Żadne to dziś odkrycie powiedzieć, że maski opadły, pozostaje
jedynie pytanie, czy naprawdę trzeba było tak długo czekać na ich opadnięcie,
żeby wiedzieć, kim tak naprawdę jest Donald Tusk i kto nadal upatruje w nim
wybawcy od rządów Prawa i Sprawiedliwości. Niestety, w dużej części są to
obywatele „tego kraju”, niespecjalnie przywiązani do polskiej państwowości,
tradycyjnych wartości, ale nade wszystko zakompleksieni niewyobrażalnie wobec
Zachodu. Donald Tusk ma swój elektorat i to jest dziś największe polskie
nieszczęście. Nie chodzi tu bynajmniej o to, że PiS jest jedyną siłą
polityczną, która może bronić naszej suwerenności i niepodległości, wcale tak
nie musi być, można wyobrazić sobie partię liberalną, która ma zbliżone
podejście do kwestii naszej suwerenności w Europie jak obecny obóz władzy.
Tak jednak nie jest. W chwili próby, bodaj najważniejszej od
zakończenia II wojny światowej, lider Platformy występuje otwarcie przeciwko
polskiemu premierowi, chcąc nie chcąc wspierając obrzydliwe kłamstwo o jego
antysemityzmie, wypowiedziane przez Prezydenta Francji. Niewyobrażalne. Ale to
słowo straciło już w polskiej rzeczywistości jakąkolwiek moc i znaczenie. Platforma,
umoczona przez lata po uszy w prorosyjskiej polityce, żąda natychmiastowych
sankcji, kreuje się na największego wroga Putina. To zwykła farsa, ale przekaz
trafia poprzez przyjazne PO media do właściwych ludzi, zainfekowanych
nienawiścią do PiS na skalę, której nigdzie w Europie nie ujrzymy.
Zakończyły się właśnie wystąpienia Ursuli von der Leyen i Josepa
Borella po rozmowach z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim i doprawdy, po raz
kolejny, nic konkretnego nie usłyszeliśmy poza przekazaniem symbolicznego
dokumentu zapraszającego Ukrainę do Unii Europejskiej. Gesty, wsparcie,
współczucie i niemoc, bezradność. A wszystko w imię utrzymania światowego
pokoju. Za chwilę skończy się również chwalenie Polski za przyjmowanie
uchodźców, bo Zachodowi nie mieści się w głowie, byśmy zajęli kluczowe miejsce
w europejskiej polityce. W tym kontekście, dzisiejsze wypowiedzi Donalda Tuska są
jak najbardziej racjonalne i uzasadnione strategią polityczną Berlina. Wzbudzają
oburzenie, ale trafiają do serc i umysłów wyborców PO. Zresztą spór o to czy
lepsza byłaby Le Pen czy Macron jest jałowy. Francja, niezależnie od wyniku
wyborów prezydenckich, będzie nadal prorosyjska, a swoje tchórzostwo przykryje
propagandą i wysiłkami na rzecz światowego pokoju. Jeśli dojdzie nawet do
globalnego konfliktu, wyjdzie z niego nietknięta. I Francuzi o tym wiedzą, dla
nich sprawa Ukrainy jest balastem w interesach z Kremlem.
Tym bardziej żałosne i skandaliczne jest zachowanie Donalda
Tuska, który nie tyle gra na Macrona, co gra przeciwko własnemu państwu. Nie od
dziś i zapewne tak długo, jak to tylko
możliwe, w nadziei, że nastąpi polityczny przewrót. Donald Tusk może spać
spokojnie, sądy już dawno określiły się po czyjej stoją stronie, czego jakże
symbolicznym dowodem jest odszkodowanie dla Pana Szczurka. W tej
nadpobudliwości lidera PO nie ma nic dziwnego, bo w tych dniach ważą się jego własne losy i losy jego formacji
politycznej. Gorączka polityczna Donalda Tuska, fala kłamstw jego kamaryli, jaka
zalewa media i Internet to może być ostatni oddech Platformy przed kolejnym
przepoczwarzeniem. Można powiedzieć, że im też marzy się wojna – totalna, na
wyniszczenie. Własnego kraju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz