Zupełnie jak za czasów Władysława Gomułki
- szkoda, że wtedy nie było Internetu i "aktywnego" Tomasza Lisa -
Aparat Autorytetów III RP, na froncie ideologicznym, czuwa nad stadem i
tępi wszelkiego rodzaju odchylenia od słusznej linii marksizmu -
leninizmu, które mogą niepotrzebnie zasiać w niektórych głowach ferment,
który wywołuje panoszący się tu i ówdzie rewizjonizm. Kłopot tylko w
tym, że dzisiaj to dawni rewizjoniści i ich ideowe potomstwo strzeże
czystości wiary w twór demokratyczny, który spłodzili w 1989 roku.
Demokratyczny tylko wtedy oczywiście, jeśli Polska jest ich. Dopóki
Ryszard Petru, mniej lub bardziej komicznie, "trzymał" cały PiS za
twarz, a Pani Posłanka Kamila obok ciskała straszliwe i przerażające
spojrzenia, dopóty lider Nowoczesnej mógł nawet pleść takie bzdury, że
jest liderem całej opozycji. Czerska i Wiertnicza wyły ze śmiechu, ale
jak słupki rosną, jak Petru "goni" Dudę w sondażach (bo były takie
śmieszne sondaże), to pompujemy chłopaka ile się da, bo on jest, pomimo
jakichś defektów, i po linii i na bazie.
Wystarczyło jedno zdanie po spotkaniu z
Jarosławem Kaczyńskim o "światełku w tunelu" i lidera "skopano" po tyłku
i obito mu twarz. Zaangażowany komentator z TOK FM, prof. Wiesław
Władyka, miał nadzieję, że Petru skończył przynajmniej maturę
polityczną, a tymczasem okazało się, że "on wrócił do przedszkola i
wymachuje workiem z kapciami", co zresztą jakoś nie trudno sobie
wyobrazić, szczególnie w towarzystwie Posłanki Gasiuk -Pihowicz.
Śmieszne to wcale nie jest i zaraz wyjaśnię dlaczego, ale jeszcze
większą porażką opozycji było to, że ci wszyscy niby liderzy partyjni po
prostu poszli wysłuchać tak naprawdę Jarosława Kaczyńskiego, taki był
wydźwięk tego spotkania i to powinno dać do myślenia Aparatowi
Autorytetów, co dalej? Jeśli nie Petru, to kto?!!!
Inny ważny komentator stwierdził, że
przecież wokół Petru jest "tyle świetnych dziewczyn", ale już jedna
świetna dziewczyna, Ewa Kopacz, rozjechała własną partię jak walec. W
ogóle problem schłostania Ryszarda Petru, wtrącenia go do lochu, jak się
nie opamięta, jest o wiele głębszy i to on w zaciszu tak zwanego Salonu
budzi największy niepokój, bo poparcie się rozłazi i już tylko aparat
medialny utrzymuje własny elektorat przy życiu. Opozycja, bardzo szeroko
rozumiana - od KOD-u przez Nowoczesną i PO, aż po Borysa Budkę i
Macieja Stuhra - nie ma lidera. Krzywonos byłaby niezła: cięty język,
wysoka, pochodzi z ludu, wali bez kartki, ale Nowoczesna jej nie
zaakceptuje. Gasiuk - Pihowicz to już jest ktoś: razem z klasą mogłaby
nawet rozpirzyć z pół szkoły. Nie mają lidera i to jest doprawdy dziwne.
Kiedyś to jeszcze dawne służby pomogły wystawić kogoś na widok, ale
dziś?
Do tego wszystkiego, runęła właśnie na
naszych oczach Filozofia Wstydu uprawiana od 1989 roku, która polegała
głównie na tym, by trzymać Polaków w nieustannym przekonaniu, że staną
się kiedyś częścią Zachodu, jeśli najpierw wyzbędą się, dosłownie
wyplują z siebie: antysemityzm, nacjonalizm, katolicyzm, ksenofobię i
moheryzm oraz szowinizm. To wcale nie oznacza, że z tej filozofii
zrezygnowano. Dwa dni temu w metrocafe.pl (Agora S.A.) taki tytuł:
"Wstyd na cały świat. Dwóch Polaków....", itd. No więc tych dwóch
Polaków leciało samolotem do Norwegii i wypili za dużo alkoholu, a poza
tym palili na pokładzie elektroniczne papierosy. Naganne zachowanie, jak
najbardziej, ale wstyd na cały świat. Cały świat potępił zachowanie
dwóch Polaków i cały świat już wie, że Polaków w ogóle nie należy
wpuszczać do samolotów. Niech do Norwegii płyną łódką, bo to przynosi
światu wstyd. Tu się nic nie zmieni, ale może liczą na to, że jak
wyłowią tych, co się wstydzą do dziś Polski i polskości, to pojawi się w
końcu jakiś prawdziwy lider.
Ktoś może zarzucić, że z tym brakiem
lidera to lekka przesada, bo jest w końcu Grzegorz Schetyna, który
rywalizuje z Ryszardem Petru i tylko czekać, jak w końcu wybuchnie w
blasku kamer z tej swojej totalności, bo nadyma się strasznie. To nie
jest jednak lider i to z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, nie
należy do Salonu, a po drugie - z całym szacunkiem - jest od pewnego
czasu jakiś cały taki spięty i sztywny jakby chodził w gorsecie, jakby
chciał wyskoczyć z garnituru lidera i zająć się czymś innym. Schetynę
coś uwiera, ale nie wiemy na razie co. Do tego sypie się psychicznie
Niesiołowski i zamierza opuścić PO, ale przedtem jeszcze wbije
Ryszardowi Petru nóż w plecy i nazwie go pisowskim pachołkiem. Jeśli
chodzi o KOD - ten (uwaga!) "największy ruch od czasów Solidarności" -
to przecież wiemy doskonale, że narodziło się to małe dziecię III RP
tylko i wyłącznie dzięki Czerskiej i Wiertniczej. Do tego lider KOD,
Mateusz Kijowski, za przeproszeniem, pełni w nim raczej rolę Kaowca, a
nie wodza. Żeby dokonać zburzenia pisowskiej Bastylii, trzeba jednak
czegoś więcej, nie wystarczą "Fakty" i Janina Paradowska, choć
walczy jak prawdziwa lwica.
Sytuacja według mnie jest wręcz
kuriozalna. Bo oto bowiem Aparat Autorytetów, całkowicie osierocony po
"upadku" Petru, po odejściu Tuska (choć nie należał do Salonu),
jest przecież naszpikowany wielkimi ludźmi, żyjącymi w poczuciu wstydu
ale i w pewnej tajemniczej wyższości. I jak to jest, że nie potrafi
wyłonić jednego, jedynego i Najważniejszego Autorytetu, żeby rozbił ten
"pancerny pociąg" Kaczyńskiego, którego Schetyna się chyba boi. Po
stronie "ludzi bez wstydu" - tak przecież uważa Aparat Autorytetów - nie
ma w ogóle żadnych autorytetów, bo one są wszystkie przylepione do
Adama Michnika i prezesa Rzeplińskiego. Tworzy to niesamowitą i
niespotykaną nigdzie indziej w świecie energię neuronów, która zasługuje
na poważne badania naukowe. Skoro Emanacje i Ekscelencje 3RP mają taki
wielki i jedyny na całym globie zbiór autorytetów, to przecież tam w
środku tego politycznego akcelelatora, jeden lider musi "walić" w
drugiego co ułamek sekundy z potężną prędkością, a na wierzchu nic,
kicha! Jeśli w ciągu najbliższych kilku miesięcy Aparat Autorytetów nie
wystawi własnego lidera, jednego i jedynego, to PO i Nowoczesna wypalą
się całkowicie. Żadne zmartwienie (!), tylko ta niemoc dziwi. KOD ma na
pewno apetyt na PO i partię Petru, ale do takich zadań nie wystarczy
nawet najlepszy Kaowiec. A tak poza tym, to głębokie wyrazy współczucia
dla wszystkich żyjących we wstydzie, którzy za kilka dni będą
przekonani, że Mateusz Kijowski podbił Amerykę, a Nowy Jork już teraz za
nim płacze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz