Piotr Piętak dokonał bohaterskiej, świeckiej
spowiedzi, przed redaktor Anitą Werner, spowiedzi, której Pani Anita,
jak ją tytułował dawny podziemny działacz, godnie i z uwagą w całości
wysłuchała. Zasadniczo, mogła opuścić na czas tego „wywiadu” studio,
zmyć makijaż i pójść spokojnie do domu.
W polskiej
polityce już od dawna dominują akty. Fakty mają miejsce najczęściej za
kulisami, albo są skrywane przed opinia publiczną. By nikt nie miał
wątpliwości, co rozumiem pod pojęciem aktu w polityce, w przeciwieństwie
do aktu kobiecego (męskiego), odniosę się do nieocenionej postaci
Stefana Niesiołowskiego, którego działalność jest jednym wielkim
nieustającym aktem, natomiast faktów, w tym co mówi i co robi, nie ma
żadnych. Największy Ślinotok III RP, oznajmił swego czasu, że chciał go
zabić morderca Cyba. Każde jego wystąpienie ma charakter obnażania się
przed publicznością ze swoich skrywanych kompleksów, problemów, różnych
nienawistnych przemyśleń o innych. Fakty są natomiast takie, że rolą
Niesiołowskiego w polityce jest ujadanie, pełni więc rolę podrzędną i
nic nie znaczącą. Im bardziej pluje na Jarosława Kaczyńskiego, tym staje
się mniejszy, nudniejszy, aż w końcu partia się go pozbędzie. W
ostatnich dniach mamy do czynienia z dwoma rodzajami aktów, nazwijmy je,
z górnej półki.
Na czoło, tylko ze względu na pełnioną
funkcję, wyłania się postać Radka Sikorskiego, który dokonał publicznie
aktu zamachu na wielką Rosję, żądając od niej zwrotu wraku. Politycznie
jest to akt bezsilności, fakt żaden, bo nic nie zmienia, co najwyżej,
minister zapracuje sobie u naiwnych na wizerunek nawróconego. Ale to
przypadek już opisywany i niewiele wnoszący do naszego życia
publicznego. Za to akt, a właściwie dwa akty Piotra Piętaka, wynikające z
jego emocji, jak sam to podkreśla, mają znaczenie polityczne całkiem
niemałe i realne. Same w sobie są aktami, bo żadnych nowych faktów
poprzez jego notki i wypowiedzi nie poznajemy. Dziś udzielił drugiego
długiego wywiadu stacji TVN 24, z którego dowiedzieliśmy się tego samego
co od Niesiołowskiego: Kaczyński jest pijany od władzy, nie ma rodziny,
jest samotny, żyje polityka od rana do wieczora.
Słowo wywiad jest w tym przypadku
nieporozumieniem. Mieliśmy bowiem w tej rozmowie sytuację (do
sprawdzenia), w której Piotr Piętak dokonał bohaterskiej, świeckiej
spowiedzi, przed redaktor Anitą Werner, spowiedzi, której Pani Anita,
jak ją tytułował dawny podziemny działacz, godnie i z uwagą w całości
wysłuchała. Zasadniczo, mogła opuścić na czas tego „wywiadu” studio,
zmyć makijaż i pójść spokojnie do domu, a Piętak, niczym Piętaszek TVN
24 sam dokończyłby swojej spowiedzi o tym, co wie i co myśli o
Jarosławie Kaczyńskim. Zamieszanie wokół tego działacza opozycji jest
duże i uzasadnione, bo przecież sam z siebie, z powodu silnego
wkurzenia, aż po trzydziestu jeden latach od stanu wojennego, nie wpadł
przecież na pomysł, żeby sobie tak pogadać o tym i o owym, przy okazji
barwnie opisując na Salonie 24 własną działalność podziemną.
Mamy tu więc i akt, i fakt. Akt, sam w
sobie, to tak naprawdę nic nie znaczące wynurzenia byłego
opozycjonisty, którego nikt jeszcze tydzień nie kojarzył, to w sumie
banalne pozowanie do telewizyjnej kamery obozu władzy, które nigdy nie
miałoby miejsca, gdyby nie fakty i zdarzenia, jakie mają miejsce za
kulisami naszej sceny politycznej. Piotr Piętak mówił o nich zresztą i
to mówił bardzo konkretnie: Jan Maria Rokita – premier RP, Ludwik Dorn –
minister MSW. Początek gabinetu cieni już mamy. Ciekawe, co na to Dorn i
Rokita. Piętak nie jest tu nawet posłańcem, po prostu wyszedł na scenę i
się pokazał, przyszedł do TVN 24 i się wyspowiadał. Na pewno dostał
rozgrzeszenie. Celem – średnio mnie obchodzi teraz czyim – jest
zamieszanie na prawicy – dalsze ujadanie przeciwko sobie i w efekcie
utorowanie drogi do tryumfu nowego bloku prawicowego, który pragnie
dogadać się z obecną władzą. Czy będzie akt trzeci, nie wiadomo. Ale
jakiś nowy Piętak może się znowu wkrótce pojawić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz