Wladimir Putin wypowiedział dziś
Zachodowi wojnę. Czytałem różne naiwne komentarze polityków, przedstawicieli
mediów, że skoro nie było nad ranem szturmu na Krymie, to na konferencji będą
same landrynki. Stało się wprost przeciwnie. Car Rosji na luzie postawił Zachód
i USA w tak trudnej sytuacji, że nie będzie ławo z tego wybrnąć przez długie
lata. Bo w maju będą na Ukrainie wybory, ale Putin już dał do zrozumienia, że
fajne wybory będą na wschodzie, a na zachodzie, gdzie odrodził się ruch
neonazistowski (!), to przecież one nie
mogą być fajne. One będą obrzydliwe. Jasno wyraził się, że na Ukrainie doszło
do niekonstytucyjnego i zbrojnego przewrotu. I jeszcze parę tekstów o tym, że
urzędujący prezydent jest niekonstytucyjny, Jakunowycz też nie jest dobry, bo
tolerował korupcję, ale nim jest. Putin
– rozumując po polsku – wrzucił Zachodowi tyle bigosu, że Zachód się nim
udławi. Trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego on sobie na to pozwolił?
Jest jeden główny powód: Zachód
jeszcze nigdy nie był tak słaby i podzielony jak dziś, a Barack Obama to jakiś
„dywersant”. Te jego ciche pogaduszki z Putinem to nie były żarty. Mamy od dziś
w historii świata i Europy coś, co
trzeba nazwać poważnym przełomem. Przez 70 lat istniał konkretny ład
międzynarodowy na naszym globie, choć były, wrogie sobie, bloki polityczne i
wojskowe. Prezydent Federacji Rosyjskiej dziś ten ład ostatecznie wypowiedział!
Na luzie. Powiedział bowiem mniej więcej tak, że on i jego kraj będą robić co
się im żywnie podoba. Jak zechcą to użyją wojska na Ukrainie. A użyją zazwyczaj
wtedy, gdy im się to spodoba, bo jego służby to mistrzowie prowokacji. No i
mamy jeszcze szkolenie wywrotowców z Ukrainy w Polsce. Bardzo jestem ciekaw co
teraz z człowiekiem z „innego świata” zrobi Zachód i Ameryka. Bo Krym mogą już
sobie odpuścić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz