Tuskofilia to groźna jednostka chorobowa, zakaźna,
działająca w sposób wyjątkowo szkodliwy na mózg, życie psychiczne i postawy
społeczne, oraz w sposób bezpośredni także na politykę. Dotyczy to rzecz jasna
Polski, bo poza naszym krajem Tuskofilów nie ma. Nawet Tuskofile z Wysp
Brytyjskich, tak maniakalnie głosujący siedem lat temu na Platformę
Obywatelską, dziś przez lidera PO zostali sprzedani, dosłownie sprzedani, za
mocno nadmuchany medialnie (jeśli chodzi o jego znaczenie) stołek
Przewodniczącego Rady Europejskiej. Ale emigranci nie są już do niczego
potrzebni Tuskowi. Emerytura 80 tysięcy złotych, to jest to, co tygrysy lubią
najbardziej. Oczywiście Tusk, to szczwany lis, a nie tygrys. Jego rozbiegane
oczy krążą cały czas, jakby ciągle szukały, kogo by tu jeszcze skubnąć.
Tuskofilia ma różne poziomy i wymiary. W świecie mediów są Tuskofile, którzy
weszli w końcowe stadium choroby, czyli całkowite opanowanie mózgu przez
tuskofilię. Bogusław Chrabota rzuca
światu wieść, że to pierwszy od czasów jagiellońskich polski polityk światowego
formatu. Umknął mu gdzieś Sobieski, ale tuskofilia wymazuje z mózgu wszystkie
neurony, tak więc krążą w zamian tylko małe tuskofilki, które w ogóle nie
wywołują procesu myślenia, a jedynie otumanienie i permanentną głupotę.
W przypadku Kasi Tusk trudno powiedzieć, czy w ogóle trzeba
coś czymś zastępować, więc
odnotujmy jedynie, że nazwała swojego tatę po ucieczce do Brukseli
„królem Europy”. Mocne, przekonywujące i jakże urocze to stwierdzenie w ustach
celebrytki, córki premiera, która obnosi się swoim bogactwem. Ale dzieci jak to
dzieci, czasami głupieją. Syn Tuska do tego stopnia zgłupiał, że nie wiedział w
sumie, gdzie pracuje, po co pracuje i co to jest ten Amber Gold i te linie
lotnicze. No dali mu jakieś stanowisko to sobie je miał, taki poczciwy
młodzieniec. Nawet tata go podobno nie ostrzegł, w jaki smród się wpakował.
Premier Tusk w końcu chytry lis, zawsze może liczyć na Tomasza Lisa. To jest
dopiero odjazd. Lis choruje na tuskofilię od kilku lat, choroba postępuje u
niego z miesiąca z miesiąca na miesiąc i gdyby Tusk urodził się w USA, a jego
dziadek służył US Army, już pewnie byłby w oczach Tuska prezydentem USA. Na
razie z okładki jego propagandówki PO o tytule „Newsweek” można wyczytać, że
Tusk jest zbawcą Europy. No to już jest coś. Jeśli jest tym zbawcą, to możemy
spać spokojnie. Bo zbawca to zbawca, a nie jakiś tam „Rompuj”. Jeszcze dalej, a
właściwie najdalej poszedł niedościgniony Tuskofil red. Jacek Pałasiński. W
trakcie trwającej u niego ekstazy tuskofilii, Pałasiński rzucił w sieć zdanie,
że Polska Kaczyńskiego będzie „będzie
niedomyta, rozmemłana, obleśna, nieestetyczna, z zepsutymi zębami, niedouczona,
agresywna”. Ja rozumiem, że czołowy redaktor TVN 24 grzebał
Jarosławowi Kaczyńskiemu w jamie ustnej i sprawdzał go pod pachami, bo skąd
taka wiedza? A priori to mówi? Otóż to jest „wiedza”, gdy zamiast mózgu są już
tylko same tuskofiliki. Zresztą Pałasiński to już jest stan agonalny. Nie dalej
jak dwa lata temu mówił, że „Europa mówi Tuskiem”. Ciekawe co ten mainstreamowy
oszołom myśli o sobie samym. Przepraszam, zapomniałem, to bezmózgowie w ogóle
nie myśli.
Czas na krótkie podsumowanie, czym jest tuskofilia. Nie jest mi łatwo
zdefiniować to straszne w skutkach schorzenie, bo wymaga to naprawdę powołania
kilkunastoosobowego zespołu
psychologów, psychiatrów, socjologów, genetyków i neurologów. Ale
podstawowym objawem tej choroby jest zanik myślenia i zdolności do kontaktu z
rzeczywistością taką, jaka ona jest naprawdę. Tuskofil żyje w krainie
Tuskolandii. Oczywiście jest wiele innych objawów: otępienie, otumanienie,
głupota, mania, odrętwienie całkowite mózgu, radosny rechot, nie śmiech, a
także głębokie przekonanie, że Donald Tusk wiele dziś znaczy w Europie, czyli
skrajna głupota polityczna. Na marginesie trzeba dodać, że wbrew pozorom,
Stefan Niesiołowski nie jest wcale Tuskofilem, jego jednostka chorobowa jest
zupełnie inna. W tym miejscu może warto przypomnieć wszystkim chorym na
tuskofilię, że za Tragedię Smoleńską i to co po niej się działo odpowiada
bezpośrednio Donald Tusk. Że za aferę hazardową i podsłuchową bezpośrednio
odpowiada politycznie Donald Tusk. O podwyższeniu wieku emerytalnego, sprzedaniu
Cameronowi emigrantów z Polski za stołek w Brukseli, czy o skandalicznych
aferach przy budowie autostrad nie ma chyba sensu przypominać.
To jest góra korupcji i kłamstwa trwająca już siedem lat. Tuskofilia po
wyborze Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej szaleje w Polsce jak nigdy
dotąd. Tylko czekać jak Kasia Tusk powie, że jej tata jest królem galaktyki.
Wiemy już więc na pewno, kto może być bohaterem kolejnych części „Gwiezdnych
wojen” („Star Wars”). Można oczywiście zadać sobie pytanie czy tuskofilia
dotknęła jakoś Zachodu, a w każdym razie, czy cierpi na nią Angela Merkel,
która załatwiła posadę Tuskowi w Brukseli. Otóż nie. Rzecz bowiem w tym, że sam
Tusk nie może cierpieć na tuskofilię, bo on ją tylko sam wywołuje, roznosząc tę
zarazę po całej Polsce. Tusk choruje, tak jak większość bojaźliwego Zachodu na
merkelizm. Ale to już jest wyższa szkoła jazdy, bo w tej chorobie nie chodzi o zanik myślenia, tylko o
przetrwanie za wszelką cenę, zupełnie tak jak w 1938 i 1939 roku. W końcu to
cesarzowa Europy, więc do tyrania na jej dobre imię potrzebuje giermków. No a
ona sama choruje, podobnie jak Obama na putinomanię. I kółko się zamyka. Na co
choruje Putin, na razie nie wiadomo, dowiemy się pewnie o tym za późno. Jak dobrze
pójdzie Putin i Tusk razem wystąpią w „Gwiezdnych wojnach”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz