Licząc od poniedziałku, to ostanie 10 dni, żeby zmontować jakąś poważną awanturę przed
przyjazdem Donalda Trumpa do Polski. 10 dni, które powinny wstrząsnąć
całym postępowym światem i tym samym ostrzec samego Prezydenta USA, że
nie powinien w ogóle przyjeżdżać do Polski, bo w ten sposób legitymizuje
pisowski reżim. Rodzimi lewako – faszyści, czyli najbardziej aktywna
ostatnio wybuchowa mieszanka politycznej poprawności i przemożnej chęci
bicia prawicy po mordzie, nie
jest odosobniona w prowadzeniu tej antypolskiej gry. Pomniejszeniem
znaczenia wizyty Trumpa w Polsce, wywołaniem jakichś zamieszek lub
skandalu politycznego przed jej rozpoczęciem lub w trakcie jej,
zainteresowane są jak najbardziej Rosja, Francja i Niemcy. Kodowcy,
Obywatele RP, nie jesteście sami! Na Twitterze niedobitki Mateusza
Puszki nawołują już do działań dywersyjnych na placu Krasińskich, w
miejscu, w którym Donald Trump ma wygłosić przemówienie skierowane do
Polaków. Nazywanie ich Targowicą to nieuprawniony komplement. Jack
Posobiec, aktywny działacz protrumpowski z USA informuje na Twitterze,
że w plan zakłócenia wizyty w Polsce zaangażowany jest sam George Soros.
Nasze małe soroszki też nie próżnują, ani nasze małe helmutki. Nikomu z
tak zwanych elit liberalnych nie jest w smak wizyta Trumpa w kraju, w
którym i rząd i prezydent podzielają poglądy USA na bezpieczeństwo i
obronę własnych, dobrze pojętych interesów narodowych.
Nie jest przypadkiem, że
niemiecka telewizja ZDF przebiła w antytrumpowskiej narracji
amerykańskie koncerny medialne (MSM), takie jak CNN i NBC. – Nie możemy
już liczyć na USA – mówiła niedawno kanclerz Angela Merkel. Właśnie FBI
wysłało listy gończe za pracownikami Volkswagena, zamieszanymi w
gigantyczną aferę zaniżania pomiarów emisji spalin. Do tego amerykańskie
sankcje na firmy, które chciałaby z Rosją robić interesy w branży
energetycznej, na przykład przy budowie Nord Stream II. Sporo tego, i
nie wydaje się, żeby Trump miał się zatrzymać i ustąpić. Co nie bez
znaczenia, wizyta w Polsce to nie jest taki sobie przystanek w drodze na
szczyt G-20, jak to z lubością opisują polscy wielbiciele Obamy i
Clinton Hilary. Po pierwsze, jesteśmy jednym z pierwszych krajów w
Europie, który nowy Prezydent USA odwiedzi w ramach rozmów
bilateralnych, po drugie, rozmowa z Prezydentem Andrzejem Dudą na Zamku
Królewskim i z przywódcami państw Trójmorza odbędzie się przed
spotkaniem z Putinem, do którego zapewne dojdzie na szczycie G-20.
Niuanse, ktoś powie, Moskwa i tak jest ważniejsza od Warszawy, podobnie
jak Berlin. To wszystko prawda, ale zwrot w polityce zagranicznej Trumpa
jest ewidentny i przynajmniej na razie można sądzić, że jest on
korzystny dla Polski. Jak bardzo korzystny, tego dowiemy się 6 lipca w
Warszawie. To nie będzie tylko symboliczne przemówienie. Padnie konkret,
bo inaczej Trump odłożyłby wizytę w Polsce na później, bo ma interes
(amerykański) wygłosić na placu Krasińskich przesłanie nie tylko do
Polaków, ale także do Europejczyków, w pewnym sensie ustawić szczyt G-20
na dzień przed jego rozpoczęciem.
Jest
więc zapewne tak, że różne mniejsze i większe służby naszych
„sojuszników” rozpoznają sytuację w Warszawie, z zainteresowaniem i
życzliwością odbierają sygnały o planowanych zadymach podczas wizyty
Trumpa w Polsce. Nie powiem, że inspirują, bo takie dywagacje nie mają
najmniejszego sensu. Działaczy KOD-u muszę jednak bardzo zmartwić. Muszę
też zmartwić prof. Leszka Balcerowicza, Władysława Frasyniuka,
„piątkowych” dziennikarzy z TOK FM, czyli wszystkich tych, którzy
narzekają, że nic nie wychodzi, że naród nie ten co we Francji, bo nie
idzie na barykady. Że trzeba mocniej, mocniej cisnąć na PiS, choćby i z
użyciem przemocy. Inne służby też działają, działają nie gorzej a nawet
lepiej niż tamte służby, i nie będzie zmiłuj się podczas wizyty
Prezydenta USA w Polsce. I nic nie dadzą kolejne prowokacje pod hasłem
„samorządy witają uchodźców” czy anarchizacja państwa prawa w wykonaniu
sędziego Łączewskiego. Ta ważna dla Polski i całej Europy Środkowej
wizyta nie zostanie zakłócona, choćbyście się najedli trocin od
Sławomira Nitrasa. Źle się bawicie, a że kosztem Polski to nic nowego. W
tym konkretnym przypadku wchodzicie jednak w drogę nie tylko Prawu i
Sprawiedliwości, nie tylko polskiemu rządowi, z czego chyba zdajecie
sobie sprawę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz