W zasadzie to już jest pewne, bo do tej pory były jednak co do tego
pewne wątpliwości. Otóż staliśmy się krajem nienormalnym, krajem
absurdu, głupoty, buty i chamstwa. I wszystko to za sprawą jednej,
jedynej partii politycznej: Platformy Obywatelskiej. Jak dokonała tego
partia będąca głównie zbiorowiskiem cwaniaków i krętaczy? Otóż dokonała
tego, właśnie dzięki temu, że jest takim, a nie innym zbiorowiskiem,
ludzi zepsutych, bez zasad moralnych, wypranych z myślenia o Polsce, a
czasami i wypranych w ogóle z myślenia, reagujących jedynie na słowo
kasa. Po prostu – bodziec – reakcja,taki finansowy behawioryzm. Partia
ta ustami swojego lidera i jednocześnie premiera doszła do wniosku, że
gdyby nawet lud Warszawy zechciał odwołać najbardziej nieudolną kobietę
Europy, Hannę Gronkiewicz – Waltz, ze stanowiska prezydenta Warszawy, to
i tak rząd PO pozostawi ją u władzy, bo tak chce, bo władzy, jak mówił
nie tak dawno Sikorski Radosław, człowiek widmo, nie oddamy. Tak jawnego
pogwałcenia wszelkich zasad panujących w demokracji nie było już dawno.
I nieważne jest to, że to tylko zapowiedź, Ważne są słowa, które mają
służyć jednemu: zniechęceniu mieszkańców stolicy do głosowania w dniu 13
października tego roku. Nie idźcie, w ogóle nie głosujcie, bo to bez
sensu, demokracja to my - PO, to ja - premier, a nie wy – zdaje się
mówić Donald Tusk. Te wasze głosowanie jest psu na budę.
Jeśli nawet okaże się, że zgodnie z prawem, odwołany prezydent miasta nie może zostać jego komisarzem, to jakie to, powiedzmy sobie szczerze, ma znaczenie? Tu idzie o to, żeby pokazać, że wszyscy ci, którzy nie kochają Tuska i jego zgrai cwaniaków, są obywatelami drugiej kategorii. Tyrać i żryć, żryć i tyrać – to jest obywatelski program Platformy Obywatelskiej. Widać to jak na dłoni od, co najmniej, trzech lat, widać doskonale, a jednak część Polaków jeszcze ślini się do Tuska. Nic dziwnego. Albo nie muszą tyrać, a mają co żryć, albo mają taką samą zawartość rozumu jak Stefan Niesiołowski, Ten obroniłby nawet tezę, że świnia jest lwem, co to dla niego, w końcu ćwiczy te swoje idiotyzmy już chyba ósmy rok.
Na tę nocną paranoję zarządu PO nakłada się inna zapowiedź. To jest zresztą specjalista od zapowiedzi, nie gorszy od samego premiera. Sławomir Nowak będzie zabierał na trzy miesiące prawo jazdy, za znaczne przekroczenie dozwolonej prędkości, a delikwent będzie miał 24 godziny na powrót do domu. Jak nie zdąży, to się go weźmie na dołek najlepiej, albo w dyby. A samochód – podpowiadam – powinno się skonfiskować i przekazać w darze zaprzyjaźnionym działaczom PO, jak z tymi zegarkami. To jasne, że trzeba karać piratów drogowych, ale w ten sposób? Podam przykład z Niemiec, który przeżyłem na własnej skórze. Pędziłem sobie po autostradzie około 140 km/h. Nagle jest ograniczenie do 80 km/h. Nie zdążyłem zwolnić, a laserowy „pistolet” zaliczył mi przekroczenie prędkości o 50 km/h. Zatrzymała mnie niemiecka policja. Oficer, grzecznie, pokazał mi taryfikator. Wyszło jakieś 200 euro mandatu. Przeszedłem do policyjnego samochodu. Tam czekała młoda policjantka. Sprawdziła moje dane w komputerze. Byłem czysty, więc wręczyła mi upomnienie w wysokości 25 euro (mały kartonik) i powiedziała, że następnym razem zapłacę te 200 euro, albo i więcej. Odjechałem z ulgą, ale i z jasnym przekazem: teraz odpuściliśmy, ale następnym razem koniec żartów, płacisz do bólu. Czy taki Sławomir Nowak, najbardziej nieudolny minister infrastruktury Europy, Azji i Ameryki Południowej pomyślał o takim rozwiązaniu? Prostym i praktycznym? Nie. On bowiem wszędzie widzi morderców drogowych, najchętniej ustawiłby radary co 100 metrów, a sam latałby pewnie nad nimi rządowym samolotem. W Polsce nic, co dzieje się w polityce, nie jest już poważne, wszystko się spłyca, ośmiesza, albo, jeśli sprawa jest poważna, po prostu przemilcza. To jest efekt rządów Platformy Obywatelskiej, partii grozy i partii absurdu, partii zła i cwaniaków, najgorszego politycznego monstrum, jakie pojawiło się w tej części Europy od kilku wieków.
Jeśli nawet okaże się, że zgodnie z prawem, odwołany prezydent miasta nie może zostać jego komisarzem, to jakie to, powiedzmy sobie szczerze, ma znaczenie? Tu idzie o to, żeby pokazać, że wszyscy ci, którzy nie kochają Tuska i jego zgrai cwaniaków, są obywatelami drugiej kategorii. Tyrać i żryć, żryć i tyrać – to jest obywatelski program Platformy Obywatelskiej. Widać to jak na dłoni od, co najmniej, trzech lat, widać doskonale, a jednak część Polaków jeszcze ślini się do Tuska. Nic dziwnego. Albo nie muszą tyrać, a mają co żryć, albo mają taką samą zawartość rozumu jak Stefan Niesiołowski, Ten obroniłby nawet tezę, że świnia jest lwem, co to dla niego, w końcu ćwiczy te swoje idiotyzmy już chyba ósmy rok.
Na tę nocną paranoję zarządu PO nakłada się inna zapowiedź. To jest zresztą specjalista od zapowiedzi, nie gorszy od samego premiera. Sławomir Nowak będzie zabierał na trzy miesiące prawo jazdy, za znaczne przekroczenie dozwolonej prędkości, a delikwent będzie miał 24 godziny na powrót do domu. Jak nie zdąży, to się go weźmie na dołek najlepiej, albo w dyby. A samochód – podpowiadam – powinno się skonfiskować i przekazać w darze zaprzyjaźnionym działaczom PO, jak z tymi zegarkami. To jasne, że trzeba karać piratów drogowych, ale w ten sposób? Podam przykład z Niemiec, który przeżyłem na własnej skórze. Pędziłem sobie po autostradzie około 140 km/h. Nagle jest ograniczenie do 80 km/h. Nie zdążyłem zwolnić, a laserowy „pistolet” zaliczył mi przekroczenie prędkości o 50 km/h. Zatrzymała mnie niemiecka policja. Oficer, grzecznie, pokazał mi taryfikator. Wyszło jakieś 200 euro mandatu. Przeszedłem do policyjnego samochodu. Tam czekała młoda policjantka. Sprawdziła moje dane w komputerze. Byłem czysty, więc wręczyła mi upomnienie w wysokości 25 euro (mały kartonik) i powiedziała, że następnym razem zapłacę te 200 euro, albo i więcej. Odjechałem z ulgą, ale i z jasnym przekazem: teraz odpuściliśmy, ale następnym razem koniec żartów, płacisz do bólu. Czy taki Sławomir Nowak, najbardziej nieudolny minister infrastruktury Europy, Azji i Ameryki Południowej pomyślał o takim rozwiązaniu? Prostym i praktycznym? Nie. On bowiem wszędzie widzi morderców drogowych, najchętniej ustawiłby radary co 100 metrów, a sam latałby pewnie nad nimi rządowym samolotem. W Polsce nic, co dzieje się w polityce, nie jest już poważne, wszystko się spłyca, ośmiesza, albo, jeśli sprawa jest poważna, po prostu przemilcza. To jest efekt rządów Platformy Obywatelskiej, partii grozy i partii absurdu, partii zła i cwaniaków, najgorszego politycznego monstrum, jakie pojawiło się w tej części Europy od kilku wieków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz