0
Teka
premiera i wicepremiera Ukrainy dla opozycji – to proponuje prezydent
Janukowycz. W tle tych rozmów mamy do czynienia z największym protestem
społecznym w Europie od czasów pierwszej „Solidarności”. Niezależnie od
tego, kto steruje, kto wspiera, kto prowokuje, kto broni reżymu, jak
majstruje na Majdanie - Berlin czy Moskwa - dzieje się coś niezwykłego w
skali Europy. Tymczasem, ta Europa zachowuje się tak, jakby Ukraina
leżała na krańcach Syberii, a nie u granic Polski, u granic Unii
Europejskiej. To naprawdę wydaje się niepojęte, że jedyne na co stać
polityków europejskich to łzawe, mętne i nic nie znaczące wypowiedzi. Co
to jest za hit dnia, że przewodniczący Rady Europejskiej Herman van
Rompuy ogłasza w Warszawie, że drzwi dla Ukrainy są zawsze otwarte…… A
co z oknami? Też są otwarte? Europa jako organizacja polityczna
zatraciła się zupełnie. Można śmiało powiedzieć, że Unia Europejska, a
ściślej Bruksela, poza wydawaniem kolejnych kretyńskich zakazów, nie ma
nic do powiedzenia. Po prostu nic nie znaczy jako gracz polityczny. Choć
mogłaby, gdyby już po pierwszych starciach w Kijowie wprowadziła wobec
Ukrainy konkretne sankcje. Polska, w tej dramatycznej sytuacji dla całej
Europy Środkowo – Wschodniej, też nic nie ma do powiedzenia i nic nie
znaczy.
Tak
na oko, wydaje się, że Donald Tusk powinien jeździć po stolicach
europejskich i rozmawiać o takim wsparciu dla Ukraińców, które zablokuje
rozwiązania siłowe z użyciem Berkutu i zahamuje imperialne zapędy
Moskwy. Ale on siedzi w Warszawie. Powinien jeździć nie dlatego, że
Ukraina i Ukraińcy kochają Polaków i czekają na nasze wybawienie, tylko
dlatego, że ważą się losy tej części Europy na całe dekady, a nie na rok
czy dwa. W ogóle trzeba sobie zadać dziś pytanie, czy Polska to jeszcze
samodzielne państwo, czy już tylko dostawca części zamiennych dla
Berlina. Organizowane spontanicznie (?) grupy mieszkańców, niezwiązane
często z opozycją z Majdanu zajmują najważniejsze gmachy w państwie i w
regionach, na naszych oczach widzimy przewrót w wielkim państwie, które
jest naszym sąsiadem, a Tusk sobie coś tam bąknie z Van Rompuyem i jest
dobrze, działamy na rzecz Ukrainy. Przecież to nie jest nawet
kompromitacja Polski i Unii Europejskiej, to jest jawne sabotowanie woli
narodu ukraińskiego, jego dążeń do wolności. Czy z tego narodzi się
obóz polityczny niechętny Polsce, dziś nie wiemy. Nawet banderowcy muszą
mieć świadomość, że bez sojuszników politycznych nic nie zdziałają.
Mogą liczyć zapewne na porozumienie z częścią polskich elit
politycznych, ale bez rachunku sumienia nic się nie uda. Pozostanie
skryta wrogość. Wyobraźmy sobie na chwilę, jak reagowaliby Polacy, gdyby
nasz Sierpień 80` został tak potraktowany przez Zachód jak dzisiaj
Majdan. Z drugiej strony warto sobie także przypomnieć, jak strachliwie
reagował kanclerz Helmut Schmidt po wprowadzeniu stanu wojennego w
Polsce. Niemal cały Zachód nabrał wtedy wody w usta, pozostał nam tylko
Ronald Reagan. Ale wtedy była „Żelazna kurtyna”. Dziś oficjalnie jej nie
ma, ale jak się dobrze przyjrzymy temu, co dzieje się wokół Polski i
Ukrainy, to ta kurtyna ma się całkiem nieźle, tylko system się zmienił.
Czy Arsenij Jaceniukow przyjmie tekę premiera, a Witalij Kliczko
wicepremiera, dowiemy się być może jeszcze dzisiaj, bo planowane jest
ich wystąpienie na Euro – Majdanie. Ale niezależnie od ich decyzji,
tracimy na razie Ukrainę, traci ją Polska, traci ją Europa.
Ukraińcy widzą przecież, że poza gestami solidarności z Polski, nikt nie
prowadzi polityki wspierającej demokratyczne przemiany w ich kraju.
Jeśli wygrają z reżymem, jeśli wygrają wojnę podjazdową z Moskwą
(pytanie jeszcze jak drogo za to zapłacą), to będą mogli powiedzieć, że
wszystko zawdzięczają tylko sobie. Trzeba też dodać, że i Ukraina, i
Polska są dziś w bardzo podobnej sytuacji geopolitycznej. Ani oni, ani
my, nie mamy w Europie prawdziwych sojuszników, czy przyjaciół. I
Polska, i Ukraina mogą liczyć tylko na siebie. Jest tylko jeden ratunek
dla samodzielności politycznej Europy Środkowo – Wschodniej: na przekór
tragicznej historii, uprzedzeń, czasami nawet wrogości, połączyć siły i
utrzeć nosa Merkel i Putinowi. Jeśli pozostaniemy w orbicie berlińskiej,
przemielą nam Polskę na jeden duży Land.