To nader ciekawe zjawisko, kiedy wojnę z własnym państwem toczą wysocy urzędnicy tego państwa
wybrani na swoje premierowskie i ministerialne urzędy w demokratycznych
wyborach. Toczą ją w blasku demokracji, pokoju i rozwoju tego państwa. Mowa
oczywiście o Polsce, Polsce roku 2013. Nie chodzi tu o wojnę, w której bombardowane
są fabryki, burzone domy, a od kul giną ludzie. To nie jest taka tradycyjna
wojna. Ale wojna z Polską z pewnością trwa. Trudno stwierdzić, kiedy ona się
zaczęła, być może już 13 grudnia 1981 roku.
W przygotowywanych cięciach budżetowych z powodu wielkiej dziury Vincenta,
wojsko ma stracić trzy miliardy złotych. Czy to dużo? Odpowiedź nie jest aż tak
istotna, bo Polskę i tak już rozbrojono. Rośnie potęga militarna Niemiec, a
Rosja wręcz zbroi się na potęgę. Niby zredukowano wojska sowieckie w Obwodzie
Kaliningradzkim, ale gotowych do walki i nowocześnie wyposażonych jest ok. 40 000
żołnierzy , a rakietach Iskander nie wspominając. Jeśli rząd Platformy dba o
bezpieczeństwo Polski, to jak można wytłumaczyć to, że dziś mamy co najwyżej ok.
30 -40 tysięcy mobilnych żołnierzy gotowych do obrony kraju i przestarzały na
ogół sprzęt wojskowy bez obrony przeciwlotniczej i antyrakietowej. Mamy go
dopiero kupić. Polska jest dziś niemal bezbronna, ponieważ NATO stało się
instytucją fasadową, która wcale nie gwarantuje nam militarnej pomocy.
Zapisy to jedno, a polityka to drugie. Gdyby
doszło do ataku na Polskę, wcale nie jest wykluczone, że zachowanie mocarstw
byłoby podobne do tego z 1939 roku. Lekkoduchom z PO (a to jest 99% składu tej
partii) wydaje się, że jak kręcą lody, trzymają za pysk armię urzędników i mają
nad sobą niemiecki parasol Sikorskiego i Tuska, to nic już nam nie grozi. Po
prostu niech strzygą, tyle ile trzeba i niech nam dadzą żyć. To jest głęboka
filozofia tego rządu. Ale to jest też filozofia mająca znamiona wojny z Polską.
Z naszą niepodległościową tradycją, z polityką równego dystansu do dwóch
wielkich sąsiadów. Nie jest też prawda, że to Ameryka tak po prostu zawinęła się
na nodze i odwróciła od Polski i Europy Środkowej. Rząd Tuska bardzo jej w tym
pomógł. Nikt nie prowadził z Waszyngtonem poważnych, strategicznych rozmów. Wizyta
Obamy w Warszawie to była jedna wielka porażka, żadnych ustaleń. Pozostał
jedynie w pamięci pstrykający zdjęcia Grzegorz Napieralski.
Wojna z
Polską toczy si ę również w obszarze gospodarki. Kwitnące, pachnące farba nowe
hale produkcyjne to najczęściej tylko miejsce dla taniej siły roboczej z
Polski. Zyski idą za granicę. Hipermarkety nie są po to, by stworzyć w naszym
kraju nową świecką tradycję, tylko po to, żeby zbić na polskich klientach
gigantyczne pieniądze, co roku jest to kilkanaście miliardów złotych transferowanych
za granicę. Proceder ten trwa w najlepsze i
nie ma doprawdy nic wspólnego z wolnym handlem i liberalna gospodarką.
To jawne strzyżenie Polski z pieniądza. Podobnie jest z bankami zagranicznymi, które niby nie mogą tak łatwo transferować
swoich zysków do centrali, a i tak transferują. Na dobrą sprawę, mamy jeszcze
tylko polskie górnictwo. Nie mamy własnego silnego przemysłu, PKP to trup, innowacyjność
bliska zeru. To co to jest, jak nie wojna z Polską? Średnio mnie interesuje,
czy jest to działanie świadome czy nieświadome. Fakty mówią same za siebie. Polska
stała się państwem bezbronnym, wasalem gospodarczym, po uszy zadłużonym i bez żadnej
wizji na przyszłość. A tego wszystkiego w ciągu zaledwie sześciu lat dokonał
Donald Tusk i jego Platforma Obywatelska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz