Nie dyskutujemy już o wyborach parlamentarnych, bo inwazja
islamu na Europę wypełni nam życie
publiczne na dobre kilka lat. Nie będzie już więc prawdziwej kampanii
wyborczej, bo żadne wystąpienia polityków nie przebiją się przez obawy Polaków
przed terroryzmem i masowym napływem do Polski muzułmanów.
Tylko z tego względu premier Kopacz i jej partia są kryci
przed falą krytyki po niedzielnym referendum. Ale to Pani Ewie nie wystarcza,
nie wystarcza jej, że Polacy, poza
chęcią niesienia pomocy najbardziej potrzebującym, obawiają się islamu, tego
radykalnego i po prostu zbrodniczego. Premier zwołuje jakąś naradę, zaprasza
opozycję, zamiast zdać w Sejmie solidną relację, jakie plany ma rząd, na co nas
stać, a na co nas nie stać. Szef Komisji Europejskiej Juncker jest na pewno w
kosmosie. Krąży nad Ziemią i liczy uchodźców. Tyle do Polski, tyle do Słowacji,
tyle na Węgry, no i wszystko mu się zgadza. Podobno mamy zamknąć Syryjczyków z
Włoch i z Węgier w obozach i stamtąd ich nie wypuszczać. Jak to się ma do praw
człowieka, trudno orzec. Ale przecież jest jasne jak słońce, że te 11500
uchodźców zwieje z Polski do Niemiec przy pierwszej, lepszej okazji. Zatrzymamy
ich siłą? Pałki, policja i gaz pieprzowy? Jeśli w Polsce zostanie kilkuset
Syryjczyków to będzie wszystko. Nas muzułmanie nie zaleją. Zaleją Niemcy, bo
tak chce kanclerz Merkel. Już dziś dochodzą do opinii publicznej informacje, że
w takich krajach jak Erytrea, Syria, Irak, Angela Merkel jest traktowana niemal
jak święta.
Bogaci szejkowie idą Niemcom na rękę, po prostu miód i
solidarność z uchodźcami. Sami nie chcą wpuszczać do siebie imigrantów, ale za
to oferują Berlinowi pieniądze na budowę trzystu meczetów, oczywiście pod
warunkiem, że Niemcy przyjmą pod swój dach uciekinierów, emigrantów zarobkowych,
migrantów, imigrantów, uciekających przed wojną, no i tych co uciekają nie
wiadomo z jakiego powodu, tych, którzy nawet nie chcą podać swoich danych
osobowych. Jakim prawem polscy publicyści i politycy UE porównują ten islamski
najazd na Europę z polską emigracją czasów stanu wojennego trudno wprost pojąć.
Ale to nic, to dopiero początek i nie spodziewajmy się ze strony Komisji
Europejskiej niczego dobrego.
To, że nie będzie już prawdziwej kampanii wyborczej, to,
że Polacy będą zajęci tematem uchodźców wcale nie jest na rękę prawicy. PiS,
chcąc rządzić samodzielnie, musi jeszcze zdobyć dodatkowe kilka procent
poparcia. Czy to, w sytuacji europejskiego wrzenia z powodu najazdu uchodźców,
da się w ogóle zrealizować, trudno doprawdy powiedzieć. Trzeba się zresztą
liczyć z tym, że PO zrobi wszystko, by sprawę imigrantów wykorzystać do bólu w
kampanii wyborczej. Nie patyczkuje się za to dużo mniejsza od nas Dania.
Zamknęła połączenia kolejowe z Niemcami na czas nieokreślony. Zamknęła również
połączenia drogowe. Schengen już wisi na włosku. Pamiętajmy, to jest dopiero
początek gehenny, jaka czeka całą Europę. A Bruksela, zupełnie oderwana od
rzeczywistości i pełzająca w oparach politycznej poprawności, skazuje nas na porażkę
w niewypowiedzianej wojnie z Państwem Islamskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz