Czy on sam wpadł na ten pomysł?
To raczej niemożliwe, na taki pomysł mógł wpaść tylko sztab PBK, wirtuozi kłamstwa i obłudy z partii rządzącej Polską.
Już na nic SKOK-i i podskoki
urzędującego prezydenta, więc trzeba sięgnąć po absurd. Nie ma w Polsce żadnej
awantury, nie ma nawet silnej polaryzacji pomiędzy wyborcami PO i PiS, choćby z
tego powodu, że ci pierwsi, ostatkiem sił jeszcze (także w oparach absurdu)
zamierzają głosować na PO i ich Bronka. Prezydent Komorowski ma chyba takie
hasło wyborcze: „Wybierz zgodę i bezpieczeństwo”. I gdy nadchodzi decydujący i najważniejszy czas kampanii, BGK
wbrew temu hasłu, dzieli Polskę na racjonalną i radykalną, w domyśle na naszą
PO i tę pisowską, rzecz jasna. Tego nie da się wytłumaczyć inaczej, jak tylko
totalną desperacją, wielką obawą o to, że jak przerżniemy wybory prezydenckie,
to przerżniemy także parlamentarne, czyli przerżniemy naszą władzę w III RP.
Czytałem jedynie wyrywki z wypracowania BGK, po cały tekst nie sięgnę, bo nie
chcę zapaść w głęboką śpiączkę, tyle się wokół dzieje.
Mamy więc hasło do zgody i nowe
otwarcie w kampanii Komorowskiego, które na starcie dzieli Polaków na dwa
wrogie obozy. To jest Komorowska Paranoja. To jest jawna kpina z własnego hasła
wyborczego, ze swoich wyborców i drwina z milionów Polaków, którzy z pewnością
chcą zgody narodowej, ale opartej na prawdzie i szacunku, a nie na kłamstwie,
cwaniactwie i obłudzie. BGK mówi o awanturze politycznej, która emanuje z
Polski radykalnej, ale nie ma żadnej awantury. Platforma ciągle wmawia Polakom,
że krzesło trzymane w ręku to niemal zamach, że okrzyki na wiecu przeciwko
prezydentowi to rozróba. I niektórzy kupują te bzdury, choć w każdej
ustabilizowanej demokracji zachodniej dochodzi do znacznie poważniejszych
wybuchów niezadowolenia. To nic, Komorowski próbuje starego numeru PO, który
udał się w 2007 roku Tuskowi. Guzik z tego wyjdzie, bo i tak przy Kopacz i
Komorowskim został już tylko najbardziej fanatyczny elektorat PO, gotów znieść
wszystko, i ten elektorat nie potrzebuje straszenia Polską radykalną i
Kaczyńskim. On boi się jedynie utraty stanowisk i wpływów.
Artykułu BGK, bardzo „porywającego”, jak wspomniałem, nie czytałem, ale obejrzałem spot tego
wybitnie „ekstrawertycznego” kandydata. I moją uwagę przykuła 26 – ta sekunda
dość nudnego w sumie materiału filmowego. Takie ple, ple, ple. W tej właśnie
sekundzie widać rozłożone ramiona BGK na tle co najmniej kilkusettysięcznego
tłumu. To oni wszyscy przyszli wiwatować na cześć Komorowskiego? To było w
Polsce? Może to jakaś czarna wizja Polski 2020? Na szczęście nie. To była tylko
wizyta urzędującego prezydenta na Przystanku Woodstock. To nie tłum wiwatował
na cześć polskiego i niemieckiego prezydenta, tylko Bronisław Komorowski
pozdrawiał młodzież. Niby taki drobny szczegół, ale przekaz dla wyborcy jest
jasny: kilkaset tysięcy ludzi szaleje z radości, bo zobaczyło wielkiego
rockmana z Krakowskiego Przedmieścia, lidera kapeli „Żyrandol”. Tak właśnie
było z tym żyrandolem pięć lat temu. PO postawiła na Bronisława Komorowskiego,
bo miał wręczać ordery i nie przeszkadzać w rozkradaniu Polski. Wywiązał się z
zadania, to teraz tymi wszystkimi lisowymi i olejnikowymi rękami chcą (bo nie
ma innego wyjścia) wepchnąć BGK do Pałacu na drugą kadencję. Bez przekonania,
bez zapału, ale co robić? Jak żyć w Polsce, gdy nie będziemy u władzy? To jest
właśnie kluczowe „paprykowe” pytanie PO. Budować zgodę przez zaprzeczenie
możliwości jakiejkolwiek zgody z blisko połową Polaków. W sumie, jak się temu
dobrze przyjrzeć, jak prześledzić słowną wirtuozerię Bronisława Komorowskiego,
to może sam to wymyślił?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz