Nie mogłem dłużej milczeć na ten temat. Bo w naTemat.pl o
tym nie napiszą, bo się boją, bo są zbyt asekuracyjni i bojaźliwi, bo lubią
Andrzeja Saramonowicza i Zygmunta Miłoszewskiego, bo wreszcie dobrze się czują
w towarzystwie białych kobiet i białych mężczyzn, a ich zaangażowanie w
przyjmowanie do Polski uchodźców nie jest szczere. Rzecz będzie o kinie
europejskim, o wielkim upadku sztuki w obliczu wyzwań, jakie stoją przed nami w
najbliższych latach. Co robią wielcy reżyserzy i twórcy teatralni dla integracji
Europejczyków z milionami nowych, odmiennych kulturowo braci i sióstr, którzy
przemoczeni słoną wodą stają na naszym nieprzyjaznym dla nich lądzie? Milczą,
trwają w tym swoim burżuazyjnym przekonaniu, że ludzie nadal chcą oglądać filmy
takie jak „Cztery wesela i pogrzeb” – przykład sielanki białych i sytych
Anglosasów, których jedynym zmartwieniem jest próżna i płytka miłość oraz
dobrze dopasowany frak na ceremonię ślubną. Jakie to żałosne. Tyle lat minęło,
a my nadal jesteśmy epatowani kinem o problemach i troskach bogatych menedżerów
i ich kochanek. A żyjemy przecież z muzułmanami. Nie ma ich na wielkim ekranie,
nie ma wzruszających historii o romansie Ramiza i Magie. Teraz do rzeczy.
Co to niby tak przeszkadza
zachodnim twórcom, by na kanwie sukcesu kasowego filmu „Cztery wesela i
pogrzeb” (4WiP) stworzyć nową, piękną historię o prawdziwej i głębokiej miłości
z cudownym zakończeniem i spełnieniem? Niech to będzie nawet podstarzały Hugh
Grant. Pracuje w sklepie jako sprzedawca Mike. Codziennie przychodzi do niego
po zakupy okryta czadorem i kindżabem
piękna Dżamila. Jest samotna, bracia pracują na budowie, a ona zajmuje się
domem. Mike zakochuje się w niej, w jej aksamitnym głosie, ruchach, w jej
tajemniczości. Chciałby zobaczyć jej twarz, ale to niemożliwe. Widzi tylko
ciemne, piękne oczy. Po trzech miesiącach ona zgadza się, żeby razem napili się
herbaty. Czterech braci Dżamili wyraża zgodę, by poznała bliżej angielskiego
sprzedawcę. On poznaje jej rodzeństwo. Widzi jak ciężko pracują w Londynie przy
budowie nowej linii metra. Ale jeden z nich – Abbas - wydaje się mu podejrzany.
Okazuje się, że wpadł w sidła ISIS. Przekonuje go, że terroryzm jest zły, że,
owszem, raj jest na pewno wspaniały, kiedy wysadzi się już w powietrze, ale ma
piękna siostrę, którą on bardzo kocha i chciałby bardzo, żeby dożył jej ślubu.
Abbas porzuca ISIS, a wtedy Dżamila zakochuje się bez pamięci w Mike`u. Bracia
chcą pomóc przyszłej młodej parze i budują im nowy dom, a oni, szczęśliwi,
biorą ślub. Mike może wreszcie zobaczyć piękną twarz Dżamili, ale widzowie
poznali ją wcześniej, kiedy samotnie czytała Koran, w swoim małym, skromnym
pokoiku. Może ją zagrać Amina Al. Alam – słynna arabska modelka. Bracia są
szczęśliwi, czują, że można jednak integrować się w nowej ojczyźnie i trzech z
nich poślubia Laurę, Sandy i Jessy. Niestety, jeden z braci ginie w incydencie
na stacji metra. Są wstrząśnięci, ale żyją dalej w spójnym, wielokulturowym
społeczeństwie. Mike zostaje kierownikiem sklepu, a Dżamila rodzi mu piątkę
dzieci. 4WiP 2 gotowe. Kurtyna.
Dlaczego wspomniałem na wstępie o
Andrzeju Saramonowiczu i Zygmuncie Miłoszewskim? Bo marnują swój talent
uczestnicząc w tej ponurej politycznej masakrze, jaka ma miejsce w Polsce. Jako
artyści są powołani do wyższych celów. Demokracja jest zagrożona, demokracji
już nie ma, ale sztuka jest jedynym orężem, zdolnym do pokonania „klerykalno –
kupieckiej prowincji”. Ci dwaj wielcy ludzie są nam teraz potrzebni na odcinku
kultury, a nie na barykadach! Nie w więzieniu! Niech stworzą wielkie dzieło,
niech przełamią to nowobogackie, burżuazyjne kino, które dostrzegamy w filmie
„Lejdis”. Sprawne, prawdziwe, wciągające, ale przy tych wyzwaniach, które stoją
przed nami, bałamutne i sekciarskie. Taka historia. Sebastian (Borys Szyc) jest
kibolem i narodowcem, prawie faszystą, ale uwodzi swoimi czarującymi
obietnicami piękną i kruchą Sarę (Magdalena Cielecka). Pobierają się, mają
dwójkę dzieci, ona pracuje w perfumerii. Pewnego dnia przychodzi do niej na
zakupy Omar, syryjski uchodźca. Jest architektem zakochanym w muzyce Chopina (copyright by Jarosław Gugała).
Zakochuje się w nim bez pamięci, bo nie może już dłużej słuchać rasistowskich
tekstów męża. Kiedy jest sama, żeby odreagować, ogląda w małym pokoiku wiadomości TVN24. Teraz już wie, jaka była
głupia, jak zmarnowała sobie życie. Spotyka się potajemnie z Omarem, razem
słuchają koncertów fortepianowych Chopina i są szczęśliwi. Seba (Borys Szyc –
przypominam) o wszystkim się dowiaduje. Chce najpierw zabić Sarę, a potem Omara.
Napięcie sięga zenitu, widz spodziewa się najgorszego. I wtedy, w
poniedziałkowy, słoneczny poranek, do perfumerii przychodzi Sergiusz (Daniel
Olbrychski), wolontariusz z Fundacji Batorego. Widzi, że Sarę coś bardzo smuci,
więc pyta, co się dzieje. Tak samo jak wielu innych smutnych ludzi na ulicach
Warszawy, którzy w tej dusznej atmosferze nie mogą już oddychać. Wszystkim
pomaga.
Kiedy Sebastian przygotowuje się
do zbrodni Sergiusz zaskakuje go w opuszczonym magazynie na Pradze. Uspokaja
go, siadają razem na starej drewnianej skrzynce i zaczynają rozmawiać. Seba
słucha z coraz większym zdumieniem jak oszukiwała go TVPiS. Wie, że nie odzyska
już Sary, że musi się pogodzić ze stratą, ale wini za to tylko siebie. I PiS, i
Jarosława Kaczyńskiego. Po rozwodzie, Sara przechodzi na islam i bierze z
Omarem ślub w meczecie. Sebastian (Borys Szyc – przypominam) chce odkupić swoje winy i przystępuje do ruchu Obywatele
RP. Potrzebują takich jak on – silnych, wysportowanych i zdecydowanych na
wszystko. Tam poznaje Władka Frasyniuka. Jest nim zafascynowany. Razem
przygotowują akcję odbicia parlamentu. Sara (Magdalena Cielecka) rodzi Omarowi
piątkę dzieci. Żyją cudownie, w zgodzie i harmonii. Seba przynosi im co
niedziela białe róże i opowiada o planach nowej, wielkiej partii
socjalliberalnej. Kiedy zapada wieczór przenoszą się w świat etiud Chopina.
Prawie koniec. Jednak, kiedy zamyślona Sara wychodzi do kuchni po świeże
truskawki, Omar pochyla się nad Sebastianem i mówi z tajemniczym uśmiechem na
twarzy: - W przyszłym tygodniu, drogi bracie, przyjeżdża do Polski na stałe
moja siostra Ajsza. Kurtyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz