Komisja Europejska wspiera swoimi decyzjami Jarosława Kaczyńskiego,
wspiera rząd i prezydenta, wspiera polską dyktaturę, a niektórzy mówią
już nawet, że polski faszyzm. Najpierw w sprawie przyjmowania migrantów
była presja, potem decyzja o relokacji 160 tysięcy osób, w ramach której
udało się przesiedlić 150 migrantów do końca kwietnia br. Teraz Komisja
Europejska stosuje szantaż wobec tych państw, które nie chcą, albo nie
mogą przyjąć, choćby części islamskiej migracji, jaka zalewa Europę.
Frans Timmermans nie owijał dziś w bawełnę. Dał jasno do zrozumienia, że
KE zastosuje podwójny sierpowy. Jeśli na przykład Polska nie będzie
chciała przyjąć do siebie migrantów, według z góry ustalonego klucza
owej alokacji, będzie musiała płacić za każdego do 250 tysięcy euro, ale
niechby było to i 100 tysięcy to i tak jest to paranoja. Poza tym,
jeśli Hamburg przyjmuje do siebie, dajmy na to 10 000 , jak ich
nazywają, uchodźców, to robi to przede wszystkim ze względów
ekonomicznych, jak całe Niemcy, bo brakuje im rąk do pracy. Oni
inwestują w ten sposób w przyszłość swojej gospodarki i liczą, że koszt
każdego uchodźcy szybko im się zwróci. Komisja Europejska, pod dyktatem
Berlina, łamie prawo europejskie, ale najwyraźniej desperacja jest
silniejsza od groźby popełnienia przez Brukselę zbiorowego samobójstwa.
Jeśli
jakiś niepokorny kraj nie okaże solidarności europejskiej z tymi co
przyjmują i nie wyłoży swoich środków na migrantów, to czeka go coś
znacznie gorszego. Co konkretnie, tego Timmermans dokładnie nie
powiedział, ale użył czytelnego sformułowania, że nie będziemy mogli na
przykład liczyć kompleksowo na solidarność UE w wielu innych sprawach.
Możliwości jest tu wiele - od blokowania decyzji o o wydatkowaniu
środków unijnych przez Polskę po gromkie "Nie!" dla jakichkolwiek baz
NATO w Polsce - teraz i zawsze. To co wyrabia Komisja Europejska w
sprawie islamskiej migracji i procedury jakie zamierza stosować nijak
się nie mieści w Traktacie Lizbońskim. Kara dla Polski, na przykład za 7
tysięcy nieprzyjętych "uchodźców", może sięgnąć nawet 8 miliardów
złotych. A to dopiero początek. Swoją drogą, Polska, albo inne kraje UE,
miałyby "solidarnie" inwestować głównie w rozwój niemieckiego rynku
pracy, w gospodarkę Niemiec. W sumie, to co dziś usłyszeliśmy w Brukseli
jest jak najbardziej jawnym zamachem na Unie Europejską przygotowanym
przez jej urzędników. Dlaczego?
W
czerwcu br. odbędzie się w Wielkiej Brytanii referendum w sprawie
wyjścia bądź pozostania tego kraju w Unii Europejskiej. David Cameron,
jeżdżąc po Europie wywalczył dla siebie, że w UE będzie rosła rola
parlamentów państw członkowskich. To, co zaproponowała Komisja
Europejska jest dokładnie zaprzeczeniem tego, co zostało ustalone.
Jeszcze dwa miesiące temu słuchać było powszechny lament na Zachodzie,
że grozi nam Brexit, że tak nie można, że to doprowadzi do rozpadu Unii
Europejskiej. Abstrahując od tego, że UE i tak się rozpada od kilku lat,
to teraz, poprzez zapowiedź tak radykalnych i totalnych decyzji
Brukseli, widać wyraźnie, że to samej Komisji Europejskiej zależy
najwyraźniej na rozpadzie UE, że polityka Berlina stoi wysoko ponad
całą polityką europejską. Choć Wielka Brytania może być krajem docelowym
dla migrantów, i jakimś stopni być zainteresowana ich relokacją, to z
drugiej strony poparcie decyzji Brukseli, czyli Berlina, byłoby
całkowitym zaprzeczeniem tego, o co wałczył Cameron.
Niewykluczone
też, że przy pełnym sojuszu krajów Europy Środkowej, krajów bałtyckich i
właśnie Wielkiej Brytanii uda się i tak stworzyć mniejszość blokującą,
co uniemożliwi stosowanie kar finansowych, nazywanych obłudnie
"solidarnością". Timmermans nie mówił, czy Polska będzie mogła na
przykład przyjąć ewentualnie migrantów, których sama "prześwietli", to
takie tam drobiazgi. Automat podziału ma działać i mamy brać jak leci.
To co dziś usłyszeliśmy to jest szybka ścieżka do całkowitego rozpadu
Unii Europejskiej. Z jakichś nieznanych nam bliżej powodów, za tym
upadkiem opowiedziała się sama Komisja Europejska, bo chyba zdaje sobie
sprawę z tego, że na szantaż nie zgodzi się Polska i kilka innych krajów
Europy. Wydaje się również, że swoje weto ogłosi w tej sprawie Wielka
Brytania, bo inaczej wynik głosowania 9 czerwca może być tylko jeden:
Brexit. Upadek jak to upadek będzie się ciągnął jak dwunasty sezon
serialu "Unia jak miłość". To potrwa i nie od razu posypie się cała
struktura organizacyjna i finansowa UE. Tego krachu nie da się już
raczej cofnąć, ponieważ wszystkie wartości z jakich się zrodziła Unia
Europejska już dawno temu zostały podeptane, a dziś w Europie liczą
się tylko interesy Berlina i Moskwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz