski. Bo niepodległość to jest także wolność państwa od obcych
wpływów, to także możliwość prowadzenia własnej polityki wobec sąsiadów. Dziś
tego nie ma. Niech Pan Radosław Sikorski powie, co on może zrobić wobec Moskwy
i Berlina poza ukłonami i uśmiechami, a ile niezależności mógł wykazać jeszcze
w maju 1939 roku mister Józef Beck. Nie ma rzeczy niemożliwych. Trzeba jednak
liczyć tu także na przebudzenie Polaków z letargu, w który byli skutecznie wpędzani
przez ostatnie dwie dekady. Wyjście Polski z cienia i możliwość decydowania o swoich
losach, budowanie własnej gospodarki, własnych elit, własnej, silnej, narodowej
kultury (!)l jest możliwe i konieczne. Niech
nadejdzie więc czas oczyszczenia Polski czas naszego zwycięstwa nad wrogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz