No ucięli mu głowę, no co za
wredny kat, a prosiliśmy, żeby odroczyć, żeby uniewinnić, naciskaliśmy
przełożonych kata, i sankcje były i szpica jest, a on uciął głowę i się śmieje.
Tak można w dużym uproszczeniu
opisać niezwykłe „wysiłki” NATO, UE i Stanów Zjednoczonych, by obronić Ukrainę
przed Rosją. Stratedzy w Waszyngtonie doskonale wiedzieli, co się stanie ze
wschodnią Ukrainą, ale stratedzy piszą raporty, a w Białym Domu jest Barack
Obama, polityczny dezerter, jakich Ameryka chyba nigdy jeszcze nie miała.
Wygląda na to, że nic się nie zmieniło w geopolityce od czasów zimnej wojny.
Strefy wpływów istnieją do dziś, niemal w tych samych granicach, jak przed 1989
rokiem. Do wielkich graczy, w wyniku rozpadu bloku sowieckiego dołączył tylko
jeden kraj – Niemcy. Ukraina krwawi, giną cywile, kobiety i dzieci, rosyjskie
wojska zajmują kolejne miasta i co robi Berlin? Wysyła za 50 milionów euro broń
(karabiny i ręczne wyrzutnie rakiet) Kurdom walczącym po prostu o przetrwanie.
Słuszne i szlachetne, ale co w takim razie z Kijowem? Nie potrzebuje broni? Tu
i teraz?
Można się zżymać na to, że
Ukraina praktycznie skapitulowała ogłaszając zawieszenie broni w Donbasie, ale
przepraszam, czym i kim mają walczyć doborowymi jednostkami Putina? Może
kosami, kamieniami. Do inwazji na Ukrainie jest przygotowanych 20 tysięcy
rosyjskich żołnierzy, świetnie wyszkolonych, wyposażonych w najnowocześniejszy
sprzęt wojskowy. Może wato w tym miejscu zauważyć, że mniej więcej tyle samo
żołnierzy do walki może dziś wystawić Polska. Nie więcej! Magiczna liczba stu tysięcy, podawana
oficjalnie przez MON to tylko magia, to oficerowie, administracja, biurokracja.
Na wojnę możemy wysłać jedną piątą z tych stu tysięcy. Wojny jeszcze nie mamy i
oby nie ziścił się najczarniejszy scenariusz, ale wojna o zasięgu globalnym już
trwa, choć nie latają jeszcze nad naszymi głowami rosyjskie migi. NATO, ten
papierowy tygrys, pokazuje spróchniałe kły i szykuje ponoć plan zdławienia
Rosji kolejnymi sankcjami i bliżej nieokreśloną szpicą NATO z dowództwem w
Polsce. Jedna wielka hucpa. Cieszą jacyż ułomni dziennikarze i politycy, co
będzie, jak tu będzie szpica. Już tydzień temu było wiadomo, że będzie kilka
jednostek logistycznych (czyli administracja wojskowa) w Polsce, Rumunii i
krajach bałtyckich. No i co to ma być? Baz NATO w naszym kraju nie będzie, bo
taki układ zawarto z Rosją, bo blisko jej granic, ale rosyjskie Iskandery z
Obwodu Kaliningradzkiego mogą w każdej chwili zamienić w morze gruzów stolicę
Polski. Doprawdy, jaka wspaniała równowaga polityczna pomiędzy NATO i Rosją.
Putin idzie na razie na Zachód tak, jakby tego Zachodu w ogóle nie było.
Niemiec pewnie nie tknie, bo zna granice tej ekspansji i czego można się
domyślać, granice te ustalił już dawno, w 2009 roku z Merkel. Mamy więc
polityczny kabaret, groźne miny, pohukiwania, durne wystąpienia Obamy, z
których nic nie wynika, ale to absolutnie nic, a wszyscy ważni tego świata
wiedzą, że Ukrainy, jako jednolitego terytorialnie państwa już nie ma. Ukraina
została zdradzona, tak jak i Polska. I i Polska będzie zdradzona tak jak
Ukraina. Wątpliwe jest nawet to, że sytuacja nasza może ulec zmianie, gdyby do
władzy w USA doszli Republikanie. Może Obama nie wiedzieć, że nie było polskich
obozów śmierci, może nawet nie wiedzieć, gdzie ten „Poland” leży, ale to chyba
proste do wywnioskowania, że nasz kraj należący do NATO jest dziś w
bezpośrednim zagrożeniu. Dlaczego więc, amerykańskie wyrzutnie rakiet Patriot
załadowane pociskami nie bronią polskich granic, polskiej przestrzeni przed
agresorem? A to byłby znak faktycznego szacunku dla naszego kraju, który
wspierał Amerykanów w Iraku. Nie liczymy się w tej rozgrywce, w tej globalnej
nowej wojnie, która będzie miała wiele faz i odsłon i potrwa być może nawet
dekadę. Widać coraz wyraźniej, że Polska jest znowu w jakimś zawieszeniu,
gdzieś nie wiadomo gdzieś. I w NATO i w rosyjskiej strefie wpływów, a teraz i w
niemieckiej strefie wpływów, no i jeszcze co niektórzy uważają, że USA stoją za
nami murem. Pewnie..... chyba murem „berlińskim”. Ameryka odgrodziła się od
Europy, bo ma takiego prezydenta, a może i takie, a nie inne interesy
gospodarcze. Najsmutniejsze jest to, że do tej globalnej wojny nie jesteśmy
przygotowani, nie mamy na szczytach władzy nikogo, kto miałby wizję, jak mamy
się w tej rozdartej Europie ułożyć. Czekamy, liczymy na NATO, może trochę na
siebie, ale tak naprawdę nikt się losem Polski nie przejmuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz