Ludzie
na coś czekają - i na lewicy, i na prawicy. Może coś się zdarzy. Może
ktoś przyjdzie i powie: zrobię Wam dobrze, jak nikt dotąd. Nie ma
chętnych. Polacy, z jednej strony chcieliby czegoś tam, nie bardzo
wiadomo do końca czego, a z drugiej obawiają się, że jak coś się zmieni,
to będzie może jakaś wojna na górze, albo jeszcze gorzej. Może już być
nawet Kaczyński u władzy, byleby tylko coś zrobił z tym cholernym
bezrobociem, bo ludzie nie mają na sushi. Ale tylko tyle, nic więcej,
żeby nie ruszać ogólnie całości zwanej dla uproszczenia III RP. No
dobrze, niech więc coś się stanie, tylko nie tak jak wczoraj, Panowie
Barytony!, Dajcie spokój z takim wejściem. Z punktu widzenia
jakiegokolwiek „pijaru”, czy tego rodem z Korei Północnej czy z
Mozambiku, występ na siedząco, trzech lekko podstarzałych już – co by nie mówić - polityków, był po prostu zabawny. Siedzieli jak wycofane z użytku żarówki. Jak
bardzo by się nie zaparli na tych krzesłach, jak mocno by nie wciągnęli
do płuc powietrza z całej sali (tak, że udusiliby się na niej
dziennikarze), żeby razem, zgodnie, wygłosić na jednym oddechu tekst, że
oto dobiega końca era starego Leszka MiIlera, to i tak guzik niewielki z
tego wychodzi.
Marek Siwiec. Kto go
dzisiaj zna, poza „patrzaczami” z TVN 24? Jakie to ważne rzeczy
powiedział ostatnio i o czym? Starsi pamiętają całowanie Ziemi
Kaliskiej, ale dziś Siwiec kojarzy się z tysiącami euro, jakie zgarnia w
Brukseli, tak jak inni europosłowie. Idol młodych bez pracy po
studiach? Chyba jednak nie. A Janusz Palikot? Jeszcze
tylko nie jeździł na świni po mieście i nie gwałcił (słownie)
zakonnicy, a poza tym wszystko już było. Z lewicą nie ma nic wspólnego,
poza jedną nową lewicową lwicą z przeszłością lwa. Nawet TVN – owi nie
chce się już robić wajchy. Zauważyliście? Nie podjęli zbyt mocno wątku
„barytonów”, choć wydarzenie prawie tak samo historyczne jak poseł
Ziobro z dzieciątkiem na ręku. Ileż było wtedy uciechy na Wiertniczej,
że w końcu Zbyszek rozwali Kaczora. Ile razy był w studiu? Pompa, pompa i
na koniec trąba.
I wreszcie sam były prezydent Aleksander Kwaśniewski. To
jest właśnie najmniej zrozumiałe, ten jego ruch, chyba, że celem jest
naprawdę jakieś kolejne wyprowadzenie sztandaru, bo lewicy to nie służy.
Tym razem jednak będzie to wyprowadzenie do Brukseli. Naiwnością jest
sądzić, że chodzi tu o jakiekolwiek idee, a nawet otwartą i postępową
Polskę. Rozpoczęła się walka o Parlament Europejski, bo na władzę i
stołki w Polsce lewica nie ma dziś szans i chyba nawet wielkiej ochoty,
ale na Brukselę to jak najbardziej. Biletów jednak do Strasburga nie
rozdają ani na prawo ani na lewo, a nawet kupić je, jest niezwykłe
trudno. Bo rządzą tutaj niebywałe ambicje i parcie na święty
spokój i forsę w Parlamencie Europejskim. Wiadomo, jaki bałagan zostawi
po sobie Tusk, więc po co się narażać wyborcom? Nikt już nie kryje z
polityków lewicy, że chce zwiewać stąd na Zachód. Tylko Leszek Miller
został w Warszawie, samotny solista lewicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz