Prof.
Marcin Król, "kiedyś" historyk idei, intelektualista z najwyższej półki
III RP, na którego w studiu TVN 24 Justyna Pochanke - z najwyższej
półki telewizji prawdy przez całą dobę - czekała, jak mówi, latami,
powiedział dziś wieczorem, że z PiS nie da się już delikatnie, że trzeba
będzie „obalić rządy PiS”, że trzeba będzie ich przepędzić. Że dobro
oczywiście jest tam, gdzie są dziś przeciwnicy Prawa i Sprawiedliwości, a
zło jest tam, gdzie dziś jest władza. Więcej. Prof. Marcin Król nie
wierzy już w dialog, nie wierzy w mechanizm demokratycznych wyborów.
Dlaczego? Bo jego zdaniem w polityce jest rozmowa albo siła. A rozmowy i
dialogu w Polsce już nie ma, więc pozostała siła. I to siła powinna być
reakcją na to co dziś robi obóz władzy. Mamy po prostu – mówił z
przekonaniem Marcin Król - do czynienia z tyranią większości, z tyranią
kłamców i głupców. Bez niedomówień – dotyczy to według niego większości
ludzi, którzy poprali dwa lata temu Prawo i Sprawiedliwość, którzy
głosowali na Andrzeja Dudę. Jeśli więc jestem tak jak miliony Polaków, a
tak naprawdę większość Polaków, wśród ludzi, którzy z rządami obecnej
władzy wiążą (przy różnych osobistych wątpliwościach) nadzieje na
sprawiedliwą i demokratyczną Polskę, to jestem tyranem, głupcem i
kłamcą. Taka jest diagnoza prof. Marcina Króla, którego głos wybrzmiał
dziś chyba najdobitniej w ostatnich miesiącach z tamtej strony mocy.
Tyrania większości, koniec demokracji, i tylko jakiś dramatyczny bunt (w
domyśle) może zmieść z powierzchni ziemi kłamców i głupców. Pozostaje
tylko pytanie, czy będzie to rzeź na wzór bolszewików, czy będą
wszystkich mordować, czy też zgładzą jedynie przywódców PiS, a połowę
Polaków zagonią do obozów pracy. Nie można machnąć ręką na to, co mówił
dziś Marcin Król, bo to nie jest jakiś mało rozgarnięty działacz
opozycji, to jest jej intelektualna emanacja. Myśliciel, który explicite
wyraził pogardę dla demokratycznego wyboru milionów Polaków. I taką
pogardę do tych Polaków wpajają swoim wyborcom codziennie politycy
opozycji i dyrygujące nimi media. Nie odwrotnie, bo to media komercyjne
dyrygują politykami PO i Nowoczesnej.
Z
jednym można się zgodzić, o czym dziś mówił prof. Marcin Król, a
mianowicie z tezą, że mamy do czynienia ze zmierzchem demokracji
liberalnej w Europie, choć on sam nie lubi tego terminu. Może zgodziłby
się po prostu z terminem "demokracja elit" przeciwko demokracji
klasycznej, takiej, w jakiej Europa Zachodnia trwała przez
kilkadziesiąt lat po prawdziwych czasach pogardy, zła i zbrodni, aż do
momentu, gdy nadeszły czasy politycznej poprawności i tyranii
mniejszości, przez nikogo nie wybranej, ludzi takich jak Frans
Timmermans czy Guy Verhofstadt, żołnierzy nowej rewolucji bolszewickiej,
ukrytej pod hasłami niczym nieskrępowanego indywidualizmu i wolności,
której kanony wyznacza nowa europejska elita, uformowana w opozycji do
naszych chrześcijańskich korzeni kulturowych. Nie ma wątpliwości, że
zapowiedź złożenia podpisów pod ustawami o KRS i SN przez Prezydenta
Andrzeja Dudę – choć przecież spodziewana – wywołała w opozycji atak
histerii, a dla jej mediów stała się sygnałem do wypowiedzenia
ostatecznej wojny Prawu i Sprawiedliwości, w ogóle wszystkim Polakom,
którzy stoją po stronie Kaczyńskiego, Morawieckiego, Szydło czy Dudy. Co
nas czeka? Furia. Tym większa, im spokojniej będzie reagował nowy
premier czy prezydent. Im mniej emocji okaże w tym fundamentalnym sporze
o przyszłość Polski obóz władzy, im spokojniej będzie reagował na
histerię Brukseli, pogardę opozycji, tym bardziej w głowach takich ludzi
jak Marcin Król będzie rosnąć frustracja, pragnienie rewolty, wielkiego
buntu, a nawet siłowego starcia z rozlewem krwi włącznie, bo tylko z
tej, intelektualnej właśnie bezsilności, wynika
to pragnienie użycia siły wobec prawicowego rządu. Na nic wybory, na
nic demokratyczne zasady, bo tyrania większości i tak wszystko
sfałszuje, bo nie będzie już sędziów ani sądów, nie będzie już Polski,
która karmiła tak szczodrze elity III RP. I choć nikt po stronie obozu
władzy nie chce walk ulicznych, co więcej nadal przeważa tam chęć
dialogu i rozmowy, to ginąca na naszych oczach platońska wizja państwa
mędrców, wywołuje w upadłej elicie wizje, które dziś mogą się jedynie
kojarzyć z krwawą rewolucją. W jakiejś części, i Marcin Król, i jego
środowisko, zostali uśpieni ponad 30 lat temu przez Francisa Fukuyamę
perspektywą końca historii i wiecznego trwania mitycznej demokracji
liberalnej na całym ziemskim globie. Niestety..., historia pędzi dalej,
wbrew histerii opozycji, w dobrą dla Polski stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz