Sprawa jest poważna jak nic, bo to się rozłazi wszystko po kościach,
po prostu się sypie, i nie wszyscy wyborcy i opozycjoniści są zdania, że
Ryszard Petru jest geniuszem politycznym, charyzmatycznym samcem alfa i
intelektualnym natchnieniem dla milionów. Patrząc na okupację sali
obrad plenarnych, być może były na początku jakieś nadzieje na nowego
lidera, na tak pożądaną przez Tomasza Lisa zmianę pokoleniową w
Platformie, ale dni mijały i nic się nie dzieje. Kiedy spoglądamy na
minę Grzegorza Schetyny w ławie sejmowej, to całym swoim wyrazem twarzy i
gestami ciała mówi do nas: "Co ja tu k.... jeszcze robię?" Sprawny
administrator PO Grzegorz nie może być liderem opozycji, nie porywa
tłumów, ale z drugiej strony nikt tam nie porywa tłumów, przychodzi
wszędzie ciągle ten sam zestaw tysiąca nawiedzonych i nękanych
codziennie przez reżim, poturbowanych psychicznie i moralnie, ofiar
totalitaryzmu. Kiedy Jarosław Kaczyński powiada, że byłoby fajnie dla
obozu władzy rozmawiać z jakimś jednym liderem opozycji, dać mu nawet
pewne przywileje, to oczywiście doskonale wie o tym, ze takiego lidera
nie ma i nie będzie jeszcze długo. Robić poważnego przeglądu kadr nie ma
sensu, a za plecami małych liderów nikt się nie czai. Do tego
wszystkiego cała ta brygada wigilijna z sali obrad zupełnie pokpiła
sprawę Świąt Bożego Narodzenia. Ale po kolei.
Mocno ożywiona jest zawsze Kamila Gasiuk - Pihowicz. Wydaje się, że w
skrajnej sytuacji potrafiłaby nawet takiemu pisiorowi dosłownie wydrapać
oczy, ale czy ona przewyższa intelektualnie Petru? Na pewno nie. W
Platformie jest naturalny kandydat na szefa całej opozycji, który w
okupacji Sejmu czuje się jak ryba w wodzie czy jak karp w galarecie,
który jest niedoceniany, a samczość samca alfa ma w każdym geście, w
każdym spojrzeniu. Do tego jest bystry i zawzięty, choć z wyglądu
niepozorny. To oczywiście Borys Budka, absolutny i naturalny kandydat na
lidera całej opozycji. Brakuje mu jedynie zaplecza politycznego, sama
dr Ewa nie wystarczy, a - niestety - posłanka Pomaska wspiera go w
proteście jedynie pozornie, podczas gdy naprawdę szykuje się do
usunięcia Schetyny i Petru ze sceny politycznej. Wspiera ją Szczerba i
podobno zakulisowo sam Komorowski. Tu niby Wigilia, karpik i śledzik,
smacznego Borys, a za plecami trwają knowania bystrej poseł Agnieszki z
Trójmiasta, która ma ponoć reklamować nowy model telefonu firmy Apple.
To ich siedzenie w Sejmie jest całkowicie durne i nie ma co się dziwić
Schetynie. Jaki poważny polityk, w cywilizowanym kraju spędza Boże
Narodzenie w ciemnej sejmowej sali, cieszy się jak dziecko, że mu
przynieśli makowiec i pasztet, to jest aberracja! Ale może być tak, że w
końcu tym swoim skomleniem o upadku demokracji, swoją nienawiścią już
całkowicie jawną i nieskrywaną, w końcu wylansują jakiegoś nowego Cybę.
"Liderzy" nie komunikują się ze swoimi najbardziej zatwardziałymi
fanatykami, którzy są już tak nakręceni, że niewiele naprawdę trzeba do
kolejnego mordu politycznego w Polsce.
Poziom
rozbawienia Petru i jego damskiej kompanii podczas tej okupacji jest
tak wysoki, dla nich to jest tylko takie show, ale na dole są tacy,
którzy wszystko biorą bardzo serio, zdecydowanie zbyt serio. Dlatego
dajcie nam jakiegoś lidera, z kim można w ogóle o czymkolwiek rozmawiać i
rozładować te skrajne emocje. Daremne to oczekiwanie. Schetyna
sparaliżowany, a Petru nie jest nawet produktem marketingu politycznego.
Najwyraźniej mamy jednak w Polsce elektorat myślący na podobnym
poziomie co Petru. Nie jest to wcale straszne, raczej śmieszne, że
ludzie pracujący w korporacjach, często wykształceni i prywatnie nawet
całkiem sympatyczni mają lidera bez najmniejszych kompetencji do
czegokolwiek, a już na pewno do polityki. Dziwne jest nawet to, jak ten
facet uchował się u boku Balcerowicza. Kijowskiego można spokojnie
przemilczeć, jak ktoś ma pomysł na lidera opozycji, ale takiego
poważnego, niech poda jego nazwisko. A może toksyczny prof. Rzepliński?
Wydaje się, że tam jest gorzej niż na prawicy po Konwencie Św. Katarzyny
dwie dekady temu. To nie zmienia faktu, że będą niszczyć spokój w
Polsce, będą prowokować i wykonywać świadomie lub nie to, czego sobie
życzą Zachód lub Moskwa.To jest więcej niż pewne.
A
z tymi świętami? Mogli jednak choć trochę ocieplić swój wizerunek
podczas Świąt Bożego Narodzenia. Mają dobre telefony z filmowaniem w HD,
a obraz był marny, zero uśmiechu na ustach, jacyś tacy nijacy,
niepocieszeni. I bez inwencji, bez pomysłu. Żadnych przebrań, stroju
diabła czy anioła, nie było też śladu CNN ani ZDF, jednym słowem ziało
nudą!. Smutni i opuszczeni, aż zapalili znicze. Otóż niech się nie
martwią. Dziewczyny i chłopaki z TVN już pojedli na święta i zabrali się
do roboty. Do 11 stycznia pojawi się w "Faktach" tyle jadu, że nawet
najbardziej oporni uwierzą w koniec demokracji w Polsce. Niech się ten
ZDF i ta CNN uczą od nich, jak się robi dobrą propagandę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz