Jeśli Jan Tomasz Gross przyjmuje z niepokojem (właściwym
oczywiście dla siebie) nowelizację
ustawy o IPN i mówi, że Żydzi mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności
karnej za przypominanie faktów niewygodnych dla polskiej opinii publicznej*, to
zapis ustawy brzmi jednoznacznie, że chodzi o możliwość karania osób, które
WBREW FAKTOM przypisują narodowi
polskiemu i państwu polskiemu odpowiedzialność za Holokaust lub współudział w
zbrodniach niemieckich popełnionych na narodzie żydowskim. Paradoksalnie jednak,
dziś, to nie Jan Tomasz Gross bulwersuje najbardziej znaczną część opinii
publicznej w Polsce, tylko poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Święcicki. A
wszystko to rozgrywa się na poziomie języka, słów, których używają politycy,
oceniając reperkusje jakie wywołało przyjęcie przez parlament ustawy o IPN.
Jeśli ktokolwiek z polskich czy izraelskich polityków wypowie zdanie, że byli
Polacy, którzy mordowali Żydów, to nikt nie zarzuci im kłamstwa, bo jest to
stwierdzenie faktu. Osoby przychylne Polsce będą podkreślały że były oczywiście
takie kanalie, zaznaczając jednocześnie, że setki tysięcy Polaków podczas
okupacji niemieckiej, bardzo często z narażeniem własnego życia i życia swoich
bliskich, niosło pomoc Żydom. Inni będą tylko pisać i mówić o złych Polakach, o
ich zbrodniach i tak długo jak dotyczy to faktów, nie będzie to w żaden sposób
narażone na jakiekolwiek konsekwencje prawne. Nie wydaje się, żeby te proste
prawdy były niezrozumiałe dla strony izraelskiej – dla ich prawników czy
polityków. Zresztą głównym celem nowelizowanej ustawy jest walka z kolejną
odsłoną kłamstwa oświęcimskiego, tym razem dotyczącego narodu polskiego, czyli
z używaniem nazwy „polskie obozy zagłady” czy „polskie obozy koncentracyjne”.
Gwałtowna reakcja Izraela,
organizacji żydowskich, w ostatnich godzinach nieco „schłodzona”, musi więc
mieć inne podłoże niż tylko obawa o wolność badań historycznych, już nie mówiąc
o absurdalnym zarzucie negowania Holokaustu. Wróćmy do posła Marcina
Święcickiego. Nie jest tak znanym politykiem, by jego myśli podchwyciły ochoczo
zachodnie media, ale wystarczająco rozpoznawalnym w Polsce, by to co mówi,
wywołało dość powszechne oburzenie nie tylko w Internecie. Zdanie Święcickiego
„Polacy mordowali Żydów” tylko pozornie jest prawdziwe. Bo byli tacy Polacy.
Jednak sens tych słów, nie tylko w kontekście toczącego się w Polsce sporu jest
jednoznaczny. Jeśli używamy terminu Polacy, to myślimy o wspólnocie, o naszym
narodzie. I tak właśnie zostały odebrane słowa posła z PO. Zbyt poważny jest to
spór, by można było przejść obok tych słów obojętnie i je zlekceważyć. Marcin
Święcicki powinien wycofać się raz na zawsze z polskiej polityki - za to jedno
konkretne zdanie. Bo upowszechnia – w sposób zakamuflowany i perfidny –
kłamstwo oświęcimskie odnoszące się do narodu polskiego. Nikt w Polsce, ani
Prawo i Sprawiedliwość, ani IPN, nie zamierzają wybielać przypadków mordów
dokonanych przez Polaków na Żydach. Ale nadszedł moment, ostatni być może
moment, by do światowej opinii publicznej dotarła wiedza na temat roli Polski i
Polaków w II wojnie światowej. 73 lata po niej zmagamy się z tym, żeby nie
pisano o „polskich obozach zagłady”. Jest to sytuacja nienormalna, zawiniona
przez komunistów i elity III RP. Także przez „politykę wstydu”. I nie jest też
potrzebna histeria skierowana przeciwko Izraelowi, tylko twarde, zgodne z
interesem polskiego państwa stanowisko rządu i prezydenta, w więc podpis
Andrzeja Dudy pod nowelizacją ustawy o IPN. To jest dopiero początek drogi do
odkłamywania roli Polski w II wojnie światowej, bo sprawa relacji polsko
–żydowskich w czasach zagłady jest tylko częścią wielkiego problemu całkowitej
niewiedzy na temat naszego udziału w walce z Niemcami. Póki co, polska opozycja
traktuje kryzys polsko – izraelski jako znakomitą okazję do ataku na polski
rząd. Jest to działanie jednoznaczne w swojej wymowie i jakikolwiek komentarz w
tej sprawie wydaje się zbędny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz