Ciotka, o czym większość już wie,
mieszka z kurami na stacji kolejowej Szczecin – Dąbie i tak zostanie. Jej
śmiałe akcje budzą podziw na całym świecie. Na wieść o tym, co dzieje się na
Ukrainie, ciotka nie złożyła broni, choć mogła. Zabrała kury do Ameryki, widząc
jak słabym prezydentem jest Barack Obama.
Pamiętajcie, że czasami najprostsze rozwiązania dają pożądany efekt, a nie telefony do Putina. Ciotka do dyktatora
nie telefonowała, choć ma jego komórkę. Podróż przez ocean upłynęła jej
spokojnie, a kury spały w samolocie jak nic. Z odprawą nie było kłopotu, bo jak
celnicy zobaczyli tysiąc rasowych i wypasionych kur, i tysiąc paszportów, to
ręce im opadły i odpuścili sobie kontrolę i ciotka z drobiem podstawionymi 10
autokarami ruszyła w stronę Białego Domu.
No dziewczyny, za pół godziny
rozpoczynamy akcję – powiedziała do kur, a te już były nastroszone jak nic.
Oczywiście kury były nieoznakowane i ubrane w zielone mundury, w łapach miały karabiny
M16. To groźna broń, ale one miały tylko być tak dla postraszenia. Przed Białym
Domem kury, a dokładnie tysiąc kur dostało się do Białego Domu, ciotka jak to
ciotka spokojnie wzniosła się na sto metrów, a potem opadła z hukiem na dach.
Kury zajęły Gabinet Owalny, podziobały ochronę, a Obama uciekł z gabinetu
przerażony tysiącem wypasionych kur. Chicken!
Chicken! – krzyczał przerażony, ale było już za późno. Ciotka wkroczyła
do gabinetu, zabrała prezydentowi czarną teczkę z kodami do rakiet i go
wyprosiła. Kury rozsiadły się i rozniosły po całym Białym Domu. Ciotka z
kodami, bez ceregieli przejęła władzę, a wypasione kury obstawiły centralne
miejsce Waszyngtonu. Władimir Putin na te wieści zareagował panicznym strachem.
W gotowości do wysłania było już
gotowych 10 tysięcy kur, w tym siedem tysięcy najgroźniejszych kur afroamerykańskich z Nowego Orleanu,
jazzujących, uzbrojonych w rakiety dalekiego zasięgu. W ciągu dwóch dni kury
wydziobały z Ukrainy wszystkich terrorystów, a Putin co miał zrobić? Wiadomo,
ile znaczą kury rosyjskie. Cherlawe i niedożywione. Merkel wkurzona jak diabli,
Obama na Hawajach, a Putin musiał odreagować na Syberii. Po zakończonej akcji
ciotka zabezpieczyła czarną teczkę i spokojnie z kurami opuściła Waszyngton.
W tych dniach nikomu nie jest do
śmiechu, ale szlag mnie trafia, że wszyscy chcą w jakiś skomplikowany sposób
zmusić Rosjan do ustępstw, jakieś misje mają jeździć, a ciała ofiar rozkładają się
po tej strasznej zbrodni. Czy ta chmara różnych łajdaków na Zachodzie ma jakieś
ludzkie odruchy. Gdzie one są? Jest straszenie i nic poza tym, a reżim w
Moskwie zachowuje się już tak bezczelnie jak Hitler, nie ma w tym przesady. Bo
ci od rakiety, ruscy ludzie, wiedzieli doskonale, do kogo strzelają, nie może
tutaj być pomyłki – zgodnie twierdzą spece od wojskowości. Skoro nie ma rady,
to ciotkę wyślę do USA, albo od razu na Ukrainę, bo ten ponury cyrk po prostu
przeraża. Przeraża niemoc i głupota Zachodu, przeraża tchórzliwa polityka
Obamy. Moskwa zachowuje się tak, jakby dążyła do rozpętania totalnego
konfliktu, bo jest i tak biedna, więc co im to przeszkadza. Może trzeba znaleźć
na Putina rozwiązanie niekonwencjonalne? I po to był tekst o ciotce i kurach – odcinek piąty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz