Platforma Obywatelska całkowicie
oddzieliła się od rzeczywistości i lewituje. Lewitowanie jest na tyle przyjemne
i szeleszczące banknotami i dotacjami, wziątkami, że nikomu ani się śni
zobaczyć, co się w ogóle w Polsce dzieje tak naprawdę, na co dzień. Raporty
dotyczą już tylko i wyłącznie notowań. Czy PO przed PiS, czy za PiS........ Bo jak wiadomo lewitowanie skończy się
mocnym łu-bu-du -bu tyłkiem o beton,
jeśli PiS dojdzie do władzy. Sprzyja ono (do czasu) całkowitemu brakowi
poczucia czegokolwiek. Bez zasad, bez moralności, bez przyzwoitości trwa
rządzenie w Polsce w najlepsze. Każdy kit Tuska czy Sikorskiego łykają jak
mannę z nieba wyborcy PO, ale chyba i nie tylko oni. Premier walnął pięścią
Rosji, Sikorski macha Tomahawkiem, wzywa brygady NATO, no już Putin wycofa się
pewnie ze strachu za Ural. Nikt specjalnie nie analizuje, w jakiej apatii
znajduje się polskie społeczeństwo, bo i po co, skoro prof. Janusz Czapiński
twierdzi, że jesteśmy szczęśliwi. Być może część z nas też lewituje razem z
Donaldem Tuskiem i Bronisławem Komorowskim. Z nas, w tym sensie, że my to nie
tylko my, ale także oni – jedzący premierowi z ręki. Tyle tylko, że nawet oni
nie zdają sobie sprawy z tego, że powstał już swoisty kokon, który oddziela
szeroko rozumianą władzę od społeczeństwa, nawet tej jego części, która nie ma
nic z rządów Tuska, ale sądzi, że nic lepszego już nas nie może spotkać.
Kokon powoduje między innymi, że
afera Amber Gold interesuje tylko kilku polityków i dziennikarzy, a w końcu
gdzieś tam przemknęło imię i nazwisko syna premiera III RP. Kokon powoduje, że
na nikim nie zrobi wielkiego wrażenia informacja „Faktu”, że córka premiera
korzysta z darmowych noclegów w rządowej willi przy ulicy Parkowej w Warszawie.
To niby taki drobiazg, taki kamyczek, ale jak się to ma do standardów unijnych,
za którymi podobno podążamy nie tylko na polu walki o tak zwaną implementację.
Jedna Pani Minister z Bawarii zezwoliła swojemu mężowi na podwiezienie ich
córki służbowym autem do szkoły, Gdy wyszło to na jaw, podała się do dymisji. Można
mnożyć tego typu przykłady ze Szwecji czy z Danii, tylko po co? I tak nic nie
dotrze do mózgów PO, że to jest granda, że córce premiera nie wypada co
najmniej robić pewnych rzeczy, że skromność i nawet pewna asceza w korzystaniu
z przywilejów jest wpisana w rodzinę ważnego polityka. Nie ma żadnych hamulców.
Wszystko, co mówią tacy ludzie jak Szejnfeld czy Niesiołowski, świadczy o tym,
że żyją w politycznym kokonie. To jest układ zamknięty. Nic ich już nie
wzruszy, ani los dzieci niepełnosprawnych, ani umierający za kilkanaście lat z
głodu emeryci. Czy nie jest zastanawiające, że ze świecą trzeba by było szukać
w Europie Zachodniej protestu rodziców dzieci niepełnosprawnych?
W kokonie oczywiście, w jego wnętrzu, jak najbardziej
szczęśliwe są media III RP. Skundlone, służalcze, prykające jedynie od czasu do
czasu jakimś tematem lekko antyrządowym dla świętego spokoju. Podszczypiemy
lekko Tuska, ale owieczkę złożymy w ofierze – tę zasadę, całkiem oficjalnie,
wyznają i TVN, i Polsat, i TVP. Pomijam tu tygodniki i rozgłośnie radiowe typu
TOK FM. Wszystko gra. My jesteśmy nad, a reszta jest pod nami. I trwa to tak
już siedem lat. Po prostu kokon. W dawnych czasach nazywało się to oderwaniem
partii od mas (ludowych). Teraz jest to
zjawisko brania dopóki można brać. I rząd – całkiem słusznie – uważa, że brać
można do bólu, bo Polacy przyjęli ten
scenariusz upodlenia. Kokon działa sprawnie, nawet w obliczu Smoleńska. Bo jak
można być tak niedorozwiniętym, by sądzić, że to tylko wypadek. A zamknięta w
uwielbieniu władza III RP sądzi, że agenci wpływu, że Moskwa i Berlin ich ochronią.
Nie wiadomo, bo nic w te naszej części Europy nie wiadomo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz