Niektórzy mogą się
obruszyć na ten tytuł, bo przecież Prawo i Sprawiedliwość rządzi
świetnie, wszystko idzie jak po maśle, a opozycja dostaje już cięgi nawet od TVN 24. Nie jest i nie było przez ostatnie
dwa lata tak świetnie, jak to widzą liderzy PiS, ale oczywiście mają
prawo postrzegać czas swoich rządów w taki sposób, tyle tylko, że
zachwyt w polityce nie jest wskazany na dłużej niż krótką chwilę. Stało
się jednak coś ważnego w ostatnich dniach, co pozwala postawić tezę, że
Prawo i Sprawiedliwość nauczyło się rządzić. To jest oczywiście
bezpośrednie odniesienie do sytuacji, jaka nastąpiła po rekonstrukcji
rządu. Nie ma wątpliwości, że odwołanie ministra Antoniego Macierewicza
było radykalnym cięciem, które mogło wywołać głębokie podziały
polityczne nie tylko wśród wyborców prawicy. Nic takiego się jednak nie
stało, choć ceną - konkretnie tej decyzji personalnej – jest duże
rozczarowanie w środowisku
związanym z byłym ministrem. I jest to rozczarowanie całkowicie
zrozumiałe, więcej, byłoby czymś dziwnym, gdyby nie było w pierwszej
chwili tak gwałtownej reakcji niektórych publicystów. Durny jedynie był
cichy lub głośny chichot niektórych byłych „niepoprawnych”, satysfakcja,
że Antoni w odstawce. Cechą dziecięcego liberalizmu jest między innymi
bardzo płytkie pojmowanie polityki wymieszane najczęściej z niebywałą i
całkowicie nieproporcjonalną, do stopnia rozwoju intelektualnego, pychą i
samouwielbieniem. Na szczęście to tylko margines życia na Twitterze.
Tak na poważnie, ani
były szef MON nie jest w odstawce, ani nie zawaliła się „Dobra Zmiana”,
nie doszło też znaczącej przewagi któregokolwiek ze
środowisk politycznych tworzących Zjednoczoną Prawicę. Na rekonstrukcji
rzeczywiście zyskał Jarosław Gowin, ale chodzi głównie o resorty, w
których PiS nie miał mocnych następców. Poza tym, do świadomości
środowisk niechętnych Porozumieniu czy Solidarnej Polsce musi w końcu
dotrzeć fakt, że trwa w tej chwili budowa silnego obozu rządzącego,
którego ambicją jest wygranie wyborów parlamentarnych z taką przewagą
nad konkurentami, która pozwoli nie tylko na samodzielne rządy, ale
także na zmianę Konstytucji. Nie jest też prawdą, że bardziej liberalne
skrzydło w rządzie porzuciło lub lekceważy sprawę Katastrofy
Smoleńskiej. Wielokrotnie pisałem na ten temat, więc dziś pozostawiam
zainteresowanym pod tekstem link do wpisu ze stycznia 2012 roku. Prawda o
Smoleńsku to ostateczny koniec III RP i Jarosław Kaczyński doskonale
zdaje sobie z tego sprawę. Ani Prezes PiS, ani Antoni Macierewicz, nigdy
nie ustąpią w wyjaśnieniu wszystkich okoliczności tej tragedii. Prośba o
zaufanie, jaką wystosował do wyborców
prawicy Jarosław Kaczyński była czymś absolutnie wyjątkowym. Bo w tej
rozgrywce, która toczy się od 2015 roku, nie chodzi przecież tylko o
wygranie kolejnych wyborów czy naprawę państwa. To jest jak najbardziej
batalia o pozycję Polski w Europie, która praktycznie przez cały okres
III RP sprowadzała się do owej przysłowiowej „brzydkiej panny na
wydaniu”. Pełnej wstydu i kompleksów, z czego może nas tylko wyleczyć
europejskość. Ale nie ta bynajmniej, o której marzyli Polacy w latach
siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, i nie ta z początku naszej
transformacji ustrojowej. To jest europejskość totalna, taka, która nie
znosi sprzeciwu, wolności, dominującej roli narodów i demokracji.
Prawo i
Sprawiedliwość ma tak wysokie notowania nie tylko dlatego, że opozycja
jest dziś słaba i coraz bardziej podzielona, ale także dlatego, że jest
konsekwentne w swojej polityce społecznej i ekonomicznej, że potrafi –
mniej lub bardziej udanie – godzić liberalizm gospodarczy z aktywną rolą
państwa. PiS jest także odporne na gry frakcyjne, które są czymś
naturalnym w każdej formacji rządzącej. To, co udało się osiągnąć
Jarosławowi Kaczyńskiemu, to polityczny balans pomiędzy różnymi grupami
interesu wewnątrz obozu władzy. Jest nadzieja, a może nawet coś więcej,
na dojrzałość polskiej prawicy, z jednej strony konserwatywnej, jeśli
chodzi wyznawane wartości, z drugiej strony pragmatycznej i nowoczesnej,
jeśli chodzi o gospodarkę i sterowanie państwem. Stąd być może
nastąpiła swoista „technicyzacja” rządu Mateusza Morawieckiego, przy
jednoczesnym zachowaniu bardzo silnych wpływów głównych liderów Prawa i
Sprawiedliwości w kluczowych ministerstwach. I niech tak zostanie, także
dla dobra wyborców obecnej opozycji, ponieważ ta, w tym kształcie, z
tymi liderami, z takim programem jak teraz, czyli opartym na kłamstwie i
pogardzie do rządzących – nie ma szans na zwycięstwo wyborcze, a gdyby
jakiś kataklizm politycznym umożliwił jej powrót do władzy, to
sprowadziłaby Polskę ponownie do roli zwykłego europejskiego wyrobnika.
Tymczasem już dziś widać, że polskie aspiracje i marzenia do odgrywania
kluczowej roli w europejskiej polityce są jak najbardziej realne, a
długo oczekiwany i z takim trudem wypracowywany dobrobyt większości
Polaków po prostu nadchodzi. Sobotnia rozmowa Pence – Morawiecki – co
wato podkreślić – dotyczyła przede wszystkim bezpieczeństwa
energetycznego i militarnego, oraz realizacji idei Trójmorza.
*https://www.salon24.pl/u/benevolus/379462,prawda-o-smolensku-to-koniec-iii-rp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz