Generalnie, wszyscy skupiają się
teraz na tym, że Krym ogłosił niepodległość i chce przyłączenia do Rosji, no i
co na to Putin w swoim orędziu. Głośno komentowane są też sankcje dla wysokich
przedstawicieli administracji rosyjskiej. Nic to jednak nie znaczy, podobnie
jak kolejne rozmowy Obamy z Putinem. USA nie mają wpływu na politykę Rosji, a
jeśli nawet mają ukryte narzędzia nacisku na Kreml, to nie chcą ich użyć. Nikt
nie chce wchodzić w drogę Putinowi, to chyba jest już jasne. To, co
najciekawsze , dzieje się w naszej świadomości, a już na pewno w świadomości
europejskich polityków. To, co najciekawsze dzieje się w przestrzeni
geopolitycznej. W ciągu kilku ostatnich tygodni znikła Europa, jaką do tej pory
znaliśmy. W obliczu kryzysu ukraińskiego pękła konstrukcja, jaką Zachód starał
się na długo budować z Rosją. Moskwa nie w Unii, ale w Europie, Moskwa może nie
do końca demokratyczna, ale za to obliczalna i konstruktywna. Ta zabawa trwała
dobrą dekadę i mamy jej finał. W przestrzeni geopolitycznej mamy znowu
jednoznaczny podział Europy. Swoje porządki na wschodzie i swoje rozumienie
demokracji wprowadziła właśnie w życie Rosja. Zrobiła to tak „miękko”, w
atmosferze aplauzu mieszkańców Krymu dla Moskwy, że Zachód nawet nie piśnie.
Azja poszerza swoje wpływy w Europie. Zachód jest słaby, a
Niemcy na tyle silne, że spokojnie „kręcą” swoje interesy z Putinem, wzywając
jednocześnie go do dialogu. Wielki problem, jak zwykle, jest z Polską. Bo to
pęknięcie Europy, ten jej koniec jako
platformy dialogu Wschodu z Zachodem, spowodował, że nie bardzo wiadomo,
gdzie jesteśmy. Gdzie jesteśmy naprawdę i z kim. Nie na papierze i nie w
traktatach, tylko realnie. Władimir Putin właśnie podpisał dekret uznający Krym
za niepodległe państwo. Fikcja? Nie, to jest realna polityka i fakty. Nasz
problem polega na tym, że pierwsi wsparliśmy Ukrainę, najmocniej domagaliśmy
się interwencji Zachodu w obronie Majdanu, Ukrainy i Krymu, a Unia Europejska
po prostu coś tam sobie wysmażyła, co Moskwie skrzydeł i tak nie poderwie, a
jedynie zaspokoi niezadowolenie części zachodniej opinii publicznej. Bo tak
naprawdę, czyj jest Krym, średnio obchodzi Francuza czy Niemca. Dla nich to
wschód, Rosja, zima, niedźwiedzie i Putin. Może Polska zmieniła swój status na
arenie międzynarodowej w ostatnich dziesięciu latach, może Bawarczycy mają nas
też za Zachód, ale to cały czas jest Wschód, ów nieszczęsny wschód, na którym
wszyscy się przejechali, od Napoleona po Hitlera. I dlatego, to co dzieje się
na Krymie, czy na Ukrainie realnie – podkreślam realnie- nie ma wcale zbyt wielkiej siły rażenia, poza obawą o
interesy gospodarcze wielkich koncernów niemieckich i londyńskiego City.
Putinowi marzy
się Unia Euroazjatycka, a bez Ukrainy jej nie ma. Zachód – ekonomicznie –
takiej wschodniej Unii nie musi się obawiać, bo czy Rosja będzie mocarstwem czy
supermocarstwem, w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, nie zagrozi jej swoją
potęgą gospodarczą. Moskwie chodzi tylko i wyłącznie o wielkie wpływy
polityczne i o spełnienie wielkich ambicji Kremla i niemałej części narodu
rosyjskiego. Amok, jaki zapanował na Krymie i w Moskwie po ogłoszeniu wyniku
„referendum” powinien dać więcej do myślenia strategom z Waszyngtonu czy z
Brukseli, niż ci zamaskowani komandosi. To oddaje stan świadomości tamtej, bo nie
naszej części Europy. To pokazuje, jak bardzo się różnimy, jak potocznie
rozumiana Azja rośnie dziś w siłę. Przede wszystkim mentalnie. Jak odradza się
chęć dominowania w świecie. I to w sytuacji, gdy gospodarka Rosji jest oparta
tylko na ropie i gazie. Zwykła zmowa Zachodu i USA rozłożyłaby Rosję w pół
roku. Takiej zmowy jednak nie będzie. A my, Polacy, jesteśmy znowu gdzieś w
środku tych zdarzeń. Niby jest NATO, niby jest UE, ale jak przychodzi co do
czego, to tylko my zostajemy ze swoimi świniami. Tu sankcje, a tu niemiecki
koncern energetyczny RWE chce sprzedać swoje udziały rosyjskiej spółce,
która w ten sposób przejmie polskie koncesje na wydobycie gazu
w naszym kraju. Rozbujana jest Europa, a to dopiero początek, dopiero Moskwa
odbiła łajbą od brzegu. Będzie więc sztorm, to pewne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz