Solidarność brukselska polega na tym, że
jak nie możemy przyjąć w Polsce większej liczby uchodźców, no nie
możemy, to nam nałożą kary finansowe, zabiorą fundusze europejskie,
zamkną granice, obłożą medialną klątwą w całym „cywilizowanym”
Zachodzie. Solidarność niemiecka jest bardziej wyrafinowana. Jak zawsze w
Niemczech, jest dobry i zły policjant. Dobry policjant, czyli kanclerz
Angela Merkel mówi, że nie będzie narzucać państwom Europy Środkowej
liczby emigrantów, którzy mają u nas znaleźć schronienie. Zresztą nie
wiadomo, czy to ma być schronienie czasowe, czy też długoterminowe. Zły
policjant, wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel, mówi wprost, że te 160
tysięcy uchodźców do podziału to jedynie pierwszy krok, że to kropla w
morzu potrzeb, że teraz państwa UE muszą zrobić znacznie więcej, czytaj,
przyjąć dużo więcej emigrantów z Syrii, Afganistanu i Afryki. Wrogiem
Europy jest dla Niemiec nasz polski nacjonalizm.
Najdalej idzie socjalista Martin Schulz,
przewodniczący Parlamentu Europejskiego*, który zagroził takim
ultranacjonalistycznym krajom jak Polska czy Węgry użyciem siły (!) :
„...W pewnym momencie trzeba walczyć i trzeba powiedzieć: w razie
konieczności, także walką przeciwko innym, postawimy na swoim” – grozi
Schulz. Jak Niemcy szafują hasłem nacjonalizmu, to zaczyna być już
dobrze. Nikt już nawet nie liczy ile było napadów na ośrodki uchodźców w
Niemczech, a ile będzie, kiedy do wschodnich landów trafi fala
uchodźców. Powszechnie wiadomo jak silne są w nich wpływy ugrupowań
nazistowskich.
Powinniśmy się zaimpregnować na tę
solidarność brukselską i niemiecką, ale nie uczyni tego na pewno premier
Ewa Kopacz, która jest po prostu wystraszona i nie wie, ona po prostu
nie wie, co ma robić. A Donald Tusk nie pomoże jej w niczym, bo sam jest
w opałach, i w ogniu „przyjacielskiej” i solidarnej krytyki zachodnich
mediów. Jakikolwiek dowód naszej naiwnej solidarności z zachodnią Europą
będzie wykorzystany po stokroć do narzucenia nam dużo większej liczby
uchodźców. Bo ta fala dopiero nadchodzi, bo emigracyjne tsunami dopiero
przed nami. Groźby Schulza to już nie są żarty, to jest jego oficjalna
wypowiedź dla mediów, a nie kuluarowe rozważania. I mówi to socjalista,
demokrata. Błąd. To mówi Niemiec, który jak najmniej powinien używać
słowa nacjonalizm, bo to Niemcy realizują dziś w Europie swój, jak
najbardziej nacjonalistyczny, program. To Niemcy stosują dyktat wobec
całej Europy w sprawie uchodźców. I ci sami Niemcy doskonale wiedzą, że
to nie biedni Syryjczycy uciekają do Europy, tylko ci najbardziej
zamożni. Biedni koczują w Libanie w piwnicach i w garażach. Ich nie stać
na to, by zapłacić sześć tysięcy dolarów za podróż do Monachium. To
Niemcy zapraszają wręcz Syryjczyków do siebie, obiecując wspaniałą
opiekę socjalną i mieszkania.
Obejrzałem w Internecie przerażające
zdjęcie chrześcijańskiej dziewczynki z odciętą głową. Zbrodni dokonali
radykalni islamiści. Dla nich nasza cywilizacja to śmiertelny wróg.
Nigdy, nigdy ani oni, ani ci umiarkowani muzułmanie zalewający Europę
nie staną się częścią cywilizacji europejskiej. Będą budować własne
fundamenty swojej islamskiej wspólnoty. Hańbą jest porównywanie polskiej
emigracji stanu wojennego z obecną falą islamskiej fali uchodźców.
Polacy emigrowali w spokoju, i to byli najczęściej ludzi o bardzo
niskich dochodach, bez perspektyw na życie w Polsce Jaruzelskiego.
Pomagały nam organizacje charytatywne, kościoły, czasami agendy rządowe.
Teraz mamy do czynienia z czymś zupełnie kuriozalnym. Na własne
życzenie, a właściwie na życzenie Berlina, sprowadzamy na Europę
prawdziwe nieszczęście. Niemcy są podobno świetnie zorganizowani,
Amerykanie mają znakomite siły szybkiego reagowania. Dlaczego w takim
razie nie pomagają biednym Syryjczykom z Libanu, których nie stać nawet
na przejazd stu kilometrów?
Dzieje się na naszych oczach ponura
historia, najbardziej ponura od 1945 roku, od zakończenia drugiej wojny
światowej. Za moment okaże się, że co prawda NATO pomstuje na Rosję za
jej aktywność wojskową w Syrii, no, ale skoro to ma służyć walce z
Państwem Islamskim to my takiego Putina lubimy. A Putin będzie chciał
coś za to swoje zaangażowanie. Może na początek wschodnią Ukrainę? Za
dwa, trzy lata przybędzie nam w Europie około pięciu milionów
muzułmanów, za dziesięć lat w Niemczech w szkolnych ławkach będą
przeważały dzieci arabskich emigrantów. I my, Polacy, mamy być z tą
wizją Europy, na niemiecką i lewacką modłę solidarni? Razem z dwiema
rurami pod Bałtykiem? Ani Niemcy, ani żaden inny kraj na świecie nie
miał w swojej historii tak powszechnego i spontanicznego ruchu
społecznego jak „Solidarność” . Naszą powinnością wobec tamtego ruchu,
wobec tamtej pięknej idei, jest pozostanie sobą w dogorywającej,
spróchniałej, laickiej Europie. Nasza „Solidarność” była i jest
prawdziwa, solidarność brukselska i niemiecka to zwykły i brutalny
dyktat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz