Pisałem już o tym i nie chcę się powtarzać*, że film
„Pokłosie” miał wstrząsnąć solidnie stosunkowo spokojnym „morzem martwym”
polskiego antysemityzmu. Bo jak tylko ucichnie
kolejna burza wokół jakiegoś wydarzenia, takiego choćby jak wielka
dyskusja o Jedwabnym, to za jakiś czas pojawia się nowy pomysł na rozliczenie
narodu polskiego z mordów dokonanych na
Żydach. Nie będę się wdawał w wielce poważne dyskusje z Władysławem
Pasikowskim, który raczył napisać list do Moniki Olejnik w sprawie swojego
filmu**, ponieważ ani on, ani ja, nie jesteśmy historykami czy prokuratorami,
ani sędziami, by wnikliwie i w zgodzie z prawdą stwierdzić bezsprzecznie, co
stało się 10 lipca 1941 roku w
Jedwanbnem. Reżyser nakręcił film, który odwołuje się (choć nie wprost) do tamtych wydarzeń, jednoznacznie wskazując na Polaków
jako sprawców masowego mordu na Żydach. Tymczasem, na podstawie śledztwa IPN,
umorzonego 30 czerwca 2003 roku, wiemy na pewno tylko to, że 10 lipca 1941 roku
dokonano mordu na obywatelach polskich pochodzenia żydowskiego, paląc między
300 a 400 osób w stodole. Około 40 osób zabito wcześniej z broni palnej (której
nie mieli Polacy), byli to najprawdopodobniej młodzi Żydzi, którzy przed
wejściem Niemców na te tereny współpracowali z okupantem sowieckim.
Śledztwo IPN –u nie rozstrzygnęło
ostatecznie, jak daleko sięgał udział samych Polaków w zabójstwie żydowskich
mieszkańców Jedwabnego i co właściwie w tym dniu robili Niemcy. Czy tylko
asystowali, jak chcą tego zwolennicy tezy o mordzie Polaków na Żydach, czy też
kierowali tą zbrodnią przy pomocy garstki Polaków. Nie wiemy też, czy garstka
ta, pomagając Niemcom, kierowała się chęcią zemsty na swoich sąsiadach za to
tylko, że byli Żydami, czy też za to, że wielu z nich przychylnie lub owacyjnie
witało w 1939 roku sowieckich okupantów i zbrodniarzy z NKWD, czy też, być
może, byli pod silną presją strachu, że
jak nie wykonają poleceń Einsatzgruppen, to spotka ich ten sam tragiczny los,
co ich sąsiadów. W toku śledztwa IPN ustalono też, że na rynku w miasteczku,
zanim doszło do pogromu, nie było żydowskich trupów młodych kobiet z
rozpłatanymi brzuchami, zwłok dzieci
pokrojonych na kawałki, ani nagich kobiet z pośladkami pociętymi brzytwami, o
czym pisał Jan Gross i co jest, niestety
obowiązującą nadal narracją na Zachodzie. Niech się więc Władysław
Pasikowski nie dziwi, że kiedy sięga po temat tak wrażliwy, odnoszący się do
strasznych czasów, strasznych ludzkich zachowań, że to budzi tak wielkie
emocje. Tylko, co Pasikowski ma do powiedzenia widzom, którzy uważają, że film
jest antypolski, że fałszuje historię, że jest to czarny PR naszego kraju za
granicą? Oto krótki fragment listu do dziennikarki radia ZET przesłany w
odpowiedzi na jej zaproszenie do studia:
„Jak ktoś, kto ma choć
łyżkę oleju w głowie i choćby trzy klasy szkoły podstawowej, może polemizować z
argumentem, że Żydzi też mordowali naszych i po to masowo wstępowali do NKWD?
No i co, kur..., z tego! Skoro naziści masowo mordowali jednych i drugich, to
rozumiem, że państwo są za tym, żeby niemieckie dzieci i kobiety w
stodołach palić? Nie nazwę tych ludzi bestiami, bo nawet w najstraszliwszej
bestii jest odrobina litości...”
Ktoś taki jak Pasikowski, nie powinien kręcić nawet filmów o Koziołku Matołku, bo i przy tej produkcji nie udźwignąłby zapewne wynikających z tego obciążeń psychicznych. Cytuje (zapewne) w swoim liście do Pani Redaktor jakąś wypowiedź, nie wiemy czyją, i rzuca kur......na koniec. Ot, i cała dyskusja Pasikowskiego o holokauście, o zagładzie Żydów. Sugeruje jakby przy tym, że tylko w tak wulgarny sposób jest w stanie zareagować na zarzuty kierowane pod adresem jego filmu i Macieja Stuhra, odtwórcy głównej roli. Należy pamiętać, że „Pokłosie” to film, na który poszły także pieniądze z naszych podatków, a nie tylko ze źródeł prywatnych, w tym rosyjskich. To nie jest aż tak prywatna sprawa Pasikowskiego i jego przyjaciół, co sobie tam ostatnio nakręcili „fajnego”. Nikt nie podważa, że w czasie II wojny światowej zdarzały się zabójstwa dokonywane przez Polaków na Żydach, bo ludzie w ogóle w tym czasie częściej zabijali jedni drugich. Polacy zabijali Polaków zdrajców za donoszenie do Gestapo, żydowscy komuniści brali odwet na sanacyjnej Polsce przystępując po 17 września do NKWD, a polscy żołnierze wykonywali wyroki śmierci na tych, którzy wydawali Niemcom obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Można tu jeszcze przytoczyć kilka innych konfiguracji wyroków śmierci i zabójstw, do jakich dochodziło po 1939 roku.
Ktoś taki jak Pasikowski, nie powinien kręcić nawet filmów o Koziołku Matołku, bo i przy tej produkcji nie udźwignąłby zapewne wynikających z tego obciążeń psychicznych. Cytuje (zapewne) w swoim liście do Pani Redaktor jakąś wypowiedź, nie wiemy czyją, i rzuca kur......na koniec. Ot, i cała dyskusja Pasikowskiego o holokauście, o zagładzie Żydów. Sugeruje jakby przy tym, że tylko w tak wulgarny sposób jest w stanie zareagować na zarzuty kierowane pod adresem jego filmu i Macieja Stuhra, odtwórcy głównej roli. Należy pamiętać, że „Pokłosie” to film, na który poszły także pieniądze z naszych podatków, a nie tylko ze źródeł prywatnych, w tym rosyjskich. To nie jest aż tak prywatna sprawa Pasikowskiego i jego przyjaciół, co sobie tam ostatnio nakręcili „fajnego”. Nikt nie podważa, że w czasie II wojny światowej zdarzały się zabójstwa dokonywane przez Polaków na Żydach, bo ludzie w ogóle w tym czasie częściej zabijali jedni drugich. Polacy zabijali Polaków zdrajców za donoszenie do Gestapo, żydowscy komuniści brali odwet na sanacyjnej Polsce przystępując po 17 września do NKWD, a polscy żołnierze wykonywali wyroki śmierci na tych, którzy wydawali Niemcom obywateli polskich pochodzenia żydowskiego. Można tu jeszcze przytoczyć kilka innych konfiguracji wyroków śmierci i zabójstw, do jakich dochodziło po 1939 roku.
I Żydzi, i Polacy, byli ofiarami
niemieckich zbrodniarzy, a nie jakichś tam nazistów, o których pisze reżyser.
Byli ofiarami pochodzącymi z jednego polskiego państwa, w którym żyli razem od
wieków, we względnej zgodzie, a czasami nawet w pełnej symbiozie. Gdyby tak nie
było, to Jan Gross już by o tym dawno napisał, na pewno!. Z racji
kilkusetletniej wspólnej historii, i Żydzi, i Polacy, byli do II wojny
światowej u siebie, po prostu u siebie. Od tego trzeba zacząć dyskusję o
naszych polsko –żydowskich relacjach. To jest ten dobry fundament. Jest on na
tyle mocny, że można mówić ze spokojem i powagą, i o polskich, i o żydowskich
winach, pod warunkiem, że będziemy to mówić sobie, bo to jest nasza, podkreślam
to słowo bardzo mocno, nasza polska sprawa. Bo Żydzi przez wieki, a nie
przez moment, żyli w Rzeczpospolitej i wiodło się im tutaj całkiem nieźle. Żyli
po prostu w Polsce, a wielu z nich czuło się Polakami, było Polakami. I jest
jeszcze jeden warunek uczciwego dialogu. Nie wolno używać tarczy oskarżeń o
antysemityzm, by zasłaniać nią prawdy niewygodne czy bolesne dla samych Żydów,
powołam się tu tylko na przejmujące wspomnienia żydowskiego policjanta Całka
Perechodnika z otwockiego getta.
Nie chodzi tu też tylko o to,
jaką rolę odegrali działacze dawnej Komunistycznej Partii Polski na szczytach
władzy w aparacie stalinowskiego terroru. Jeśli tu będziemy spotykać się nadal
z zarzutem antysemityzmu, to zamykamy się na prawdę, coś najcenniejszego,
zamykamy się na dialog i pozwalamy zawłaszczyć dyskusję na temat Polaków i Żydów
tylko jednej stronie, pozwalamy
zamienić ją w monolog, do tego monolog mający swoje międzynarodowe
reperkusje. Film Pasikowskiego jest słaby niemal pod każdym względem i do
żadnej uczciwej dyskusji nie prowadzi. Gdyby choć na chwilę „musnął” takie arcydzieło
jak „Austeria” Jerzego Kawalerowicza. No, ale to jest tylko Władysław
Pasikowski, więc nie oczekujmy od
autora filmu o fajnym esbeku czegoś szczególnego i wielkiego.
Blog to nie jest miejsce „wymiarami” pasujące do opisu relacji
polsko – żydowskich. Dlatego tylko zasygnalizuję na koniec, że nasze trudne
czasami, a czasami i tragiczne relacje polsko –żydowskie, ale też i piękne
dzieła tej wspólnej historii, tych wzajemnych relacji, że to wszystko razem
wzięte, to jest nasza polska, wewnętrzna sprawa, sprawa Rzeczpospolitej, a nie
sprawa Żydów amerykańskich czy francuskich. Byłoby czymś niewyobrażalnie
niemądrym, gdyby ofiary niemieckich zbrodniarzy nie potrafiły ze sobą
rozmawiać, znaleźć wspólny język. Fundament do napisania dobrej historii o Polakach
i Żydach jest zapisany w księgach i w nas samych. Historii prawdziwej, gdzie
wspólne życie górowało przez wieki nad tragiczną śmiercią w czasach okupacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz