Gdyby tak wycisnąć wszystko to, co Bronisław Komorowski
mówił w kampanii prezydenckiej, wycisnąć jak cytrynę w najnowocześniejszej na
świecie wyciskarce, co by zostało? Prosta odpowiedź: zgoda i bezpieczeństwo.
Nic, po prostu nic poza tymi dwoma słowami nie dotarło do Polaków. A co jeszcze
miałoby niby dotrzeć? Niech sondażownie to sprawdzą. Reszta to słowna papka,
niestrawna i nudna. Sztabowcy PO doskonale wiedzą, że nie można dopuścić do
żadnej, realnej kampanii wyborczej, bo skończy się to całkowitą klęską. W ślad
za nimi, a bywa, że i przed nimi podąża cały nasz karykaturalny świat mediów,
który z dziennikarstwem nie ma już nic wspólnego. Śmiem twierdzić, że to jest
bój ostatni, albo ich, albo nasz. Ani w 2007, ani w 2011 roku nie było w
mediach tak jawnej kampanii wyborczej na rzecz jednego kandydata. Tu nie chodzi
już o jakąś tam stronniczość Lisa czy Wielowieyskiej. To jest jak najbardziej,
w świetle reflektorów i kamer, jawne opowiedzenie się po stronie Komorowskiego,
z pełną świadomością, że kłamiemy, będziemy kłamać, przekręcać, opowiadać
bzdury, a i tak nikt nam nic nie zrobi. A gdyby jednak coś poszło nie tak, to
każdy z tak zwanych redaktorów na pewno ma dla siebie plan awaryjny. W każdym
razie, w Polsce nie toczy się żadna realna kampania wyborcza o przyszłości
Polski. Próbuje na różne sposoby zachęcić do niej Andrzej Duda i niektórzy
politycy antysystemowi. I na tym koniec. Bronisław Komorowski nie ma nic do
powiedzenia i nic nie powie, aż do decydującego starcia z Andrzejem Dudą w
drugiej turze. Przed kamerami. Jedna, a może dwie debaty telewizyjne mogą mieć
kluczowe znaczenie dla pokonania obozu władzy. W tym sensie, będą jeszcze
ważniejsze, niż debata Kwaśniewski - Wałęsa. Padnie Komorowski, padnie Kopacz i
całe PO. To jest jak domino. Po prostu Bronek pociągnie ich na dno, jeśli
przegra te wybory.
A na razie, Andrzej Duda może wzywać do dyskusji, może
wytaczać największe działa, ale nikt nie rzuci się do walki na argumenty.
SKOK-i będą ciągnięte tak długo, jak tylko się da, media będą mówiły o każdym
poborowym, który zgłosił się do wojska, o każdej gąsienicy, którą kupiono do
czołgu, że to niby oczywiście zasługa PBK, będą chwytały się wszystkiego, byle tylko nie ruszać tematów naprawdę
ważnych dla Polski. Media będą wciskały każdy kit, byle tylko coś się działo,
będą łgały jak nigdy dotąd, co już robią dzień w dzień. Nie ma jedynie pomysłu
na zniszczenie Dudy, więc sięga się po korzenie narodowościowe jego żony, a
jego kontrkandydat wytyka liderowi PiS-u, że zarabia w euro. Mamy wyborczy rynsztok
i to jest w rezultacie rynsztok antywyborczy, który wielkimi strumieniami leje
się ekranów telewizorów. Do walki z Andrzejem Dudą stanęli wszyscy: PO, stacje
telewizyjne i radiowe, wiodące gadzinówki III RP, Dukaczewski, Balcerowicz,
Borowski, Giertych, opętani nienawiścią artyści i wszelkiej maści urzędnicy,
którzy martwią się o swoje tyłki. Słowo manipulacja to przeszłość. Mamy jawną
wojnę o Polskę, o jej przyszłość, o miejsce w Europie. Można się spodziewać
jeszcze gorszych rzeczy, łącznie z próbą sfałszowania wyniku wyborów. Cała tak
zwana elita III RP nie ma nic do stracenia. Doskonale zdaje sobie sprawę z
tego, że jej los, wygodne i zakłamane życie wisi na włosku. Że konsekwencją
zwycięstwa prawicy będą procesy sądowe jej prominentnych polityków. Media
zeszły do poziomu rynsztoka. Tworzą fakty z niczego, kłamstwo stało się normą,
a nie wyjątkiem. I nic się nie zmieni do końca drugiej tury wyborów. Będą łgać,
opluwać, aż do utraty tchu. 1600 000 podpisów - a ich zbieranie jeszcze trwa –
to świetny wynik. Ale to jest dopiero początek walki o prawdę w Polsce, prawdy,
którą system III RP tępi bezwzględnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz