Radek Sikorski, chyba już w ogóle nie odstępuje Twittera, regularnie
zamieszcza tam swoje liczne i głębokie przemyślenia. Chłopak nowocześnie
pojmuje służbę państwu polskiemu. Bliżej mu do tego, co dziś mówił w
cerkwi Cyryl I (m.in. o wypędzeniu Polaków z Moskwy 400 lat temu), niż
bp Antoni Dydycz na pogrzebie ś. p, Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego
Prezydenta RP na Uchodźstwie (o dążeniu do prawdy o Smoleńsku). Co tam
będzie się modlił w Wilanowie za duszę jakiegoś prezydenta RP, to nie
jego bajka.
Mędrzec Platformy Obywatelskiej Rafał Grupiński, już po raz kolejny w
ostatnich dniach rozważa, czy Jarosław Kaczyński powinien być dalej
obecny w polskiej polityce. Podpowiemy temu wybitnemu myślicielowi:
oczywiście, że nie powinien. Jak dobrze wiemy, tylko przez przypadek nie
znalazł się na pokładzie TU –154 M lecącego do Smoleńska. Z drugiej
strony są też rozważania, czy nie należałoby zdelegalizować Platformy
Obywatelskiej, a co bardziej „znamienitych” polityków tej partii wsadzić
do więzienia na długie lata.
Widziano prezydenta na stacji paliw, ale to było wczoraj. Gdzie jest
dzisiaj, nie wiadomo. Świstaki na wszelki wypadek się pochowały, misie
nie schodzą w ogóle poniżej tysiąca metrów n.p.m. Zwierzęta w całych
Wysokich Tatrach ogłosiły piąty, najwyższy stopień zagrożenia. Prezydent
też jest połączony dziś w bulu z rodziną ś. p. Ryszarda Kaczorowskiego.
Tomasz Lis, pomimo tego, że jest chyba jeszcze w sile wieku, choruje
już na głuchotę i ślepotę, albo ja choruję na głuchotę i ślepotę, bo już
w takiej sile wieku jak on nie jestem. Redaktor zapowiedział dziś w
TVP 2 temat kolejnego odcinka swojego „morderczego” dla widzów programu
słowami o „rzekomym wykryciu trotylu na wraku TU- 154 M”. To ciekawe, bo
dziennikarz „Rzeczpospolitej” pisał wyraźnie o wykryciu trotylu i nie
zmienił zdania. Taka to dziennikarska solidarność lisa Lisa.
Najbardziej obciachowe dziś w Polsce (żenada totalna) środowiska
medialne, czyli TVN 24 i „Gazeta Wyborcza” nadal knują, jak tu przekonać
swoich obciachowych wyborców głosujących na Platformę Obciachu, że
polscy specjaliści w Smoleńsku posługiwali się wykrywaczami kosmetyków i
linoleum. Sami nie są idiotami, więc pewne jest to, że traktują jak
idiotów tych, dla których tworzą te swoje brednie. Niestety, w części
przypadków, jest to założenie słuszne. Lemingi (miłe zwierzątka) niczym
nie zasłużyły sobie na takich krewniaków.
Z ostatniej chwili. Zwierzęta w Tatrach Wysokich odwołały już
najwyższy, piąty, stopień zagrożenia i powoli schodzą na wieczorną
biesiadę w dolnej partii gór. Jak doniósł im podgórski szczur,
osobiście widział znowu prezydenta na stacji paliw, ale w drodze
powrotnej do Warszawy. Uradowane zwierzęta zjadły pysznie przyrządzone
sikoreczki i faszerowane lemingi. Była też kwaśnica i stary baca.
I niech ktoś powie na koniec, że ta władza nie jest z Narodem. Czy Naród tego nie rozumie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz