Nędza III RP to nie są wcale, a na pewno nie tylko, obdrapane i
zapuszczone bloki gdzieś w Świebodzinie czy w Gostyniu. Jeśli miniemy
magiczne granice pomiędzy dzielnicami w Brukseli zobaczymy prawie to
samo. Nędza III RP to konstrukcja wielopiętrowa i wielowymiarowa. Nędzą
tych prawie 23 lat „nowego” systemu jest to, że odpuszczono sobie
całkowicie - i to dokładnie w ostatnich kilku latach – znaczną część
Polski, jakikolwiek jej rozwój. Tak jakby nie było nic poza Warszawą,
poza centrum. Kiedy postkomuniści doszli w Polsce ponownie do władzy
mieli wielki apetyt na to, żeby udowodnić, że oni, w tej nowej
rzeczywistości, będą dobrze i mądrze budować. Wtedy to pojawił się
ambitny program modernizacji szlaku odrzańskiego, magistrali kolejowej
wzdłuż zachodniej granicy i budowy autostrady A-3. Żeby zrozumieć nędzę
antypolskiego rządu Tuska, tej politycznej awangardy III RP, trzeba po
prostu wsiąść do pociągu, do tak zwanego składu elektrycznego i
przejechać się ze Szczecina do Zielonej Góry. Choć raz. To tylko 202
kilometry dramatu tej części Polski, nędzy w każdym wymiarze, to wręcz
wyjątkowa okazja, by zobaczyć, jak można skutecznie zniszczyć państwo i
ludzi, bez rozlewu krwi i wojen, bez jednego wystrzału. Nie da się
inaczej opisać nędzy, jaką ten rząd wprowadził dumnie w życie. Te 202
kilometry pociąg pokonuje w 5 godzin i 10 minut, czyli jedzie średnio z
prędkością 40 km/h. Mamy XXI wiek, chwilami można złapać sieć na trasie,
więc czytam, co dzieje się w Nowym Jorku i Algierii, wszystko online.
Życie „online” wzdłuż trasy w ogóle nie istnieje. Puste stacje,
krajobraz bardziej ponury jak po II Wojnie Światowej, bo zniszczono to,
co tutaj pozostawili po sobie Niemcy. Wyszukiwarka połączeń pokazuje, że
najlepiej ze Szczecina do Zielonej Góry, jechać przez Poznań, dwoma
pociągami.
Czy z Brukseli do Amsterdamu jedzie się przez
niemieckie Bochum? Czy z Berlina do Lipska jedzie się przez Magdeburg?
Czy oni, tak ogólnie, na zachodzie Europy, niszczą czy budują? Wiemy,
że niszczą chrześcijaństwo, ale czy coś budują? Czy ja mogę tam dojechać
normalnie do celu? Bo tu, 23 lata po „wielkim przełomie” nie mogę.
Pociąg chwilami jedzie 30 km/h. To nawet nie może być podróż
sentymentalna, bo pociągi nigdy, po prostu nigdy, przed Tuskiem i
Nowakiem, od zarania swoich kolejowych dziejów, nie jeździły z taką
prędkością. To jest coś nowego, co dopiero wprowadził w życie rząd
Platformy. Co więcej, nikt nigdzie nie jeździ w Europie do celu naokoło,
żeby było dłużej i żeby płacić za bilet dwa razy więcej. Garstka ludzi,
podróżująca w ten sposób, jest za każdym razem upokarzana, jest
psychicznie wręcz niszczona. Nie ma znaczenia, czy ktoś to znosi z
uśmiechem, czy ze złością. To jest tortura kolejowa, na którą nikt z
tych pasażerów nie zasłużył. Ale to jest również jedna z ikon III RP,
która na naszych oczach osiąga właśnie szczytową fazę swojego rozwoju.
Wspomnieć jeszcze wypada przy okazji, że miasta zachodniej Polski to
miasta widma, bez żadnych perspektyw rozwoju, bez żadnych szans dla
młodych ludzi. Szczecin, po upadku stoczni, nic już nie produkuje, nic,
po prostu nic tam nie ma. W Szwecji, na terenach postoczniowych
wybudowano nowoczesne centra technologiczne. Ktoś tam myślał. Tak
ogólnie. O czym myśli Donald Tusk? O czym on w ogóle myśli i czy w ogóle
myśli? Czy w ogóle kiedyś myślał o Polsce? Czy on wie, co jego rząd
zrobił z Polską? Bo przecież ten pociąg do Zielonej Góry jest tylko
pewnym symbolem, znakiem tej nędzy.
W wielu miejscach mamy prawie
wymarłą Polskę, bez infrastruktury i przemysłu, oblepioną billboardami z
proszkiem do prania i Owsiakiem, i z ulicami prowadzącymi do
hipermarketów. Na Odrze nie ma żeglugi śródlądowej, a miała być. Wzdłuż
Odry nie ma kolei, a miała być. Jest kawałek drogi ekspresowej, który
urywa się gdzieś w polu. W stolicy pną się do góry kolejne biurowce,
będą pewnie następne seriale TVN o życiu w tych biurowcach, rozwinie się
jeszcze Poznań i Wrocław, a Kraków będzie po prostu Krakowem. Co elity
III RP dały z siebie dla Polski? Jaki projekt tego „nowego” systemu
władzy można porównać z COP –em czy z Gdynią? To nie jest jedna
pięciolatka, za chwilę minie ćwierćwiecze od obrad okrągłego stołu, więc
warto zapytać, co zbudowaliśmy szczególnego przez ten długi czas, z
czego możemy być naprawdę dumni jako naród?
Polska się
rozkraczyła i to jest przerażające. Skundleni ludzie jeżdżą, czasami na
co dzień 40 km/h, w szóstym co do wielkości kraju Unii Europejskiej. Nie
tylko wzdłuż Odry, takich miejsc jest bez liku w Polsce. III RP
zafundowała milionom Polaków nędzne życie, wyprane z ideałów, z radości i
z perspektyw. Miliony ludzi w Polsce wegetują, inni są zastraszeni,
boją się utraty etatu, nie wychylają nosa poza własne drzwi, nie chcą
nawet rozmawiać. Uciekają od życia, nawet nie wiadomo gdzie. Z
zakłamanych mediów sączy się nieustannie obraz stadionu za dwa miliardy
złotych, który, wbrew temu co nam mówią, jest z kolei przejawem nędzy
umysłowej rządzących Polską. Byłoby znakomicie, gdyby te drogie
inwestycje pobudzały polską gospodarkę, gdyby one generowały perspektywy
rozwoju – nie dla garstki darmozjadów ze spółki zarządzającej obiektem
sportowym - tylko dla nas, którzy na te drogie inwestycje oddali swoje
podatki. Nędza III RP sięga już każdej dziedziny życia. Cieszą się tylko
pajace i nasi wrogowie. Pierwsi z głupoty, drudzy dlatego, bo dla nich
taka Polska, rozkraczona i skundlona jest najlepsza. Słyszę te głosy
protestu, że to defetyzm, że sukces goni sukces. Problem w tym, że
nędza III RP dotyka też sytych i zadowolonych. Z przerażeniem
stwierdzają, że ich życie w tym systemie ogranicza się do niewolniczej
pracy w zachodnich korporacjach, które wypluwają ich, gdy tylko
korporacyjny psycholog stwierdzi, że jesteś już wypalony. Warto
powtórzyć to pytanie: Co Donald Tusk w ogóle myśli o Polsce? Czy w ogóle
o niej myśli?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz